Grawitacja V
Niezwykła hipoteza i wiele innych

Eterodynamika

                                     
Eterodynamika - teoria bezwzględności.
 
 
                                                                               Spis treści.
 
                                                    1.  Wstęp.
                                                    2.  Opis procesów wszechświata.
                                                    3.  Eter podstawą teorii bezwzględności.
                                                    4.  Eterowy rozpad materii oraz przyspieszanie tego rozpadu.
                                                    5.  Ogólna definicja czasu.
                                                    6.  Najmniejsza jednostka czasu zegarowego takton.
                                                    7.  Zegarowy czas lokalny i czas wszechświatowy.
                                                    8.  Prędkość w świecie cząstek.
                                                    9.  Światło i jego struktura.
                                                  10. Naturalna dylatacja czasu.
                                                  11. Prawdziwy powód poprawki GPS.
                                                  12. Sposób na sprawdzenie poprawności teorii bezwzględności.
                                                  13. Prawo zachowania energii i prędkości.
                                                  14. Prawo zachowania proporcji.
                                                  15. Procesy naturalnego i sztucznie wspomaganego rozpadu materii.
                                                  16. Bezwładność i inercja materii.
                                                  17. Inne zjawiska starzenia się materii.
                                                  18. Co ustala teoria eterodynamiki i teoria bezwzględności?
 
                                                                      1. Wstęp.
 
W historii postępu naukowego, powstało bardzo dużo teorii i było wielu dociekliwych odkrywców praw rządzących naszym światem. Jednak każda z tych teorii posiada zawsze pewne niedoskonałości. Im więcej pojawiało się odkrywców, tym więcej powstawało ich ulepszonych wersji, więcej poprawek oraz więcej niedomówień i tak jest do chwili obecnej.
Teoria Lorentza mówi co innego, teoria Macha co innego, a teoria Dopplera co innego, teoria Coriolisa co innego, teoria Keplera co innego. Tak można wymieniać nazwiska ogromnej ilości osób, które przyczyniały się do obecnego poziomu wiedzy naukowej. Trzeba jednak przede wszystkim zauważyć, że wszystkie te teorie, mimo że posiadają zawsze cechy wspólne, to dotyczą zupełnie innych zjawisk, innego poziomu wiedzy i innych środowisk w których te zjawiska występują (zachodzą). Musimy zdawać sobie sprawę, że wszystkie te teorie nigdy nie były idealne - czy też uniwersalne w każdych warunkach i nikt z ich twórców nie twierdził, że są ostateczną i nieomylną wersją. Nie wolno było ich absolutnie uogólniać i na siłę łączyć w jedną całość przy pomocy niekompletnej teorii, którą jest teoria względności.
Niestety tak się już stało.
 
Tak jak w swych założeniach, teoria względności jest genialna - czyli wyjątkowo zgodna z symetrią matematyczno-geometryczną - to mimo wszystko jest bardzo źle rozumiana, a jeszcze gorzej interpretowana. Krótko i na temat - jest zbyt piękna, zbyt doskonała, by mogła być prawdziwa w każdym przypadku. 
Już sama jej nazwa wskazuje na to, że jest teorią względną - czyli niekoniecznie w całości prawdziwą, a ponadto prawidłowo opisuje tylko mniejszą połowę zachodzących procesów energetycznych w naszej rzeczywistości, a drugą dużo większą połowę w oderwaniu od tej rzeczywistości. Jest  to największy jej błąd.
W procesach energetycznych nigdy nie występują procesy idealnie symetryczne, a ponadto w naszym wszechświecie zachodzi tylko jeden kierunek przepływu energii i w zasadzie jeden naturalny kierunek procesów fizycznych oraz jednokierunkowa strzałka ruchu materii, tak jak jednokierunkowa strzałka czasu.
 
Taki stan rzeczy podpowiada, że istnieje inna bardziej realistyczna teoria bezwzględności.
Powstała ona na bazie wiedzy o eterodynamice i w wyniku dociekań, które zostały ujawnione na wielu stronach internetowych, między innymi pod nazwą Grawitacja-v, Skrócona teoria grawitacji, V zasada termodynamiki, Roto-dysk symetryczny, Koło grawitacyjne, Grawiton78, itp. Zachęcam do zapoznania się z nimi, tylko dlatego że to na ich podstawie powstała teoria bezwzględności. Mimo, że większość prezentowanego tam materiału jest bardzo przekonująca i jest przełomowym naukowym założeniem, to występują w nim pewne nieścisłości. No cóż, to tylko nasza wyobraźnia wytycza  kierunek postępu naukowego i w początkowej fazie tego procesu, mogą pojawić się różne nieprzewidziane rozbieżności, wymagające późniejszych poprawek. Niestety, ale tak właśnie powstaje cała nasza wiedza naukowa i bardzo dobrze, że tak właśnie się dzieje. Jest to zdrowy proces i bez niego nasza wiedza naukowa, tkwiła by na poziomie średniowiecznych przesądów i najróżniejszych zabobonów. 
 
 
Teoria bezwzględności, to taka teoria w której różne opisy tego samego zjawiska fizycznego, pochodzące z różnych punktów obserwacji, nie są w stanie zmienić tego zjawiska (jego parametrów składowych), a tylko wzbogacają, uzupełniają lub nawet zastępują dotychczasowy i dość dobrze ugruntowany opis (przebieg) znanego już zjawiska. Teoria bezwzględności, wynikająca z eterodynamiki, również łączy w jedną całość prawie wszystkie teorie i doniosłe odkrycia, ale tylko z realnymi zjawiskami fizycznymi.
 
Proszę się nie dziwić, że opisy tego samego zjawiska, będą przedstawiane w różnych powtarzających się i nieco innych wersjach. Takie właśnie są najważniejsze cechy teorii bezwzględności. Inaczej jej nie zrozumiemy i nic w tym dziwnego - ponieważ obecną teorię względności, tylko mała grupa naukowców w pełni rozumie, o ile w ogóle zrozumieć ją można. 
 
Teoria bezwzględności, opisuje, a przede wszystkim oddziela od siebie, a następnie łączy dwa różne stany rzeczywistości, z których jeden jest lokalnie realny i całkowicie dla nas widoczny, a drugi jest przed nami ukryty (działający jakby w tle), mimo że również całkowicie realny w skali wszechświatowej. Ponadto z idealnej teorii względności pozostawia tylko połowę, a może i dużo mniejszą część jej założeń.
 
Teoria eterodynamiki stara się udowodnić, że energia posiada zawsze dwa bieguny i że obecnie wykorzystujemy tylko jeden jej biegun. Podpowiada także, że inne pozostałe wartości fizyczne, najczęściej tworzą również dwubiegunową formę (postać). W tym miejscu teoria bezwzględności również nawiązuje do symetrycznych (lustrzanych) procesów fizycznych, ale przebiegających realnie, gdzie jeden z nich (jeden biegun procesu) jest zawsze przed nami sprytnie ukryty i trzeba się nie lada natrudzić by ten biegun odszukać. 
 
Stąd teoria bezwzględności jest próbą połączenia opisu świata Niutona, Tesli i wielu innych odkrywców z opisami teorii względności, zachodzącymi jakby w ukryciu, a jednak w zasięgu naszych zmysłów poznawczych.
 
Nie można opisać pracy zegarka, opisując tylko niektóre jego części, zdając sobie sprawę, że każda jego najmniejsza część wpływa na pracę całości. Tak jest również z teorią bezwzględności, która jest nierozerwalną całością i w jej opisie nie można pominąć żadnej, nawet najmniejszej części. Niektóre jej części opisane są bardzo dokładnie, inne bardziej ogólnie, ale wszystkie opisy zmierzają w tym samym konkretnym celu - czyli jak największej jej spójności.
 
W widzialnym stanie rzeczywistości, punktem odniesienia jest  każdy dowolny proces fizyczny zachodzący w dowolnym punkcie wszechświata.
W niewidzialnym (ukrytym) stanie rzeczywistości, punktem odniesienia jest centralny punkt wszechświata - czyli jego ogniskowa.
Właśnie takie, a nie inne cechy posiada przedstawiana teoria bezwzględności, opisująca to samo zjawisko z wielu różnych punktów obserwacji, ale w dwu różnych wzajemnie przenikających się opcjach.
 
Obecnie przyjęta teoria względności, nie posiada stałego punktu odniesienia - czyli wyłącznie jednego punktu oparcia, według którego możemy opisywać niewidoczne i jednocześnie rzeczywiste wszechświatowe procesy astrofizyczne, a przede wszystkim porównywać te opisy z całkowicie realnymi lokalnymi (widzialnymi, przyziemnymi) procesami fizycznymi.
Według teorii względności, dowolny punkt odniesienia może być punktem obserwacji i odwrotnie, a par tych punktów może być nieskończenie wiele. Ponadto w każdej takiej parze istnieje dopuszczenie odwracalności przewidywanych (opisywanych) procesów względnych i w zasadzie rzeczywiście tylko względnych.
Aż ciśnie się pytanie, po co taka teoria w ogóle została stworzona?
Według teorii względności, nasza Ziemia może być centrum wszechświata, a materia całego wszechświata może krążyć wokół niej i odwrotnie. Takich sprzecznych przykładów jest dużo więcej.
 
Teorię bezwzględności zapoczątkował wiele wieków temu, polski astronom Mikołaj Kopernik, ale tylko po to, żeby uzmysłowić nam, że nasza Ziemia nie jest centrum wszechświata. Nigdy jednak nie dopuszczał nawet takiej myśli, że mogą obok siebie obowiązywać dwie równoważne opcje, w których Ziemia może orbitować wokół Słońca, a Słońce i gwiazdy mogą orbitować wokół Ziemi. Byłby to czysty absurd. Natura w bardzo sprytny sposób, już na początku wszechrzeczy oddzieliła (rozgraniczyła) od siebie te dwie względne opcje,  tworząc z energii grawitacji i przy jej pomocy (łudząco do siebie podobne) układy satelitarne materii, od najmniejszych wewnątrz atomów, po największe w galaktykach, a te wyraźnie mówią, które elementy składowe materii satelitarnej wirują wokół siebie i które procesy są względne, a które rzeczywiste.
 
Teoria bezwzględności jak najbardziej potwierdza tę prawidłowość.
 
W fizyce podobnie jak w matematyce obowiązuje nieodwracalna kolejność działań, kolejność procesów oraz kolejność akcji i reakcji. Teoria względności ewidentnie tę prawidłowość narusza, no i mamy tego konsekwencje.
Ponadto opisuje świat w niepełnym wymiarze, pomijając dużo jego fizycznych wartości (składników).
 
Natomiast teoria bezwzględności, ściśle podporządkowuje się tym fizycznym i matematycznym regułom, a także uzupełnia (uwzględnia) brakujące składniki fizyczne. Ponadto ustala tylko jeden naturalny kierunek, ekspansji materii i procesów energetycznych. Teoria bezwzględności wyraźnie mówi i podkreśla, że pięknie wyglądająca geometryczna symetria teorii względności, nie sprawdza się w naszym materialno-energetycznym wszechświecie i że dwa symetryczne procesy opisywane teorią względności mogą być, nawet w naszych przyziemnych warunkach całkowicie odmienne (różne).
Kiedy sztuczny satelita Ziemi krąży tylko wokół niej - to nie jest to samo, że Ziemia krąży wokół tego satelity. Na tym polega naturalny kierunek zdarzeń, który nie może być symetrycznie odwracany żadną teorią.
 
Teoria względności zakłada, że przy powierzchni prawie nieskończenie dużej masy materii, czas płynie nieskończenie powoli i tak samo nieskończenie powoli płynie przy prędkości materii bliskiej prędkości światła.
Tylko jedno z tych założeń jest słuszne.
 
Teoria bezwzględności, wybiera i potwierdza tylko tą pierwszą możliwość.
 
Ponadto teoria względności odrzuciła pojęcie energii eteru, a teoria bezwzględności przywraca tę wartość i czyni z niej, poza energią grawitacji kosmicznej, najbardziej istotną wartość fizyczną w świecie energii. Bez energii eteru i energii grawitacji, trudno jest prawidłowo opisać budowę i ruch materii oraz wszystkie procesy fizyczne związane z energią.
Może właśnie z powodu naukowego wygodnictwa, albo ludzkiej natury, która jest taka, że jeżeli czegoś nie rozumiemy, odrzucamy od siebie, by nie komplikować sobie życia prawdziwym i o wiele bardziej złożonym opisem funkcjonowania świata. Prawdopodobnie, to w wyniku tej niepisanej zasady, nie tylko eter został odrzucony, ale i wiele innych nierozwiązanych problemów naukowych.
Techniczne możliwości XXI wieku pozwalają już na jednoznaczne udowodnienie (potwierdzenie) istnienia eteru, a przedstawiona teoria opisuje, jak można tego dokonać, by nie doszło do błędów pomiarowych, popełnionych w ubiegłym stuleciu.
 
 
To właśnie satelitarna budowa materii oraz obecność i przepływ energii eteru wraz z energią grawitacji kosmicznej przez naszą rzeczywistość (przez jej materialne układy satelitarne), burzy geometryczną i piękną lustrzaną symetrię dotychczasowej  teorii względności.
 
Teoria bezwzględności, podpowiada że kuliste cząstki materii, a przede wszystkim cząstki eteru rozpędzają się same. Taka jest ich odwieczna natura. Taka jest natura czystej postaci energii, do której eter jak najbardziej należy.
 
Dobra teoria, podobna jest do dobrego programu komputerowego w którym nie stwierdzamy żadnych usterek. Słaby program komputerowy będzie również funkcjonować dość poprawnie, ale tylko do pewnego stopnia. Gdy tylko trafi na nietypową operację obliczeniową, ulegnie zawieszeniu. Używalność i stosowalność praktyczna takiego programu jest więc mocno ograniczona, tak jak ograniczona jest stosowalność obecnej teorii względności.
Nie można się temu dziwić, ponieważ według obecnie rozumianej teorii względności, przynajmniej większa połowa przewidywanych przez nią procesów fizycznych, jest zjawiskiem względnym (fikcyjnym) lub tylko informacyjnym.
 
Najgorsze w tym jest to, że nie w każdym przypadku jesteśmy w stanie określić, które z opisów według teorii względności są prawdziwe, a które tylko względne (informacyjne), a które całkowicie fikcyjne.
 
Przy obecnej interpretacji teorii względności, niczego nie jesteśmy pewni.
 
Opisywana hipoteza odrzuca obecną interpretację teorii względności i wprowadza nową, jakby dwu torową absolutną teorię bezwzględności, która wyjątkowo przypomina technikę 2D w połączeniu z techniką 3D w tle.
Według tej techniki obraz zjawiska (informacja o nim) będzie faktycznie wyglądać inaczej z każdego innego punktu obserwacji i mimo że samo zjawisko fizyczne nie zmieni swojej postaci, ani swego przebiegu i będzie zachodzić zawsze tak samo, to opis będzie inny oraz bardziej wyczerpujący.
Nic w tym dziwnego, komputerową technikę 3D z powodzeniem stosują dziś wszyscy liczący się projektanci, przy bardzo skomplikowanych projektach technicznych.
 
 
2. Opis procesów wszechświata.
 
Zanim powstał wszechświat, został napisany scenariusz według którego, kolejno krok po kroku i w jednym tylko kierunku, zaczęły zachodzić kolejne zjawiska fizyczne związane z jego tworzeniem. Podobnie jak czas, tak i każde z tych kolejnych zjawisk fizycznych nie mogą zachodzić wstecz i nie mogą zmienić swej kolejności (sekwencji). W pierwszej kolejności z nicości powstały (wyłoniły się) cząstki eteru, które swą energią utworzyły prawie nieskończoną ilość super szybkich linii grawitacji kosmicznej. Rosnąca gęstość i energia tych linii rozepchnęła nicość, tworząc stały wymiar przestrzeni energetycznej wszechświata z jego lustrzaną granicą. Linie te odbijając się od tej kulistej zwierciadlanej granicy wszechświata, utworzyły w jego centrum ogniskową tych linii. W jego ogniskowej, z energii wzajemnych zderzeń super szybkich linii grawitacji kosmicznej, co pewien czas powstaje materia kolejnych super czarnych dziur (młodych galaktyk) i te w dalszej kolejności, przy pomocy eterowych dżet, bardzo szybko wirując wokół własnej osi, oddalają się od punktu tworzenia i wypełniają (tworzą) galaktyczny płaszcz materialnego wszechświata, otaczający jego centralny punkt. Ich ekspandująca materia, ciągle rozpada się na cząstki eteru (ona je produkuje). Te cząstki eteru razem z cząstkami eterowych dżet powodują wzrost nieuniknionej ekspansji materii młodych galaktyk od centrum wszechświata.
 
Eterową promieniową ekspansję materii młodych galaktyk z ogniskowej wszechświata, możemy porównać do promieniowo-sferycznego startu wielu rakiet, gdzie masa każdej rakiety (masa jej paliwa) ciągle spada na rzecz wzrostu  prędkości coraz to mniejszej masy każdej rakiety, a gaz odrzutowy (eter) nie mieszcząc się w punkcie ogniskowej wszechświata, szczególnie w pierwszej fazie tego procesu zaczyna dodatkowo wypychać startujące rakiety (młode galaktyki) od tego punktu. Przykładowe rakiety, oddalając się od takiego punktu startu, ulegają nieuniknionej lokalnej eksplozji, która jest łudząco podobna do wszechświatowej ekspansjo-eksplozji materii w galaktykach.
 
Materia młodych galaktyk oddalając się (ekspandując) od centrum tworzenia,  również eksploduje i zwiększa średnicę eksplozji, a następnie zmniejsza ją i całkowicie zanika. Cząstki eteru produkowane w czasie ekspansji i eksplozji materii galaktycznej, jak i te powstające po całkowitym zaniku materii galaktycznej na zewnętrznej granicy tworzonego płaszcza wszechświatowej materii galaktycznej, w ogromnej pustej przestrzeni wszechświata, otaczającej ten materialny płaszcz materii galaktycznej, podążając do granicy wszechświata, samoistnie zyskują na prędkości, zamieniając się ponownie w młode i super szybkie linie grawitacji kosmicznej. Po odbiciu od tej granicy, powracają do jego centrum i tworzą kolejne super czarne dziury (młode galaktyki), zamykając w ten sposób opisywany i wieczny cykl energetyczny. Taki wszechświat w kołowym obiegu zamkniętym, powtarza opisaną sekwencję i może trwać wiecznie, gdzie młode galaktyki ciągle powstają, a stare ciągle zanikają, a wszystkie procesy wszechświata zachodzą tylko w jednym i tym samym kierunku. Według obecnej wiedzy, obserwowany i już w pełni uformowany materialny wszechświat, cały czas jakby się rozszerza i stale dzięki produkowanemu przez jego materię eterowi kosmicznemu, zwiększa prędkość tego rozszerzania. Ten wszechświat, głównie w materialnym płaszczu galaktycznym, żyje i jest jak najbardziej dynamiczny, jednocześnie zachowując swą niezmienność wymiarów przestrzeni oraz stałość całkowitej energii w tej przestrzeni zawartej. To tylko stale odtwarzana młoda materia galaktyczna, ciągle jest w ruchu i ciągle transformując swą postać, przemieszcza się do granic materialnego wszechświata, samoistnie zamieniając się w cząstki eteru. W czasie opisywanej ekspansji galaktyk wszechświata w kierunku ich materialnej granicy, cały czas występuje przewaga działania kosmicznej energii eterowej nad kosmiczną energią grawitacji i dlatego galaktyki wszechświata ciągle ekspandują i oddalają  się od centrum wszechświata z prędkością zmierzającą do prędkości światła. 
Dotychczasowa teoria względności mówi, że przy rozpędzaniu (ekspansji) dowolnej wielkości skupionej materii w przypadku, gdy jej prędkość zrówna się z prędkością światła, wystąpi absurdalny przyrost masy tej materii do nieskończenie wielkiej. Zdrowy rozsądek podpowiada, że jest jednak całkowicie odwrotnie.
Z czego to wynika? Jeżeli w prostym klasycznym wzorze na energię, przyjmiemy prawo zachowania energii za obowiązujące - to samoistny wzrost prędkości ekspansji materii w nadmienionym wzorze,  będzie skutkować tylko spadkiem masy tej materii, przy nieuniknionym wzroście prędkości tej materii. Inaczej być nie może. Taka materia w trakcie zwiększania prędkości swej ekspansji, ciągle produkuje cząstki eteru tracąc masę, a po osiągnięciu prędkości światła zanika, ostatecznie rozpadając się na młode i jeszcze dość masywne cząstki eteru - czyli na czystą postać energii. Jak widzimy nawet sama matematyka zabrania procesu odwrotnego. Na tym nie koniec.
 
Zgodnie ze wzorem E = mc²,  oraz w zgodzie z opisywaną teorią eterodynamiki i teorią bezwzględności, cząstka materii o określonej masie początkowej, która od zerowej prędkości, rozpędza się (ekspanduje) w naturalny (samoistny) sposób, będzie tracić masę na rzecz energii kinetycznej (wzrostu jej  ruchu). Materia tworzy sobą swoistą rakietę, gdzie paliwem jest sama materia. Ekspandująca (samoistnie rozpędzająca się) i zarazem eksplodująca materia galaktyczna osiągając prędkość światła, zamienia się więc tylko w cząstki eteru (na zewnętrznej granicy płaszcza materii galaktycznej). Młode cząstki eteru posiadają jednak masę i dalej rozpędzając się samoistnie w całkowicie pustej i pozostałej przestrzeni wszechświata do prędkości nadświetlnych, również tracą swoją masę na rzecz swej prędkości. Słynny wzór E = mc², nie koniecznie musi być prawidłowy, ponieważ nie dotyczy on tylko materii. Materia według tego wzoru, powinna się całkowicie rozpaść na cząstki eteru, dopiero przy prędkości c². Coś tu wyraźnie jest nie tak. Uwzględniając fakt, że każda materia jest zbudowana z cząstek eteru, a cząstki te tuż po całkowitym rozpadzie materii galaktycznej, posiadają jednak masę i kosztem swej masy, zamieniają się w linie grawitacji, to ten wzór może i powinien przyjąć postać E = mc do szóstej potęgi, a wiele wskazuje na to że dużo wyższej. Nie znamy tej wartości i nie prędko ją poznamy. Jest to energia przed-atomowa o kilka rzędów wielkości większa od typowej i znanej nam energii atomowej. Stąd wzór E = mc do szóstej potęgi lub większej, dotyczy nie tylko masy materii, ale i energii zawartej w cząstkach eteru z których materia jest zbudowana, a których końcowym przedłużeniem są linie grawitacji. Ta hipoteza zakłada również, że widzialna materia wszechświata to bardzo, ale to bardzo mały ułamek całej materii i energii wszechświata. Pozostała energia wszeświata, to energia eteru i energia grawitacji kosmicznej.
Tych trzech kluczowych rodzajów energii nie można od siebie rozdzielić. One stanowią jedną nierozerwalną całość naszej rzeczywistości. Stąd całkowita masa (energia) materii, posiada swoje przedłużenie w otwartym kosmosie w postaci energii eteru i w postaci energii linii grawitacji kosmicznej.
W naszej wszechświatowej rzeczywistości, występuje tylko jeden możliwy ruch promieniowy cząstek energii eteru i kulisto-satelitarnej materii galaktycznej, ciągle produkowanej, a następnie rozpraszanej i zanikającej w opisywany sposób. Ten ruch występuje naturalnie i posiada kierunek od ogniskowej wszechświata na zewnątrz, w kierunku granicy wszechświata. Przeciwny kierunek ruchu tej materii jest kierunkiem czysto teoretycznym, tylko dlatego że skupiona (sprężona) materia galaktyczna wraz z produkowanym przez nią eterem, posiada naturalny zakaz poruszania się w tym kierunku. Przy sztucznie wymuszonym ruchu materii w tym kierunku (pod prąd opisywanego eteru kosmicznego), faktycznie mógłby wystąpić opisywany przez obecną teorię względności, niewiarygodny przyrost masy tej materii. Rzeczywistość jest taka, że nie jesteśmy w stanie tego dokonać. Wymagałoby to niewiarygodnie wielkich ilości energii napędowej, a taką energią to my nigdy dysponować nie będziemy. Najprościej wytłumaczyć to w ten sposób. W celu całkowitego odwrócenia naturalnego i odwiecznego procesu eterowej ekspansjo-eksplozji materii galaktycznej, należałoby użyć dużo większej przeciwnej energii od energii tej eksplozji. Nawet trudno to sobie wyobrazić, żeby eksplodującą materię galaktyczną, wraz z jej eterem można było w procesie odwrotnym, zamienić ponownie w identyczną materię z przed jej eksplozji. Taka odwrócona eksplozja, jest więc absolutnie niemożliwa i nawet gdy lokalnie się pojawi, zawsze zmieni kierunek na przeciwny (jest w naturalny sposób odwracana do kierunku właściwego, przez energię eteru kosmicznego). Łatwo jest zauważyć, że do chwili obecnej eksplozji materii oraz jej zanikowej implozji, nie opisuje ani teoria względności, ani teoria kwantowa.
O tym niezbyt wyraźnie mówi, a właściwie to powinna mówić otwarcie teoria skrócenia Lorentza, według której skrócenie poprzeczne cząstki eteru, (zmniejszenie jej średnicy, kurczenie się i naturalna kondensacja przy spadku jej masy) może zachodzić tylko w przypadku, gdy cząstki eteru rozpędzają się samoistnie, do prędkości większej od prędkości światła. Wyobraźmy sobie eterowy pierścień, o nieco mniejszej średnicy od eterowej kuli. Pierścień leci (porusza się) od centrum wszechświata w kierunku kuli z prędkością mniejszą od prędkości kuli, lecącej (poruszającej się) w kierunku do pierścienia - czyli w kierunku do centrum wszechświata. Stąd zwroty kierunków ruchu i prędkości tych elementów fizycznych, będą do siebie przeciwne.
Pierścień posiadając mniejszą prędkość, skurczy się mniej od kurczenia się kuli, która posiada prędkość większą. Widzimy, że wtedy kula o większej prędkości przeleci przez pierścień o mniejszej prędkości bezkolizyjnie. Jest to opis w którym cząstki eteru w super szybkich liniach grawitacji kosmicznej, są w stanie prawie bezkolizyjnie przenikać atomowy płaszcz materii galaktycznej, która porusza się dużo wolniej w przeciwnym kierunku do granic wszechświata. Odwrotny proces, w tej konfiguracji, przy zamianie miejsc pierścienia i kuli, jest jednak absolutnie niemożliwy. Odwrotna sekwencja jest więc przez naturę całkowicie zabroniona, ponieważ zawsze prowadzi do destrukcyjnej kolizji. Kulami w kosmicznych procesach energetycznej ekspansji materii galaktycznej, są bardzo małe cząstki eteru w superszybkich liniach grawitacji kosmicznej, a pierścieniami przeciwnie poruszającymi się z mniejszą prędkością są atomy materii galaktycznej i młode stosunkowo duże cząstki eteru, przez nią produkowane. Natura zawsze wybiera najbardziej skuteczne i najbardziej optymalne działanie fizyczne. Natura nigdy nie działa pod prąd zdarzeń, a zawsze z prądem tych zdarzeń.
Ten opis potwierdza regułę, że naturalne i rzeczywiste procesy fizyczne oraz astrofizyczne mogą zachodzić i zawsze zachodzą tylko i wyłącznie w jednym kierunku (jednokierunkowa strzałka ruchu). Materia wszechświata może się tylko eksplozyjnie rozpraszać i ostygać, a następnie kurczyć i zanikać. Tych przykładów może być o wiele więcej. Tak rozumiana teoria Lorentza całkowicie zgadza się z przewidywanym, prawie bezkolizyjnym przelotem super szybkich kosmicznych linii grawitacji przez prawie stacjonarną materię dużych ciał niebieskich (przez jej eterowo-atomowe pierścienie), znajdujące się w płaszczu materii galaktycznej wszechświata. Tak samo bardzo szybkie młode linie grawitacji kosmicznej, zmierzające do centrum kosmosu, bezkolizyjnie przenikają przez dużo wolniejsze, przeciwne strumienie i linie cząstek eteru i przeciwne oraz osłabione, wypracowane i o mniejszej prędkości stare linie grawitacji kosmicznej, które przeniknęły cały płaszcz materii galaktycznej i w strefie poza materią poruszają się dużo wolniej w stronę granic kosmosu. Procesy odwrotne w tej przestrzeni są więc całkowicie niemożliwe.
 
Ten proces możemy sobie wyobrazić jeszcze inaczej. Wirujące pierścienie materii, eteru i wypracowane linie grawitacji to wirujące „nakrętki”, a młode i zregenerowane linie grawitacji, to prawie nieskończenie długie „śruby”, które wkręcają się w te nakrętki. Jeżeli te dwa elementy wirują w przeciwne strony, to mogą się super szybko poruszać bezkolizyjnie w dwie przeciwne sobie strony (mogą się przenikać wzajemnie, bez znaczącego tarcia). Podpowiada to również, że promieniste linie grawitacji kosmicznej mogą poruszać się spiralnie (wirując wokół swojej osi ruchu liniowego). 
 
Stąd  wsteczny kierunek ruchu materii w naturze, nie występuje i jest całkowicie zakazany (zabroniony)!!!
Opisywana teoria bezwzględności, jak najbardziej potwierdza tę prawidłowość.
 
To tylko w wyniku gwałtownego wytracenia dowolnego przyrostu prędkości skupionej materii w tym zakazanym kierunku, w zderzeniu z idealnie nieruchomą przeszkodą (punktem), może się wytrącić (powstać) zakładany przyrost masy materii i to tylko przy nadzwyczajnym i całkowitym sprężeniu (zebraniu) wszystkich cząstek materii i energii zderzenia, do tego punktu. Jak już wiemy, w naszej rzeczywistości, taki proces jest niemożliwy do zrealizowania i jest zwykle procesem wyjątkowo destrukcyjnym.
 
O ile potrafimy doprowadzić do eksplozji skupioną materię, to nie potrafimy tego procesu odwrócić w sposób doskonały. Jednokierunkowych praw natury nie jesteśmy w stanie zmienić - one są absolutnie nienaruszalne. Nawet jeżeli coś takiego częściowo zrobimy, to odbędzie się to bardzo dużym nakładem dodatkowej energii, a co najważniejsze nie jesteśmy w stanie ponownie zamienić w materię wszystkich produktów takiej eksplozji, np.. energii cieplnej (energii eteru) oraz innych niematerialnych produktów eksplozji. Mało tego, tym sposobem wytworzymy ich jeszcze więcej (wielokrotnie więcej). Przykład: Działanie sprężarkowej pompy ciepła, która tworzy wielokrotnie większy nadmiar energii cieplnej, względem energii dostarczanej do sprężarki, która skupia (spręża) rozproszoną i odparowaną w parowniku, naturalnie „eksplodującą” materię gazową czynnika obiegowego. Wytworzonego (uwolnionego) w parowniku przez energię grawitacji kosmicznej eteru, nie jesteśmy w stanie żadnym sposobem sprężyć (ścisnąć). Więc z konieczności ucieka on przez materialne ścianki pompy (jej skraplacz), wydobywając się z niej tylko w postaci nadwyżki energii cieplnej. Odbywa się to trochę na podobnej zasadzie, jak zamiana (transformacja) energii światła w energię cieplną, lub zamiana (transformacja) energii promieniowania gamma, w energię ciepną w czasie przenikania przez materię stałą np.. przez płaszcz materii Ziemi. Ciekawe jest to, że do chwili obecnej nikt nie wyjaśnił, jakim sposobem i skąd w pompie ciepła, pojawia się tak duży przyrost (nadwyżka) energii cieplnej (?).
 
Według teorii bezwzględności, taki idealny proces dokonuje się tylko w centralnym punkcie wszechświata - czyli w jego ogniskowej, który posiada opisane i wymagane cechy. Tylko tam może wystąpić, doskonałe połączenie powstającej tam materii, z energią napędową, którą jest tylko i wyłącznie energia grawitacji kosmicznej. Tylko tam w tym nadzwyczajnym, gigantycznym kosmicznym akceleratorze, przy pomocy ogromnej i niewyobrażalnej energii grawitacji kosmicznej oraz niewyobrażalnej jej gęstości, może wystąpić błyskawiczne sprężenie (z prędkością dużo większą od prędkości światła), skupienie oraz zamiana produkowanej plazmy, atomów wodoru oraz całej energii procesu, w tym energii eteru i energii fal elektromagnetycznych, w przyrost masy w ten sposób produkowanej i skupianej (sprężanej) w jednym punkcie materii oraz potężnej energii grawitacji kosmicznej. Tylko w tym punkcie energia grawitacji kosmicznej zamienia się w faktyczny i bardzo duży przyrost produkowanej masy materii. W ten sposób powstają tam, co jakiś czas młode kuliste super czarne dziury, które przy pomocy eterowych dżet, oddalają się od punktu tworzenia i w określonej odległości od tego punktu, eksplodują do postaci młodych obserwowanych galaktyk. Uwaga: Młode galaktyki ekspandując od punktu ich tworzenia (powstawania), jednocześnie eksplodują osiągając coraz większą średnicę swej eksplozji. Taką ekspansję galaktyk możemy porównać do wielofazowej (bardzo długiej), od środka stale podsycanej eksplozji fajerwerku w postaci kulistej, gdzie kolejne fazy eksplozji materii galaktycznej, zwiększają również średnicę galaktyk. Te eksplozje galaktyk zachodzą w odstępach czasowych i nie zachodzą we wszystkich młodych galaktykach jednoczenie, a energia eteru powstająca z postępującego eksplozyjnego rozpadu eterowego ich materii, ciągle oddala (wypycha) eksplodujące galaktyki od centrum wszechświata, przy zachowaniu jego maksymalnej średnicy ekspansji. W ten sposób, blisko centrum wszechświata, powstaje taki dynamicznie ciągle ekspandujący i eksplodujący płaszcz materii galaktycznej, o absolutnie takiej samej średnicy. To maksymalna prędkość materii równa prędkości światła, ogranicza wymiar zewnętrzny ekspandującej materii galaktycznej w materialnym płaszczu wszechświata. Ponadto opisywanego punktu centrum wszechświata, w którym powstaje materia super czarnych dziur (młodych galaktyk), nigdy nie zobaczymy. Możemy tylko teoretycznie ten punkt opisywać. 
Ekspansjo-eksplozję materii galaktycznej w materialnym płaszczu wszechświata, możemy śmiało porównać do płomienia kuchenki gazowej. Cząstki palącego się gazu możemy porównać do galaktyk wszechświata, gdzie ciągle dostarczany od środka gaz nie zmienia średnicy palącego się płomienia, a mimo to ciągle i dość dynamicznie się pali. Tyle,  że w tym przypadku widzimy centralny punkt - czyli palnik gazowy.
 
Wróćmy jeszcze do momentu, kiedy materia super czarnej dziury posiada już taki skład materii, jaki obserwujemy obecnie. Ta materia, już od samego początku wiruje wokół własnej osi energią wiru jej wszystkich cząstek składowych, napędzanych energią grawitacji kosmicznej. Startująca dzięki eterowej dżecie każda młoda galaktyka wirując, oddala się od ogniskowej wszechświata. W wyniku tego oddalania się od punktu ogniskowej, grawitacja kosmiczna spada bardzo szybko i taka galaktyka zaczyna zewnętrznie w swej strefie równikowej produkować dodatkowy odśrodkowy eter. Ten proces wywołuje cykliczną eksplozyjną przebudowę materii galaktyki, co tworzy jej charakterystyczny dysk. Takie młode galaktyki pojawiają się co pewien czas i w ten sposób narasta (jest uzupełniany) oddalający się od ogniskowej wszechświata płaszcz materii galaktycznej. Galaktyki oddalając się od tego punktu wirują podobnie, jak niezliczona ilość dziecięcych bąków, rozmieszczonych na powierzchni całej kuli ziemskiej - czyli osią swego wiru wszystkie skierowane będą do centrum Ziemi. Tak samo osią wiru galaktycznego w kierunku do centrum wszechświata, są zorientowane wszystkie oddalające się od tego punktu galaktyki. Te nie dość, że pojawiają się dookoła tego punktu, to tworzą następne, w ten sam sposób zorientowane kolejne oddalające się od środka wszechświata ich warstwy. Nie oznacza to jednak, że zwrot osi wirujących galaktyk będzie idealnie promienisty względem ogniskowej wszechświata i może w niewielkim stopniu odchylać się, tworząc balansujący wir spiralny.  Materia każdej galaktyki w miarę oddalania się od punktu zero, eksplozyjnie dzieli się na coraz mniejsze gwiazdy i ciała astronomiczne, jak i luźno rozproszoną mniejszą materię atomową. Wszystkie te nowo tworzone ciała galaktyki, nawet te najmniejsze, rozpadając się na eter, nadal wirują (na wzór żyroskopów) w płaszczyźnie tworzonego dysku galaktycznego swymi osiami wiru skierowanymi do punktu zerowego wszechświata. W tym czasie materia każdej galaktyki przyjmuje dwuramienną postać powiększającego się dysku galaktycznego, do momentu osiągnięcia swej maksymalnej średnicy.
Opiszmy ten proces dokładniej.
Postępująca ekspansja bardzo młodych galaktyk (super czarnych dziur), jest połączona z postępującą i nieuniknioną eksplozją nadkrytycznej masy materii gwiezdnej w tych galaktykach.
Kosmiczna masa nadkrytyczna, jest to taka masa wtórnie skupionych gwiazd bardzo młodej materii galaktyki (super czarnej dziury), która przy ciągle spadającej gęstości grawitacji kosmicznej,  gwałtownie rozpada się na cząstki eteru, gdzie energia tego eteru wynikająca z jego dużej gęstości w początkowych fazach eksplozji galaktyki, wykazuje dużą przewagę działania nad energią grawitacji kosmicznej. Taki stan zapewnia cykliczną i dość burzliwą (eksplozyjną) przebudowę materii młodej galaktyki w satelitarne gwiazdy masą coraz mniejsze i bardziej rozdrobnione, a średnica przebudowywanej galaktyki ciągle rośnie do momentu, w którym energia eteru produkowanego przez taką galaktykę, a wynikająca z jego szybko spadającej gęstości, zrówna się z gęstością spadającej ciągle energii grawitacji kosmicznej. Wówczas masa wtórnie i cyklicznie skupianej materii gwiazd galaktyki, osiąga masę krytyczną, a średnica eksplodującej w ten sposób galaktyki wymiar maksymalny.
Kosmiczna masa mniejsza od krytycznej (podkrytyczna), jest to taka masa kulistej i wtórnie skupionej materii gwiazd w galaktyce, która nadal rozpada się i produkuje eter, którego energia wynikająca z jego ciągle spadającej gęstości, jest już mniejsza od ciągle spadającej gęstości energii grawitacji kosmicznej. Wówczas taka masa wtórnie skupionej materii gwiezdnej galaktyki, nie podlega już cyklicznej eksplozyjnej przebudowie, ale nadal zapewnia bardzo stabilny, eterowy rozpad całej materii galaktyki, połączony z jej implozją, gdzie średnica galaktyki będzie już tylko spadać do momentu jej całkowitego zaniku (rozpadu na cząstki eteru). 
Należy zauważyć bardzo ważną rzecz. Kiedy energia eteru kosmicznego względem wszystkich galaktyk wszechświata posiada do końca stałą przewagę działania nad energią grawitacji kosmicznej, to lokalna energia eteru produkowana przez eksplodujące galaktyki, dokładnie w połowie ich eksplozji spada i energia grawitacji kosmicznej uzyskuje nad nią stałą przewagę, już do końca tego procesu (do całkowitego zaniku materii galaktycznej). 
Ta druga faza przebudowy, a właściwie stabilnego eterowego rozpadu materii galaktycznej naszej i każdej galaktyki, występuje zwykle w kulistej formie wtórnie skupionych gwiazd o masie mniejszej od krytycznej, jak i pozostałych mniejszych ciał niebieskich. Ich skupiona materia w tym czasie posiada jeszcze dość płynną i półpłynną strukturę. Wszystkie jądra atomowe tych skupionych ciał, nadal wirują swą osią zwróconą do centrum wszechświata. Atomy (ich jądra) podobnie jak skupione ciała niebieskie galaktyki, mimo swej kulistej budowy, także posiadają równikowo-eterową dyskową strukturę energetyczną (boczny Graf G2). Ponieważ taka energetyczna budowa atomów i proces skupiania się tak różnorodnego składu materii atomowej, w tak skupianych ciałach niebieskich, zachodzi w sposób fluktuacyjny, to doprowadza to do reakcji chemicznych łączenia się różnych pierwiastków takiej mieszaniny w różne związki chemiczne, o różnych właściwościach i kształtach. Rozszerzając (przedłużając) ten proces w sprzyjających warunkach (zbliżonych do warunków ziemskich), do prawie nieskończonej ilości wiązań biologicznych, tworzących prawie niezliczoną ilość form i kształtów w ten sposób powstającej materii ożywionej.
Opisywany podział masy materii każdej galaktyki, posiada ścisły związek z podziałem płaszcza materii galaktycznej wszechświata na dwie promieniowe strefy energetyczne, tyle że przebiega także wzdłuż osi wirowania wtórnie skupionej i kulistej materii. Jest także stanem pośrednim miedzy idealną prawie nieruchomą kulą, którą jest płaszcz materii galaktycznej wszechświata, a dość szybko wirującą kulą materii każdej młodej galaktyki, zmierzającej do postaci późniejszego dysku 
Przestrzeń wszechświata wraz z jego centralną materią niewątpliwie jest idealną kulą.
Pierwsza połowa (strefa) w tej materii, ta bliżej środka wszechświata, tworzy eterową podstrefę materii galaktycznej, w której każda galaktyka eksplozyjnie zwiększa swe rozmiary (średnicę dysku), a w drugiej zewnętrznej połowie i już grawitacyjnej podstrefie, implozyjnie zmniejsza swe rozmiary i zanika całkowicie. W zasadzie ten opis dotyczy nieuniknionego procesu faktycznej eksplozji, a następnie procesu faktycznej implozji (kurczenia się) i zaniku materii każdej galaktyki wszechświata w trakcie eterowej ekspansji galaktyk, tyle że dotyczy już tylko opisu dynamicznego procesu zachodzącego wewnątrz każdej galaktyki. Ten dynamiczny proces polega na tym, że w pierwszej jego eksplozyjnej fazie, będzie występować lokalna przewaga działania energii lokalnego eteru galaktycznego, nad działaniem energii grawitacji kosmicznej, a w drugiej implozyjnej fazie, przewaga zamieni się miejscami, wywołując odmienny (odwrotny) skutek działania. O tej różnicy w tych dwóch połączonych z sobą procesach, musimy ciągle pamiętać. Możemy mówić, że indywidualne eksplozje, a następnie indywidualne implozje galaktyk, zachodzą jakby wewnątrz, lub w tle ciągłej eterowej ekspansji wszystkich galaktyk wszechświata. Druga implozyjna faza opisywanego procesu, zachodzi już w grawitacyjnej podstrefie ekspansji galaktyk wszechświata i już tylko zgodnie z ogłoszoną V zasadą termodynamiki, a tak właściwie to eterodynamiki.
Teraz czas na opisanie, jak zachodzi cykliczny podział materii młodej galaktyki w pierwszej podstrefie eterowej, a jak w drugiej podstrefie już grawitacyjnej.
Po bezwładnym wydaleniu z materii młodej i wstępnie eksplodującej galaktyki (super czarnej dziury) nadmiaru energii eteru, w strefie (przestrzeni) eksplozji, pojawia się na krótko przewaga energii grawitacji kosmicznej nad energią eteru i następuje w zgodzie z V zasadą termodynamiki, ponowne gwałtowne skupienie (kondensacja) tej rozproszonej eksplozją materii do postaci gwiazd o mniejszej masie, ale nadal o masie nadkrytycznej. Tak gwałtownie skupiane efektem kawitacyjno-grawitacyjnym i nieznacznie oddalające się od siebie jeszcze bardzo masywne kuliste gwiazdy o masie nadkrytycznej, w wyniku spadającej gęstości energii grawitacji kosmicznej, dalej na podobnej zasadzie, jak ta pierwsza przebudowa, ulegają co pewien czas kolejnym, ale juz dużo mniejszym eksplozjom, a następnie dalszemu kawitacyjno-grawitacyjnemu skupianiu do postaci kolejnych gwiazd o jeszcze mniejszej masie, ale nadal o masie nadkrytycznej, tworzących spiralne ramiona symetrycznej galaktyki. Każdą taką eterową eksplozję, możemy porównać do procesu narodzin wieloraczków, lub działania gwiezdnych wulkanów równikowych, które wyrzucają z siebie dużą ilość materii atomowej wraz z jądrowymi zarodkami mniejszych gwiazd, wokół których w wyniku grawitacyjnej kondensacji rozproszonej eksplozją materii atomowej, powstają (kondensują się) faktyczne mniejsze gwiazdy o masie nadkrytycznej, już wówczas otaczających się mniejszymi ciałami satelitarnymi o różnej wielkości.
Wirujące ciało centralne galaktyki o największej masie nadkrytycznej, tworzy w strefie równikowej zwykle tylko dwa takie galaktyczne wulkany. Wszystkie wtórnie i kolejno powstające coraz mniejsze wirujące gwiazdy o masie nadkrytycznej, rzeczywiście wyrzucają z siebie w ten sam powielany sposób materię atomową i coraz to mniejsze jądra gwiazd orbitalnych, wokół których kondensuje się pozostała materia eksplozji. Za każdym razem w wyniku kolejnej eksplozji i kolejnej wtórnej kondensacji, tworzą oddalającą się warstwę orbitalnych gwiazd o coraz mniejszej masie, przy czym te eksplodujące również zmniejszają swój wymiar oraz masę. W ten sposób w tej samej przestrzeni pierwotnego wybuchu, zwiększa się ilość gwiazd o kolejno coraz to mniejszej kulistej masie nadkrytycznej (rodzi się ich coraz więcej). Taki proces przypomina wzrost młodego drzewa, narastanie płatka śniegu, wzrost liścia paproci, narastanie wzoru zamarzającej pary wodnej na okiennej szybie, lub powtarzalność wzoru w technice fraktalowej (Zobacz Graf G3). Ciekawe jest również to, że grawitacja kosmiczna działa na taką galaktykę sferycznie, ale już odśrodkowa energia jej własnego eteru, wykazuje znaczną przewagę działania w płaszczyźnie tworzonego dysku galaktycznego. Taki proces będzie tyle razy powtarzany, aż do momentu, gdy coraz bardziej rozdrobniona kolejnymi eksplozjami i wtórnie skupiana (kondensowana) do postaci kulisto-satelitarnej materia gwiezdna, osiągnie masę mniejszą od krytycznej. 
Jest to taki moment, kiedy rosnąca wartość ciśnienia grawitacyjnego, powstającego w centrum galaktyki w oparciu o lokalną grawitację tak formowanej galaktyki, już nie pozwoli na eterową eksplozję, a po kawitacyjno-grawitacyjnej kondensacji rozdrobnionej materii gwiezdnej, ich masa będzie już  tylko mniejsza od krytycznej.
Oznacza to również, że masa gwiazd mniejsza od krytycznej, nie będzie jednakowa w całej galaktyce i największa masa krytyczna gwiazd galaktyki wystąpi w centrum galaktyki, a coraz mniejsza w kierunku jej dwóch zewnętrznych wymiarów. Musimy zawsze o tym pamiętać, że dyskowa galaktyka posiada dwa wymiary przestrzenne, a ponadto dzieli się na dwie symetryczne połowy wzdłuż osi jej wirowania. Stąd podwójne grawitacyjne centrum galaktyki w jej ramionach, to nie to samo co jej geometryczne centrum. Kiedy gwiazdy galaktyki osiągają masę krytyczną, a galaktyka swoje maksymalne rozmiary (największą średnicę w płaszczyźnie dysku), galaktyka staje się wówczas najbardziej widoczna (posiada już największą możliwą ilość różnej wielkości gwiazd otoczonych planetami i ich księżycami oraz inną pozostałą materią, która nie uległa jeszcze wtórnej kondensacji). Od tego momentu eterowy rozpad takiej materii, zachodzący wraz z nieuniknionym spadkiem gęstości grawitacji kosmicznej, zaczyna przebiegać bardzo stabilnie i dosłownie w odwrotną stronę (w odwrotnej kolejności), przyjmując tyko wewnętrzną i bardzo bezpieczną eterową formę rozpadu, aż do całkowitego rozpadu tej materii na cząstki eteru, gdy materia całej galaktyki osiągnie prędkość ekspansji bliską prędkości światła. W tej już drugiej i dość stabilnej fazie (podstrefie) przebudowy materii gwiezdnej w galaktykach, występuje stałe i zdecydowanie większe oddziaływanie energii grawitacji kosmicznej, w stosunku do działania lokalnej energii eterowej danej galaktyki. W tym etapie rozpadu materii galaktycznej, gęstość grawitacji wszechświatowej (kosmicznej) oraz jej energia ciągle spada i jest już zbyt mała, aby zapewnić całkowitą odbudowę jej masy, ale jest dostatecznie duża, by rozpocząć i stale podtrzymywać grawitacyjne skupianie (kurczenie się) rozpadającej się eterowo materii galaktycznej. Stąd naturalny rozpad tej materii na energię eteru, zachodzi coraz szybciej i to proporcjonalnie do wzrostu prędkości jej wszechświatowej ekspansji. Można odnieść wrażenie, że materia galaktyki zmniejszając swą średnicę, zanika, zapadając się w siebie. Taka galaktyka po prostu szybko się starzeje, kurczy i umiera. Energia grawitacji kosmicznej, w tak szybko kurczącej się materii, zamienia się tylko na ekspansję cząstek eteru i w energię fal elektromagnetycznych i nie jest w stanie zatrzymać gwałtownie rosnącej energii ich odpływu w stronę odległych granic kosmosu, przy tak szybko zanikającej materii. Odrzutowa forma wypływu energii eterowej, w końcowej fazie rozpadu tej materii, tworzy dodatkowo wyjątkowo duże i ciągle narastające ciśnienie odrzutowo-grawitacyjne, które błyskawicznie przyśpiesza zmniejszanie średnicy rozpadającej się eterowo materii galaktycznej - pociągając za sobą niesamowity wzrost częstotliwości wirowej,  kurczącej się i szybko zanikającej w opisany sposób materii galaktycznej.
 
Tu należy się bardziej obrazowy opis tego drugiego etapu przebudowy materii galaktycznej, tylko dlatego, że dotyczy on już naszej rzeczywistości, w której przyszło nam żyć. Całkowicie uformowane po swej wielofazowej eksplozji (burzliwej przebudowie), już dość stabilne galaktyki, nabierając coraz większej eterowej prędkości ekspansji, powoli zaczynają zmniejszać swoją średnicę. W tej już drugiej grawitacyjnej fazie (podstrefie) galaktycznej ekspansji, gwiazdy galaktyki o masie mniejszej od krytycznej, naturalnie rozpadając się na cząstki eteru, zmniejszają swoją średnicę, zwiększając częstotliwość swej rotacji osiowej, do częstotliwości rotacji młodych cząstek eteru włącznie. Najmniejsze gwiazdy w zewnętrznej części ramion galaktyki, zbliżają się razem z ich własną materią satelitarną (także z naszą Ziemią) do tych jeszcze w tym czasie większych gwiazd i rozpadają się całkowicie, lub wchodzą na orbity tych kulistych ciał (gwiazd) większych, które również tracą swą masę oraz średnicę i zbliżają się do tych jeszcze większych. Te większe także tracą masę i wchodzą na orbity ciał jeszcze większych, również tracących swą masę i średnicę, itd., itd. W ten sposób dysk całej galaktyki zmniejsza swą średnicę.  Zewnętrzne ciała (gwiazdy) orbitalne (najbardziej oddalone od centrum kurczącej się galaktyki), zawsze tracą swoją masę szybciej, od utraty masy ciał (gwiazd) znajdujących się bliżej centrum galaktyki, więc te dużo wcześniej zanikają całkowicie, lub opadają na ciało (gwiazdę) o większej masie, wokół którego wcześniej orbitowało, trwale się z nim łącząc. Jak widzimy ten proces w drugiej grawitacyjnej podstrefie zachodzi w odwrotnej kolejności w stosunku do procesu w podstrefie eterowej eksplozji. Zwróćmy uwagę jak pochłaniany jest przez materię Jowisza jego najbliższy księżyc, co jest stale widoczne w postaci potężnego wiru atmosfery Jowisza wokół niego. Zauważmy też, że w układzie słonecznym występuje stały proces ciągłego opadania (łączenia się) małej masy materii pyłu kosmicznego, asteroidów i meteorów, z większą masą materii planet i z masą materii naszej gwiazdy. Nie obserwujemy jednak procesu odwrotnego.
 
Stąd w drugiej podstrefie galaktycznej, każdy kulisty satelita w materialno-orbitalnym układzie satelitarnym galaktyki, orbitujący zwykle wokół większego masowo ciała centralnego, wcześniej czy później, spadnie na to większe ciało centralne (połączy się z nim), o ile wcześniej nie ulegnie całkowitemu rozpadowi na cząstki eteru.
 
Takie satelitarne ciała po prosu mają zwiększoną wypadkową prędkość ekspansji, dokładnie o swoją prędkość (odległość) orbitalną. Taka materia osiąga więc szybciej prędkość światła i szybciej traci masę zamieniając się w cząstki eteru.
Może to wyglądać na proces zapadania się materii każdej starej (umierającej) galaktyki do punktu osobliwości, ale takim procesem nie jest. 
Nie jest to także proces powstawania „czarnych dziur” jak interpretuje to obecna astrofizyka, a jak już wiemy, jest to tylko końcowy, nieunikniony i dość szybki proces zamiany materii starej umierającej galaktyki w cząstki eteru. Gdy ta materia osiągnie prędkość swej naturalnej ekspansji równą prędkości światła, zawsze w całości zamienia się w cząstki eteru, o największej średnicy i najmniejszej dla eteru częstotliwości wirowej (osiowej). Obserwujemy wówczas krótki i potężny agonalny rozbłysk światła i taka umierająca galaktyka przestaje istnieć. Powstały po gwałtownym zaniku materii galaktycznej eter, dalej podlega takiemu samemu procesowi transformacji energii, jakiemu podlegała materia. Na podobnej zasadzie młode cząstki eteru, kosztem swej energii wewnętrznej, zwiększając prędkość swej ekspansji, do prędkości prawie nieskończenie wielkiej, tracą swą masę, zmniejszają swą średnicę do prawie nieskończenie małej, zwiększając częstotliwość wiru osiowego do prawie nieskończenie wysokiej, stając się super szybkimi, wirującymi liniami podobnymi do linii grawitacji kosmicznej o prawie nieskończenie małej średnicy. Kiedy ułożone w ten sposób bardzo długie linie cząstek eteru, osiągną taką samą prędkość jak osłabione (wypracowane) linie grawitacji kosmicznej, zmierzające w tym samym kierunku, ulegają połączeniu, wymieniają energię między sobą i do granic kosmosu podążają już jako para wirującego „kosmicznego DNA”. Od tej nieprzekraczalnej lustrzanej granicy odbijają się i zyskują jeszcze większą prędkość. W ten sposób wracają do centrum wszechświata, już jako pełnowartościowe linie grawitacji wszechświatowej (kosmicznej), gdzie ponownie tworzą, a następnie częściowo odbudowują młodą materię galaktyczną, która już od momentu jej pierwszej eksplozji, stale traci swoją masę na rzecz energii eteru, gdzie taka grawitacyjna odbudowa jej masy jest niezbędna, w celu przedłużenia jej istnienia.
 
Nic dziwnego, że cząstki eteru w młodych liniach grawitacji kosmicznej są w stanie pokonać drogę całego promienia wszechświata w czasie kilku lokalnych sekund.
 
Taki wszechświatowy proces zachodzący w drugiej grawitacyjnej fazie (drugiej podstrefie), zgodny z teorią bezwzględności, jest trochę podobny do działania bardzo wysokiego wodospadu. Nasz punkt obserwacji, leży gdzieś w połowie wysokości wodospadu. Gdy jesteśmy bardzo blisko niego, nie widzimy więc, ani jego początku, ani jego końca. Wiemy jednak jak wygląda w całości. Niby spadająca woda w wodospadzie, na każdym odcinku opadu wygląda tak samo, ale nigdy nie będzie to ta sama woda. Ponadto opadająca woda, uzyskuje coraz większą prędkość opadania i w dolnej jego części, zamienia się w coraz mniejsze krople, te w mgłę, a mgła w niewidoczną parę wodną. Górna część wodospadu będzie przypominać środkową część płaszcza materii galaktycznej, a dolna część wodospadu będzie przypominać zewnętrzną granicę płaszcza materii galaktycznej. Z opisem wodospadu jest prosta sprawa - możemy taki obserwować w całości. Wystarczy tylko oddalić się od niego. Natomiast z opisem tej drugiej części płaszcza galaktyk, jest problem. Prędkość światła ogranicza nam pole obserwacji i nie wiemy jak wygląda początek, jak i zewnętrzny koniec analizowanego płaszcza galaktyk. Ponadto naszego punktu obserwacji, nie jesteśmy w stanie oddalić i przenieść poza naszą Ziemię, która leży właśnie gdzieś w połowie grubości drugiej części płaszcza galaktyk i należy do jednej z tych galaktyk. Jest to absolutnie niemożliwe. Fizyczny stan materii galaktyk, poza strefą widoczności, możemy tylko teoretycznie przewidywać i tylko mniej lub bardziej trafnie opisać. Jest także istotna różnica w tych zjawiskach. Wodę w wodospadzie napędza, ciągle rosnąca dośrodkowa energia grawitacji ziemskiej, a ekspansję materii galaktyk napędza, ciągle rosnąca odśrodkowa energia ekspansji cząstek eteru kosmicznego (rosnąca ich prędkość). Tak jak trudno jest wywołać przeciwny ruch wody w wodospadzie i taki jest zawsze zawracany do kierunku właściwego, tak nie można wywołać przeciwnego ruchu w naturalnej ekspansji materii galaktycznej wszechświata i nawet gdy taki się pojawi, jest zawsze zawracany do kierunku właściwego.
 
 
 3. Eter podstawą teorii bezwzględności.
 
Nawet sam efekt Dopplera - przedstawiany bardzo często, jako obrazowy przykład poprawności teorii względności - podpowiada, że z tą teorią jest coś nie tak.
Ten występuje tylko wtedy, gdy fale powstają w odpowiednim środowisku - czyli w odpowiednim nośniku tych fal. Takim nośnikiem fal o stosunkowo niskich częstotliwościach, w naszych ziemskich warunkach, jest atmosfera gazowa, ciecz lub materia stała. Według teorii bezwzględności, wymienione rodzaje materii, zbudowane są z cząstek eteru i wypełnione są również cząstkami eteru. To dlatego kompletna struktura nośnika tych fal, odgrywa tak ważną rolę w ustalaniu maksymalnej naturalnej prędkości fali w danej materii (nośniku). W tych różnych nośnikach fal obowiązują różne przedziały (fraktale) prędkości rozchodzenia się fal. Te prędkości w poszczególnych fraktalach, mogą jednak odbiegać od tych standardowych i jest to prawidłowość.
Nie ma również innej obowiązującej reguły, dla fal światła (fal elektromagnetycznych).
Dla fal światła, tym nośnikiem powinien być także eter, a ten (o ironio losu) jest odrzucany przez dotychczasową teorię względności. Najtrudniej jest jednak zrozumieć, dlaczego został odrzucony.
Nawet światłowody potwierdzają, że w ich materii występuje duża gęstość eteru, dzięki któremu fala światła, może się wzdłuż nich przemieszczać z dość dużą prędkością.
 
W wyniku efektu Dopplera, rzeczywiście wystąpi przesunięcie światła w kierunku nadfioletu, gdy lustro odbijające światło lub źródło światła zbliża się do nas, a przy ruchu odwrotnym, przesunięcie światła wystąpi w kierunku podczerwieni. Nie jest to więc proces względny, ale proces całkowicie rzeczywisty, który niestety, a może i bardzo dobrze, że należy tylko do procesu wyłącznie informacyjnego.
Podobny efekt przewiduje teoria Unruha-Doviesa-Fullinga, gdzie ciało szybko poruszające się, widzi przed sobą wyższą częstotliwość i nagrzewa się od czoła, a za sobą odwrotnie. Samo życie. Komety wchodząc z dużą prędkością w większą gęstość eteru układu słonecznego, sprężają swój własny eter z eterem układu słonecznego i właśnie od czoła się nagrzewają. Dzięki temu ich czołowa powierzchnia paruje i zostawia za sobą zwykle długi warkocz gazowo-cząsteczkowy, zmieszany z czasowo sprężonym eterem (nadfioletowy odcień warkocza).
 
 
4. Eterowy rozpad materii oraz przyspieszanie tego rozpadu.
 
Dowodem słuszności opisywanej teorii bezwzględności oraz dowodem na istnienie cząstek energii eteru, jest każda dowolna eksplozja materii w próżni i nie tylko. Od tej rzeczywistości nie uciekniemy i zmienić jej nie jesteśmy w stanie, nawet najbardziej wymyślną teorią względności.
Nawet trudno sobie wyobrazić, żeby materia eksplodująca w próżni kosmicznej oraz jakby eksplodująca (ekspandująca) materia całych galaktyk z centrum wszechświata, w tym czasie zwiększała swoją masę, a więc z każdym zwiększeniem promieniowej prędkości swej ekspansji połączonej z lokalną eksplozją, zachodzi proces odwrotny i taka eksplodująca i zarazem ekspandująca materia galaktyki traci masę na rzecz energii kinetycznej eteru. Przyrost prędkości ekspansji materii galaktycznej i jednoczesny wzrost średnicy każdej galaktyki, w pierwszej eterowej fazie (podstrefie) ekspansjo-eksplozji, początkowo jest bardzo duży (bardzo duża gęstość i prędkość produkowanego i uwalnianego przez eksplodującą materię młodych galaktyk eteru), by w drugiej już grawitacyjnej fazie (podstrefie) procesu ekspansji materii galaktyk, osiągnąć bardzo niski poziom promieniowego przyrostu tej prędkości. Może stąd się wziął i pozostał do dziś fałszywy pogląd, że czas (jego rytm) przy dużej prędkości materii, płynie wolniej. To tylko przyrost promieniowej prędkości tej materii ciągle spada (zwalnia) do zera, a materia mimo tego procesu spadku przyrostu prędkości, osiąga coraz większą prędkość i w drugiej już grawitacyjnej fazie-podstrefie tego procesu, materia stale ekspandujących galaktyk, kurczy się coraz szybciej, cały czas przyśpieszając tempo swego eterowego rozpadu, aż do całkowitego rozpadu tej materii, gdy prędkość ekspansji zanikającej galaktyki, osiągnie prędkość światła.
W ten sposób najstarsze galaktyki, ale tylko te w drugiej grawitacyjnej fazie-podstrefie nieuniknionego cyklu swej przebudowy, posiadają (osiągają) coraz większą prędkość ekspansji, coraz szybciej się kurczą, coraz szybciej wirują, coraz szybciej się rozpadają na cząstki eteru, a ilość produkowanego przez nie eteru rośnie wraz z nieuniknionym wzrostem prędkości ekspansji materii galaktycznej, który zachodzi proporcjonalnie do coraz większego spadku gęstości grawitacji kosmicznej. Mimo że ilość produkowanego przez galaktyki eteru ciągle rośnie, to jego gęstość w stosunku do pozornie powiększającej się przestrzeni, maleje wraz z nieuniknionym spadkiem gęstości grawitacji kosmicznej. Ponieważ przestrzeń kosmiczna dla tego eteru, jakby się pozornie powiększa (geometrycznie rozszerza się) - mimo że w całości zachowuje swoje pierwotne wymiary - to jednak całkowita gęstość (energia) własnego eteru danej galaktyki spada nieznacznie szybciej od spadku gęstości grawitacji kosmicznej. Energia grawitacji kosmicznej w tym czasie, rzeczywiście posiada (zyskuje) niewielką, ale bardzo istotną przewagę, nad energią własnego eteru galaktycznego. Taka jest natura drugiej fazy-podstrefy tego galaktycznego procesu, w której i my się obecnie znajdujemy i w takiej rzeczywistości żyjemy.
Wróćmy jednak bliżej Ziemi.
Każda materia ulega powolnemu rozpadowi na energię eteru, jednak w przypadku doprowadzania do materii dodatkowej energii orbitalnej (mimośrodowej), lub wirowej, to ta energia zamienia się nie tylko w energię kinetyczno-odśrodkową takiej materii, ale również w dodatkowy przyspieszony lokalny rozpad tej materii na energię eteru. Ta dodatkowa energia orbitalna, powoduje zwykle utworzenie przy powierzchni Ziemi, sztucznego systemu satelitarno-orbitalnego, w tym wzrostu prędkości obrotowej koła zamachowego, którego wir jest zawsze sztuczną i symetryczną kopią (odmianą) każdego naturalnego (zgodnego z naturą) odśrodkowego ruchu materii satelitarnej. Taki ruch materii zawsze zwiększa stopień rozpadu materii, na energię eteru. Jak widzimy, każdy jednostajny i jednokierunkowy ruch materii względem powierzchni Ziemi (w tym orbitalny), zgodny z naturalnym ziemskim ruchem satelitarnym - czyli ze wschodu na zachód, tylko i wyłącznie zwiększa (przyspiesza) naturalny eterowy rozpad tak poruszającej się materii. Taka materia powinna również szybciej się starzeć. Zabroniony przez naturę, satelitarny ruch materii w odwrotnym kierunku, jedynie tylko lokalnie może wystąpić, powodując jedynie zmniejszenie (spowolnienie) stopnia już wcześniej istniejącego naturalnego i dość wysokiego tempa  rozpadu tej materii. Taka materia powinna również nieco wolniej się starzeć, ale starzeć się będzie cały czas w ciągle rosnącym tempie niezauważalnego jej rozpadu.
Wyższa prędkość satelity w tym naturalnym kierunku, jest jednoznaczna z większą odległością (wysokością) satelity od powierzchni Ziemi i odwrotnie.
Ponieważ każde dowolne sztuczne zwiększenie orbitalnej prędkości materii, jest tylko niewielkim ułamkiem prędkości, jaką naturalnie posiada już nasza Ziemia (w swym wirze obrotowym i satelitarnym wraz z promieniowo-spiralną prędkością ekspansji naszej galaktyki) - to przyrost spadku masy tej materii w wyniku takiego działania, nie będzie aż tak bardzo imponujący - mimo to, wystąpi w tym większym stopniu, im większa będzie ta dodatkowa prędkość wirowa materii, lub większa jej wysokość orbitalna nad  wirującą Ziemią.
Musimy zapamiętać najważniejszą zasadę teorii bezwzględności, że w naturze jest tylko jeden naturalny kierunek ruchu (wiru) satelitarnego, który zawsze pozostaje względnie w tyle za promieniowym kierunkiem ruchu (wiru) powierzchni centralnego ciała (jądra) układu satelitarnego i przy powierzchni Ziemi, zachodzi zawsze zgodnie z pozornym ruchem eteru ziemskiego - czyli ze wschodu na zachód.
 
Eter zawsze wypływa z wirującej materii w kierunku przeciwnym do ruchu wirowego tej materii. Tak właściwie, to względem kosmosu, wypływa z niej prawie promieniście, ale zawsze pozostaje jakby w tyle za powierzchnią wirującej materii, w tym za wirującą powierzchnią naszej planety.
 
Gdybyśmy naturalny odpływ cząstek eteru porównali do linki pionu murarskiego, wybiegającej w otaczającą przestrzeń, to ta początkowo pionowa linka eterowa w miarę oddalania się od powierzchni Ziemi, będzie spiralnie odchylać się coraz bardziej na zachód w górnej części swej długości. (Graf  P)
 
Jak widzimy eter z wirującej Ziemi odpływa zupełnie inaczej, niż to sobie wyobrażaliśmy i posiada całkowicie odmienne właściwości od tych pierwotnie zakładanych i dlatego tak trudno jest udowodnić jego istnienie, a jeszcze trudniej opisać jego wpływ na procesy energetyczno-czasowe.
 
Ponadto eter zawsze posiada i tworzy właściwości odpychające między dwoma ciałami. Jeżeli większe ciało (jądro) tworzy wokół siebie większą atmosferę-energię eteru (większą jego gęstość), to jest w stanie wyrzucić (odepchnąć) od siebie małe ciało, które również produkuje, ale mniejszą atmosferę-energię eteru (mniejszą jego gęstość). Jednak działanie grawitacji ziemskiej (rosnąca wartość przyspieszenia ziemskiego) blisko powierzchni Ziemi, uniemożliwia (zatrzymuje, hamuje, hibernuje) taki proces i takie małe ciało opada, lub pozostaje przy jej powierzchni (patrz Graf N). Na grafie jest pokazany tylko jeden najmocniejszy kierunek oddziaływania grawitacji kosmicznej oraz przeciwnego względem tych ciał słabszego odpychającego działania tworzonego przez te ciała eteru. Taki proces jest jakby procesem (chęcią) przełamania zahibernowanej grawitacją ziemską, naturalnej dążności do eksplozji każdej skupionej materii - czyli pokonania makroskopowych lokalnych oddziaływań Kasimira, lub inaczej pokonania grawitacyjnej przewagi skupiania materii, nad jej naturalnym eksplozyjnym rozpraszaniem. W rzeczywistości takich grawitacyjnych oddziaływań Kasimira na różnie skupioną materię, jest prawie nieskończona ilość, poczynając od skupionych kilku cząstek eteru, występujących na zewnątrz jądrowej powłoki protonowej każdego atomu, a na skupieniu całej materii galaktycznej wszechświata kończąc. Zasada jest zawsze taka sama. Coraz mniejsze masą kuliste ciała składowe występują zawsze na zewnątrz skupionej materii o większej masie, tworząc zawsze swoistego rodzaju cząsteczkową piramidę grawitacyjno-satelitarną . 
Tylko odpowiednio duże zwykle równikowe oddalenie małego ciała od powierzchni Ziemi, gdzie wartość przyspieszenia ziemskiego maleje, a energia eteru ziemskiego w stosunku do energii grawitacji lokalnej rośnie - czyli nadanie dodatkowej i odpowiednio dużej prędkości orbitalnej ciału mniejszemu, zgodnej z naturalnym ruchem satelitarnym i zgodnie z pozornym kierunkiem odpływu eteru ziemskiego, stwarza taką możliwość i pozwala na urzeczywistnienie oraz utrwalenie takiego procesu - czyli inaczej - pozwala na utworzenie sztucznego i zarazem trwałego układu satelitarnego. Wymaga to jednak chwilowej energii napędowej przykładanej do małego ciała. Przy pomocy chwilowej energii napędowej przyłożonej do masy materii satelitarnej i zamiany jej w energię odśrodkową, a tą w większą odpychającą energię eterową tego mniejszego ciała, umieszczamy tą materię na sztucznej orbicie satelitarnej. Ten proces podobny jest trochę do procesu odciągania od siebie małego magnesu od magnesu dużego, gdzie energia pola magnetycznego dużego magnesu, przypomina działanie grawitacyjnego oddziaływania ziemskiego ciążenia, a energia napędowa małego ciała, przypomina energię odciągającą ten mały magnes. Każde oddalenie tych ciał od siebie wymaga chwilowej energii, a ta jest coraz mniejsza w miarę oddalania się tych ciał od siebie. Teraz, gdy uwzględnimy początkowo słabszą od grawitacji ziemskiej, ale jednak rosnącą (wraz z wysokością) odpychającą energię eteru ziemskiego w stosunku do spadającej wartości energii grawitacji ziemskiej i odpychającą rosnącą energię eterową oddalającego się ciała satelitarnego - mamy gotową odpowiedź, dlaczego ciało satelitarne oddalone na odpowiednio dużą odległość od dużego wirującego ciała centralnego, nie opada na jego powierzchnię. Dzięki zróżnicowaniu działania tych dwóch energii między tymi ciałami, bliskie sobie ciała „przyciągają się”, a bardzo oddalone od siebie odpychają się. Występuje jednak granica geostacjonarna, dla satelitarnego ciała o bardzo małej masie, przy której taki układ długo zachowuje swoją niezmienność - czyli tworzy trwały układ materialno-satelitarny. Wówczas odpychające się energie eterowe tych ciał są równoważone przez energię grawitacji kosmicznej (przez jej wzajemny cień energetyczny). Tu odsyłam do pod-strony internetowej „Podsumowanie”.
Czemu natura wybiera w budowie materii pośredni i dość stabilny geostacjonarny stan eterowo-satelitarny, tego dokładnie nie wiemy. Ta graniczna odległość między tymi procesami (ciałami), jest ściśle ustalona przede wszystkim masą wirującego ciała centralnego i jest minimalną odległością geostacjonarną, przy której energia eteru produkowanego przez ciało centralne uzyskuje taką samą wartość, jak energia grawitacji kosmicznej, działająca od zewnątrz na to centralne ciało, przy prawie nieskończenie małej masie satelity, w stosunku do masy wirującego ciała centralnego np..  masy naszej Ziemi.
Cząstki eteru ziemskiego, poza sztucznymi satelitami, możemy zawsze uważać za nieskończenie małe satelity Ziemi. Szybkość wiru osiowego centralnego ciała kosmicznego (jego wzmocniona wirem odśrodkowa energia eterowa) jest bardzo mocno uzależniona od masy ciała wirującego i w trwałym układzie satelitarnym (w trwałym układzie skupienia) będzie tworzyć stałą wartość fizyczną. Im masa skupionego ciała jest mniejsza tym częstotliwość jego wiru osiowego jest większa i odwrotnie. Dotyczy to zarówno każdego ciała centralnego jak i ciała orbitującego. Eterowa energia odśrodkowa (stała eterowa) naturalnie wirującego ciała zostaje zachowana na stałe, podobnie jak zachowywana jest wartość stałej grawitacyjnej, tyle że stała eterowa jest zawsze nieznacznie mniejsza od stałej grawitacyjnej. Stąd każdy stabilny układ satelitarny w naszej rzeczywistości będzie się zawsze zmniejszał, a skupiona materia wirująca będzie się kurczyć, zwiększając przy tym stale swój wir osiowy, aż do całkowitego eterowego jej zaniku włącznie. Cała nasza obecna rzeczywistość jest podporządkowana temu procesowi, ponieważ wynika z tego, że istnieje i funkcjonuje w już grawitacyjnej podstrefie naszej galaktyki.
Jak widzimy w celu oddalenia ciała satelitarnego od ciała centralnego, należy użyć chwilowej (jednorazowej) energii napędowej, ustalając w ten sposób nowy (tym razem sztuczny, grawitacyjno-eterowy) satelitarny stan stabilny takiej materii (jej nowej materialnej konfiguracji satelitarnej). Eter ziemski robi to bez dostarczania dodatkowej energii, ponieważ sam się napędza i robi to coraz mocniej (szybciej) w miarę oddania się od jej powierzchni. Niemniej reaguje na opisywaną granicę geostacjonarną i dzięki temu wokół Ziemi powstają dwie różne strefy energetyczne, w których tworzą się dwa różne efekty fizyczne, znacznie odbiegające od tych już poznanych, ale o tym będzie w następnych częściach teorii.
Jednak chwilowa energia napędowa przykładana do materii w celu utworzenia z niej materii satelitarnej, nie pojawia się z nikąd, ale zawsze pochodzi z wcześniej „zamrożonego” w materii otoczenia rozpadu eterowego oraz z procesu gwałtownego jego uwolnienia (jakby wtórnej opóźnionej w czasie eksplozji eterowej tej materii - paliwa).
Każde tworzenie sztucznego ruchu orbitalnego materii satelitarnej, jest tylko jednym z wielu takich przykładów chwilowego wykorzystania wtórnych eksplozji np., w silniku rakietowym satelity. Nam się tylko wydaje, że my tą dodatkową energię napędową tworzymy. Niestety, to natura zwykle w postaci materii paliw kopalnych, bardzo powoli ją tworzyła (jakby akumulowała, zamrażała i spowolniała jej naturalny rozpad eterowy w odległej przeszłości), a my tylko teraz ją szybko uwalniamy (wywołujemy małą jej wtórną i jakby opóźnioną eksplozję eterową) i tą energią wtórnej eksplozji, napędzamy sztucznego satelitę (rakietę), lub ustalamy inny kierunek jej działania według naszych potrzeb, który niestety w chwili obecnej jest kierunkiem zwykle sprzecznym z naturą. Jakże uwolniona z materii energia eteru przypomina właściwości i zachowanie się swobodnych elektronów, wypływających np.. z materii ogniwa chemicznego, lub prądnicy - tyle tylko, że uwolniony eter, już nigdy nie powraca do materii tworzącej, a elektrony  zawsze powracają do źródła ich tworzenia. Pamiętajmy o tym, że to ukierunkowany przepływ energii eteru porywa za sobą cząstki materii gazowej w rakiecie lub elektrony w przewodniku, a nigdy odwrotnie.
 
Podobnie jest z eksplozją materii w naszej rzeczywistości. Swobodnie eksplodująca materia traci swoją masę bezproduktywnie, a nawet jest w stanie zniszczyć swoje otoczenie, ale jeżeli robi to w silniku cieplnym (spalinowym), to utrata masy tej materii, tworzy energię eteru, która napędza rakietę, jest przekazywana do tłoka typowego silnika spalinowego, a następnie do wirującego koła zamachowego silnika i dalej do materii kół jadącego samochodu (do następnych szeregowych ogniw ograniczonego i  w ten sposób wyznaczonego procesu jej przepływu). Ponieważ rozpoczęty eksplozją, silnie przyspieszony spadek masy materii mieszanki paliwowej, połączony ze zwiększoną produkcją eteru, musi zostać zrealizowany do końca, to dopełnia się w materii silnika rakietowego, lub w materii silnika samochodowego. Uwolniona energia eteru powstała z zapoczątkowanej i ograniczonej eksplozji materii paliwa w dowolnym silniku, musi przejść cały ciąg łańcuchowych zdarzeń (transformacji), ale i tak zostanie przekazana (przepłynie) w całości do otoczenia, a z otoczenia w kierunku otwartego kosmosu. Bez ruchu samochodu, ten przepływ energii eteru nie wystąpi i szukając innej drogi, zniszczy silnik, lub nawet cały samochód (praca silnika bez obciążenia przy pełnej jego mocy). Ruch  rakiety, lub samochodu jest więc jedną z użytecznych form naturalnego procesu hamowania przyśpieszonej eksplozji (eterowego rozpadu) masy mieszanki paliwowej, która została celowo w silniku przyspieszona, a następnie ukierunkowana i ograniczona konstrukcją silnika rakietowego, lub konstrukcją samego samochodu w taki sposób, by energia uwalnianego z paliwa eteru, mogła wykonać dla nas pracę użyteczną. Niestety, aby rakieta, lub samochód mogły się poruszać, musimy ciągle uwalniać świeże porcje eteru - czyli spalać kolejne porcje cennego paliwa.
Teraz zwróćmy uwagę na to, co robi przepływająca w stronę otwartego kosmosu energia eteru, stale i samoistnie produkowana przez materię naszej planety. Ona razem z energią grawitacji ziemskiej, tworzy gigantyczny silnik w jej atmosferze i to zupełnie za darmo, ale tu odsyłam do pod-strony „V zasada termodynamiki”.
 
W naszym bliskim otoczeniu, jak już wiemy, może zachodzić także inny proces zwiększonej produkcji (uwalniania) energii eteru przez materię i to bez stosowania typowej dość destrukcyjnej eksplozji materii.
Taki proces może zachodzić w materii szybko wirującego koła zamachowego. Wirujące koło zamachowe jest zawsze mikroskopową kopią wiru naszej Ziemi, lub makroskopową kopią wirującego jądra atomowego. Jeżeli do osi koła, dostarczymy energię napędową, to będzie to takie same działanie, jak dostarczenie energii do materii sztucznego satelity. Wirujące koło prawie całkowicie przypomina doskonały układ satelitarny i to bez względu na kierunek jego wiru, gdzie obwodowe cząstki materii koła, zachowują się i podlegają takim samym prawom, jak sztuczne satelity orbitujące wokół Ziemi. Tyle, że takie koło może być dużo mniejsze od klasycznego układu satelitarnego i jest od niego bardziej stabilne. Jego „satelity” nie odlatują w otoczenie nawet przy dużej prędkości wirowej. Kierunek wiru koła zamachowego jest zawsze nieznacznie przeciwny do kierunku ruchu eteru produkowanego przez wirujące koło, który to ruch do złudzenia przypomina zachowanie się i ruch eteru produkowanego przez materię naszej wirującej Ziemi, tyle że wypływając z materii koła, nie tworzy efektu odrzutowego. Tak właściwie to tworzy, ale ten jest całkowicie równoważony przez dorzutową energię napędową przykładaną do osi koła oraz energią eteru pobieraną przez oś koła z jego otoczenia. Wiemy, że energia napędowa odpycha się (jest odpychana) od energii eteru produkowanego przez koło i od energii eteru otoczenia. W wirującej materii koła zamachowego zachodzi jednak wyjątkowy proces, w którym energia eteru otoczenia jest wchłaniana (wciągana) przez oś wirującego koła i dzięki temu procesowi tworzy w materii wirującego koła nadzwyczajne i dodatnie efekty energetyczne. Powstaje jakby wspomagany przepływem eteru otoczenia (w wyniku jego tarcia o materię) jeszcze większy lawinowy proces eterowego rozpadu materii wirującego koła. Nasza Ziemia także korzysta z dorzutowej energii, ale ta jest stale dostarczana do jej materii (do jej osi wiru) w postaci zawsze darmowej energii grawitacji kosmicznej. Natura sama wyznacza ten uniwersalny kierunek ruchu (wypływu) energii eteru w wirującej materii, tworząc tylko jedną strzałkę jej ruchu, tak samo jak tworzy jedną strzałkę czasu. 
Otaczające powietrze jest dość dobrym przewodnikiem eteru i zwykle wypływający z wirującego koła eter, zamienia się tylko częściowo w turbulentny ruch powietrza, który poza niewielką produkcją nadwyżek energii cieplnej, nie nadaje się do bezpośredniego wykorzystania. Jesteśmy jednak w stanie zamienić tę energię, w inną bardziej nam potrzebną postać energii, bez znaczącej bezproduktywnej utraty energii produkowanego (przepływającego) eteru oraz prędkości rozpędzonej materii koła, o ile prędkość obrotowa materii będzie dość duża, a hamowanie obwodowej części koła, czyli przechwytywanie samoistnie produkowanej energii eterowej, będzie zachodzić w bardzo krótkim czasie i w postaci bardzo krótkich impulsów hamujących. Ciągłe hamowanie koła, także pozwala na jednorazowe pobranie tej nadwyżki, ale powoduje zatrzymanie koła. Taki proces nie ma więc żadnego sensu. Uwaga: Bardzo ważny jest sposób jej przechwytywania (pobierania). Musi zachodzić tylko przez bezpośredni impulsowy kontakt z obwodem koła (najlepiej elektromagnetyczny). Tylko na obwodzie koła gromadzi się zwiększona ilość (gęstość) produkowanego przez koło eteru, a sam eter zawsze chętnie przepływa i wzmacnia (koncentruje) swój przepływ wzdłuż biegunów pola magnetycznego magnesów trwałych. Odpowiednio zamontowane na obwodzie koła magnesy, są w stanie ułatwić, ukierunkować, skoncentrować, wzmocnić oraz bardziej uzewnętrznić wypływ czystego eteru z wirującego obwodu koła, a co najważniejsze impulsowo zmodulować jego wypływ i to prawie w całości (w największym stopniu). Dzięki magnesom zamocowanym jednoimiennie na obwodzie koła zamachowego, następuje prawie doskonała modulacja wypływającego z koła eteru. Tak zmodulowany wypływ eteru działa na obwodowe impulsowe cewki prądnicy, gdzie każda cewka posiada jedno-połówkowy prostownik diodowy. Dokładniejszy opis budowy znajdziemy na stronie “Prądnica impulsowa”- część pierwsza.
W ten sposób silnie skoncentrowany i głęboko zmodulowany, impulsowy wypływ eteru, możemy w cewkach prądnicy impulsowej, zamienić w przepływ prądu elektrycznego. Taki prąd elektryczny możemy już dowolnie i bez ograniczeń wykorzystywać do różnych celów.
Stąd, jeżeli impulsowo odbierzemy z odwodu tak wirującej materii, tylko samą energię odśrodkową jej ruchu (Czytaj: Sztucznie modulowany i wzmacniany magnesami wypływ energii eteru z materii koła), to odebranej tym sposobem energii elektrycznej powinno być więcej, od energii zużytej na rozpędzenie i dalsze podtrzymanie rotacji materii koła. Pamiętajmy o jednej rzeczy. Wypływający eter z dowolnej masy materii musimy głęboko modulować. Tylko wtedy możemy go przetworzyć w bardziej nam potrzebną energię. Tu ta modulacja zachodzi samoistnie dzięki magnesom trwałym i wirowi koła.
W czasie trwania ruchu obrotowego materii koła zamachowego (w czasie występowania energii odśrodkowej), materia zawsze traci w nieproporcjonalnie większym stopniu swą masę od naturalnego tempa tej utraty, gdy materia jest nieruchoma. Energia grawitacji kosmicznej jednak ciągle odbudowuje ten zwiększony ubytek masy i masa koła będzie stale zachowywana. Robi to w tym większym stopniu, im większa jest prędkość obrotowa koła. Nadwyżka energii produkowanego eteru w wyniku rosnącej rotacji materii koła, jak już wiemy, nie jest w stanie szybko opuścić materii koła. Występuje więc zwiększona zamiana produkowanego eteru w przyrost energii odśrodkowej - inaczej w przyrost inercji wirującej materii. W składzie każdej energii odśrodkowej zawsze występuje odśrodkowa energia eteru!! Takie koło należy bezwzględnie obciążać w opisany wyżej sposób. Gdy tego nie zrobimy, koło może się odśrodkowo rozerwać w wyniku ciągle rosnącej energii odśrodkowo-eterowej. Analizując pracę takiego koła, dochodzimy do bardzo oczywistego wniosku - każda energia odśrodkowo-eterowa (energia odśrodkowa szybko wirującego koła zamachowego, lub ciała niebieskiego), jest zawsze drugim i na dodatek w wirującym kole, wzmocnionym biegunem wszechobecnej energii grawitacji kosmicznej stale przenikającej każdą materię, która zamieniana jest w materii na odśrodkową energię eteru. 
Musimy jednak pamiętać o tym, że każda materia ciągle traci swoją masę w sposób naturalny, a ta materia w której sztucznie zwiększyliśmy orbitalną prędkość jej rotacji, traci swoją masę w większym stopniu (szybciej). Tę nadwyżkę utraty masy materii wirującego koła w czasie jego impulsowego hamowania, jesteśmy w stanie zamienić w dodatkową energię większą od energii napędowej, niezbędnej do podtrzymania (przywrócenia) nieznacznie utraconej prędkości obrotowej koła, występującej w wyniku jego bardzo krótkiego impulsowego obciążania. Zwiększona odbudowa utraconej masy materii koła, zachodzi dzięki grawitacji kosmicznej, ciągle przenikającej materię koła i następuje w czasie dużo dłuższej przerwy, gdy impulsowe obciążenie nie występuje. Ponadto wirujące koło zamachowe usadowione (zamocowane na podłożu ziemskim), przez swoją oś, dzięki energii odśrodkowej koła pobiera z jej podłoża energię eteru ziemskiego, jak i energię eteru otoczenia. Ten eter również w pewnym sensie odbudowuje (uzupełnia) przyspieszony ubytek eteru wirującego koła, ale przede wszystkim wzmacnia eterowy rozpad masy materii koła i zwiększa jego przepływ przez materię wirującego koła. Wirujące koło zamachowe jest rodzajem powielacza produkowanej przez materię koła energii eterowej.
Jest to również czas w którym następuje, niezbędne przywrócenie nieznacznie (minimalnie) utraconej, w wyniku impulsowego obciążania koła, jego prędkości wirowej. W ten sposób z materii szybko wirującego koła, możemy bardzo długo pobierać (czerpać) darmową energię, a koło będzie tracić swą masę bardzo, ale to bardzo powoli. Im większe obroty koła i większy stosunek czasu hamowania, do niezbędnego czasu na odtworzenie masy i utraconych obrotów koła, tym większy efekt przechwytywania energii powstającej w tak zasilanym i obciążanym kole zamachowym. Bezwładność przepływu prądu elektronowego (elektronowy efekt taranowy) w cewkach prądnicy, odgrywa tu dodatkową rolę wzmacniającą taki proces energetyczny. W ten sposób możemy wiecznie przetwarzać kosmiczną energię grawitacji, przenikającą materię wirującego koła w energię elektryczną.
Kluczowym dowodem odśrodkowego i wzmocnionego wypływu (powielanego przepływu) energii eteru jest bezsprzeczne działanie maszyny elektrostatycznej. To w niej odwodowe grzebienie, bezstykowo zbierają wypływający odśrodkowo z wirujących dysków eter, gromadząc go w „butelkach lejdejskich”. To dopiero przepływ tego eteru, wyzwala w przewodnikach maszyny jednoczesny przepływ elektronów przewodnika, nigdy odwrotnie. To dlatego większość generatorów naturalnej (darmowej) energii wymaga ich uziemienia - czyli bezpośredniego połączenia ich konstrukcji z materią Ziemi, a tak właściwie to z eterem ziemskim. Takie urządzenia, tworzą zwykle swym wirem (oscylacjami) aktywne anteny nadawcze, którymi eter ziemski szybciej odpływa z materii Ziemi w stronę kosmosu, a ponadto wyraźnie wspomaga (wzmacnia) naturalny i jakby lawinowy rozpad eterowy w ten sposób wirującej, lub drgającej materii. Taki sam proces występuje w czasie odśrodkowego sprężania gazów i odśrodkowego przetłaczania płynów. To eterowa energia odśrodkowa wypływająca z konstrukcji odśrodkowej turbiny, porywa za sobą płynną materię, a nie odwrotnie. To dlatego również wszystkie galaktyki wszechświata porywane są przez kosmiczny eter o dużej gęstości, płynący od centrum wszechświata, stale produkowany przez młode eksplodujące galaktyki, nigdy odwrotnie. To dlatego również w eksplodujących galaktykach ich rozpraszana materia jest porywana przez eter uwalniany w czasie ich  eksplozji.
 
Już dawno temu polscy naukowcy, zajmując się żyroskopami, stwierdzili dziwny niewytłumaczalny efekt.
 
Rozpędzany ściśle określoną wartością energii żyroskop, swobodnie zatrzymywał się tylko w wyniku tarcia wynikającego z II zasady termodynamiki. Rozpędzany był ponownie, taką samą wartością energii i ponownie swobodnie tracił swe obroty. Czas swobodnego zatrzymania żyroskopu, wydłużał się za każdym razem. Mało tego wydłużał się nawet wtedy, gdy co drugi raz zmieniano kierunek wiru rozpędzanego żyroskopu. Określono ten efekt jako pamięć działania energii. Dziś wiemy, że jest to przedłużony w czasie efekt większego spadku masy materii żyroskopu, w wyniku dodatkowego i sztucznego wzrostu prędkości orbitalnej (wirowej) materii w stosunku do naturalnej prędkości naszej galaktyki, do której spoczynkowa materia żyroskopu należy. Spadająca masa żyroskopu, przy takiej samej wartości energii napędowej, bez względu na kierunek jego rozpędzania, wywoływała za każdym razem większe obroty materii żyroskopu. Zwiększanie i dłuższe swobodne trwanie ruchu obrotowego materii dowolnego koła zamachowego, jest typowym przykładem czasowego utrwalenia zwiększonego rozpadu materii oraz nadzwyczajnego wzrostu prędkości materii koła w wyniku zastosowania takiej samej wartości energii napędowej, przykładanej do osi tego koła. Inaczej: Koło zamachowe, które bardzo szybko wiruje jednostajnie przez dość długi okres czasu z taką samą prędkością, powinno mierzalnie zmniejszać swoją masę w każdym przypadku. Nie znamy czasu powtórnego powrotu spadku masy materii koła, do poziomu spadku naturalnego, a wynikającego tylko z naturalnego wzrostu ekspansji materii galaktycznej, więc trudno określić jak długie mogą być przerwy między jednym napędem koła, a jego następnym napędem. Przeprowadzone doświadczenie podpowiada jednak, że ten czas jest jednak dość długi. Nie jest tylko wiadome od czego on zależy. Jest to doskonały przykład zamiany masy materii w dodatkową energię, bez niebezpiecznej jądrowej przebudowy materii. Co prawda proces spadku masy materii żyroskopu i zamiany energii eteru w dodatkowy ruch wirowy jest nieco bardziej skomplikowany, to jednak bezsprzecznie w opisany sposób zachodzi.
 
Jak widzimy dodatkowy spadek masy materii, zachodzi w tym większym stopniu, im większa jest obwodowa prędkość wirującej materii (dodatkowa orbitalno-obwodowa prędkość satelitarnego ruchu materii).
 
Można zarzucić, że taki ruch w ciągu swego pełnego obrotu przez jedną połowę obrotu przebiega zgodnie z naturalnym ruchem ekspansji materii galaktycznej, a w drugiej połowie obrotu z absolutnie zakazanym ruchem tej materii w kierunku przeciwnym. Te zmiany będą jednak całkowicie pomijane, ponieważ średnica koła w stosunku do obecnej średnicy wszechświata, będzie prawie nieskończenie mała. Ponadto każda skupiona materia, jest zbudowana z jąder atomowych, a te wirują i układają się zawsze swą osią skierowaną do środka wszechświata  i to bez względu na to w jakiej pozycji wiruje opisywane koło. Zwiększone obroty koła zamachowego są jednoznaczne ze zwiększaniem wysokości orbity sztucznego satelity w pasie równikowym Ziemi, co zawsze zwiększa energię odśrodkową na równikowym obwodzie koła, w skład której wchodzi energia eteru, a ta zawsze chce wypływać promieniście z wirującej materii (np.. materii wirującej Ziemi i materii jej sztucznego satelity). Natura wykorzystuje także niepełny ruch wirowy w działaniu tradycyjnych zegarów. Tyle, że rezonans zegarowy nie jest ruchem w pełni obrotowym, a jest raczej ruchem wahadłowym, który posiada naturalne ograniczenia i nie może zachodzić, ani szybciej, ani wolniej od wyznaczonego przez masę jego „serca” oraz energię grawitacji, stałego cyklu takiego odchylania-wahania. Co prawda zachowuje symetrię cyklu wahania, ale bliżej jemu do ruchu mimośrodowego, niż do w pełni symetrycznego ruchu wirowego, jaki zachodzi w kole zamachowym. Rotujące w jednym kierunku koło materii atomowej możemy utożsamić z doskonałym super rezonansem materii, który takich ograniczeń nie posiada i zachodzi na dowolnej częstotliwości wirowo-obrotowej koła i to tym sprawniej im większe są obroty koła.
Wszystkie specjalne silniki i prądnice impulsowe z dyskowym wirnikiem (kołem zamachowym o dużej średnicy), opisywany proces przechwytywania powstającej nadwyżki energii z tytułu wzmocnionego wypływu eteru z materii szybko wirującego koła oraz jego obwodowego oraz impulsowego hamowania (obciążania), wykorzystają w praktyce do przechwytywania darmowej energii.
 
Istnieje do dziś nie wytłumaczony efekt nadwyżki energii elektrycznej w dysku Faradaya. W nim przy pomocy stałego pola magnetycznego magnesów stałych, zamocowanych po obu stronach dysku miedzianego, wywołujemy uwolnienie elektronów swobodnych w materii miedzi. Teraz dzięki energii odśrodkowej powstałej z szybkiego wiru dysku, występuje zwiększony odśrodkowy przepływ eteru produkowanego przez materię dysku od jego osi w stronę obwodu dysku i pobieranego przez jego oś energii eteru ziemskiego. Tak przepływający eter porywa za sobą uwolnione wcześniej elektrony. Z obwodu dysku przy pomocy odpowiednich szczotek pobieramy i uwalniamy sprężony odśrodkowo eter, który tylko wówczas może intensywnie wypływać z dysku, razem z porywanymi za sobą uwolnionymi elektronami dysku oraz wywołując szybki przepływ tych dwóch postaci połączonych energii w kierunku odbiornika tej energii. Eter i elektrony razem przepływają przez odbiornik. Eter w odbiorniku zamienia się w inny rodzaj potrzebnej nam energii, a elektrony powracają do osi dysku i taki proces może trwać w nieskończoność, produkując w ten sposób bardzo duże nadwyżki energii elektrycznej (eterowej), bardzo małym nakładem mechanicznej energii napędowej dysku.
 
Należy się pewne uściślenie. Każdy dodatkowy jednostajny ruch materii zgodny z naturalnym ziemskim wirem satelitarnym w tym również symetryczny ruch obrotowy koła zamachowego, lub dysku, jest zawsze zwiększonym ruchem orbitalnym (małym i sztucznym fragmentem ruchu), który dodaje się do naturalnego ruchu wirowo-orbitalnego materii Ziemi, który wynika z naturalnej prędkości wirowej wszystkich jej cząstek składowych podtrzymywanych energią grawitacji kosmicznej. Podobnie materia umieszczona wyżej poziomu morza, powiększa swą naturalną prędkość orbitalną (wirową), która wynika z wiru osiowego Ziemi, a ten wir zawsze tworzy energia eteru, wyrzucanego z jej powierzchni w postaci nieznacznie odchylających się łopatek turbiny odśrodkowej, pozostających jakby względnie w tyle za powierzchnią wirującej Ziemi.
Z tego rzeczywistego procesu wysyłania z materii Ziemi w kierunku otwartego kosmosu przede wszystkim energii eteru, na który nakłada się energia promieniowania elektromagnetycznego - czyli energia świetlna, cieplna i radiowa, wynika również rzeczywisty przyrost energii odrzutowej w atmosferze gazowej, w materii płynnej i materii stałej naszej Ziemi. Jak już wiemy ta odśrodkowa energia odrzutowa, współdziałając razem z energią grawitacji kosmicznej, zapewnia bardzo stabilny ruch wirowy naszej planety. Naturalny eterowy rozpad materii Ziemi jest również wspomagany hibernowanym rozpadem promieniotwórczym pierwiastków kosmicznych jej jądra. Te rozpadają się jednak szybciej, gdy Ziemia zwalnia swe obroty i odwrotnie - stabilizując jej wir osiowy.
Ponieważ ten proces jest procesem całkowicie rzeczywistym, to zachodzi w całkowitej zgodzie tylko z opisywaną teorią bezwzględności.
 
5. Ogólna definicja czasu.
 
Jak łatwo zauważyć, do pełnego opisania procesów zachodzących we wszechświecie potrzebny jest jeszcze czas. Jest to tak oczywista wartość fizyczna, ale jak się przekonamy jest również bardzo, ale to bardzo skomplikowaną wartością. Czas nie tworzy jednak czasoprzestrzeni, tak jak głosi to teoria względności. Tak naprawdę, to my nie wiemy czym jest czas. Zanim powstał nasz materialny wszechświat, istniał już jeden absolutny pierwotny prawie nieskończenie powolny niewidzialny rytm czasu zegarowego. Już na tym etapie rozważań musimy przyjąć do wiadomości, że nasz widziany lokalny rytm zegarowy jest podstawowym rytmem wzorcowym, według którego będziemy opisywać pozostałe rytmy czasu. W przeciwnym przypadku pogubimy się w ocenie wszystkich zjawisk związanych z czasem. Stąd jedna niewidzialna sekunda zegarowa, na początku wszechrzeczy posiada nieskończenie dużą długość w stosunku do wzorcowej sekundy widzialnej (trwa nieskończenie długo). Absolutna nicość wypełniona jest wówczas niewyobrażalną ilością, niewyobrażalnie silnie ściśniętych (zahibernowanych) cząstek eteru. Prawie nieskończenie mały bodziec początkowy, uruchamia lawinowe zjawisko uaktywniania się drzemiącej w cząstkach eteru energii. Jest to wyjątkowo szybko postępujący proces, który tworzy z tych lawinowo uwalnianych i samoistnie rozpędzających się cząstek eteru, wysokoenergetyczne linie grawitacji kosmicznej. Dzięki lawinowo narastającej energii kinetycznej tych linii, otaczająca absolutna nicość, została rozepchnięta do rozmiarów obecnej przestrzeni energetycznej wszechświata. Od tego momentu na granicy rozepchniętej przestrzeni wszechświata, powstaje również przestrzenne przeciwieństwo początkowego nieskończenie wolnego rytmu czasu zegarowego - czyli prawie nieskończenie wysoki rytm niewidzialnego kosmicznego czasu zegarowego. Nieskończona długość pierwotnej sekundy stanu nicości, spada wówczas do prawie nieskończenie krótkiej w stosunku do wzorcowej widzialnej zegarowej sekundy lokalnej i stanowi prawie nieskończenie mały jej ułamek. Następnie z energii tworzonych linii grawitacji kosmicznej w centrum rozepchniętej przestrzeni wszechświata (w jego ogniskowej), powstaje atomowa materia galaktyczna, która już od momentu swej aktywnej ekspansji/eksplozji, tworzy i utrwala nam faktyczny widzialny (wzorcowy) rytm naszego zegara, który jest zawsze tylko uśrednieniem tych wcześniej opisywanych skrajnych rytmów. W tym procesie powstaje także nadrzędny rytm tego samego zegara, w postaci jego niewidocznie wirującej tarczy w funkcji rosnącej odległości zegara kontrolnego od ogniskowej wszechświata. Jaką wirującą tarczę mam na myśli, zostanie obszernie wyjaśnione w dalszej części teorii. W ten sposób powstaje więc rodzaj zespolonego zegara lokalnego, który pokazuje nam widzialny rytm czasu (kolor błękitny), ale ukrywa przed nami prawdziwy niewidzialny stale rosnący rytm czasu  kosmicznego (kolor czerwony) (Graf G).
 
Jest wielką zagadką natury oraz samej nauki, czemu posługujemy się widzialnym rytmem czasu zegarowego, mimo że tak naprawdę powinniśmy posługiwać się tym niewidzialnym i płynnie narastającym kosmicznym rytmem zegarowym. Może jednak to robimy, tylko tego nie zauważamy.
 
Przedstawiona na (Grafie G) jedna wzorcowa sekunda zegarowa w kolorze błękitnym, tak faktycznie nie istnieje. To tylko my tak ją odbieramy. Ponadto przedstawiona szerokość (długość) widzialnej sekundy zegarowej, jest przesadnie duża w stosunku do szerokości (długości), niewidzialnej kosmicznej sekundy zegarowej. Prawdziwy nadrzędny rytm czasu zegarowego, to tylko ten, który wynika z odwrotności pola wykresu w kolorze czerwonym. Taki rytm czasu nami steruje i taki rytm czasu pokazuje nam w ukryciu każdy widzialny zegar. Tyle, że my zmian jego rytmu nigdy nie będziemy w stanie zauważyć, a widzimy tylko ten niezmienny w błękitnym kolorze. Nie wiemy dlaczego tak się dzieje. Jest to największa tajemnica natury. Dla nas tylko ten widzialny rytm zegarowy, na zawsze pozostanie jednak rytmem wzorcowym i według niego będziemy analizować wszystkie procesy związane z czasem.
To zróżnicowanie niewidzialnego rytmu zegarowego, wynika jednak z podziału przestrzeni wszechświata, zajmowanej przez skupioną (skoncentrowaną) w płaszczu galaktycznym materię całego wszechświata V1, na energetyczną między-materialną odśrodkową podstrefę eterową (se) i energetyczną między-materialną dośrodkową podstrefę grawitacyjna (sg) oraz na podział ogromniej (wizualnie pustej) przestrzeni otaczającej płaszcz materii galaktycznej V1, na dwie strefy energetyczne, dośrodkową grawitacyjną V2 i odśrodkową eterową V3, które pozbawione są jakiejkolwiek materii. Jak widzimy kolejność rozmieszczenia stref i podstref energetycznych jest odwrócona dokładnie o 180 stopni w swych właściwościach i kolejności swego oddziaływania, na tym samym promieniu przestrzeni wszechświata. Być może właśnie z tego powodu dotychczasowa teoria względności opisuje nam tyle sprzecznych z sobą procesów. Dlaczego występują dwa przeciwne sobie rodzaje strefowych oddziaływań energetycznych na materię i energię wszechświata, będzie wyjaśnione w dalszej części teorii. Nie posiada to jednak znaczącego wpływu na stale rosnący rytm niewidzialnego zegara kosmicznego w materialnej strefie V1 Grafu G, jak i w grawitacyjno-eterowej strefie V2+V3 (coraz mniejsze pole wykresu w kolorze czerwonym), ale jak się później dowiemy, będzie wpływać na lokalny dodatkowy większy, a następnie mniejszy przyrost rytmu niewidzialnego zegara i odwrotnie, w sumie nieznacznie zmieniając ten niewidzialny, ale jednak stale narastający nadrzędny rytm kosmiczny, co będzie mieć szczególny wpływ na zachowanie się fal radiowych (światła) oraz wszystkich naturalnych procesów termodynamicznych, zachodzących w naszym bliskim otoczeniu.


 
W tym nowym, już materialnym stanie wszechświata, energia grawitacji, energia eteru i energia materii, nadal podtrzymują skrajny prawie nieskończenie niski i skrajny prawie nieskończenie wysoki rytm czasu kosmicznego. Podtrzymywana jest także transformacja tych rytmów wzdłuż promienia wszechświata, która wywołuje płynne narastanie nadrzędnego rytmu niewidzialnego zegara, poruszającego się od centrum do granicy wszechświata. Uśredniony rytm skrajnych rytmów kosmicznych, zachowując stałą wartość, utrwala nam także widzialny wzorcowy rytm zegarowy. Od tego momentu czas przyjmuje również formę dwubiegunową.
Najciekawsze jest to, że uśredniony niewidzialny rytm czasu kosmicznego (skuteczna jego wartość), jest tym samym rytmem, jaki pokazuje nam każdy widzialny zegar lokalny w każdym punkcie przestrzeni wszechświata, przedstawiony na (Grafie G) w kolorze błękitnym - co utwierdza w przekonaniu, że rytm widzialnego czasu zegarowego,  rzeczywiście jest dla nas niezmienną wartością wzorcową. 
Teoria bezwzględności dzieli ekspandującą materię galaktyczną w wymiarze V1, na galaktyki z gwiazdami o masie większej od krytycznej w odśrodkowej podstrefie (se) i na galaktyki z gwiazdami o masie mniejszej od krytycznej w dośrodkowej podstrefie (sg).
Jednak podział przestrzeni V1, zajmowanej przez całą skupioną materię galaktyczną wszechświata na promieniowe podstrefy (se) i (sg) oraz podział pozostałej przestrzeni otaczającej skupioną materię galaktyczną na również promieniowe energetyczne strefy V2+V3, jak już wiemy, nie wpływa zasadniczo na ciągły i nieunikniony przyrost nadrzędnego rytmu niewidzialnego zegara kosmicznego. Ten rytm niewidzialnego zegara kosmicznego tylko i wyłącznie rośnie (prawie płynnie transformuje) - od centrum wszechświata do jego granic, w wyniku ciągle rosnącej prędkości ekspansji eksplodujących galaktyk wraz z rosnącą odległością od  jego centrum.
Zauważmy, że bez względu w której podstrefie w płaszczu galaktyk wszechświata, znajduje się analizowana galaktyka, to również w galaktyce pojawia się także lokalna prawie całkowicie identyczna, tyle że odpowiednio mniejsza oraz inaczej rozmieszczona kopia podstref (se) i (sg) oraz otaczająca galaktykę lokalna kopia stref V2+V3, jaka występuje w podstawowym układzie wszechświatowym.
W tym miejscu należy wyraźnie podkreślić bardzo ważny szczegół. W naszym wszechświecie, występuje bardzo dziwna powtarzalność strefowej budowy materii tego podstawowego wszechświatowego układu.
To dlatego galaktyki są wierną kopią płaszcza materii galaktycznej wszechświata, mniejsze kuliste ciała galaktyki i ich otoczenie są wierną kopią galaktyk. Następnie największe (nieznane) i mniejsze (znane) atomy i ich otoczenie, a tak właściwie to ich jądra z ich otoczeniem są również wierną kopią ciał niebieskich, następnie kuliste cząstki składowe jądra są wierną kopią całego jądra, a eterowe kuliste cząstki składowe i ich otoczenie w elektronach, są wierną kopią elektronów. W sumie występuje tylko sześć kategorii kulistych „cząstek” materii. To tylko materia skupionych galaktyk w materialnym płaszczu wszechświata, posiada nieco inny i bardziej sferyczno-promieniowy charakter rozkładu podstref i stref energetycznych. Tak wygląda całość naszej rzeczywistości. 
 
Niestety dla lokalnego obserwatora opisywany kosmiczny i ciągły przyrost nadrzędnego rytmu zegarowego będzie zawsze niewidoczny. Lokalny obserwator, zawsze będzie dostrzegał tylko i wyłącznie widzialny i niezmienny (wzorcowy) rytm swego zegara. Natomiast dla hipotetycznego obserwatora zewnętrznego, ten rytm będzie rytmem ciągle rosnącym i dla niego ten zegar, będzie zawsze się spieszyć (pokazywać godzinę do przodu i to tym bardziej, im zegar kontrolny będzie się bardziej oddalał od centrum wszechświata). Trzeba zauważyć, że nasza Ziemia wraz z naszą galaktyką, tak się właśnie oddala od centrum wszechświata i ciągle zwiększa prędkość tego oddalania. Tylko dzięki technice radiowej, a tak właściwie to tylko dzięki słownej wymianie informacji drogą radiową, również i my możemy lokalnie „obserwować” niewidoczne zmiany rytmu tego zegara w ziemskiej promieniowej strefie V2+V3 - czyli wiedzieć o tym, że nieznacznie zmienia  on swój rytm, a to tylko dlatego że my i nasza Ziemia znajduje się już w materialnej strefie galaktycznej V1 i zarazem w jej dośrodkowej grawitacyjnej podstrefie (sg) i to prawie na samym brzegu jej przebudowy. Nie wiemy tylko w której z prawie nieskończonej ilości gałęzi drzewiastej przebudowy galaktyki ona się znajduje i w której połowie symetrycznie podzielonej galaktyki (Graf G3). Przed nami jest tylko księżyc i strefa asteroidów ziemskich oraz pozostałe jeszcze mniejsze ciała kuliste.
 
My zupełnie nieświadomie żyjemy w tym całkowicie niewidocznym i ciągle przyspieszającym nadrzędnym rytmie kosmicznego zegara i nawet nie bardzo zdajemy sobie z tego sprawy, że ten niewidzialny kosmiczny rytm zegarowy jest całkiem realny i że wyjątkowo mocno wpływa na materię oraz na przebieg wielu procesów fizycznych w naszym najbliższym otoczeniu. „Obserwowany” przez nas przyziemny niewidoczny rytm zegarowy, to tylko stosunkowo niewielka lokalna zmiana tego rytmu, która wynika tylko z rosnącej odległości satelity (stacji) od powierzchni Ziemi, który może mniej lub bardziej przyspieszać, w stosunku do widzialnego rytmu zegarowego oraz w stosunku do ciągle rosnącego niewidzialnego i nadrzędnego rytmu kosmicznego. W kosmicznej rzeczywistości od początku powstania materii naszej galaktyki, przyrost nadrzędnego rytmu niewidzialnego zegara kosmicznego z tytułu rosnącej odległości naszej galaktyki od centrum wszechświata, nie wynosi kilka lokalnych nanosekund, ale już co najmniej kilkanaście miliardów lat. Nie znamy jednak ostatecznej wartości tego przyspieszenia niewidzialnie i stale narastającego nadrzędnego kosmicznego rytmu zegara, który wynika tylko z ciągle rosnącej prędkości i odległości tej materii od centrum wszechświata. My nawet nie jesteśmy w stanie „zaobserwować” lokalnych zmian rytmu niewidzialnego zegara kosmicznego wzdłuż stosunkowo krótkiego promienia naszej galaktyki. Nawet na tak krótkim dystansie wymiana informacji radiowej trwałaby zbyt długo, a i moce nadajnika na stacji będą w tym przypadku mocno ograniczać  i wręcz uniemożliwiać wymianę informacji na takim dystansie.
Teraz najciekawsze. 
Możemy jednak oceniając odległość galaktyk od nas w latach świetlnych i zamieniając je na sekundy uznać za wartość przyspieszenia nadrzędnego rytmu niewidzialnego zegara kosmicznego, jaki nas obowiązuje (obejmuje). Niestety tylko pod jednym warunkiem, że będziemy wiedzieć, gdzie jest centrum wszechświata i będziemy analizować odległość galaktyk tylko w tym kierunku. Takie namacalne zmiany tego rytmu może dostrzec tylko teoretyczny obserwator, przebywający poza granicą naszej galaktyki. Dlatego w sposób bezpośredni nie jesteśmy w stanie, zauważyć jakże oczywistego i ciągłego przyrostu rytmu tego nadrzędnego niewidzialnego i kosmicznego zegara, z tytułu rosnącej naszej odległości od środka wszechświata, tylko dlatego, że wraz ze wzrostem prędkości ekspansji naszej galaktyki i naszej Ziemi, ona sama także się kurczy i jej częstotliwość wiru osiowego rośnie. Tak samo kurczy się cała jej materia atomowa razem z nami i nawet gdyby wszystko się skurczyło do wielkości atomu, to nie stwierdzimy (nie zauważymy) ciągłego przyspieszania nadrzędnego rytmu kosmicznego, nawet na podstawie wymiany informacji radiowej między satelitą, a Ziemią. Prawo zachowania proporcji, zadziała tu z całą swą mocą. My możemy jedynie „zauważyć” tylko niewielkie lokalne zmiany (odchylenia) tego nadrzędnego rytmu kosmicznego i nic więcej. Rzeczywistość tego procesu jest trochę inna. Najpierw Słońce kurcząc się, stanie się czerwonym olbrzymem, odrzucając od siebie gorącą powłokę gazową, potem białym karłem, a następnie czerwonym karłem, a ten przeistoczy się w młodą planetę i wejdzie na orbitę większej jeszcze w tym czasie pobliskiej gwiazdy. Nasza Ziemia, o ile przetrwa tę przebudowę, stanie się  jednym z księżyców młodej gwiazdo-planety. Pocieszeniem jest tylko to, że stanie się to dopiero za kilka miliardów lat.
Poza wszechświatową materialną strefą galaktyczną V1, nie ma już fal radiowych i nie ma fal światła i nie występuje żadna materia. W tej pustej przestrzeni wszechświata z cząstek eteru, powstają linie grawitacji i zarazem całkowicie niewidoczny dla nas ciągle narastający rytm kosmicznego czasu zegarowego. Odwrotny kierunek przyrostu niewidzialnego kosmicznego rytmu zegarowego w naturze wszechświata nie zachodzi, co jednocześnie potwierdza, że występuje tylko jeden kierunek strzałki rytmu każdego czasu zegarowego.
Jak już wiemy płynnie rosnący nadrzędny rytm niewidzialnego kosmicznego czasu zegarowego powstaje w materialnej strefie galaktycznej wszechświata V1 i zależny jest nie tylko od ciągle rosnącej odległości i prędkości promieniowej całej materii galaktycznej w kierunku od centrum wszechświata, ale również lokalnie, tyle że w dużo mniejszym stopniu, także od masy każdego kulistego ciała w galaktyce i odległości zegara od tej masy. Stąd najwyższy przyrost rytmu nadrzędnego zegara kosmicznego w funkcji wzrostu odległości od skupionych kulistych ciał galaktyki, wystąpi przy ciałach o największej masie, a najniższy w tej samej funkcji, przy ciałach o masie malejącej, włącznie do zaniku do wartości zerowej. Ten drugi lokalny przyrost rytmu będzie tym mniejszy, im mniejsza jest masa tego ciała i spada prawie do zera przy kulistej cząstce galaktyki o średnicy eteru. 
Musimy pamiętać o tym, że przyrost i spadek nadrzędnego rytmu zegara kosmicznego z tytułu oddalania się skupionych ciał galaktyki od jej centrum, jest wpisany tylko i wyłącznie w galaktyczne zmiany wszechświatowe tego rytmu. W podstrefach (s) ten nadrzędny rytm rośnie, a następnie maleje. Natomiast w strefach V2+V3 początkowo maleje, a następnie rośnie do prawie nieskończenie wysokiego. Inaczej pogubimy się w analizie rytmu dwóch rodzajów niewidzialnych rytmów zegarowych.  Jak widzimy w obrębie materii galaktyki, powstają również dwa podrzędne rodzaje przyrostu niewidzialnego zegarowego rytmu kosmicznego. Każde skupione ciało galaktyki, tworzy własny lokalny środek skupienia materii, który jest prawie wierną kopią skupienia materii galaktycznej wszechświata. Różnica polega na tym, że każde mniejsze skupione ciało kuliste w stosunku do ciała (płaszcza) materii wszechświatowej dzieli się na dwie półkule biegunowe i to właśnie one tworzą dwa lokalnie własne środki energetyczne skupionej materii i dwa podrzędne (równoległe)  niewidzialne rytmy zegarowe. Jest to podobny proces zegarowy, jaki występuje na Ziemi na jej półkuli północnej i półkuli południowej. Ten podział nie ma więc żadnego znaczenia dla tworzenia wiernych kopii podstref i stref energetycznych w tych kolejno mniejszych ciałach galaktyki. Procesy podrzędne wewnątrz tych ciał jak i w ich otoczeniu, przebiegają dosłownie tak samo jak te nadrzędne, tyle że zawsze w odpowiednio mniejszej skali i biegunowo podzielonej na dwie symetryczne połowy. To właśnie te podrzędne zmiany energetyczne bezpośrednio (lokalnie) będą obejmować procesy energetyczne, zachodzące wokół naszej Ziemi i nie możemy ich w żadnym przypadku odrzucać, czy też marginalizować. One będą odgrywać wyjątkowo kluczową rolę w procesach czasowo energetycznych, blisko nas. Chyba dobrze to opisałem.
 
Musimy jednak pamiętać o tym, że występuje ciągłe oddalanie się (ekspansja) całych galaktyk od centrum wszechświata i to, że ich materia ciągle ulega postępującemu rozpadowi na cząstki eteru. Dlatego po opisanym przyroście średnicy galaktyki, wystąpi nieunikniony proces odwrotny i każda galaktyka zacznie zmniejszać swą średnicę, przy ciągłym przyroście nadrzędnego rytmu niewidzialnego zegara kosmicznego, który wynika z procesu ciągle rosnącej prędkości ekspansji całej zanikającej galaktyki w cyklu wszechświatowym. Pamiętajmy o tym, że materia mocno reaguje na ciągle rosnący niewidoczny i nadrzędny kosmiczny rytm zegarowy i właśnie tylko z tego powodu, reaguje zwiększonym wirem jej cząstek składowych w czasie postępującego rozpadu eterowego tej materii. Całkowity rozpad materii galaktycznej nastąpi dopiero na granicy występowania materii galaktycznej wszechświata V1.  Jest to taki moment i granica na której prędkość ekspansji materii galaktycznej przekracza uśrednioną prędkość światła i gdzie materia kurczących się galaktyk, zamienia się całkowicie w cząstki eteru. Wówczas jeszcze bardzo młode cząstki eteru w tej drugiej już czysto grawitacyjno-eterowej strefie energetycznej pustego kosmosu V2+V3, podlegają również dalszemu procesowi rozpadu, a właściwie to procesowi transformacji i kosztem swej początkowo dużej masy oraz energii własnej, rozpędzają się dalej, do prędkości nadświetlnych, a rytm ich niewidzialnego zegara, w miarę zbliżania się do granicy wszechświata, rośnie do prawie nieskończenie wielkiej wartości, tyle że tego wzrostu niewidzialnego rytmu, to już w żaden sposób nie zaobserwujemy i możemy tylko przewidywać jego zachowanie. Tam cząstki eteru zamieniają się ponownie w młode jakby odświeżone i zregenerowane linie grawitacji, które po odbiciu od tej granicy, ciągle przyspieszając, powracają do centrum wszechświata w celu ponownego tworzenia materii kolejnych młodych galaktyk i tak w nieskończoność (w wiecznym cyklu zamkniętym).
 
Zmiany rytmu niewidzialnego zespolonego zegara kosmicznego, jak i lokalne zmiany rytmu czasu lokalnego (Graf G2 i H), głównie zależą od odległości materii od środka wszechświata, ale jak już wiemy, w pewnym stopniu zależą także od odległości tego zegara od powierzchni dowolnie skupionej materii oraz od wielkości jej masy np., masy Ziemi. I to tylko te zmiany przyrostu niewidzialnego rytmu możemy „obserwować” przy pomocy wymiany informacji o stanie zegarów drogą radiową. Różnica polega na tym, że niewidzialny podrzędny rytm lokalny zegara, w tym przypadku, przyrasta w dużo mniejszym stopniu, zależnym tylko od masy i odległości zegara od tej masy i zawsze w dość złożony sposób tylko mniej, a następnie bardziej, dodaje się do niewidzialnego i niemożliwego do zaobserwowania ciągle rosnącego nadrzędnego rytmu wszechświatowego (kosmicznego), jaki występuje w centrum wymiaru grubości naszej i każdej galaktyki. Jak już wiemy, lokalny podrzędny przyrost rytmu zegara w funkcji oddalania się tego zegara od powierzchni dużej masy kulistej materii, będzie największy, a przy bardzo małej masie materii przy tej samej funkcji, przyjmie wartość zerową. Jak już wiemy każde lokalnie skupione kuliste ciało posiada podobne właściwości, jak skupiona cała materia galaktyczna w centrum wszechświata i tworzy również trzy strefy energetyczne V1, V2 i V3. Strefa V1 jest tak samo podzielona na dwie lokalne podstrefy energetyczne. Niestety te podstrefy są niewidoczne na (Grafie G2), ale za to widoczne są na (Grafie H).
W połowie promienia skupionej materii kulistej, ale to dosłownie w połowie każdej kuliście skupionej materii (wzdłuż jej osi wirowania), występuje zawsze równikowa granica, gdzie wirująca materia w mniej, lub bardziej widoczny sposób dzieli się na dwie równe biegunowe połowy (dwie półkule). Jeżeli odśrodkowa energia eterowa jest dostatecznie duża, a taka  występuje zawsze w jeszcze kulistej i młodej galaktyce, to taki proces powoduje powstanie dyskowej formy skupienia wirującej materii galaktyki. Właśnie taki stan występuje i jest obserwowany w galaktykach.  Ten proces zasługuje na bardziej szczegółowy opis.
 
Niewyobrażalnie wielka odśrodkowa energia eterowa, z wnętrza młodej galaktyki chce się  wydostać i robi to. To dzięki wirowi kulistej struktury młodej galaktyki (super czarnej dziury) oraz równikowemu i odśrodkowemu wypływowi z niej eteru, powstają dwie połówki jej kulistego ciała, które następnie przyjmują kształt dysku, podzielonego na dwie symetryczne połowy, oddzielone od siebie eterowym pasem równikowym. W ten sposób materia galaktyki, dzieli się na dwie jakby niezależne symetryczne części wzdłuż osi swego wirowania, a równikowa granica (płaszczyzna) podziału tej materii będzie wytyczać (wyznaczać) prawie jednakowy przyrost rytmu nadrzędnego niewidzialnego zegara kosmicznego dla materii całej galaktyki. Następnie w tych dwóch połowach materii galaktycznej, tworzą się dwa własne energetyczne środki wokół których, powstają opisywane galaktyczne podstrefy energetyczne (se) i (sg). Taki podział dotyczy każdej kuliście skupionej i wirującej materii i tylko od jej masy będzie zleżeć czy przyjmie kształt podwójnego dysku. Wówczas nadrzędny rytm kosmicznego zegara w całej galaktyce będzie zależny tylko od odległości galaktyki (jej płaszczyzny) od centrum wszechświata, a lokalnie podrzędny tylko od masy oraz odległości kontrolnego zegara od wirujących ciał galaktyki. Ta lokalna zmiana będzie zachodzić przy ciałach galaktyki zarówno w płaszczyźnie dysku jak i w biegunowym wymiarze dysku. Stąd można przyjąć, że jest procesem uniwersalnym, który zależny jest tylko od masy skupionych ciał składowych galaktyki i od odległości zegara kontrolnego od ich powierzchni w dowolnej płaszczyźnie. Biegunowy wymiar całej galaktyki jak i biegunowy wymiar skupionych kulistych ciał galaktyki, nie wpływa zasadniczo na nieunikniony ciągły przyrost nadrzędnego rytmu zegara kosmicznego, ponieważ jest on w stosunku do już posiadanej odległości materii galaktyki od centrum wszechświata pomijalnie mały.
Stąd można uznać, że naturalny i nadrzędny przyrost rytmu niewidzialnego rytmu zegara, będzie taki sam zarówno w środku skupionej materii danej galaktyki jak i przy jej powierzchni, a ten wynika tylko z uśrednionej odległości tej materii od środka wszechświata. Podział na podstrefy w materii galaktycznej zachodzący wzdłuż promienia wszechświata, posiada uniwersalny charakter. Więc nie ma znaczenia czy ten podział materii na podstrefy (se) i (sg), będzie występować w biegunowym (osiowym) wymiarze galaktyki, czy też w równikowym (promieniowym) wymiarze tej bliźniaczo skupionej materii i to jest najtrudniej zrozumieć, ale cóż musimy przyjąć to do wiadomości, że tak jest i tak pozostanie już na zawsze. 
W tym naszym wszechświecie wszystkie wartości fizyczne dzielą się zawsze na dwie symetryczne połowy (na dwa bieguny). Lokalne i podrzędne skutki wywoływane zarówno w podstrefach (s) skupionej materii jak i w strefach (V) otaczających tą materię, bilansują się zawsze na zero i wypadkowy niewidzialny nadrzędny kosmiczny rytm zegarowy tylko ciągle przyśpiesza, tak jak przyspieszają swoją ekspansję wszystkie galaktyki. Lokalny, podrzędny i stosunkowo mały niewidzialny przyrost, lub spadek tego rytmu tylko w środkowej fazie tych dwóch głównych procesów dodaje się do, lub odejmuje od niewidzialnego nadrzędnego rytmu kosmicznego, jaki występuje w eterowo-równikowym pasie każdej galaktyki. W środkowej części procesu podstrefowego (na granicy tych podstref) przyjmuje zawsze wartość najwyższą, a w początkowej i końcowej fazie tego procesu przyjmuje zawsze wartość zerową - czyli taką jaką posiada aktualnie stale rosnący nadrzędny rytm niewidzialnego zegara kosmicznego w uśrednionej eterowo-równikowej strefie (odległości) galaktyki od centrum wszechświata. W strefach V ten proces zachodzi podobnie, tyle że w odwrotnej kolejności i również  w środkowej fazie tego procesu lokalnie zmniejsza niewidzialny rytm zegara kosmicznego a w początkowej i końcowej fazie tego procesu przyjmuje wartość zerową - czyli taką jaką posiada rytm nadrzędnego czasu kosmicznego. Stąd ogólnie zarówno w podstrefach (s) jak i w strefach (V), odchylenie niewidzialnego kosmicznego rytmu zegarowego zawsze będzie tylko narastać, a następnie spadać wraz z oddalaniem się zegara kontrolnego od każdego środka kuliście skupionej materii galaktyki. Łatwo się domyśleć, że w bardzo mocno skupionej materii stałej, trudno będzie umieścić kontrolny zegar w celu sprawdzenia tam najwyższego podrzędnego przyrostu jego niewidzialnego rytmu. Za to z całą pewnością lokalny równikowy przyrost rytmu w centrum tej materii, jak i rytm na jej powierzchni powinien przyjąć zerową wartość w stosunku do rosnącego i nadrzędnego kosmicznego rytmu zegarowego w centrum galaktyki. Nie jest to takie całkowicie zgodne z prawdą i ten rytm w jednej biegunowej półkuli wirującej materii, od strony bliższej centrum wszechświata będzie nieznacznie mniejszy, a i temperatura materii wyższa od drugiej przeciwnej biegunowej strony takiego kuliście wirującego ciała. Na Ziemi ten bliższy centrum wszechświata biegun, to będzie biegun  północny (?).
Podział każdej skupionej i wirującej materii na dwie półkule posiada ścisły związek z traktowaniem jej przez energię wszechświata, jako punktu niekończenie małego, a jednocześnie symetrycznie wybiegającego swą własną energią w otaczającą go przestrzeń.
Opisywany  proces przypomina przyrost, a następnie spadek dziennego wydłużenia czasu trwania dnia od zera do maksimum i odwrotnie, który trwa (występuje) miedzy zimowym, a letnim przesileniem. Tu również ciągle rośnie długość dnia, mimo dziennych zmian przyrostu tej długości od zera do maksimum i odwrotnie.
 
Wydaje się, że analizowanie nadrzędnego rytmu niewidzialnego zegara kosmicznego, nie ma najmniejszego sensu i przypomina wróżenie z fusów, ale inaczej nie zrozumiemy ogłaszanej teorii bezwzględności.
 
Porównanie i wyjaśnienie. 
Ten lokalny podrzędny i zarazem wszechświatowy nadrzędny proces stara się opisać teoria względności. Niestety jej założenia, aczkolwiek częściowo słuszne, to jednak są dalekie od ideału i jak już wiemy prawidłowo opisują tylko niewielką część rzeczywistych kosmicznych i przyziemnych procesów fizycznych, lub tylko niewielkie i dość przypadkowe fragmenty tej całkowitej rzeczywistości. Zegar, który z otaczającej przestrzeni będzie się zbliżał do powierzchni dużej masy skupionej materii np.. do powierzchni Ziemi, będzie wykazywał lokalnie coraz niższy swój niewidzialny rytm i odwrotnie, gdy będzie się oddalał od niej. Potwierdzają to liczne eksperymenty. Niestety jak już wiemy teoria względności serwuje nam nieco odmienny scenariusz.
Zupełnie, ale to zupełnie inaczej jest z falą radiową, która z tej przestrzeni dociera do odbiornika umieszczonego na powierzchni Ziemi. Fala radiowa wysłana z nadajnika (satelity) znajdującego się na granicy geostacjonarnej (na granicy dzielącej strefę V2 i strefę V3), z normalnym opóźnieniem powinna dotrzeć do odbiornika na Ziemi z identycznie taką samą częstotliwością, jak częstotliwość generatora (zegara) satelity, ale energetyczne oddziaływanie strefy V2 wpływając na taką falę, zmieni jej parametry. Wówczas odbiornik na Ziemi odbierze tę falę jednak z dużo mniejszym opóźnieniem (jakby wcześniej) - co już jest częściowo niezgodne z teorią względności, ale również z bardzo dużym przyrostem częstotliwości - co jest już zgodne tylko z absolutną teorią bezwzględności i jest postawą tej teorii. Dokładny opis tego zjawiska będzie przedstawiony w dziale „Prawdziwy powód poprawki GPS”.
Stąd rytm i takt zegarowy, ten widzialny i ten niewidzialny, to zupełnie inny proces fizyczny w stosunku do procesu, z którego wynika częstotliwość i czas przelotu (prędkość) fali światła, lub fali radiowej, odbieranej przez dowolny odbiornik, umieszczony na drodze promienia wzdłuż odległości V2. Jak widzimy, są to dwie różne kategorie fizyczne i dwa różne procesy, które opisują całkowicie inne zjawiska fizyczne i to głównie na nich oraz na V zasadzie termodynamiki, opiera się opisywana teoria bezwzględności. Tych dwóch kategorii nie można nigdy z sobą mylić.
Ponadto jak już wiemy kuliste ciała składowe galaktyk i kosmiczne jądra zawarte w tych ciałach, należące do dwóch różnych kosmicznych kategorii skupienia materii, tworzą coś w rodzaju przedłużenia tablicy okresowej pierwiastków kosmicznych, a tak właściwie to są tym przedłużeniem.
Wróćmy jeszcze na chwilę do procesu  zachodzącego w samych galaktykach. 
Po wielofazowej eksplozji, na promieniowej granicy wszechświatowej podstrefy (se) i (sg), każda galaktyka jest już wypełniona wszystkimi kulistymi ciałami, jakie tylko występują w naturze. W tym stanie lokalny podrzędny przyrost rytmu zegara, na granicy między biegunowymi i bliźniaczymi podstrefami w skupionej kuliście materii, jest tym większy, im większej masy skupionej cząstki materii w galaktyce dotyczy. W najmniejszej cząstce materii galaktyki, ten lokalny podrzędny przyrost rytmu będzie najmniejszy i będzie taki jak w promieniowej eterowo-równikowej strefie galaktyki. Jak wiemy materia wszechświata dzieli się na sześć kategorii skupienia materii, które występują w ściśle ustalonym szeregu (porządku), zwykle od największych do najmniejszych. Każda taka kategoria, tworzy własną podrzędna granicę rozdzielającą podstrefy w biegunowych półkulach kuliście skupionej materii, w których zachodzi maksymalny przyrost, a następnie nieunikniony spadek do zerowej wartości w ciągle rosnącym nadrzędnym rytmie niewidzialnego kosmicznego zegara, który bezpośrednio i głównie jest zależny tylko od odległości danej skupionej cząstki materii od środka wszechświata. Taki przebieg tego procesu zawdzięczamy  tylko temu, że wszystkie cząstki materii galaktycznej bez względu na swą wielkość, zawsze osią swego nieustannego wiru (swymi biegunami) wskazują z jednej strony centrum wszechświata, a z drugiej jego odległą lustrzaną granicę.
 
Na podstawie tych ustaleń możemy twierdzić, że najwyższy przyrost podrzędnego (lokalnego) rytmu kosmicznego zegara, wystąpi na każdej granicy między biegunowymi podstrefami energetycznymi dowolnie skupionej materii kulistej - czyli obowiązuje zawsze w materialnej strefie V1 każdej wirującej i kuliście skupionej cząstki materii. Natomiast w jej bliskim otoczeniu na granicy stref V2+V3  wystąpi najniższy przyrost podrzędnego (lokalnego) rytmu zegarowego (patrz Graf G2, H i K). Wir galaktyk wszechświata i każdej jej dowolnie kuliście skupionej „cząstki” materii, przypomina wirowanie równomiernie rozmieszczonych dziecinnych bąków wokół całej kulistej powierzchni Ziemi. Ich osie wiru zawsze będą skierowane do jej centrum. To również dlatego wszystkie „cząstki” materii galaktycznej wirują tak jak przykładowe bąki (kosmiczne żyroskopy) i swą osią wiru zawsze wyznaczają centrum wszechświata. Taki wir dotyczy każdej galaktyki, jak i każdej wielkości skupionej kulistej „cząstki” materii w każdej galaktyce, niezależnie od jej odległości od centrum wszechświata i niezależnie do jakiej z sześciu głównych kategorii skupienia materii, te wirujące cząstki materii należą.
 
W oparciu o opisane prawidłowości, gwiazda północy rzeczywiście wyznacza nam kierunek środka wszechświata - co teoria bezwzględności zdaje się potwierdzać.
 
Na głównym grafie (G2), przedstawiony jest tylko dodatkowy uśredniony lokalny niewidzialny spadek, a następnie ponowny przyrost rytmu zegarowego, w postaci  pola przekroju stożka w kolorze błękitnym, zachodzący w wyniku rosnącej odległości zegara od środka naszej planety, a zachodzący tylko w energetycznych strefach V2+V3.
 
 
W zasadzie tylko te zmiany rytmu kosmicznego zegara, możemy „obserwować” z powierzchni naszej planety.
Każdą kulistą bryłę skupionej materii galaktycznej, możemy uważać za wielkie skupisko cząstek eteru, oraz zwykle mniejszą, ale wierną kopię materii galaktycznej całego wszechświata skupionej w jej materialnym płaszczu. Stąd ten sam graf równie dobrze, może opisywać procesy zachodzące wokół płaszcza materii wszechświata, wokół galaktyk, wokół dowolnego kulistego ciała galaktyki, jak i wokół każdego kulistego jądra atomowego i wokół każdego elektronu. Dlatego oprócz ciągłego zwiększania nadrzędnego rytmu niewidzialnego zegara kosmicznego, z tytułu oddalania się całych galaktyk od centrum wszechświata, niewidzialny podrzędny lokalny spadek, a następnie ponowny przyrost rytmu kosmicznego czasu zegarowego (V2+V3), będzie zależny nie tylko od masy i średnicy coraz to mniejszych ciał składowych materii galaktycznej, ale również od odległości zegara kontrolnego od tej materii i to bez względu na odległość tych ciał od centrum galaktyki, czy od centrum całego wszechświata. Ten proces opisywany jest zarysem klepsydry w strefie (V2+V3). 
Natomiast procesy w strefie V1 opisywane są zarysem rombu, który powstaje na grafach opisujących promieniowe i zarazem biegunowe podstrefy (se) i (sg), przy jednoczesnym zachowaniu odwrotnego oddziaływania energii w zamieszczonych stożkach (Graf M, H i R).
Dlatego na granicy tylko promieniowych stref energetycznych V2+V3 występujących w przestrzeni wokół każdego ciała kulistego galaktyki, wystąpi maksymalny spadek tego rytmu, a przy powierzchni tego ciała i na granicy maksymalnego zasięgu eteru tego ciała przyjmie wartość zerową, względem rosnącej wartości nadrzędnego rytmu kosmicznego (dolny Graf G2). Ta sekwencja będzie się powtarzać w każdej kategorii skupienia materii tyle, że za każdym razem w odpowiednio mniejszej skali. Ta uwaga i jakby uniwersalna zasada, nie tylko dotyczy całych galaktyk, ale także wszystkich zwykle mniejszych ciał składowych każdej galaktyki, wszystkich zwykle mniejszych ciał składowych dowolnej wielkości atomu (jego jądra). Ten ostatni opisywany proces zachodzi powszechnie w naszej obecnej rzeczywistości i jak już wiemy odgrywa bardzo poważną rolę w jej stabilności. 
Dolny wykres (Grafu G2), przedstawia zarówno przyrost nadrzędnego rytmu niewidzialnego zegara kosmicznego w funkcji wzrostu odległości naszej galaktyki od centrum wszechświata, jak i dodatkowo wzrost i nieunikniony spadek tego rytmu występujący na granicy biegunowych podstref (se) i (sg) w strefie V1, jej ciągle przebudowywanej materii. Należy pamiętać o tym, że podstrefy w każdej kuliście skupionej materii mniejszej od kulistej struktury całego płaszcza galaktyk wszechświata, układają się trochę inaczej, ale zasada ich energetycznego oddziaływania jest całkowicie podobna, tyle że skala procesu ulega odpowiedniemu zmniejszeniu. Ponadto każde takie mniejsze kuliste ciało, tworzy dwie takie biegunowe podstrefy, które dzielą taką materię na dwie połowy (dwie półkule). Wiemy już, że wirująca masa kuliście skupionej materii, większa od krytycznej przyjmuje zawsze kształt dysku, a mniejsza od krytycznej zmierza do postaci kulistej. Ta różnica w budowie wtórnie skupianej materii kulistej galaktyk, nie ma większego wpływu na ciągle rosnący nadrzędny rytm zegara kosmicznego w funkcji rosnącej odległości zegara kontrolnego od środka wszechświata. 
 
Na początku ekspansji materii galaktyk w materialnym płaszczu wszechświata zarówno nadrzędny rytm niewidzialnego zegara kosmicznego jak i ten podrzędny (lokalny) galaktyczny posiadają ten sam niski rytm, równy wzorcowemu rytmowi widzialnego zegara. W miarę postępującej ekspansji galaktyk oraz równolegle postępującej eksplozji każdej galaktyki w płaszczu galaktycznym wszechświata, do granicy wszechświatowych podstref (se) i (sg), nadrzędny rytm niewidzialnego zegara narasta i przyjmuje wartość np..6 razy wyższą od początkowej. Jak już wiemy za początkowy rytm uznajemy wzorcowy rytm widzialnego zegara. Następnie ten eksplozyjny proces już w promieniowej podstrefie wszechświatowej (sg), przechodzi w implozyjny zanik tego procesu, ale nadrzędny i naturalny przyrost rytmu zegara kosmicznego osiąga w tym czasie już wartość np..4000 razy większą od swej wartości początkowej i nadal rośnie. Jak widzimy ten przyrost nadrzędnego rytmu nie posiada charakteru liniowego, a charakter wykładniczy, mimo że sama eksplozja galaktyki (se) przyjmuje charakter logarytmiczny, a implozja (sg) wykładniczy. Materia galaktyk implozyjnie zamienia się w energię cząstek eteru i te w promieniowej czysto eterowej strefie V2 aż do granicy międzystrefowej i ten proces zwalnia przyrost nadrzędnego rymu kosmicznego, a poza tą granicą w promieniowej strefie V3 ponownie przyśpiesza ten rytm do wartości kosmicznej, jaki występuje w tym czasie w danym miejscu ekspansji powstałych cząstek eteru. Jak widzimy, wykładniczy przyrost rytmu nadrzędnego zegara kosmicznego, jest niezależny od procesu eksplozji, a następnie implozji materii galaktycznej oraz od stanu energetycznego cząstek eteru i rządzi się swoimi własnymi prawami. Z połączenia tych dwóch niewidzialnych rytmów wynika suma - czyli nadrzędny łączny rytm niewidzialnego zegara w zależności od stanu materii w galaktyce i od tego jak daleko od centrum wszechświata ta materia wraz z zegarem się znajduje, lub jak daleko zegar znajduje się od środka dowolnie skupionej kuliście materii galaktyki, jak i odległości zegara kontrolnego od powierzchni tych kuliście skupionych ciał. Przy czym podrzędne zmiany przyrostu będą stanowić tylko niewielki, prawie nieskończenie mały ułamek ciągłego przyrostu nadrzędnego rytmu kosmicznego. Nie oznacza to jednak w żadnym przypadku, spadku nadrzędnego rytmu niewidzialnego zegara kosmicznego. Będzie wręcz przeciwnie, co wynika z ciągle logarytmicznie rosnącej prędkości ekspansji galaktyk wszechświata. Jest to najważniejszy wykres teorii bezwzględności, który potwierdza że materia i energia wszechświata, jest tylko prawie sinusoidalną stale powielającą się falą w przestrzeni wszechświata.
 
Wróćmy jeszcze na chwilę do pierwszej fazy cyklu galaktycznego. W niej będziemy teoretycznie „obserwować” zegary przy powierzchni kolejnych coraz mniejszych przebudowywanych i wtórnie skupianych ciałach galaktyki. Ich rytm będzie ciągle narastać do opisywanej granicy między podstrefami, a odległość w płaszczyźnie tworzonego dysku galaktycznego miedzy kolejno coraz mniejszymi ciałami będzie wynosiła tyle ile wynosi suma odległości lokalnego oddziaływania eteru własnego tych ciał, czyli zwykle jest to odległość za każdym razem ok.. 4000 razy większa od sumy promieni tych ciał. Te kolejno coraz mniejsze ciała układają się wzdłuż spiral w płaszczyźnie jej dysku galaktycznego. Dużo mniejsza odległość między takimi coraz mniejszymi ciałami, bo tylko ok. 6 razy większa od sumy ich promieni, wystąpi między ciałami, które układają się wzdłuż osi galaktyki i zarazem równolegle do osi dysku galaktycznego - czyli tworzą jego grubość, która ciągle maleje, jak dysk w swej płaszczyźnie zwiększa średnicę. Te dwie wielokrotności są w miarę stałymi wartościami, które są stale zachowywane (powtarzane) przy każdej kolejno coraz mniejszej średnicy wtórnie skupianej kuliście materii w galaktyce, co dokładniej pokazuje (Graf G3). Należy nadmienić, że przyrost odległości i nieunikniony przyrost rytmu niewidzialnego zegara przy powierzchni coraz mniejszych ciał galaktyki zarówno w płaszczyźnie dysku jak i w jego poprzecznej rozbudowie, następuje proporcjonalnie tak samo. Stała grawitacji kosmicznej w tym przypadku bardzo mocno pilnuje, by te zmiany zachowywały proporcje i były takie same. Ilość kolejno eksplodujących gwiazd w tych dwóch kierunkach przestrzennych jest również taka sama.
Podobnie tyle, że zupełnie w odwrotną stronę będzie przebiegać ten sam proces w czasie drugiej implozyjnej fazy-podstrefy galaktycznej (sg) - czyli w czasie stabilnego, bardzo łagodnego eterowego rozpadu i nieuniknionego ponownego skupiania się (łączenia się) rozproszonej materii gwiezdnej z jej satelitami i całkowitego zaniku materii w ten sposób „umierającej” (zanikającej) każdej galaktyki. 
 

 
Jak widzimy na (Grafie G3), eksplozyjna przebudowa materii galaktycznej, opiera się o cyfrowy system dwójkowy, który w tym przypadku sprawdza się znakomicie i tworzy trójkową sekwencję (powtarzalność). Dwa procesy zawsze tworzą wartość trzecią.
Podobnie jest w odwrotnym procesie implozyjnym, w którym następuje ponowne skupianie (łączenie się) mniejszych gwiazd (ciał) składowych galaktyki otoczonych zwykle mniejszą materią satelitarną z kolejną większą gwiazdą, pod wpływem przewagi działania grawitacji kosmicznej nad lokalną energią eterową.
 
Każde kuliste wirujące ciało galaktyki, tworzy własną dyskową atmosferę eteru, tym mniejszą im mniejszego masą ciała składowego galaktyki dotyczy. Podobnie jest przy budowie materii pozostałych mniejszych wirujących ciał kulistych - czyli przy budowie jądra atomowego, jak i budowie elektronu orbitalnego. Własna atmosfera eterowa V2+V3 cząstek składowych, kształtowana jest wirem osiowym tych cząstek do postaci dyskowej atmosfery i dlatego zapewnia zawsze proporcjonalną odległość między tymi różnymi i zwykle coraz mniejszymi cząstkami składowymi w każdej grawitacyjnie skupianej kulistej większej cząstce materii (boczny Graf G2).
Nie oznacza to jednak, że ekspansja eteru z tych wirujących cząstek (ciał) zachodzi tylko w równikowej płaszczyźnie eterowego dysku. Ta ekspansja zachodzi także sferycznie, tyle że wykazuje większą koncentrację i prędkość ekspansji cząstek eteru w płaszczyźnie tworzonego eterowego dysku równikowego. Począwszy od kulistego kształtu młodej galaktyki (super czarnej dziury), tak samo są zbudowane wszystkie coraz to mniejsze składowe cząstki każdej kolejno coraz mniejszej kulistej i wirującej cząstki materii, które są zbudowanie z jeszcze mniejszych kulistych wirujących cząstek składowych, gdzie ograniczeniem tej prawie nieskończonej kaskady, jest tylko najmniejsza wirująca cząstka eteru. Jak widzimy każda kuliście skupiona cząstka materii tworzy zawsze większą lub mniejszą dyskową  eterową strukturę energetyczną wokół siebie.  Ten opis możemy przedstawiać również w odwrotnej kolejności, co nawet w najmniejszym stopniu nie zmieni budowy oraz funkcjonowania materii, jak i przepływu energii wszechświata przez tę materię.
 
Ponieważ cały wszechświat, to jeden wielki układ satelitarny (wewnętrzna jego materia V1, z jego zewnętrzną satelitarną atmosferą grawitacyjno-eterową V2+V3), to wszystkie pozostałe skupiska materii w jego strukturze, zawsze tworzą tylko jego wierne kopie - czyli coraz mniejsze i podobnie zbudowane i podobnie działające układy materialno-eterowe, które zwykle orbitują wokół większych cząstek podobnie zbudowanych. Proces tego orbitowania, przypomina strukturę i budowę rosyjskiej „matrioszki”, tyle że zachodzi trochę jakby w odwrotną stronę. Jednak w silnie skupionej różnorodnej i jeszcze dość płynnej kulistej materii, największe masą, a najmniejsze średnicą ciała, występują jednak zawsze w środku takiej satelitarnej układanki, a te coraz mniejsze masą i coraz większe średnicą w miarę oddalania się od środka skupionego ciała. Jak już wiemy każda kulista cząstka materii,  składa się z dwóch półkul i posiada jakby dwa jądra.
Tworzenie rytmu niewidzialnego czasu zegarowego, jest bardzo skomplikowanym procesem i niestety wymaga wielu wersji opisowych.
 
Drugi opis.
 
Jak już wiemy, bez uśrednionego (skutecznego, wzorcowego) kosmicznego rytmu czasu zegarowego, nie może istnieć materia oraz prędkość, a bez prędkości droga, ale za to niezmienny absolutny i nieskończenie powolny rytm niewidzialnego czasu absolutnego (pierwotnego) będzie istniał zawsze, nawet bez przestrzeni, bez drogi, bez prędkości, jak i bez materii naszego wszechświata. Jest to czas uśpiony w nicości i w każdej chwili może zostać pobudzony do działania. Pierwotna nicość jest najprawdopodobniej nieprzenikliwą i bardzo osobliwą nadprzestrzenią, tworzoną przez nieskończenie mocno upakowane i silnie zahibernowane cząstki eteru. Sekundnik zegara nicości, może zawsze ruszyć z miejsca i tak właśnie się stało na początku wszechrzeczy.
 
Można to ująć tak. Zanim powstał obecny wszechświat, już istniał wieczny i niezmienny oraz nieskończenie powolny rytm czasu absolutnego w stanie nicości, a ten pozwolił w bliżej nieokreślonym momencie, na rozpoczęcie tworzenia naszego energetycznego wszechświata. Nie wiemy tylko, jak długo trwało eterowe przyspieszanie rytmu czasu do wartości maksymalnej oraz jak długo trwało tworzenie naszego wszechświata do obecnej jego formy, a mogło to trwać prawie nieskończenie długo.
 
Pierwotny prawie nieskończenie wysoki eterowy rytm niewidzialnego czasu kosmicznego, tworzy się w pustej i rozepchniętej przestrzeni wszechświata przez rosnącą energię pobudzonych cząstek eteru. Tak wysoki niewidzialny rytm jest tylko jeden -  tak jak jeden jest nieskończenie niski (nieskończenie powolny) niewidzialny rytm w stanie nicości. Pojawienie się wysoko aktywnych cząstek energii eteru, jak i energii grawitacji kosmicznej, a następnie atomowej materii galaktycznej, pozwoliło nie tylko na utrwalenie podziału tych dwóch skrajnie różnych niewidzialnych kosmicznych rytmów zegarowych, ale również na uśrednienie tych rytmów - czyli na ich geometryczne zsumowanie (stałe pole przekroju walca Grafu H i R). Jednak mimo to, wzdłuż dowolnego spiralnego promienia wszechświata, następuje również proces płynnej transformacji idealnej struktury minimalnego grawitacyjnego rytmu nicości, który pojawia wtórnie w ogniskowej wszechświata i maksymalnego rytmu eterowego, który zawsze pojawia się (występuje) na lustrzanej granicy wszechświata. Tak powstaje nie tylko uśredniony rytm niewidzialnego czasu zegarowego, który jest wzorcowym rytmem naszego widzialnego czasu zegarowego, ale również płynnie transformowany i ciągle rosnący niewidoczny nadrzędny kosmiczny rytm niewidzialnej tarczy każdego widzialnego zegara, w funkcji rosnącej  prędkości i odległości tego zegara od ogniskowej wszechświata (Graf G2, K i K2).
Dlatego wszystkie lokalne zegary wszechświata, posiadają stały rytm i takt oraz są doskonale zsynchronizowane z uśrednionym rytmem wszechświatowego czasu grawitacyjno-eterowego.
Doskonała synchronizacja, wszystkich widzialnych zegarów, nie została wybrana przez prawa fizyczne natury przypadkiem, a została przez te prawa narzucona. My tylko tę prawidłowość zauważyliśmy i wykorzystujemy przy budowie naszych zegarów.
 
Każde skupione wirujące kuliste ciało materialne (nawet najmniejsze) posiada również swoje eterowo-dyskowe przedłużenie energetyczne w otaczającej je przestrzeni, w postaci daleko wybiegającej atmosfery stale produkowanych przez nie i samoistnie rozpędzających się cząstek własnego (lokalnego) eteru. Taka eterowa atmosfera, zwykle lokalnie dzieli się na dwie strefy energetyczne V2 i V3. Pierwsza grawitacyjna strefa (atmosfera) V2, sięga zwykle około 6-krotnej wielkości promienia skupionego kulistego ciała materialnego danej materii, a druga eterowa strefa V3 może sięgać nawet 4000-krotnej wielkości jego promienia i więcej (Graf G, dolny G2, H, K, K2 i R). W procesie wszechświatowym, te dwie strefy energetyczne V2+V3 nie odgrywają w zasadzie żadnej istotnej roli, tyle że wypełniają swą energią wielką i pustą przestrzeń wszechświata, gdzie nie ma już materii, ani fal światła. Taki stan rzeczy dowodzi jednak bezsprzecznie, że materia wszechświata to niewielki procent całej jego energii. Przeważająca reszta to cząstki eteru i linie grawitacji, zawarte (przebywające) w tej ogromniej i pozornie pustej przestrzeni wszechświata V2+V3. Natomiast w procesach lokalnych (blisko każdej kuliście skupionej materii) pełnią rolę bardzo istotną, tylko dlatego że występują w niej fale światła i mogą zachodzić aktywne procesy termodynamiczne, o ile ta strefa jest strefą mieszaną - czyli składa się z  eteru i materii płynnej, lub eteru i materii gazowej. Jeżeli takie ciała, będą znajdować się bliżej niż wynosi suma ich własnych odległości do strefy geostacjonarnej, to takie ciała ulegną trwałemu połączeniu i odwrotnie, gdy będą mieć większy dystans od tej odległości. Drugi przypadek dotyczy zwykle eksplozji materii. Nawet materia po zakończeniu procesu eksplozji podlegać będzie powolnemu procesowi łączenia się (kondensacji) przy ciągle zmniejszającej się średnicy pierwotnej eksplozji i ciągle spadającej masie rozproszonych cząstek materii. Rozproszone eksplozją ciała o mniejszej masie przyciągają się zawsze mocniej (łatwiej, skuteczniej) do ciał o większej masie (makroskopowe oddziaływania Kasimira). Jak już wiemy występuje jeszcze stan pośredni - czyli dość trwały układ satelitarny dwóch rożnej wielkości kulistych ciał materialnych. Obserwowana przez nas skupiona wirująca materia kulista, zwykle znajduje się w stanie pośrednim, a tak właściwie to w stanie mieszanym. Taki mieszany stan obowiązuje także w kuliście skupionej materii galaktycznej całego wszechświata i w każdej wielkości wtórnie skupionej materii kulistej w galaktyce. 
Dlatego budowa każdego kulistego ciała materialnego, nawet tego najmniejszego, jest zawsze wierną kopią budowy wszechświata. Można śmiało twierdzić, że kopiowanie jest nadrzędną naturą wszechświata.
Materia i energia wszechświata dzieli się na sześć głównych kategorii skupienia - czyli Nr 1 cząstki eteru, Nr 2 elektrony, Nr 3 jądra atomowe, Nr 4 atomy, Nr 5 kuliste ciała każdej galaktyki,  Nr 6 na ekspandujące całe galaktyki.
Całość tworzy kulistą materię wszechświata w postaci podzielonego na dwie promieniowe podstrefy płaszcza materii wszystkich galaktyk - czyli tworzy jądro materialnego wszechświata. Wewnątrz tego jądra - czyli w strukturze kulistego płaszcza materii galaktycznej wszechświata i w otoczeniu tego płaszcza, zachodzą prawie takie same procesy, jakie zachodzą w każdej mniejszej kuliście skupionej materii płynnej, tyle że w każdej z nich w odpowiednio mniejszej skali (wymiarze). Tylko w ogniskowej wszechświata, w czasie tworzenia się podstawowych cząstek materii, ten proces przebiega w odwrotną stronę. Tam dwie cząstki eteru, energią grawitacji kosmicznej, łączą się i tworzą cząstkę podwójną, te dwie łączą się z sobą, tworząc cząstkę potrójną, dwie potrójne tworzą cząstkę sześcioramienną i taka dość złożona piramida, tych kolejno łączonych coraz większych cząstek rośnie i tworzy kuliste kosmiczne elektrony, ale tu odsyłam już do pod-strony internetowej „Skrócona teorii grawitacji”.
 
W naszej ziemskiej rzeczywistości, taki wtórny proces łączenia się mniejszych cząstek kulistej materii w większe, jest czymś naturalnym i poza grawitacyjnym skupianiem się rozproszonej materii, zwykle prowadzi do grawitacyjno-eterowej fluktuacji tych cząstek oraz do niezliczonych reakcji (wiązań) chemicznych i jeszcze większej ilości wiązań biologicznych, o ile skupiana materia wykazuje właściwości płynne i sprzyjające warunki do powstawania takich wiązań. Opisywany wtórny proces grawitacyjnego skupiania, zachodzi zwykle po każdej dowolnej naturalnej eksplozji materii, blisko nas, jak w dalekim kosmosie. 
 
Rozprzestrzeniającą się atmosferę własnego eteru, produkowanego przez dowolnej wielkości wirujące kuliste ciało materialne, możemy śmiało uważać za jego eterowy lokalny układ satelitarny (wierną miniaturę eterowo-satelitarnej atmosfery kulistego „ciała” całej materii wszechświata). Tyle tylko, że my tej atmosfery nigdy nie zobaczymy, ale możemy ją dokładnie przewidywać i opisywać jej działanie (boczny Graf G2).
 
W końcu mamy wyjaśnienie, dlaczego każde dowolnej wielkości wirujące kuliste ciało materialne, jest zawsze wierną i zwykle mniejszą kopią budowy wszechświata, gdzie jak już wiemy, centralnie skupiona materia galaktyczna jest taką kopią i tworzy takie kuliste ciało, z jego satelitarną atmosferą własnych cząstek eteru V2+V3, ciągle ekspandujących w kierunku do granic wszechświata. Już wiemy również, że opisanie tych procesów nie jest ani łatwe, ani proste.
Teraz największe spostrzeżenie. Każdej wielkości silnie skupione ciało może długo istnieć w niezmienionej formie, rozpadając się powoli na cząstki eteru. Może tez wielokrotnie (wielofazowo) eksplozyjnie bardzo szybko rozpadać się na mniejsze kuliste ciała i cząstki eteru, tworząc jednocześnie wtórnie, w miarę trwałe coraz mniejsze ciała (systemy satelitarne) przy rosnącej średnicy w ten sposób rozpraszanej i następnie wtórnie skupianej materii. Po osiągnięciu maksymalnych wymiarów takiej wielofazowej eksplozji, następuje symetryczny proces odwrotny, w którym tak rozproszona materia kulista tej niezwykłej eksplozji, podlegając ciągłemu procesowi eterowego rozpadu, również wielofazowo, ale za to bardzo stabilnie zmniejsza swoje wymiary (kurczy się), do całkowitego jej zaniku. Wszystko zależy od tego, czy dane ciało będzie podlegać przewadze działania energii eteru produkowanego przez to ciało nad energią grawitacji kosmicznej, czy będzie podlegać przewadze działania energii grawitacji kosmicznej, nad działaniem energii eteru produkowanego przez to ciało. Ten opis dotyczy początkowo kulistej formy młodych galaktyk, jak i każdej kuliście skupionej materii gwiazd, planet i atomów.
 
Z przedstawionego wyżej opisu wynika, że cała materia galaktyczna wszechświata ekspanduje do granic wszechświata i robi to coraz szybciej. Wydawałoby się, że prędkość ekspansji tej materii nie ma nic wspólnego z kosmicznym rytmem niewidzialnego czasu zegarowego. Te dwa zjawiska są z sobą jednak tak ściśle związane, że całkowity przyrost nadrzędnego kosmicznego rytmu niewidzialnego zegara lokalnego, jest zależny zarówno (głównie) od tej prędkości, ale lokalnie także od masy kulistych skupisk gwiazd i ciał niebieskich w eksplodującej, a następnie implodującej materii w galaktykach (materialna strefa V1) - czyli od prędkość wirowej przy ich powierzchni i odległości zegara kontrolnego od ich powierzchni. Możemy śmiało twierdzić, że każdy lokalny dodatkowy przyrost niewidzialnego rytmu zegarowego, większy od nadrzędnego rytmu kosmicznego, wybiega jakby w przyszłość rytmu zegara kosmicznego, a każdy lokalny spadek tego rytmu jakby pozostawaniem z tyłu, za ciągle rosnącym niewidzialnym i nadrzędnym rytmem kosmicznym, mimo że ten kosmiczny rytm w każdym przypadku tylko ciągle przyspiesza. 
Na tej podstawie możemy twierdzić, że niewidzialny nadrzędny rytm zegara na powierzchni Księżyca, będzie dużo wyższy od rytmu takiego samego zegara na Ziemi. Podobnie zwiększony rytm niewidzialnego zegara, wystąpi na sztucznym satelicie Ziemi oraz na obwodzie każdego wirującego dysku, w stosunku do rytmu ziemskiego i jednocześnie w stosunku do niewidzialnego i nadrzędnego rytmu kosmicznego, jaki wynika z odległości danej materii od środka wszechświata.
Jak już wiemy, rosnąca odległość zegara od powierzchni lokalnie skupionej i wirującej materii, zawsze wiąże się z lokalnym podrzędnym przyrostem nadrzędnego rytmu niewidzialnego zegara i odwrotnie. Przyrost niewidzialnego i nadrzędnego rytmu zegarowego przy powierzchni oddalających się ciał (zegarów) od ciał o większej masie, zachodzi niezależnie od tego, czy taki proces występuje przy powierzchni ciał satelitarnych (zegarów) oddalających się od środka wszechświata, czy przy powierzchni mniejszych ciał satelitarnych (zegarów), oddalających się od tych większych masą ciał, takich jak np., nasza Ziemia lub nawet masy jeszcze mniejszych wirujących ciał materialnych, tyle że ten sztuczny i już stosunkowo niewielki przyrost niewidzialnego rytmu jest coraz mniejszy, im mniejszej masy kulistej cząstki materii centralnej dotyczy. Uf … ciężko to opisać.
 
Nasz przyziemny niewidzialny rytm zegara, głównie wynika z odległości od centrum naszej galaktyki kulistego ciała jakim jest nasza rodzima planeta. Jak już wiemy, nie oznacza to jednak, że ten proces przyrostu rytmu na tym się kończy. Dotyczy on również coraz mniejszych kulistych ciał galaktyki, przez księżyce, asteroidy, meteory, atomy, jądra atomowe, elektrony, na cząstkach eteru kończąc. Przy każdych z tych coraz mniejszych cząstkach materii i energii galaktycznej, przyrost podrzędnego niewidzialnego rytmu zegarowego będzie coraz mniejszy, ale łączny nadrzędny przyrost rytmu zegara kosmicznego, będzie tylko nadal wykładniczo zmierzał do najwyższego, zgodnie z nieuniknionym przyrostem prędkości ekspansji całej materii i energii eteru wszechświata. Stąd występuje także nadrzędna zasada, że przyrost podrzędnego niewidzialnego rytmu zegarowego w funkcji odległości od skupionego ciała kulistego, jest największy przy dużych masą ciałach i w miarę spadku masy tych ciał ten przyrost w tej samej funkcji będzie coraz mniejszy. Dotyczy to wszystkich coraz mniejszych kuliście skupionych ciał, jakie występują w naszej rzeczywistości. Proces lokalnego przyrostu rytmu niewidzialnego i nadrzędnego zegara kosmicznego, lub jego nieuniknionego spadku zachodzi zawsze tak samo bez względu na to, w którą stronę będziemy analizować jego przebieg. Nie jest ważne czy taki proces będziemy rozpatrywać od środka całej materii wszechświata, przez galaktyki, jej gwiazdy, planety, księżyce i coraz mniejsze kuliście skupione wirujące cząstki materii, czy od zewnątrz przebudowywanej już materii galaktycznej.
Wsteczny kierunek zarówno widzialnego, jak i niewidzialnego rytmu zegarowego jest niemożliwy (zabroniony), mimo że możliwa jest lokalna zmiana wielkości przyrostu nadrzędnego i niewidzialnego rytmu zegara na wyższy lub niższy, w stosunku do płynnie (transformowanego) i ciągle narastającego niewidzialnego nadrzędnego rytmu kosmicznego, który od ogniskowej wszechświata do jego granic, cały czas rośnie od zerowej wartości do wartości prawie nieskończenie wielkiej. Uwaga: Każdy dowolny lokalny rytm niewidzialnego zegara, nigdy nie może być niższy od ciągle rosnącego nadrzędnego rytmu kosmicznego!! Naturalne przyspieszenie rytmu kosmicznego zegara jest zawsze wielokrotnie większe od możliwego lokalnego spadku, lub przyrostu tego rytmu. Stąd wskazówki kosmicznego zegara w żadnym przypadku, nie mogą poruszać się wstecz, ale mogą lokalnie mniej, lub bardziej przyspieszyć swój bieg w stosunku do biegu naturalnego rytmu narzucanego przez ciągłe rosnącą prędkość ekspansji materii wszechświata.
Jak już wiemy nasz widzialny ziemski zegar, idzie zawsze w towarzystwie niewidzialnego zegara, którego niewidzialny i naturalny rytm jest uzależniony od naszej odległości od centrum wszechświata - czyli od gęstości (wartości) grawitacji kosmicznej, od prędkości ekspansji materii naszej galaktyki, naszej odległości od jej centrum, odległości zegara od powierzchni naszej Ziemi, lub jego odległości od powierzchni dowolnie skupionej kulistej materii. Z ciągłym przyrostem niewidzialnego rytmu kosmicznego zegara, możemy skojarzyć ciągłe przyspieszanie prędkości samochodu na drodze raz pod górkę, a raz z górki i odwrotnie. Przy czym lokalna zmiana rytmu zegara jest tym mniejsza im mniejsze górki (cząstki materii, kategorie skupienia materii) ten samochód (kosmiczny rytm) będzie pokonywać. Mimo to, nasz przykładowy samochód (kosmiczny rytm zegarowy) ciągle przyspiesza i to przyspieszenie utrzymuje uśrednioną wartość stałą. W naszym najbliższym otoczeniu te zmiany niewidzialnego nadrzędnego rytmu czasu, nawet przy stosunkowo dużej masie ciał nie wpływają na rytm widzialnego zegara. Jednak zmiana tego rytmu bardzo mocno wiąże się z grawitacyjno-eterowymi zmianami fizycznymi w skupionej materii, a to doprowadza do ciągłej fluktuacji składowych cząstek materii płynnej, a w materii stałej, może doprowadzić do wzrostu temperatury wewnętrznej bardzo dużego skupiska masy takiej materii, co może zakończyć się jej samozapłonem (górnicze hałdy). Niewspółmiernie większą rolę odgrywają zjawiska grawitacyjno-eterowe w tak małych cząstkach jak atomy, jądra atomowe lub elektrony. Gęstość energii grawitacji kosmicznej w danym miejscu nie ulega zmniejszeniu i jest zawsze niewyobrażalnie wielka. Zmniejsza się tylko wielkość cząstki, którą konkretne linie grawitacji atakują i zamieniają się w składowe cząstki materii, zastępując (uzupełniając) ich ciągły eterowy rozpad. Całkowita absorpcja energii w liniach grawitacji przez elementarną cząstkę materii, pozostaje więc zawsze bez zmian i jest ogromna, tak jak ogromna jest energia wiązań wewnątrz jądrowych materii. Nie wolno nigdy mylić tej energii z nieuniknionym i nieporównywalnie mniejszym tarciem grawitacji kosmicznej o materię, które wywołuje jedynie bardzo słabe zjawisko ciążenia powszechnego.
 
Między wszystkimi widzialnymi zegarami lokalnymi wszechświata, występuje jednak jakby niepisana umowna synchronizacja. W opisie absolutnej teorii bezwzględności, rytm każdego widzialnego lokalnego czasu zegarowego, zawsze będzie przyjmowany i zawsze będzie traktowany, jako bardzo stabilny i wzorcowy rytm czasu zegarowego - czyli jako wierna mniejsza kopia uśrednionego (skutecznego) i niewidzialnego rytmu zegara kosmicznego. Jeżeli mówimy o uśrednionej (skutecznej) wartości rytmu niewidzialnego zegara, to mamy na myśli zawsze średnią wartość maksymalnego i minimalnego rytmu zegarowego, jaki występuje w skrajnych punktach struktury wszechświata. W ten sposób łatwiej będzie zrozumieć absolutną teorię bezwzględności.
Wyjaśnienie i porównanie.
Według dotychczasowej teorii względności, niewidzialny rytm każdego zegara zmienia się jednak zupełnie inaczej - czyli zwalnia swój rytm zarówno, gdy zegar fizycznie zbliża się do dużej masy materii i również wtedy, gdy będzie oddalać się od niej, przy prędkości zmierzającej do prędkości światła.
Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna i lokalny rytm niewidzialnego zegara zawsze tylko i wyłącznie spada w miarę zbliżania się do dowolnej wielkości masy materii ciała centralnego i tylko i wyłącznie rośnie w czasie oddalania się materii tego zegara od dowolnej wielkości masy materii ciała centralnego (Graf G, G2 i H), przy czym ten przyrost jest tym mniejszy im mniejszej masy skupionej materii dotyczy. Jak widzimy teoria względności, jakby na przekór i wbrew zdrowemu rozsądkowi, zakłada coś innego i na dodatek odwrotnego, ale o tym będzie jeszcze nie raz w dalszej części teorii.
Bardzo trudno jest opisywać działanie wszechświata i dualną zmienność rytmu niewidzialnego zegara lokalnego w połączeniu z niewidzialnym i nadrzędnym rytmem kosmicznym, ale musimy przez to przebrnąć i oswoić się z tym.
Jak już wiemy z dynamicznego połączenia dwóch kosmicznych energii (grawitacji kosmicznej i eteru kosmicznego), powstaje tylko jeden kierunek widzialnego i niewidzialnego rytmu czasu zegarowego. Widzialny rytm tego zegara zawsze jest taki sam. Jak już wiemy, powstaje zawsze z uśrednienia maksymalnego i minimalnego rytmu kosmicznego. To tylko niewidzialny i nadrzędny kosmiczny rytm zegarowy zmienia się (ciągle wykładniczo rośnie, transformuje) wraz z odległością zegara kontrolnego od centrum wszechświata i dodatkowo zmienia ten rytm przy powierzchni ciał składowych każdej galaktyki, jak i w wyniku zmiany odległości zegara kontrolnego od powierzchni tych ciał, np.,  masy naszej Ziemi lub każdego dolnie mniejszego masą  kulistego ciała. 
Tak faktycznie to powinniśmy korzystać tylko z ciągle rosnącego kosmicznego rytmu zegara, ponieważ tylko ten jest autentyczny (prawdziwy). Niestety natura budowy materii, podsunęła nam inny wzorcowy rytm widzialnego zegara i tak już pozostało.
 
W ten sposób, istnieją jakby cztery rytmy tego samego czasu zegarowego. Jeden który bezpośrednio widzimy oraz drugi ukryty w postaci nadrzędnego niewidzialnego kosmicznego rytmu tego samego zegara, a wynikającego z odległości materii zegara od centrum wszechświata, trzeci lokalnie zmienny rytm, wynikający z różnej masy kuliście skupionej materii, a czwarty z możliwej zmiennej odległości zegara kontrolnego od powierzchni tych kuliście skupionych ciał.
Ponadto odmierzanie czasu (podobnie jak materia), dzieli się na sześć podstawowych grup. Wieczność dzieli się na lata, dni, godziny, minuty, sekundy i taktony. Być może to tylko zbieg okoliczności, ale nie wykluczone, że również obowiązująca prawidłowość.
 
Interpretację absolutnej teorii bezwzględności, najlepiej przedstawić na nieco innym grafie (Graf H).
Będzie on dotyczył zarówno procesów zachodzących przy powierzchni Ziemi, jak i przy powierzchni dowolnie skupionej kulistej materii.
Ponieważ energia grawitacji ziemskiej i energia eteru ziemskiego posiadają przeciwne sobie wartości (przeciwne bieguny energetyczne), to w otoczeniu Ziemi i każdej skupionej materii, powstają dwie całkowicie niesymetryczne energetyczne strefy, które bezpośrednio wpływają na lokalny rytm niewidzialnego zegara w zależności od tego na jakiej wysokości, jak daleko (wysoko) od powierzchni skupionego ciała, znajduje się ten zegar. Największy lokalny spadek tego rymu występuje na granicy stref V2/V3. Za tą granicą występuje już tylko wzrost tego rytmu, do rytmu jaki obowiązuje daną materię, który wynika z jej odległości od centrum wszechświata. Eterowa strefa V3, jest kilka tysięcy razy dłuższa w stosunku do promienia dowolnie skupionej materii V1, niż wynika to z proporcji na zamieszczonym grafie. Uwaga: Ten rytm zegarowy nie posiada bezpośredniego związku z rejestrowanym na Ziemi (odbieranym) wzrostem rytmu zegarowego (jego częstotliwości), nadawanego przez zegar np. satelity, ale o tym będzie w dalszej części opisu.
 
Niewidzialny zegar zbliżając się w strefie grawitacyjnej V2 do skupionego ciała, lokalnie zmniejsza swój rytm, a oddalając się od skupionego ciała w strefie eterowej V3 lokalnie zwiększa swój rytm. Można z całą pewnością twierdzić, że wartość ziemskiej grawitacji (wartość przyśpieszenia ziemskiego) spada w wyniku działania energii eteru ziemskiego szybciej, niż wynika to tylko z rosnącej odległości od środka Ziemi. Dlatego rytm niewidzialnego zegara lokalnego, mimo zmniejszenia swego rytmu na granicy V2/V3 (Graf G2), będzie zawsze bardziej narastał w miarę oddalania się zegara od jej powierzchni. Spadek tego rytmu może wystąpić tylko w czasie zbliżania się zegara do powierzchni Ziemi, lub dowolnie skupionego ciała i nie może być nigdy niższy od rytmu, jaki wynika z odległości naszej Ziemi od centrum wszechświata, ponieważ taki jest przez naturę absolutnie zabroniony, przez jednokierunkową ekspansję materii galaktycznej i jednokierunkową strzałkę czasu. To wszystko dzieje się w celu zachowania stałości uśrednionego rytmu kosmicznego czasu zegarowego w strefie V2 i V3 (pole przekroju całego walca) i jednoczesnego wzrostu kosmicznego rytmu nadrzędnego w funkcji oddalania się materii galaktycznej od centrum wszechświata (wzdłuż wysokości walca), w tym oddalania się materii zegara od dowolnej wielkości kuliście skupionego ciała. Tu wyraźnie teoria względności nie znajduje swego potwierdzenia i zaczyna tracić swoje podstawowe i pierwotne założenie.



 
Energetyczne pola przekrojów stożka błękitnego i stożka czerwonego zarówno w strefach V2 i V3 jak i podstrefach (sg) i (se), wzajemnie się przenikają. Jak widzimy, są to więc dwa wzajemnie wspomagające się procesy. Kiedy jedna wartość energii rośnie, to druga maleje. Bardziej doskonałej i zarazem płynnej, wzajemnie wspomagającej się lokalnej transformacji energetycznej, nie spotkamy w żadnym innym procesie fizycznym. Stąd suma tych dwóch lokalnych energii, zostaje więc zachowana na stałe i zawsze będzie opisywać zarówno uśredniony kosmiczny rytm czasu zegarowego, jak i wzorcowy lokalny rytm naszego widzialnego zegara lokalnego. Tak wygląda ogólny schemat absolutnej teorii bezwzględności.
 
Według absolutnej teorii bezwzględności, widzialny lokalny czas zegarowy (stałe pole przekroju całego walca), upływa jednak w stałych interwałach sekundowych i materia w naturalny sposób starzeje się według tego rytmu. Należy jednak dodać, że każdy proces starzenia się galaktycznej materii wszechświatowej, szczególnie w podstrefie (sg), która również nas obejmuje swymi prawami, jest dodatkowo i to w niewidoczny sposób przyspieszany, przez zintegrowany z widzialnym rytmem zegara lokalnego, niewidzialny kosmiczny rytm zegarowy, wykładniczo rosnący w wyniku ciągłego i przyspieszającego oddalania się każdej materii, w tym materii Ziemi od centrum wszechświata.
 
Teraz opiszemy ten sam graf, ale już tylko w skali wszechświatowej.
Jak już wiemy zarówno pusta przestrzeń kosmiczna jak i przestrzeń wokół dużych ciał niebieskich i dowolnie małych kulistych ciał materialnych, zawsze dzieli się na lokalną grawitacyjną strefę energetyczną V2 oraz na lokalną eterową strefę energetyczną V3. Należy opisać te strefy.
Niewidzialny rytm zegarowy uzależniony od energii grawitacji kosmicznej (pole przekroju stożka koloru czerwonego, strefa V2), początkowo przyjmuje rytm wynikający z maksymalnej prędkości światła, jaka występuje na granicy całkowitego rozpadu materii galaktycznej całego wszechświata i w miarę oddalania się od tej granicy, ten rytm niewidzialnego zegara czasu kosmicznego będzie się zwiększać, a długość jego sekundy wyraźnie będzie się skracać (malejący przekrój pola stożka czerwonego), osiągając na granicy wszechświata prawie nieskończenie krótką wartość długości początkowej. Ten ciągle rosnący przyrost rytmu tego zegara, nieco zmaleje na granicy stref V2/V3, by strefie V3 ponownie wzrosnąć do rytmu jaki wynika z prędkości cząstek eteru w tej odległości od centrum wszechświata. Stąd niewidoczny kosmiczny rytm zegarowy, pochodzenia eterowego V3, jest jakby uzupełnieniem (dopełnieniem) rytmu grawitacyjnego (już tylko rosnące pole przekroju stożka w kolorze błękitnym) i ten przyjmuje również rytm wynikający z maksymalnej prędkości światła na granicy istnienia materii wszechświata (małe pole przekroju tego stożka) i w miarę oddalania się od tej granicy, ta szybkość rytmu niewidzianego czasu zegarowego również będzie rosnąć, stając się na granicy wszechświata, prawie nieskończenie wysokim rytmem tego czasu (rosnące i największe pole przekroju stożka błękitnego). 
Dlatego naturalny przyrost rytmu niewidzialnego zegara kosmicznego, możemy w zasadzie opisać przy pomocy dowolnego stożka energetycznego i taki podział na dwie strefy energetyczne V2 i V3 wydaje się całkowicie zbędny, Jednak ten energetyczny podział będzie uzasadniony i z powodzeniem wykorzystywany w dalszych częściach teorii. Jak widzimy graficzna suma tych energii (tych jakby wirtualnie niewidzialnych rytmów zegarowych), daje nam uśredniony kosmiczny rytm czasu grawitacyjno-eterowego (stałe pole przekroju całego walca). Te dwa jakby względnie przeciwne sobie procesy energetyczne, wspomagają się wzajemnie wzdłuż dowolnego promienia wszechświata (od jego materialnej granicy do jego zewnętrznej lustrzanej granicy wszechświata) i w ostatecznym wypadkowym bilansie, wywołują tylko ciągle rosnący kierunek zmian niewidzialnego kosmicznego rytmu zegarowego, który jak już wiemy, zachodzi (przyrasta) także (tyle że w nieznacznie zmiennym stopniu) w miarę oddalania się zegara od każdej dowolnie skupionej materii (Graf G2).   
 
Wiemy już, że przestrzeń zajmowana przez dowolnie skupioną i wirującą materię kulistą V1, w tym również materia każdej galaktyki, dzieli się na dwie półkule, a te dzielą się na energetyczne podstrefy eterowe (se), znajdujące się bliżej środka  skupionych półkul i na energetyczne podstrefy grawitacyjne (sg), znajdujące się bliżej zewnętrznej części skupionych półkul.
Ten dziwny podział działania tych energii w dowolnie skupionej kuliście materii został już w zasadzie wyjaśniony wcześniej, ale wymaga uściślenia. Grawitacja kosmiczna przenikając sferycznie dowolnie skupianą materię, działa na materię najmocniej w jej zewnętrznym płaszczu skupiając ją, ale nieznacznie traci na wartości w miarę zbliżania się do środka skupianej materii. Za to energia produkowanego stale eteru w środku skupianej materii, tworzy coraz większe ciśnienie energetyczne, usiłujące rozerwać skupianą materię i robi to zwykle w równikowej części wirującej materii. W ten sposób wirująca materia dzieli się na dwie skupione półkule, otoczone dyskową atmosferą eterową. Odnosi się to do każdej kuliście skupianej i skupionej materii, w tym głównie do materii wszystkich skupionych galaktyk wszechświata. Uwaga: Taki podział nie dotyczy jednak struktury materii galaktycznej zawartej w materialnym płaszczu wszechświata i ten podział zachodzi tylko wzdłuż promienia tak skupionej materii. To wszystko dzieje się w celu jak najszybszego pozbycia się energii eteru i jak najszybszego rozpadu skupionej materii na cząstki eteru.
Nasza rzeczywistość - to znaczy, cała materia naszej galaktyki z materią naszej Ziemi i wraz z nami, znajduje się obecnie w galaktycznej podstrefie (sg), w jednej z dwóch półkul galaktyki. Dlatego w naszych ziemskich warunkach, w silnie skupionej kuliście materii stałej, zachodzi tylko nieustanie rosnący wypływ produkowanej w niej energii eteru, połączony z powolnym spadkiem jej masy i średnicy. Stąd w skupionej materii płynnej zachodzą nieustanne eterowo-grawitacyjne ruchy konwekcyjne połączone z wypływem eteru i powolnym zmniejszaniem jej masy i średnicy. Te dwie przeciwne sobie energetyczne podstrefy (se) i (sg), wewnątrz każdej skupionej materii bilansują się, na korzyść niewielkiej przewagi działania energii grawitacji (sg) nad energią eterową (se). Dlatego dowolnie skupione ciała kuliste w naszej ziemskiej i zarazem galaktycznej rzeczywistości, na długo zachowują swoją wewnętrzną strukturę budowy i zewnętrzne wymiary mimo, że wewnątrz tych lokalnych podstref, ciągle zachodzą dynamiczne procesy energetyczne, a te jak łatwo zauważyć są bardzo ważną częścią przedstawianej teorii. Dzięki tej przewadze działania energii grawitacji kosmicznej nad energią ziemskiego eteru, wszystkie ciała materialne, włącznie z naszą atmosferą gazową, nie odlatują w kosmos z naszej planety i zawsze opadają do jej powierzchni. Należy tu dodać, że atmosfera ziemska należy do skupionej materii kulistej Ziemi. Ciekawe jest również to, że w tych opisywanych podstrefach (s) występuje nadzwyczajna zamiana kierunku działania energii eterowej i energii grawitacji kosmicznej w stosunku do działania w strefach V2/V3. Mimo tej oczywistej zamiany, oddalający się od środka tak skupionej materii zegar, do granicy podstref (s) będzie zwiększać swój niewidzialny rytm, a następnie zmniejszać - czyli podobnie jak w strefie V2 i V3, tyle że w odwrotnej kolejności tego przyśpieszenia i opóźnienia, które na granicy tych stref zawsze zachodzą.
 
Również z geometrycznego punktu widzenia, działanie tych czterech stref energetycznych posiada jednak sens, ponieważ końcowy i uśredniony wynik ich działania, jest zawsze taki sam (stałe pole przekroju walca). Posiada to szczególny sens, ponieważ wyznacza nam stały uśredniony rytm czasu niewidzialnego zegara kosmicznego. Ponadto określa i oddziela od siebie burzliwe galaktyczne procesy eksplozyjne jej masywnej (nadkrytycznej) materii, od łagodnych galaktycznych procesów implozyjnych, w których możemy spokojnie żyć. Odnosi się to także do materii atomowej naszej Ziemi, w której także występuje oddzielenie radioaktywnej (eksplozyjnej) masywnej materii w jej wnętrzu od stabilnej (implozyjnej) materii przy jej powierzchni. Wzajemne oddziaływanie tych energii w strefie V1, tworzy także stałą grawitacji G i stałą eterową E, opisywaną także stałym przekrojem pola walca oraz wiele innych wartości stałych.
To dlatego, również każdy lokalny widzialny zegar, bez względu na jego położenie, wzdłuż linii dowolnego promienia wszechświata lub rosnącej odległości od środka dowolnej masy skupionej materii, odmierza swój rytm przy pomocy lokalnie niezmiennych (jakby wzorcowych) jednosekundowych paczek czasowych, także opisywanych stałym przekrojem pola walca.
 
Lokalny zegar zawsze idzie tylko do przodu i jest wyjątkowo synchronizowany z pozostałymi zegarami lokalnymi. Takiej synchronizacji nie podlega jednak niewidoczny i zmienny rytm czasu zegarowego. Mimo, że bardzo trudno jest przyswoić sobie taki obraz dualnego pojęcia rytmu czasu, to tak już jest i tak musi pozostać na zawsze.
 
Najbardziej praktyczną rolę dla nas, odgrywa jednak niezmienność widzialnej sekundy zegarowej czasu lokalnego i jej rytm. Dla żyjących tu i teraz ta niezmienność rytmu widzialnego zegara jest najważniejsza. Rytmu widzialnego zegara czasu lokalnego nie możemy żadnym sposobem zatrzymać, przyśpieszyć, lub spowolnić i nie tylko dlatego, że jest on jedynym czasem, który widzimy i według niego żyjemy, ale dlatego że jest rytmem wzorcowym, który wyjątkowo synchronizuje wszystkie lokalne zegary wszechświata.
 
Bardzo trudno byłoby się pogodzić z tym, że nasz lokalnie widzialny rytm czasu zegarowego ciągle przyśpiesza (a przecież tak jest w naszej rzeczywistości) i dlatego uznajemy go za rytm czasu wzorcowego, tak jak podpowiada to nam natura od niepamiętnych czasów.
Porównanie i wyjaśnienie.
Według dotychczasowej teorii względności, występuje niezależna zmienność drogi, czasu i prędkości. Zakłada ona że droga, czas, prędkość oraz przestrzeń, mogą podlegać jednoczesnym zmianom, a czas może płynąć w różnym tempie, takcie i rytmie, a nawet się cofać, droga może się wydłużać lub skracać, w zależności w którą stronę względem nas obiekt się porusza, lub my poruszamy się względem tego obiektu, a przestrzeń może się dowolnie kurczyć lub powiększać (zmieniać swe wymiary). Ponadto pojęcie czasu nie jest dokładnie sprecyzowane i nigdy nie wiadomo o jaki parametr czasu w teorii względności chodzi. Zakłada ona procesy fizyczne z jednocześnie więcej niż z dwoma zmiennymi, a to jest zarówno w matematyce jak i fizyce absolutnie zabronione, choć wirtualnie możliwe. Nie zakłada jednak, że istnieje maksymalny i minimalny rytm niewidzialnego czasu kosmicznego i że lokalny czas zegarowy przyjął uśrednioną wartość tych dwóch rytmów i stał się wzorcowym i niezmiennym rytmem widzialnego czasu zegarowego. To dlatego lokalnie widoczny rytm czasu zegarowego, według teorii bezwzględności jest traktowany jako wartość stała, choć jak już wiemy w rzeczywistości wygląda to trochę inaczej.
 
Ponadto teoria względności zakłada, że przy zmiennej prędkości materii, materia może się wydłużać lub skracać (co jest tylko częściowo zgodne z prawdą, o ile uznamy istnienie eteru), a jej masa może rosnąć do nieskończenie wielkiej, przy prędkości bliskiej prędkości światła - co jest już absolutnie nie do przyjęcia(?!). To tylko inercja materii może rosnąć, przy nieuniknionym spadku i zaniku masy tej materii. 
Teoria względności nie przewiduje więc naturalnego i jakże oczywistego postępującego eterowego rozpadu materii (spadku jej masy i całkowitego jej zaniku) w żadnym przypadku. Stąd nie przewiduje także naturalnej produkcji eteru przez materię. Nie przewiduje także samoistnego rozpędzania się cząstek eteru, do prędkości nadświetlnych oraz rozpędzania materii przez jakby jej drugi biegun energii.
Teoria względności, jak już wiemy zakłada również, że cząstki wewnętrzne materii rozpędzanej w wyniku naturalnej eterowej ekspansji materii wszechświata, do prędkości bliskiej prędkości światła, poruszają się (wirują) coraz wolniej i lokalny widzialny czas zegarowy (jego rytm) blisko nich może płynąć tylko coraz wolniej. To założenie również nie znajduje jednak absolutnie żadnego uzasadnionego potwierdzenia i jest założeniem, tylko czysto teoretycznym (matematycznym). Dlatego poza postulowanym wzrostem masy rozpędzanej materii, odrzuceniem istnienia eteru oraz postulatem zmiennej czasoprzestrzeni, jest niezbyt trafnym założeniem tej teorii. To dlatego procesy energetyczne według niej, z matematycznego (teoretycznego) punktu widzenia, mogą przebiegać jednocześnie w dwie strony i dawać (wykazywać) nawet kilka skrajnie odmiennych wyników obliczeniowych, mimo że natura zachowania się energii, jednak czegoś takiego nie przewiduje - przynajmniej nie w energetycznej podstrefie (sg) naszego widzialnego świata.
 
Teoria względności ogólnie zakłada, że czas jest pojęciem względnym - tylko względem czego? Na to pytanie teoria względności milczy jak zaklęta. My już wiemy względem czego i względem jakiego czasu, ta wzajemna względność zachodzi. Zachodzi (ujawnia się) w zmiennym stosunku niewidzialnego i nadrzędnego rytmu zegarowego, do widzialnego rytmu czasu zegarowego, który zachodzi w miarę oddalania się tego samego zegara od centrum wszechświata oraz lokalnego oddalania się od zwykle kulistej powierzchni dowolnej wielkości skupionej i wirującej masy materii. Musimy jednak pamiętać, że jest to tylko pozorna zmiana tych rytmów względem siebie nawzajem i jak widzimy z symetryczną teorią względności niewiele ma wspólnego, tym bardziej że widzialny rytm zegarowy traktujemy jako rytm niezmienny (wzorcowy). Teraz rozumiemy już w jaki sposób i względem czego, czas jest pojęciem niby względnym.
 
Jak widzimy według opisywanej teorii bezwzględności, przedstawione wyżej procesy zachodzą jednak zupełnie inaczej. Teoria bezwzględności bardzo mocno bierze pod uwagę realną rzeczywistość, połączoną w tle z rzeczywistością ukrytą. Według niej, zarówno czas jak i wszystkie procesy fizyczne zachodzą tylko w jednym i tym samym kierunku i nie mogą zachodzić wstecz, ani zmieniać swej kolejności lub być doskonale odwracalnymi.
 
 
6. Najmniejsza jednostka czasu zegarowego takton.
 
Każdy rytm czasu zegarowego może być odmierzany przy pomocy najmniejszej jednostki czasu, która wynika z wielkości i właściwości cząstek eteru z których jest zbudowana, każda w pełni ukształtowana młoda linia grawitacji kosmicznej. Ta najmniejsza jednostka rytmu czasu zegarowego, to czas w którym cząstka eteru w młodej linii grawitacji, pokona drogę równą dokładnie jej obwodowi i jednocześnie dokona jednego pełnego obrotu wokół swej osi. Stąd czas oprócz swej dwu biegunowości, posiada i tworzy jeszcze strukturę spiralną.
To dlatego najmniejsza jednostka pobudzonego czasu pierwotnego (wiecznego) i zarazem najmniejsza jednostka widzialnego zegarowego czasu lokalnego, może być kojarzona z najmniejszą cząstką energii - czyli cząstką eteru w młodej linii grawitacji - inaczej cząstką poszukiwanego grawitonu, a bardziej prawidłowo to cząstką grawitaktonu.

Przyjętą jednostką lokalnego czasu zegarowego jest sekunda, ale w świecie czasu obowiązuje zasada, że im krótsze „paczki” pomiaru czasu, tym bardziej taki czas upodobnia się do taktonu - czyli najmniejszej (najkrótszej) jednostki uśrednionego zegarowego czasu grawitacyjno-eterowego. Takie cechy wykazują również zegary atomowe.
Niewidzialny i nadrzędny dla nas oraz transformowany płynnie energią eterowo-grawitacyjną kosmiczny czas zegarowy, może posiadać prawie nieskończenie wysoki rytm tylko na granicy wszechświata i odwrotnie w jego centrum.
 
Ilość taktonów w niewidzialnej  i nadrzędnej kosmicznej sekundzie zegarowej, ulega ciągłemu i dość płynnemu spadkowi wraz z ekspansją materii galaktycznej w kierunku granicy wszechświata lub wzrostem odległości od dowolnej wielkości (masy) ciała macierzystego (centralnego). Granica istnienia materii galaktycznej całego wszechświata, jest zatem odpowiednikiem powierzchni dowolnie skupionej materii kulistej, tyle że w mniejszym wymiarze (mniejszej skali).
 
Występuje więc jawna dualność rytmu czasu. Ten fragment teorii bezwzględności jest najtrudniej zrozumieć.
 
Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że podstawową jednostką zegarowego czasu lokalnego jest tradycyjna sekunda, która kojarzy się nam z ruchem wskazówki sekundnika, każdego zegara mechanicznego.
 
Wskazówka sekundnika w tradycyjnym zegarze, porusza się względem niezmiennego centralnego punktu odniesienia (jego osi), o ściśle ustaloną wartość kątową i absolutnie nie może być sytuacji odwrotnej, kiedy ten punkt porusza się, a wskazówka sekundnika stoi w miejscu. Ten przykład podpowiada i jednocześnie udowadnia, że nie może istnieć wsteczny (odwrotny) czas zegarowy. Strzałka czasu jest zwrócona tylko w jednym kierunku.
 
Musimy się z tym raz na zawsze pogodzić, że w naszej rzeczywistości, występuje jednak tylko jeden kierunek ruchu zegara i tylko jedna widzialna i zarazem wzorcowa lokalna sekunda zegarowa, zachowująca stałą wartość, mimo że teoria względności dopuszcza coś zupełnie innego, a nawet odwrotnego - tyle, że nie określa i nie wie którego parametru czasu i którego procesu energetycznego ona dotyczy.
 
 
Podstawa przyjęcia rytmu czasu lokalnego za rytm wzorcowy.
Jeżeli w sposób naturalny rośnie prędkość ekspansji materii galaktycznej, to nigdy nie występuje zmiana długości lokalnej (widzialnej) sekundy czasu zegarowego w zegarze atomowym wykonanym z tej materii, tylko dlatego że ten rytm zegara absolutnie nie wynika z prędkości i drogi tej materii. Opisywany stały rytm (tempo) zegarowego czasu lokalnego (jego takt), narzuca nam zupełnie inny proces fizyczny, który wynika tylko z satelitarnej budowy materii i wyjątkowej synchronizacji jej rytmu z pozostałymi lokalnymi układami satelitarnymi oraz z prawa zachowania proporcji.
 
 
Przykładowy opis tego samego zjawiska.
Ponieważ nasza Ziemia w czasie naturalnej ekspansji materii galaktyki względem punktu zero wszechświata, wykonuje bardzo dużą ilość różnych ruchów orbitalnych (różnych obwodowych prędkości satelitarnych) - to ziemski zegar atomowy, powinien ciągle wykazywać różne odchylenia swego rytmu, a tego absolutnie nie obserwujemy.
 
Ponieważ takich zmian odmierzanego czasu lokalnego przez najdokładniejsze zegary atomowe również nie stwierdzamy, jest to jeszcze jeden bardzo istotny dowód, odrzucający słuszność teorii względności i jednocześnie potwierdzający słuszność teorii bezwzględności.
Jest to więc kluczowy dowód na to, że dowolna sztuczna zmiana prędkości orbitalnej materii, również nie wywoła zmiany lokalnie pokazywanej (obserwowanej) godziny zegarowej, ani zmiany rytmu żadnego widzialnego zegara, umieszczonego na tej materii. Może jednak wywołać okresowe zwiększenie naturalnego tempa spadku masy i średnicy takiej materii, przy jednakowo (proporcjonalnie) zwiększającej się częstotliwości wirowej wszystkich cząstek wewnętrznych tej materii - czyli może wywołać i na pewno wywołuje, zwiększenie (zmianę) rytmu  niewidzialnej dla nas tarczy zegara lokalnego.
Jest to proces całkowicie zgodny z założeniami opisywanej teorii bezwzględności.
 
Nasz lokalny zegarowy czas, który jest dla nas wzorcowym czasem stabilnym, zachowuje stały i niezmienny rytm, według którego tworzy się czasowa historia danego zjawiska fizycznego - czyli klasyczny i zarazem przeszły czas zegarowy. Dowolny fragment procesu, obserwowanego w naszym otoczeniu, to już tylko przeszłość, której cofnąć się nie da.
Lokalny czas zegarowy, tworzy tylko znaczniki, które pozwalają zapisać (opisać) kolejne fazy trwania danego zjawiska fizycznego, a które zwykle zapisywane są w naszej pamięci, lub na dowolnej współrzędnej osi czasu (na kartach historii). Uwaga: Ta oś czasu w sposób naturalny podlega ciągłemu i niewidzialnemu skróceniu wraz z nieuniknionym wzrostem prędkości ekspansji materii naszej galaktyki. Niewidzialne wydłużenie osi czasu w naturze (poza centralnym punktem wszechświata) nie występuje i jest przez nią zabronione. Nie może być wywołane także w sposób sztuczny, na większą skalę.
 
Innej definicji lokalnie widzialnego czasu zegarowego oraz lokalnie niewidzialnego przez nas nadrzędnego rytmu kosmicznego czasu zegarowego, jak i historycznej projekcji przebiegu zjawiska, związanej z odległością od nas i oglądanego przez nas (zegara, źródła światła, zjawiska), po prostu nie ma.
 
Ten kto przyswoi sobie prawidłowe pojęcie energii eteru i jego wpływu na zjawiska fizyczne, pojęcie taktonu jako najmniejszej jednostki czasu, lokalnej i zarazem wyjątkowo stabilnej (wzorcowej) dla nas sekundy czasu zegarowego, oraz pojęcie niewidzialnie i ciągle rosnącego nadrzędnego rytmu kosmicznego czasu zegarowego, jak i również tworzenie dodatkowego lokalnego podrzędnego przyrostu, lub spadku tego kosmicznego i nadrzędnego rytmu, będzie w stanie zrozumieć opisywaną teorię bezwzględności.
 
Z taktonu, a właściwie z uniwersalnych właściwości cząstki eteru, wynika uśredniony wzorcowy lokalny rytm zegarowy, długość sekundy zegarowej, aktualna godzina, historyczny przyrost dylatacji czasu oddalonego i oddalającego się od nas zjawiska, jak również pośrednio, stała grawitacji G, bezwzględne prawo zachowania energii, prawo zachowania przestrzeni, prawo zachowania proporcji trzech rodzajów energii w tej przestrzeni oraz bezwzględne prawo zachowania całkowitej prędkości w materii i w cząstkach eteru w każdym dowolnym punkcie przestrzeni wszechświata.
 
 
7. Zegarowy czas lokalny i czas wszechświatowy.
 
Według teorii bezwzględności, wszystkie lokalne zegary znajdujące się w dowolnym punkcie wszechświata idą w takim samym rytmie i wskazują zawsze taką samą lokalną godzinę, niezależnie od odległości między nimi. Jest to czas i rytm całkowicie umowny i wyjątkowo zsynchronizowany w całym wszechświecie. Tak doskonałą synchronizację wszystkich lokalnych zegarów wszechświata, jak już wiemy, dokonuje satelitarna budowa materii atomowej, według której lokalny zegarowy czas widzialny posiada stały  wzorcowy rytm. 
Nasuwa się tu bardzo oczywisty wniosek. Lokalny zegar widzialny, to bardziej złożona konstrukcja niż sądziliśmy dotychczas (Graf I). Posiada on normalną tarczę, względem której obracają się jego wskazówki, zawsze w takim samym tempie oraz  stałym rytmie i zawsze tylko w jedną stronę (w tym samym kierunku). Taki lokalny zegar można przedstawić, jak typowy zegar z jakby obracającą się niewidoczną jego tarczą. Stąd możemy uważać sumę tych dwóch rytmów zegarowych za kosmiczny rytm właściwy (nadrzędny), tyle że my tego rytmu nigdy widzieć nie będziemy, ale możemy przewidzieć i opisywać jego istnienie. Tarcza takiego zegara wraz z jej wskazówkami, obraca się w tą samą stronę co tradycyjne wskazówki, ale te wskazówki i obrót tej tarczy, nie są dla nas widoczne. Dla nas tarcza zegara widzialnego zawsze jest nieruchoma. Obroty tej niewidocznej tarczy, są wprost proporcjonalne do odległości zegara od centrum wszechświata i odwrotnie proporcjonalne do masy materii na której ten zegar się znajduje i to jest najtrudniej zrozumieć.
 
Niewidzialne obroty tarczy zegarowej, zawsze dodają się do stałych obrotów wskazówek widzialnego zegara lokalnego i to zarówno blisko dużej masy materii centralnej, jak i daleko od tej materii. Tyle, że ten kosmiczny przyrost obrotów tej tarczy blisko dużej masy materii, jest najmniejszy i odwrotnie daleko od tej masy materii i to mimo lokalnego obniżenia tego przyrostu rytmu na granicy stref V2/V3.
Wsteczne obroty niewidzialnej tarczy, jak i wsteczne obroty widzialnych wskazówek względem widzialnej tarczy zegarowej, mogą wystąpić tylko i wyłącznie w czasie formowania się materii super czarnych dziur w centrum wszechświata. Ten proces jest dość obszernie opisany  na stronie „Skrócona teoria grawitacji”.



 
Przedstawione czasy płyną blisko siebie w tym samym kierunku, ale nie wpływają wzajemnie na siebie, to jednak dość wyraźnie wpływają na stan materii.
 
Ten zegarowy proces czasowy, możemy przedstawić w nieco innej postaci. Lokalny zegar idzie normalnie, ale jest zamontowany swą osią na wirującym dowolnym eterowym promieniu wszechświata. Ten eter zawsze porusza się w kierunku od centrum do granicy wszechświata wraz z zegarem i zwiększa swoją prędkość, a jego niewidoczna tarcza zegarowa wiruje coraz szybciej. Od tej prędkości liniowej eteru, zależy częstotliwość prawoskrętnego wiru niewidocznej tarczy zegara. W centrum wszechświata, ta tacza wiruje prawie nieskończenie powoli i posiada prawie nieskończenie małą prędkość liniową i dużą średnicę, a na granicy wszechświata wiruje prawie nieskończenie szybko i posiada prawie nieskończoną prędkość liniową oraz prawie nieskończenie małą średnicę. W ten sposób ogólnie i kompleksowo pojmowany czas na granicy wszechświata, przyjmuje liniowo-spiralną strukturę, podobną do spiralnej struktury linii grawitacji. (Graf J).
Możemy to rozumieć jeszcze inaczej -  liniowo-wirowy czas wszechświatowy jego tarczy jest zależny tylko od prędkości ekspansji materii i gęstości energii wszechświata. Razem z widzialnym czasem lokalnym, tworzą strukturę czasu spiralnego. Te dwa rodzaje czasu są zarazem czasami wyjątkowo względnymi i jednocześnie czasami wyjątkowo rzeczywistymi, mimo że tylko nasz lokalny widzialny czas zegarowy, wydaje się być czasem jedynie realnym o wzorcowo niezmiennym rytmie - przynajmniej tak to obserwujemy i tak to odczuwamy. Tak rozumiany upływ czasu, jest trochę podobny do propagacji fali elektromagnetycznej - tyle że zachodzi odwrotnie - czyli od największego wymiaru (średnicy) niewidocznej tarczy o bardzo małej częstotliwości jej rotacji (wiru osiowego) i małej prędkości liniowej, do najmniejszego wymiaru (średnicy) niewidocznej tarczy o bardzo dużej częstotliwości jej rotacji (wiru osiowego) i dużej prędkości liniowej. Wygląda to tak jakby z nieskończenie długiego czasu na początku wszechrzeczy, powstawała cząstka linii grawitacji kosmicznej. Ta wizja sięga jednak już zbyt daleko, ale nigdy nie wiadomo…..

 
Porównanie i wyjaśnienie.
Opisane wcześniej energetyczne strefy grawitacyjno-eterowe V2 i V3, nigdy nie są symetryczne względem siebie i dlatego nie są zgodne z założeniami teorii względności. W zależności od opisu teorii względności, rytmy czasu są różne i czas upływa raz szybciej, innym razem wolniej i nie wiadomo, która wersja jest prawdziwa (właściwa). Raz jest opisywany ruch (czas) tylko niewidzialnej tarczy zegarowej, lub tylko ruch (czas) widzialnych wskazówek zegara lokalnego względem jego widzialnej tarczy, a niekiedy sumę lub różnicę tych dwóch, trzech, a nawet czterech rodzajów (czasów) jednocześnie i to w różnej konfiguracji. Rzeczywiście wybuchowa mieszanka.
 
Teoria bezwzględności zakłada jednak, że rytm niewidzialnego i nadrzędnego czasu kosmicznego może się tylko zwiększać, mimo że występują lokalne odchylenia od tego ciągle narastającego rytmu, przy zmiennej masie kuliście skupionej materii i przy zmiennej odległości zegara kontrolnego od powierzchni tej masy.
 
Cały energetyczny wszechświat jest bardzo stabilny. Jego materia wiruje i robi to prawie nieskończenie powoli. Dlatego też, może występować w nim tylko jedna i taka sama umownie wzorcowa sekunda zegarowa, która jest jakby połączeniem (uśrednieniem) tych dwóch opisywanych wcześniej skrajnych niewidzialnych rytmów czasu i posiada zawsze stałą wartość (jednakowa geometryczna suma tych dwóch opisywanych względnych wobec siebie wirtualnych rytmów zegarowych).
Lokalny i aktualny czas oraz jego rytm zegarowy w całym wszechświecie, został ustalony przez naturę (przez budowę materii) tak samo, jak nasza cywilizacja ustaliła czas i rytm zegarów w ziemskich strefach czasowych. Podobnie jak w ziemskich strefach czasowych, bez względu w jakiej miejscowości znajduje się zegar, lokalny rytm zegara oraz wskazywana godzina, będą zawsze takie same. Podobnie jest w strefach całego wszechświata, bez względu w jakim miejscu promienia energetycznej przestrzeni wszechświata znajduje się zegar, jego lokalny rytm i wskazywana godzina, będą zawsze takie same. Co prawda tarcza zegarów w różnych ziemskich strefach czasowych stoi w miejscu, ale za to czas wskazówkowy jest ręcznie przesuwany do tylu w dwugodzinnych interwałach względem jego tarczy, zgodnie z pozornym ruchem Słońca (?) - czyli w przeciwną stronę do ruchu wirowego Ziemi. We wszechświecie dzieje się podobnie, tyle że wskazówki widzialnego zegara lokalnego, zawsze idą względem jego widocznej tarczy normalnie (nie występuje w nich ręczne przestawianie wskazówek), a pojawia się tylko niewidoczny dla nas samoistny płynny ruch jego niewidocznej tarczy, w tym samym kierunku co wskazówki zegara widzialnego, tyle że bez ziemskich interwałów (przez co wskazówki widzialnego zegara pozostają jakby płynnie w tyle za niewidzialną tarczą - jakby były samoistnie cofane do tyłu). Przeciwny ruch niewidocznej tarczy tego zegara, podobnie jak przeciwny ruch wskazówek widocznego zegara lokalnego, jest przez naturę wszechświata absolutnie zabroniony, dopuszczając taki tylko w czasie tworzenia materii w centrum wszechświata (w jego grawitacyjnej ogniskowej). Ponieważ prędkość ekspansji materii wszechświata ciągle rośnie dzięki narastającej energii eterowej, to częstotliwość wirowa tej niewidocznej tarczy kosmicznego zegara wszechświatowego (jego wskazówki), również rośnie i maleje jej średnica - tyle że robi to płynnie wraz z rosnącą prędkością ekspansji materii naszej galaktyki, oddalającej się ciągle od centrum wszechświata. Różna prędkość naturalnej ekspansji materii galaktycznej i różna jej odległość od środka wszechświata, jest więc tożsama z różnymi strefami czasowymi na Ziemi, w tym z jej promieniowymi eterowo-grawitacyjnymi i grawitacyjno-eterowymi strefami czasowymi. W ten sposób jest tworzony, dla nas absolutnie niewidoczny (niezauważalny), ale jakże realny strefowo-promieniowy wszechświatowy (kosmiczny i nadrzędny) czas zegarowy, którego niewidoczny rytm tylko ciągle przyspiesza.
Jak już wiemy, stabilny jest tylko ruch wskazówek widzialnego zegara względem jego widzialnej tarczy, który został przyjęty za wzorcowy.
Ukryty i ciągle rosnący kosmiczny rytm niewidzialnej tarczy zegara lokalnego, zmienia jednak swą strukturę, na granicy końcowego rozpadu materii galaktycznej, gdy jej prędkość ekspansji zrówna się z uśrednioną prędkością światła. Przed rozpadem materii odgrywa jednak dominującą rolę w nieuniknionym procesie przyśpieszania starzenia się i naturalnego rozpadu materii na podstawowe cząstki energii. W tym przypadku w miarę oddalania się materii każdej młodej galaktyki od centrum wszechświata w kierunku do jego granic, materia rozpraszanych gwiazd zwiększa swą średnicę eksplozji, a następnie ją zmniejsza, ale niewidzialny rytm czasu wszechświatowego w eterowym centrum każdej oddalającej się galaktyki, tylko ciągle rośnie z tytułu rosnącej odległości jej materii od środka wszechświata (Graf K). Należy tu przypomnieć, że cała materia każdej galaktyki układa się osią swego wiru w kierunku centrum wszechświata i w ten sposób centrum galaktyki będzie występować w środku dyskowej jej grubości - czyli dokładnie na środku długości osi jej wirowania. Taki sam środek na osi wirowania posiada każda kuliście skupiona jej materia składowa (kuliście wirujące gwiazdy, planety, księżyce i jądra materii atomowej) .  
Zmienna średnica galaktyk w kolorze żółtym, zachodząca wzdłuż spiralnego promienia wszechświata (w celu uproszczenia rysunku naniesione promienie są proste), oznacza jednak przyrost lokalnego rytmu niewidzialnego zegara, który występuje wraz z eterową eksplozją materii galaktyki (wzrostem jej średnicy), lub lokalny spadek tego rytmu, który występuje wraz z grawitacyjnym zanikiem tej eksplozji (spadkiem jej średnicy). Patrz również na dolną część grafu G2. Jednak ogólnie wraz rosnącą ekspansją materii galaktycznej, będzie występować jednak ciągły i nieodwracalny przyrost kosmicznego i nadrzędnego rytmu niewidzialnego zegara w centrum dowolnie skupionej kulistej materii kosmicznej (na równikowej granicy ich półkul).
Opisywany proces lokalny jest bardziej widoczny w bocznym powiększonym żółtym przekroju średnic galaktyk, widzianych od strony ich osi obrotu, (ich osiowego wiru). Im ta średnica jest większa, tym lokalny przyrost rytmu niewidzialnego zegara jest wyższy i odwrotnie. Jest to również maksymalna średnica galaktyki na granicy wszechświatowej podstrefy (se) i (sg).
W eterowej podstrefie masy materii galaktycznej większej od krytycznej (se), pole przekroju kolejnych coraz większych kół, oznacza burzliwy przyrost średnicy całej galaktyki oraz zmniejszającą się masę i średnicę każdej wtórnie skupionej kulistej materii gwiezdnej w każdej galaktyce, przy nieuniknionym dodatkowym przyroście lokalnego rytmu niewidzialnego zegara.  Natomiast w grawitacyjnej podstrefie masy materii galaktycznej mniejszej od krytycznej (sg), pole przekroju kolejnych coraz mniejszych kół w powiększonym grafie koloru żółtego, oznacza płynny spadek średnicy całej galaktyki oraz płynny spadek średnicy materialnych układów satelitarnych oraz ciągle zmniejszającą się masę i średnicę każdej skupionej kulistej materii gwiezdnej w każdej galaktyce, przy nieuniknionym spadku dodatkowego (lokalnego) przyrostu rytmu niewidzialnego zegara kosmicznego przy powierzchni tak kurczącej się i zanikającej materii. Zarówno w jednym, jak i drugim przypadku występuje jednak niezależny naturalny oraz ciągły przyrost niewidzialnego i nadrzędnego kosmicznego rytmu zegara, z tytułu rosnącej prędkości ekspansji rozpadającej się i zanikającej masy materii galaktycznej. To jakby dzięki temu ciągle rosnącemu rytmowi zegara kosmicznego, zanikające cząstki materii galaktycznej wirują z coraz większą częstotliwością, mimo nieuniknionego spadku ich średnicy. Oczywiście na grafie brakuje przestrzennie promieniowego rozkładu materio-energii wszechświata, ale trudno jest taki na płaszczyźnie przedstawić. Możemy tylko wyobrazić sobie, że takich przestrzennych promieni, jak ten jeden przedstawiony na grafie jest bardzo dużo. 
Inaczej: Kolejne kręgi od środka powiększonego bocznego grafu w kolorze żółtym, oznaczają kolejne warstwy coraz mniejszych i coraz bardziej odległych od środka wzdłuż promienia  galaktyki, gwiazd i ciał niebieskich o coraz mniejszej masie, gdzie niewidzialny dodatkowy (lokalny) przyrost rytmu zegarowego jest coraz wyższy, przy masie gwiazd większej od krytycznej i odwrotnie przy masie gwiazd mniejszej od krytycznej, przy zachowaniu stale rosnącego niewidzialnego i nadrzędnego rytmu kosmicznego, tylko z tytułu ciągłego wzrostu prędkości ekspansji materii galaktycznej, w kierunku granicy jej całkowitego rozpadu.
Jak widzimy bardzo trudno jest opisać ten proces, ale jeszcze trudniej będzie sobie przyswoić.

 
Lokalne i dodatkowe różnice zmian niewidzialnego rytmu zegarowego w galaktykach (1) zachodzą różnie w zależności od odległości galaktyk od centrum wszechświata na dowolnym promieniu wszechświata i to zarówno w materialnym płaszczu materii galaktycznej, jak w pozostałej przestrzeni wszechświata i dotyczą także cząstek eteru.
Przy czym w pobliżu kosmicznej granicy stref V2/V3 w przestrzeni całkowicie pozbawionej materii, nieznacznie obniża się przyrost rytmu kosmicznego zegara, co nie wpływa tak bardzo na ciągle rosnącą szybkość ekspansji cząstek eteru, jak i na ciągły przyrost rytmu nadrzędnego i niewidzialnego zegara kosmicznego.
 
W naturalnej ekspansji materio-energii wszechświata, te dodatkowe lokalne przyrosty niewidzialnego rytmu zegarowego nie odgrywają znaczącej roli. Jednak razem z rytmem widzialnego zegara oraz nadrzędnym rytmem wynikającym tylko z procesu naturalnie przyspieszanej ekspansji materii galaktycznej, przyczyniają się jednak do wyraźnie zwiększonego tempa procesu starzenia się materii. - czyli dużo większego i o wiele bardziej znaczącego przyrostu niewidzialnego rytmu zegarowego, od tego który zachodzi tylko w wyniku ciągłego przyrostu ekspansji materii galaktycznej od centrum wszechświata do jego granic.
Tu trzeba wyraźnie podkreślić, że materia naszej galaktyki jest już w grawitacyjnej dośrodkowej fazie (sg) masy gwiazd mniejszych od masy krytycznej, gdzie masa naszego Słońca i naszej Ziemi, spełnia ten warunek i znajduje się również bliżej zewnętrznej granicy rozpadu materii naszej galaktyki 
Nam się tylko wydaje, że proces starzenia się materii zachodzi w widoczny sposób, zgodnie rytmem upływu widzialnego czasu lokalnego. Jednak faktyczny proces starzenia się materii jest o wiele szybszy i znacznie bardziej uzależniony od ciągle rosnącej prędkości ekspansji materii galaktycznej - co jest zarazem jedynym dowodem istnienia ukrytego i ciągle przyspieszającego nadrzędnego rytmu niewidzialnego kosmicznego zegara grawitacyjno-eterowego.
Wystarczy tylko spojrzeć na swoje odbicie w lustrze i na otaczającą nas coraz szybciej starzejącą się materię i bardzo szybko zrozumiemy, jak bardzo skutecznie działa na materię suma tych dwóch, a właściwie to trzech połączonych rytmów zegarowych (szybkości upływu tych dwóch zintegrowanych niewidzialnych czasów zegarowych wraz z upływem czasu widzialnego).

(Graf K2) bezpośrednio nawiązuje do (Grafu K) i przedstawia w jaki sposób zachodzą fizyczne procesy odśrodkowego eterowego rozpadu materii galaktycznej (se) w czasie eterowego powstawania (ich eksplozji) i grawitacyjnego dośrodkowego zanikania galaktyk (sg) (ich implozji), które bezpośrednio wpływają na zmianę łącznego i ciągle rosnącego rytmu nadrzędnego i niewidzialnego zegara kosmicznego, jaki zachodzi wzdłuż promienia płaszcza materii galaktycznej wszechświata. Centralne obiekty w kolorze żółtym oznaczają profilowy obraz (kolejne fazy średnic) jednej galaktyki przemieszczającej się wzdłuż spiralnego promienia materialnego płaszcza galaktyk. Ponieważ tych galaktyk w płaszczu galaktycznym jest ogromna ilość w różnym fazowym stadium przebudowy ich materii, to graf traktowany jako całość, przedstawia również bardzo mały wycinek takiej dynamicznej konfiguracji wszystkich galaktyk w całym płaszczu materialnym wszechświata. Stąd takich samych wycinków w materialnym płaszczu galaktyk wszechświata powinno być dużo, ale to naprawdę dużo więcej, których ilości nie sposób przedstawić na tak małym rysunku. W tym płaskim grafie, także brakuje przestrzennie promieniowych ramion spiralnego wszechświatowego procesu galaktycznego i należy je sobie jedynie wyobrazić.
(Graf K2) przedstawia w zasadzie wszystkie procesy, związane z nieuniknionym przyrostem rytmów niewidzialnego zegara kosmicznego. Jeżeli centralne ciała w kolorze żółtym potraktujemy jak największe cząstki skupionej materii, a satelity jako sześć głównych kategorii skupienia materii, to nie tylko zrozumiemy jak materia galaktyczna eksplozyjnie powiększa, a następnie implozyjnie zmniejsza swoją średnicę, ale zrozumiemy jak przyrost nadrzędnego i kosmicznego rytmu zegarowego zmienia się przy tych ciałach satelitarnych wraz z ich średnicą (masą) oraz zrozumiemy jak ten przyrost zmienia się wraz ze zmianą sześciu kategorii skupienia materii. Jest to najbardziej uniwersalny graf, dzięki któremu jesteśmy w stanie zrozumieć większość najbardziej zawiłych procesów energetycznych wszechświata.
Boczny graf pokazuje z profilu kolejne warstwy gwiazd oraz ilość gwiazd i mniejszych ciał niebieskich w każdej warstwie, w ramionach jednej galaktyki, przemieszczającej się wzdłuż spiralnego promienia płaszcza wszystkich galaktyk wszechświata. Każda galaktyka powiększa swoje wymiary i to w dwóch kierunkach przestrzennych (bardziej jednak w płaszczyźnie dysku), na drodze od ogniskowej wszechświata do granicy najmniejszej masy krytycznej w gwiazdach galaktyki, a następnie po minięciu tej granicy, zmniejsza swe wymiary w odwrotnej kolejności, aż do całkowitego zaniku jej materii.

 
Mimo, że nasze lokalne ziemskie zegary, cały czas idą tym samym rytmem i taktem, to my na Ziemi, podlegamy również temu naturalnemu i zarazem przyspieszonemu, niewidocznemu procesowi starzenia się i to głównie tylko w wyniku ciągłego i naturalnego wzrostu prędkości ekspansji materii naszej galaktyki (w wyniku prawie jej jednostajnej i już bardzo dużej prędkości ekspansji). Ponadto, tego procesu niezauważalnego przyśpieszenia spadku masy materii i przyspieszenia niewidzialnego wszechświatowego (nadrzędnego) rytmu czasu, natura jednak już nie może wycofać (nie jest w stanie tego zrobić). Materia galaktyczna nigdy nie może powrócić do poprzedniej, mniejszej prędkości ekspansji i nie może cofnąć przyspieszonego upływu niewidocznego czasu wszechświatowego, ale zawsze te wartości tylko zwiększa. Stąd materia galaktyczna nigdy nie wraca do poprzedniego stanu - tak jak woda w rzece nigdy nie wraca w to samo miejsce, by rozpocząć swój bieg od nowa. Jest to następne, jakże oczywiste potwierdzenie słuszności teorii bezwzględności.
 
Jest to również dowód na to, że materia z której jesteśmy zbudowani, także bezpowrotnie (nieodwracalnie) traci masę i bezpowrotnie zmienia swoje parametry coraz szybciej, szczególnie szybko w najsłabszych i bardzo delikatnych (wrażliwych) wiązaniach - czyli w wiązaniach biologicznych - na coraz gorsze (mniej stabilne i coraz bardziej dla nas destrukcyjne). Mało tego, każde następne pokolenie podlega jeszcze szybszemu procesowi starzenia się, mimo że tego nigdy nie będzie w stanie zauważyć. Następne pokolenie rozpoczyna swoją egzystencję, zawsze przy dużo mniejszej gęstości grawitacji kosmicznej i dużo większej prędkości ekspansji materii galaktycznej, a ta zwiększona prędkość jak już wiemy, wywołuje niewidoczny i coraz szybszy proces rozpadu i starzenia się ich materii. Możemy tę sentencję odwrócić i dojdziemy do wniosku, że ludzie i inne żywe organizmy, kilkanaście tysięcy lat przed naszą erą, mogły żyć dużo dłużej niż obecnie i mieć większe wymiary. Taka dziwna prawidłowość naszej rzeczywistości, która wynika tylko i wyłącznie z przedstawianej teorii bezwzględności.
Sprostowanie i wyjaśnienie.
Materia galaktyczna naturalnie zwiększając prędkość ekspansji, podlega jednak niewielkiemu procesowi przyspieszenia swej prędkości, jednak ta wartość jest tak mała w stosunku do już bardzo dużej posiadanej prędkości, że nie powoduje znaczącej reakcji zwalniania biegu niewidzialnego upływu czasu wszechświatowego (według teorii względności ??!!) i dlatego dzieje się zupełnie odwrotnie. Ponadto rosnąca prędkość ekspansji materii galaktycznej, zachodzi z równoległym wzrostem prędkości ekspansji eteru produkowanego przez tą materię. Dlatego zbilansowany rytm niewidzialnego kosmicznego czasu zegarowego, przyjmuje dalej wartość rosnącą, a materia rozpada się i starzeje się tylko coraz szybciej. Ponadto, naturalne starzenie się materii, złożone jest z sumy czterech procesów czasowych. Jeden zachodzi normalnie według widzialnego rytmu zegarowego czasu lokalnego i drugi niezauważalny, według niewidzialnego i stale przyśpieszającego nadrzędnego rytmu zegarowego czasu kosmicznego, trzeci według  masy skupionej materii, a czwarty według odległości zegara kontrolnego od skupionej masy. W tym procesie, jak już wiemy, nie ulega jednak żadnej zmianie widzialny rytm czasu zegarowego.
 
Dowodzi to również tego, że każdy widzialny lokalny zegar, pokazuje nam taką samą godzinę oraz niewzruszenie idzie (cyka), zawsze w niezmiennym i takim samym lokalnym rytmie, w każdym dowolnym punkcie widzialnej i niewidzialnej energetycznej przestrzeni wszechświata. Można powiedzieć, że tylko lokalny czas zegarowy, nigdy się nie starzeje. Również i w tym przypadku zmieniać się będzie tylko obraz, przebieg i prędkość zjawiska oraz satelitarna średnica wirowa wewnątrzatomowych cząstek materii, ale nie zmieni się względem nas odmierzany i widziany przez nas zegarowy czas lokalny oraz jego rytm i takt. Im więcej atomów tworzy serce danego zegara, tym częstotliwość (taktowanie jego „serca”) jest mniejsza i odwrotnie, ale zawsze i bezwzględnie zachowuje stały oraz niezmienny rytm. Fraktale - czyli „serca” zegarowe są zawsze takie same, zwiększa się lub zmniejsza się tylko ich wielkość, średnica, krok. Stąd „serca” wszystkich lokalnych zegarów, podlegają jednak prawu zachowania rytmu i prawu zachowania proporcji.
Nie ma znaczenia, czy lokalny zegar jest bardzo duży, czy bardzo mały i w jakim miejscu płaszcza materii wszechświata, będzie się znajdować i z jaką prędkością będzie się poruszać - odmierzany widzialny czas lokalny będzie taki sam i absolutnie nie zależy od wielkości zegara i zmian wymienionych parametrów otoczenia.
 
Jak już wiemy każdy dowolny lokalny zegar odmierzający porcje czasu, wykorzystuje rytmiczne odchylenia rezonansowe, które polegają na cyklicznym przechodzeniu materii „serca” zegara z niskiego stanu energetycznego do wyższego i odwrotnie. Natura dopuszcza takie rytmiczne odchylenia energetycznego stanu materii. 
Każde pełne wahnięcie wahadła zegara lokalnego, zawsze zachodzi raz pod prąd energii lokalnej grawitacji i raz zgodnie z prądem tej energii. Jest to rodzaj doskonałego sprężania i rozprężania tej energii. Opisane sprężanie i rozprężanie tej energii zachodzi w stałym rytmie, którego częstotliwość (takt) zależy tyko od masy wahadła. Natomiast stałość rytmu każdego zegara będzie zawsze zachowana i to bez względu na jego wielkość serca (jego masę) czy inny rodzaj konstrukcji. W zasadzie to tylko muzycy ten proces i te wzajemne zależności bardzo dobrze rozumieją
Zegary tradycyjne wykorzystują mało stabilny rezonans mechaniczny materii. Zegary kwarcowe wykorzystują już dużo bardziej stabilny rezonans mechaniczno-elektryczny materiałów ceramicznych. Natomiast zegary atomowe wykorzystują super stabilny rezonans, zachodzący między jądrem atomowym, a powłoką elektronową w atomie. Tu także prawo zachowania proporcji i wiernych kopi wszechświata w budowie eterowo-satelitarnej materii, ogrywa zasadniczą rolę. Wszystkie te zegary, wymagają wyjątkowo jednakowej wartości energii napędowej, podtrzymującej ten rezonans. Każda kolejna bardziej precyzyjna generacja tych zegarów, musi być bardziej odporna na zmianę warunków otoczenia w których one pracują. Każdy z tych rezonansów w naszych warunkach grawitacyjnych, w jednym swym takcie zawiera co prawda różną ilość (paczkę) najmniejszych bezwzględnych jednostek czasu wzorcowego w zależności od typu zegara, ale już każdy kolejny takt w tym samym zegarze, zawiera identyczną ilość taktonów (stała średnica walca na Grafie H). Jak już wiemy, odmierzany czas lokalny, dla nas jest jednak jak najbardziej realnym czasem, który nie zależy od średnicy czy też częstotliwości rotacji cząstek materii. Nie zależy także od jej masy, od wysokości zegara względem Ziemi, jak i od naturalnej prędkości ekspansji materii naszej galaktyki, do której nasza planeta jak najbardziej należy. Odmierzanie widzialnego lokalnego czasu zegarowego przez różne zegary, jak już wiemy, posiada jednak cichy związek z fraktalami (orbitalami), czyli z ich zadziwiającym podobieństwem (wierną kopią) struktury działania, przy coraz mniejszej wielkości ich „serc”. Stały rytm czasu lokalnego, jest rodzajem niezmiennego kodu genetycznego dla każdej wielkości „serca” zegara - czyli paczki odmierzanego czasu lokalnego, lub inaczej wielkości fraktala czasowego.
Stąd lokalny czas zegarowy staje się lokalnie wzorcowym rytmem zegarowym.
 
Dlaczego tak się dzieje?
 
 
Opis Nr 1
Ten wątek teorii bezwzględności jest najtrudniej zrozumieć, ale tylko dlatego że rozmiary skupionej materii jak i satelitarne rozmiary każdego atomu, w sposób naturalny ciągle maleją i zmieniają swoje parametry. Eterowy rozpad materii cały czas zmniejsza masę „serca” zegara, ale rezonans (rytm) zegarowy zawsze zostaje zachowany. Natomiast częstotliwość rezonansowa zegara, zależy tylko od wielkości „serca” zegara, ale „serce” zegara podobnie tak jak my, nie widzi jednak postępujących zmian wewnętrznych w jego materii i niestrudzenie waha się zawsze w tym samym niezmiennym rytmie. Im to „serce” (jego początkowa masa) jest mniejsza, tym częstotliwość rezonansowa zegara jest wyższa, ale zawsze zachowuje stały, niezmienny rytm, bez względu na powolny, ale nieunikniony spadek jego początkowej masy. Najważniejsze jest to, że wraz ze wzrostem częstotliwości rezonansowej tych zegarów, niesamowicie rośnie dokładność, precyzja i stabilność ich rytmu.
Możemy to rozumieć jeszcze inaczej. Cała materia, z której wykonane są zegary, traci swoją początkową masę i średnicę proporcjonalnie do wzrostu naturalnej prędkości ekspansji materii galaktycznej i odwrotnie do wartości energii grawitacji kosmicznej. Masę i średnicę traci zarówno widzialna tarcza zegara jak i jego wskazówki, a to oznacza że zarówno tarcza jak i wskazówki zegara przyspieszają swój bieg w takim samym stopniu i w tym samym kierunku. To dlatego wskazówki widzialnego zegara względem jego tarczy, będą zawsze poruszać się niezmiennie, w tym samym rytmie. To tylko cały zegar (jego tarcza, jego materia) zaczyna się coraz szybciej obracać (wirować), niewidzialnie dodając się do widzialnego rytmu czasu lokalnego. Tyle, że my tego lokalnie nie jesteśmy w stanie zauważyć i odczuć, ponieważ nasza materia także zaczyna wirować w tą samą stronę co tarcza niewidzialnego zegara również coraz szybciej. Właśnie dlatego ten stan, jest przed nami całkowicie ukryty. Cząstki materii w naszym organizmie przyspieszają swój eterowy rozpad i wirują na podobnej zasadzie i w takim samym stopniu przyspieszają swój rytm, jak przyspiesza swój eterowy rozpad i wir (rytm) niewidoczna tarcza zegara lokalnego (szczególnie atomowego). Wówczas nasz bilans obserwacyjny wychodzi zawsze na zero, a obserwowane i odczytywane przez nas lokalne zegary idą niewzruszenie dalej niezmiennym rytmem, mimo ciągle zachodzących, znaczących, ale takich samych zmian w ich materii i w materii naszego organizmu. Najlepszym przykładem jest start dwóch aut z takim samym stałym niewielkim przyspieszeniem. Mimo, że ich prędkość stale rośnie, to nie zmieniają swej pozycji względem siebie. Tak jest też z lokalnie widzialnym czasem zegarowym, jego rytm nie ulega zmianie mimo, że materia galaktyczna (wszystkie jej auta) ciągle przyspieszają swoją ekspansję (stale zwiększają swoją prędkość). W tym przypadku autami są, widzialny zegar i my jako obserwatorzy tego zegara.
 
Opis Nr 2.
Wszystkie cząstki materii otaczającej zegar, w tym również cząstki naszego organizmu oraz umysłu (zgodnie z prawem zachowania proporcji), proporcjonalnie do wzrostu bezwzględnej prędkości ekspansji materii galaktycznej, także zwiększą swoją prędkość (rotację). Za zmianami w materii zegara jak i zmianami w ziemskiej materii atomowej, podążają takie same zmiany w materii naszych organizmów - czyli również w materii naszych zmysłów obserwacyjnych. Proporcje tych zmian zostają bezwzględnie zachowane. Dlatego obserwowany przez nas lokalny czas zegarowy, nadal upływa (cyka) w tym samym niezmiennym rytmie, mimo że tak faktycznie, to ciągle przyspiesza swój niewidzialny nadrzędny rytm. Ponieważ zegary i nasze organizmy zbudowane są z tej samej materii, to tych niewidzialnych zmian rytmu czasu nigdy nie zauważymy, a widzialne zegary będą szły zawsze niezmiennym rytmem, automatycznie (synchronicznie) dostosowując się do nieuniknionych i takich samych zmian w ich materii.
Obserwator poruszający się razem z ciałem, które posiada dużą i jednostajnie nieznacznie rosnącą prędkość w absolutnej pustej i ciemnej przestrzeni, nigdy nie zauważy żadnych zmian w materii tego ciała (zegara), ani nie jest w stanie zauważyć również tej prędkości, ponieważ jego wszystkie instrumenty pomiarowe i zmysły obserwacyjne, również doznają takich samych proporcjonalnych zmian w tym samym stopniu w jakim doznaje materia opisywanego ciała (zegara) będącego w ruchu (zgodnie z prawem zachowania proporcji). Dlatego nie jesteśmy w stanie w sposób bezpośredni zauważyć zwiększającego się rytmu niewidzialnego zegara z tytułu zwiększającego się ruchu materii, ponieważ materia naszych zmysłów obserwacyjnych posiada zawsze taką samą rosnącą prędkość, jak materia obserwowanego zegara.
Dowodzi to nie wprost, że oprócz widzialnego zegarowego czasu lokalnego, który tylko nas jako obserwatorów zbudowanych z materii obowiązuje, istnieje jeszcze (obok nas) całkowicie niezauważalny, zmienny grawitacyjno-eterowy kosmiczny czas zegarowy, który tylko ciągle zwiększa swój rytm, na który nakłada się również niewidzialny, nieco wolniejszy lokalny grawitacyjny rytm V2 lub nieco szybszy lokalny eterowy rytm V3 czasu zegarowego (Graf H i G2). Strzałka czasu i strzałka kierunku ekspansji materio-energii odgrywa tu zasadniczą rolę w tworzeniu jednego kierunku zmian tego rytmu. 
Nasz mózg nie jest jednak zegarem i jeżeli nie posiada konkretnego wzorca czasu w zasięgu swoich zmysłów, potrafi sam wybrać dowolny rytm czasu zegarowego. Wtedy najprawdopodobniej przyjmuje jeden z czterech niewidzialnych rytmów zegarowych, wolniejszy grawitacyjny lub szybszy eterowy, lub odwrotnie. Wówczas odnosimy takie wrażenie (ale tylko wrażenie), że czas upływa w zmieniającym się rytmie - czyli upływa dużo szybciej lub dużo wolniej, od rytmu (upływu) czasu widzialnego zegara.
Tak jest urządzony ten wszechświat i nic na to nie poradzimy. Musimy się z tym niestety na zawsze pogodzić. Stąd czas jest więc najbardziej tajemniczym tworem fizycznym, jaki stworzyła nam matka natura.
 
Dlatego każdy lokalny widzialny zegar zbudowany z materii, bez względu na opisywaną ciągłą ekspansję i wzrost prędkości tej ekspansji materii, zawsze idzie niezmiennym rytmem i to w bardzo bliskim towarzystwie z niewidzialnym zegarem wszechświatowym (kosmicznym). To dlatego uśredniony skrajny najniższy i skrajnie najwyższy rytm czasu kosmicznego, jest tożsamy również z rytmem widzialnego zegara lokalnego.
 
Nie zauważymy również tego, że nasza Ziemia wiruje coraz szybciej i stale zmniejsza swoją średnicę i zbliża się do Słońca, a niewidzialny kosmiczny rytm przy niej stale rośnie w postaci ciągle rosnącej częstotliwości wirowej wszystkich jej cząstek składowych. Nie zauważymy tej zmiany nawet względem innych bliskich nam ciał niebieskich, ponieważ one również proporcjonalnie podlegają takim samym zmianom. Względem dalekich obiektów astronomicznych, naturalna kosmiczna dylatacja czasu, takie różnice jest w stanie całkowicie wyzerować i robi to bardzo skutecznie.
 
Jest bardzo trudno pogodzić się myślą, że w naszej rzeczywistości występuje jeszcze niewidoczny oraz ciągle narastający (przyspieszający) rytm czasu wszechświatowego (kosmicznego), mimo że widoczny rytm czasu lokalnego jest dla nas absolutnie niezmienny i wydaje się całkowicie realny (wzorcowy).
Jeszcze trudniej jest się pogodzić z myślą, że nasz widzialny świat jest tylko iluzją zarazem historycznym hologramem zdarzeń, które już się niestety wydarzyły.
 
 
Dodatkowy opis tych dwóch czasów i zmian w materii pod ich wpływem.
Wskazówka niewidzialnej tarczy zegara kosmicznego, w punkcie tworzenia materii galaktycznej wszechświata, stoi zawsze nieruchomo. Jego tarcza w miarę zbliżania się do zewnętrznej granicy płaszcza materii galaktycznej wszechświata wiruje w prawo coraz szybciej - oczywiście po uwzględnieniu początkowo większego przyrostu lokalnego rytmu w podstrefie (se), a następnie spadku tego lokalnego przyrostu rytmu w podstrefie (sg). Po przekroczeniu granicy rozpadu materii galaktycznej V1, niewidzialna tarcza zegara razem z materią eterową, jeszcze bardziej przyspiesza swoje obroty (zwalniając nieco na granicy V2/V3) i na lustrzanej granicy wszechświata, osiąga prawie nieskończenie wielką wartość wirową rytmu, a niewidzialny kosmiczny czas wszechświatowy staje się nieskończenie krótki (szybki). Jeżeli mówimy o niewidzialnym i nadrzędnym kosmicznym rytmie czasu wszechświatowego, to zawsze mamy na myśli tylko rytm niewidzialnej tarczy zegara lokalnego (Graf J).
 
Podobnie jest z materią zegara na pokładzie kosmicznej stacji orbitalnej. Sztucznie zwiększona w czasie startu rakiety orbitalna prędkość stacji, utrzymuje stałą wartość prędkości orbitalnej i wywołuje nieznaczny wzrost spadku masy tej materii, przy jednoczesnym zwiększeniu częstotliwości wirowej cząstek składowych tej materii w osi ich wiru (zwykle jąder atomowych) i częstotliwości wiru satelitarnego (orbitalnego) cząstek składowych tej materii (zwykle elektronów orbitalnych). Niewidzialna tarcza ukrytego zegara zaczyna więc wirować coraz szybciej. Przy większej wartości stabilnej prędkości materii, zawsze i o tyle samo rośnie częstotliwość ruchu osiowego elektronów w powłoce elektronowej i tyle samo rośnie częstotliwość osiowa wiru jądra. To dlatego różnica między nimi, tworząca wzorcowy rytm czasu lokalnego, jest na zawsze zachowywana. Prawo zachowania proporcji odgrywa i tu zasadniczą rolę.
Stąd suma tych ciągle rosnących częstotliwości, tworzy jednak częstotliwość obrotów niewidzialnej tarczy zegara wszechświatowego (kosmicznego, sprytnie ukrytej w niewidzialnej tarczy zegara lokalnego), a różnica tych częstotliwości wyraża niezmienny absolutnie wzorcowy stały rytm i takt każdego widzialnego zegara lokalnego.
Być może to tylko zbieg okoliczności, ale ten może stać się obowiązującą regułą fizyczną.
Stąd niezależnie od zmiany wielu parametrów, w tym wielkości (masy) materii, rytm widzialnego zegara będzie taki sam i zawsze będzie zachowywany, w przeciwieństwie do zmiennego rytmu niewidzialnej tarczy zegarowej tego samego zegara. Tak najprościej jest zrozumieć dualną istotę czasu zegarowego. Eterowy rozpad materii możemy śmiało porównać do opóźnionego rozpadu promieniotwórczego materii, tyle że ten eterowy zachodzi dużo wolniej i jest całkowicie bezpieczny dla otoczenia. Jednak możemy przyśpieszyć ten rozpad, wprawiając materię w orbitalny ruch jednostajny, zgodny z ruchem wirowym Ziemi, a najlepiej w szybki ruch wirowy dyskowego koła zamachowego. Bardzo silnie przyśpieszony rozpad eterowy (przy prędkości materii bliskiej lub równej prędkości światła), to już rozpad prawie promieniotwórczy. Gdy taka materia bardzo szybko powróci na Ziemię, to jej eterowy rozpad może być mocno spowolniony, lub nawet na dość długo całkowicie zatrzymany na podobnej zasadzie, jak większość pierwiastków zwykłej materii atomowej na Ziemi, posiada zatrzymany rozpad promieniotwórczy gamma i czeka na nieunikniony spadek gęstości grawitacji wszechświatowej. Opisywany przyspieszany proces rozpadu eterowego materii w tym przypadku, występuje tylko przy dużej prędkości wirowej materii. Taka materia po powrocie na Ziemię, będzie mieć tylko czasowo wstrzymany eterowy rozpad, lub będzie się rozpadać dużo, ale to dużo wolniej do momentu, gdy naturalna prędkość ekspansji materii galaktycznej oraz gęstość grawitacji kosmicznej na Ziemi, osiągnie wartość umożliwiającą ponowny i pełny naturalny eterowy rozpad tej materii.
Natura może również w głębi Ziemi, odwrócić ten proces i bardzo mocno opóźnić (zahibernować) eterowy rozpad materii i dzięki temu mamy np.. wodę źródlaną z głębin, która posiada cudowne właściwości energetyczne. Taka woda nadrabia tempo zahibernowanego w głębinach rozpadu eterowego i tworzy dla żywych organizmów większą i bardziej uzdrawiającą (bardziej życiodajną) zwiększoną gęstość eteru.
Na podobnej zasadzie występują (pojawiają się) pierwiastki promieniotwórcze, których zahibernowany w głębi Ziemi rozpad promieniotwórczy na jej powierzchni szybko (z większą intensywnością) nadrabia swoje zaległości.
  
8. Prędkość w świecie cząstek.
 
Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że maksymalna prędkość w naszej rzeczywistości, to tylko prędkość fali światła w doskonałej próżni wynosząca maksymalnie ok.. 300000km/s. Ta faktyczna prędkość wynosi 29992458m/s, ale dla większej przejrzystości opisu, będzie używana również ta pierwsza wartość. Niestety jest to tylko uśredniona prędkość światła, mierzona między dwoma odległymi punktami (lustrami) tam i z powrotem. Do chwili obecnej, nie poznaliśmy jednak tej prędkości w każdym z tych przeciwnych sobie kierunków z osobna, a ta może być różna w zależności od prędkości (energii), jak i kierunku nośnika fali cząstek światła, którym jest ruch wszechobecnego eteru oraz nieunikniony wpływ lokalnej grawitacji na prędkość (energię) tego ruchu. W  przypadku lustrzanego pomiaru prędkości światła, nie mają najmniejszego znaczenia różne, wymyślne sposoby pomiaru tej prędkości i ta zawsze będzie taka sama. Innej metody pomiaru prędkości światła, jak do tej pory nie zastosowano (nie wynaleziono). Taka metoda pomiaru prędkości światła przypomina pomiar prędkości samochodu pod prąd silnego wiatru na trasie z punktu A do punktu B i z prądem tego silnego wiatru z punktu B do punktu A, na podstawie czasu jaki upłynął w czasie jazdy tam i z powrotem. Jak widzimy taki pomiar nie ma najmniejszego sensu, ponieważ daje nam tylko uśrednioną prędkość samochodu, a nie wartość prędkości w tych dwóch różnych energetycznych strefach jazdy. Tak samo jest z uśrednionym pomiarem prędkości światła.
Według teorii bezwzględności pomiar prędkości nie dotyczy tylko światła, ale także ruchu wszystkich znanych cząstek materii i cząstek energii. Teoria ta zakłada, że cząstki energii (cząstki eteru) mogą poruszać się wielokrotnie szybciej od maksymalnej prędkości materii i uśrednionej prędkości światła w próżni. Dlatego uśredniona prędkość światła c, jest przede wszystkim maksymalną prędkością cząstek materii i jest graniczną prędkością, która rozdziela cząstki materii od cząstek energii. Światło jest więc tylko końcowym sygnałem oraz informacją, że najmniejsze cząstki materii przestały istnieć i uległy zamianie w cząstki eteru, a niewielka część z nich utworzyła widzialną i mierzalną świetlną falę tych cząstek. Co prawda, proces zamiany eteru w falę światła jest trochę bardziej skomplikowany, to światło w przeciwieństwie do prędkości eteru, tuż przy powierzchni swego materialnego źródła, jest bardzo szybką formą przedłużenia eterowej atmosfery każdego jądra atomowego i każdej formy skupionej materii atomowej, w otaczającej przestrzeni. Jak już wiemy cząstki eteru, opuszczające każdą materię, kosztem swej energii wewnętrznej, powoli rozpędzają się dalej do prędkości większej od prędkości światła. W ten sposób produkowany i ekspandujący z materii eter, wcześniej czy później jednak dogoni falę światła i wchłonie ją w siebie, nadal ciągle się rozpędzając, utworzy z siebie w dalekiej i pustej przestrzeni kosmicznej (w kosmicznej strefie eterowej V2 i V3), typowe oraz bardzo szybkie linie, prawie już podobne do linii grawitacji kosmicznej.
 
Jak już wiemy, dwa strumienie cząstek eteru, produkowane (wysyłane) przez materię z dwóch dość daleko położonych od siebie ciał niebieskich, poruszając się ku sobie, nie mogą się wzajemnie przenikać. Odpychają się wzajemnie oraz odchylają się tak, że zmieniają ruch swej ekspansji na taki sam równoległy kierunek, jaki posiada wszechobecny wszechświatowy eter kosmiczny i już razem z nim, przyspieszają swą ekspansję w stronę bardzo odległych granic wszechświata. Natomiast światło wysyłane ku sobie z powierzchni tych ciał, robi to bez większego problemu. Przenika się nawzajem, tyle że zmienia swą prędkość i czas przelotu oraz częstotliwość (barwę) blisko powierzchni tych ciał (szczególnie w strefie geostacjonarnej), reagując zdecydowanie na wypadkowy kierunek działania energii grawitacji ziemskiej i przeciwnej energii eteru ziemskiego.
Mimo obecności lokalnego eteru i wpływu lokalnej energii grawitacji między tymi ciałami, średnia (wypadkowa) prędkość fali światła między powierzchniami tych ciał, zostanie jednak zachowana dokładnie na poziomie 300000km/s. Zachowana zostanie także barwa światła odbieranego tuż przy ich powierzchniach - co nie oznacza że barwa tego świata będzie taka sama w znacznej, orbitalnej odległości od powierzchni tych ciał. Jest to bardzo skomplikowany proces, ale postaram się to opisać.
 
 
9. Światło i jego struktura.
 
Teoria względności zakłada, że maksymalna i bezwzględna prędkość światła c daleko od materii wynosi dokładnie 299792458m/s, oraz że występuje ugięcie światła przy astronomicznych obiektach o bardzo, ale to bardzo dużej masie. Niestety przedstawiona wartość bezwzględnej (uśrednionej) prędkości światła, jakby na przekór, nie wynika bezpośrednio z teorii względności. Według teorii bezwzględności, ta prędkość podlega wyjątkom i może być jednak większa oraz mniejsza, w zależności od odległości odbiornika, lub nadajnika światła od powierzchni materii skupionych ciał o masie podobnej, lub większej od masy planet układu słonecznego. Według tej samej teorii, światło nie może poruszać się bez swego nośnika, którym jest wszechobecny eter.
Dlatego prędkość światła może sumować się tylko z prędkością eteru, ale fala światła nigdy nie może biec w nim samym szybciej niż 300000km/s (nie może wewnętrznie go wyprzedzić). W tym przypadku nie ma znaczenia, jak szybko porusza się eter. Przy prędkości materii większej od prędkości światła, materia ulega gwałtownej zamianie w cząstki eteru, ale powstały w ten sposób eter rozpędza się dalej.
Mało tego, ekspandująca od centrum wszechświata materia galaktyczna, która swymi właściwościami przypomina zgęszczoną falę światła (olbrzymie falo-cząstki), również podobnie jak fale światła, potrzebuje także swego nośnika, którym jest oczywiście wszechobecny kosmiczny eter.
Jeżeli lokalna prędkość światła nie jest wartością absolutnie stałą i nie jest wartością najwyższą, to wartością bezwzględnie stałą musi być maksymalna prędkość ekspansji materii w kosmosie, która jest równa uśrednionej prędkości światła w doskonałej próżni kosmicznej. Proszę się nie dziwić, że jest to próba pogodzenia dawnych poglądów naukowych, z obecnie źle rozumianą i niepełną teorią względności. Jak już wiemy, uśredniona (lustrzana) prędkość światła i maksymalna prędkość materii, nie jest jedyną i najważniejszą wartością stałą, a jest nią również całkowita energia wszechświata z jego centralnym punktem oraz uśredniony (skuteczny) niewidzialny rytm kosmicznego czasu grawitacyjno-eterowego, który jest także naszym widzialnym rytmem zegarowym.
 
W dalekim kosmosie zmiany w grawitacyjno-eterowej strefie energetycznej V2 i V3 , nie wywierają żadnego wpływu na prędkość rozchodzenia się fal, ponieważ tam już ich nie ma i być nie powinno, ale lokalna strefa grawitacyjno-eterowa blisko powierzchni skupionych ciał materialnych wywiera znaczący wpływ na prędkość rozchodzenia się fal (szczególnie fal światła, ciepła i fal radiowych). Oczywiście, gdy eter wraz z materią kosmiczną porusza się z prędkością mniejszą od prędkości światła.
Mimo że lokalny zegar widzialny, w lokalnej strefie energetycznej V2+V3, nie reaguje na zmienny wpływ energii grawitacji ziemskiej i energii ziemskiego eteru oraz na zmienny i ciągle rosnący rytm niewidzialnego kosmicznego czasu zegarowego, to obserwator (odbiornik) może różnie odbierać informacje o rytmie oddalonego od nas (od powierzchni Ziemi) zegara (nadajnika).
 
Bardzo trudno jest opisać taki fizyczny tercet czasowy, gdzie zegarowy, uśredniony kosmiczny rytm zegarowy jest wartością absolutnie stałą i że jednocześnie w bliskiej przestrzeni wokół dowolnie skupionej materii atomowej wszechświata, powstają dwie energetyczne strefy czasowe V2 i V3, działające jakby w przeciwne sobie strony, a mimo to współpracując z sobą, wpływają na lokalną prędkość i częstotliwość odbieranej fali światła wzdłuż tych stref.
 
Światło podobnie jak eter i podobnie jak materia galaktyczna, nigdy w sposób naturalny, nie porusza się w kierunku do punktu swego tworzenia, ale zawsze w kierunku przeciwnym - czyli zawsze od źródła swego tworzenia w kierunku otwartej przestrzeni. Jeżeli źródłem światła (fali radiowej) są dwa dość odległe od siebie ciała A i B o takiej samej masie i nie wykazujące żadnego ruchu względem siebie, to prędkość światła wypływającego zarówno z ciała A i B będzie zawsze się zmniejszać w przypowierzchniowej strefie grawitacyjnej V2, a następnie zwiększać w przypowierzchniowej strefie eterowej V3 tych ciał - czyli reagować na wypadkowe działanie dwóch przeciwnych sobie wartości energii (dwóch różnych energetycznych stref, występujących przy powierzchni każdego kulistego ciała materialnego posiadającego masę). Oczywiście te dwie energetyczne strefy przy powierzchni danego ciała nie są sobie równe - energia grawitacji ziemskiej jest dużo większa od jeszcze bardzo małej energii kinetycznej eteru, tuż przy powierzchni danego ciała. Po przekroczeniu granicy geostacjonarnej, lokalna energia eterowa jest już dużo większa w stosunku do malejącej energii grawitacji lokalnej. Ta zależność powoduje, że światło wysłane z powierzchni danego ciała i opuszczające dane ciało (pokonując te dwie strefy) osiąga w otwartym kosmosie uśrednioną wartość i takie parametry oraz taki sam stan, jaki był przy jego starcie. Podobnie, gdy światło od strony otwartego kosmosu porusza się przez te strefy w kierunku powierzchni tego ciała, także osiąga uśrednioną wartość przy powierzchni tego ciała oraz taki sam stan jaki był przed wejściem w te dwie strefy. Należy zwrócić uwagę na analogię, jaka występuje przy pomiarze średniej prędkości samochodu w dwóch różnych wiatrowych strefach jazdy. Dlatego, zmniejszona w przypowierzchniowej strefie grawitacyjnej V2 i zwiększona w przypowierzchniowej strefie eterowej V3 prędkość światła opuszczającego dane ciało, nie zmieni ani swojej barwy (rytmu), ani końcowej prędkości w otwartej i odległej przestrzeni kosmicznej. Podobnie, tyle że w odwrotnej kolejności światło dolatujące do powierzchni ciała przeciwnego, pokonując te same strefy energetyczne, osiągnie takie same parametry końcowe jak poprzednio - czyli nie zmieni swej barwy (rytmu), ani końcowej prędkości, dolatując do powierzchni tego ciała. Bardzo ważne, jest by odległość tych ciał od siebie była dużo większa od tych dwóch energetycznych stref. Granica geostacjonarna dzieli otaczającą ciało przestrzeń, na dwie nierówne metrycznie połowy (opisywane dwie strefy energetyczne przy tych ciałach). Strefa grawitacyjna V2 zwykle sięga od powierzchni ciała na odległość ok. 6 promieni danego ciała, a strefa eterowa V3 może sięgać nawet na odległość ok.. 4000 promieni tego ciała. W strefie grawitacyjnej występuje przewaga działania energii grawitacji nad energią eteru, a w strefie eterowej odwrotnie. 
W strefie geostacjonarnej każdego ciała, światło opuszczające ciało centralne przyjmie bardziej czerwony odcień (niższy rytm). Również biegnące do tej strefy od strony kosmosu  przyjmie odcień bardziej czerwony odcień (niższy rytm).
Ponieważ te dwa opisywane procesy zachodzą w przeciwnych sobie i wzajemnie kompensujących się kierunkach, barwa odbieranego z kosmosu światła przy powierzchni każdego z tych ciał nie ulegnie żadnej zmianie. Barwa światła nie zmieni się nawet, gdy ciała niebieskie będą mieć różną masę. Światło, podobnie jak absolutny czas, energia, przestrzeń, zachowuje absolutnie niezmienną uśrednioną prędkość (skuteczną wartość) oraz barwę. Muszę tu przypomnieć, że każda wartość fizyczna składa się zawsze z dwóch przeciwnych sobie biegunów i tego nie jesteśmy w stanie w żaden sposób zmienić. Światło również do takich wartości fizycznych należy. Światło posiada wyjątkowo liniową strukturę biegunową. Światło pokonując te dwie opisywane strefy energetyczne, spełnia ten postulat (to założenie) całkowicie. Naszym celem powinno być zabieganie, aby jednocześnie i w pełni wykorzystywać właściwości dwóch odmiennych biegunów każdej wartości fizycznej. Zwykle korzystamy tylko z jednego bieguna, który jest dla nas bardziej widoczny, bardziej oczywisty, lub łatwiej dostępny.

Jakie są tego lokalne efekty i konsekwencja, opiszę w dalszej części teorii. 
 
Według ostatnich postulatów fizycznych, światło jest falą i cząsteczką. Ten sam postulat, niechcący potwierdza więc istnienie eteru i jego masy. Nic w tym dziwnego. Ta wartość fizyczna - czyli każda eterowa fala jest czymś pośrednim między ciałem materialnym, a energią. Jeżeli jest cząsteczką materii, to zgodnie z teorią względności, przy prędkości jaką osiąga światło, jego „cząsteczka” powinna przyjąć masę nieskończenie wielką, a tego nie obserwujemy. Ponadto taka forma światła (jej rozpędzona nieskończenie wielka masa), byłaby dla nas niszczycielsko zabójcza. Występuje więc raczej zjawisko odwrotne. Nikt do tej pory, tej jakże oczywistej nieścisłości nie zauważył i nawet nie starał się jej wyjaśnić. Tylko teoria eterodynamiki i teoria bezwzględności jest w stanie to opisać. Zgęszczoną strukturę eteru w fali światła można uznać za cząstkę materii o większej masie, a sam stopień zgęszczenia fali za amplitudę tej fali. Właściwa niszczycielska początkowa moc i amplituda falo-cząstki, wykształca się bardzo blisko sztucznego źródła jej tworzenia, osiągając właściwą uśrednioną prędkość fali wynoszącą c = 299792548m/s. Jak widzimy na tym przykładzie, proces samoistnego rozpędzania się cząstek, jest całkowicie możliwy. Od tego momentu moc i amplituda światła (gęstość fali) stale słabnie w miarę oddalania się od źródła tworzenia. Eterowa fala światła zawsze wyprzedza eter, który również jest produkowany przez to sztuczne źródło światła. W tym czasie zanika do zera, zarówno amplituda fali jak i jej masa. Masa rozpływa się - zostaje jakby wchłonięta przez wszechobecny eter z którym i w którym razem się rozprzestrzenia dana fala. Falo-cząstka światła jest tylko jakby czołem (forpocztą)  stałej ekspansji lokalnego eteru wysyłanego z materii sztucznego i naturalnego źródła światła. Rozprzestrzeniający się eter jest w stanie dogonić taką falę radiową i wchłonąć ją w siebie, co następuje zwykle na granicy eterowego zaniku materii galaktycznej. Dlatego światło w próżni, czyli tylko w atmosferze samego eteru kosmicznego, w zależności od swej początkowej amplitudy, jest w stanie pokonać odległość nawet kilkunastu miliardów lat świetnych, zanim osiągnie granicę swych energetycznych możliwości. Ono już przy starcie osiąga ostateczną prędkość c i już od tego momentu traci swą moc (amplitudę) na drodze i w czasie swego zanikowego przelotu (Graf L). Światło kieruje się prostą zasadą, że im mniejsza jest jego początkowa amplituda fali (oscylacja gęstości eteru), tym szybciej ta amplituda zanika - zostaje wchłonięta przez wszechobecny przepływ eteru kosmicznego i tym samym na mniejszą odległość skutecznie doleci. Taka fala zawsze zamienia się tylko i wyłącznie w przyrost ekspansji czystego i wszechobecnego eteru kosmicznego. Posiada to bardzo bliski związek z przyrostem entropii otoczenia.
Im większa jest masa ciała będącego sztucznym źródłem światła, tym gęściejszy produkuje własny eter, tym również powstająca fala eterowa posiada większą amplitudę gęstości i dalej doleci. W tym przypadku pomijamy wpływ masy materii sztucznego źródła na kształt podstawy grafu, ponieważ przy obecnej masie nawet największych sztucznych źródeł światła w naszych ziemskich warunkach jest on pomijalnie mały.
Nie może być jednak pomijany, przy źródłach światła o masie typowych gwiazd, czy dużych ciał niebieskich wysyłających fale światła, lub fale ciepła. To zagadnienie jest głównym tematem przedstawianej teorii i na tym etapie rozważań musimy jednak pominąć. Oczywiście przedstawiona proporcja drogi przelotu fali na odcinku A i B jest nieprawidłowa. Odcinek B powinien mieć długość kilkunastu boisk sportowych, przy zachowaniu długości odcinka A.
Łatwo jest zauważyć, że odcinek A  jest podzielony na grawitacyjną i eterową strefę biegu fali. Ten podział na tak małym rysunku jest jednak bardzo trudno przedstawić z uwagi na niesymetryczną proporcję tych wymiarów oraz niewielki wpływ masy materii sztucznego źródła światła na te zmiany. Przy sztucznym źródle światła wymiar A na tym rysunku powinien mieć wysokość mniej niż jednej tysięcznej części milimetra.
 
 
Dlatego już w niewielkiej odległości od sztucznego źródła fali, nigdy nie zaobserwujemy niszczycielskiej energii zgęszczonej cząstki (fali) światła, ponieważ jego początkowa i niszczycielska energia w postępie geometrycznym maleje wraz z rosnącą odległością od źródła tworzenia fali. Wyjątkiem są tylko lasery i ich spójne światło. Stąd samoistny spadek amplitudy fal światła, wynika raczej z geometrycznego i sferycznego charakteru rozchodzenia się tych fal. Wynika więc również z właściwości otaczającej źródło fali, powiększającej się pozornie geometrycznej przestrzeni.
 
Należy tu nadmienić bardzo ważną rzecz. Modulacja wszechobecnego eteru produkowanego przez materię - czyli jego zamiana w światło (ciepło) zachodzi w bardzo małym procentowo stopniu ok.. 0,00001%, względem możliwej pełnej i jak dotąd tylko teoretycznej modulacji tego eteru.
Samo życie podpowiada, że tak jest. Stare żarówki przetwarzały (modulowały) bardzo małą część tworzonego z energii elektrycznej eteru w światło widzialne. Obecne LED-y przetwarzają dużo większą część tworzonego eteru w światło, a co będzie w niedalekiej przyszłości…..?
Być może przy pomocy LED-owych, lub laserowych źródeł światła, będziemy mogli w niedalekiej przyszłości budować również kosmiczne pojazdy fotonowe.
Podobnie jest z przetwarzaniem energii elektrycznej w energię cieplną. Głównie produkujemy z niej sam eter - czyli faktycznie przetwarzamy ją w bardzo małym procentowo stopniu na energię cieplną. Tak jak na żółtą barwę światła reagujemy najbardziej, tak i na odpowiedni rodzaj cieplnej fali podczerwonej będziemy bardziej reagować. Szukajmy więc takich materiałów i takich sposobów na przetworzenie energii elektrycznej w energię cieplną, by stopień jej przetworzenia na odpowiedni rodzaj energii cieplnej był większy od obecnego, a jej produkcja (transformacja) tak jak przy diodach LED, stanie się wyjątkowo ekonomiczna.
Proces naturalnej zamiany wszechobecnego eteru w falę światła (ciepła), możemy porównać do powstawania fali wodnej na powierzchni oceanu, wiedząc że ocean i materia pod nim posiada głębokość kilku tysięcy metrów, ale wysokość tworzonej fali na jego powierzchni posiada zaledwie kilka metrów i zwykle większa w sposób naturalny nie powstaje.
Gdy nauczymy się głęboko modulować niewiarygodnie wielką energię eteru, która stale emanuje z materii Ziemi, będziemy dysponować każdą ilością energii, jaką będziemy potrzebować. Ta energia jest tysiące razy większa od energii nuklearnej i jest energią bezpieczną. Pamiętajmy, że każda symetryczna modulacja wszechobecnego oceanu energii eteru, zachodzi minimalnym nakładem energii. O tym bardzo dobrze wiedział Tesla, mimo że nie udało się jemu tej wizji zrealizować i przekonać świat nauki, by kontynuować prace poszukiwawcze w tym kierunku.
  
10. Naturalna dylatacja czasu.
 
Z przedstawianej teorii bezwzględności wynika jednak fakt, że obserwowany przez nas kosmos jest nierzeczywisty i jest tylko historią, projekcją, obrazem dawno zaistniałych procesów, które tak faktycznie już bardzo dawno temu, zakończyły swój żywot. W tej chwili istnieją tam zupełnie inne procesy rzeczywiste, ale my tego nie zobaczymy i nie będziemy wiedzieć, jak one przebiegają. Być może są one całkowicie podobne do tych historycznie obserwowanych, ale nigdy nie będą to te same procesy.
 
Obserwacja dowolnego zjawiska fizycznego, to już tylko historia tego zjawiska, która dociera do nas z większym lub mniejszym opóźnieniem czasowym - czyli przekazywaną i opóźnioną przy pomocy światła informacją o stanie oglądanego i oddalonego od nas obiektu. Tak to nie pomyłka - to głównie przy pomocy światła jesteśmy w stanie obserwować dowolne zdarzenia. Obserwacja bardzo oddalonych od nas obiektów w przestrzeni naszego wszechświata - ograniczona jest przez prędkość światła, do odległości ok. kilkunastu miliardów lat świetlnych. Światło wówczas przenosi z sobą wiele informacji w swym obrazie, mówiących o przebiegu i prędkości zachodzących zjawisk astrofizycznych, w tym nawet zmian wewnątrzatomowych oglądanej materii kosmicznej. Wystąpi tylko większa lub mniejsza historyczna dylatacja czasu, wynikająca tylko z odległości oglądanego przez nas obiektu oraz zwrotu i prędkości nośnika fali światła poruszającego się wzdłuż tej odległości
 
Nadszedł już czas by ponownie powrócić do opisów bardziej przyziemnych procesów związanych z teorią bezwzględności. Niestety będą one nadal przeplatane z opisami kosmicznymi. Tych procesów nie da się od siebie oddzielić.
Problem z dylatacją czasu, pojawił się więc z chwilą wykorzystania (zastosowania) satelitów, które z konieczności orbitują na dużej wysokości - inaczej w niezbyt dużej odległości od powierzchni naszej planety, ale stosunkowo dużej odległości od nas.
Gdyby ten proces był zgodny z obecnie rozumianą teorią względności, to przy stwierdzanym zróżnicowaniu rytmu czasu zegara ziemskiego i satelitarnego, prędkość światła powinna być zachowana. Niestety jak już wiemy prędkość światła (czas jego biegu, przelotu, ruchu) blisko powierzchni dużych ciał niebieskich w zależności od jego kierunku ruchu oraz masy ciała centralnego, lokalnie może ulegać zmianie w dwie strony.
Stąd zgodne z teorią bezwzględności dodatkowe (względne) przyspieszenie dotarcia sygnału radiowego z zegara na stacji do odbiornika na Ziemi, lub odwrotnie, jest wywoływane zupełnie innym i całkowicie rzeczywistym procesem fizycznym, którego teoria względności nie przewiduje, ale o tym trochę później.
Lokalny rytm zegara i odbierana przy pomocy fali radiowej częstotliwość tego zegara, to dwie różne wartości fizyczne i dwie kategorie procesów fizycznych. Trochę to dziwne, ale  prawdziwe i całkowicie zgodne z  opisywaną teorią bezwzględności.
 
Opisany przypadek jest wystarczająco mocnym dowodem na to, że dowolna i dodatkowa prędkość orbitalna materii (czytaj wysokość orbitalna), wywołuje dwa informacyjne efekty, którymi są rejestrowane na Ziemi faktyczne przyspieszenie dotarcia fali do odbiornika z jej wyjątkowo dużym wzrostem częstotliwości oraz wzrostem mocy (amplitudy) i względnym, ale dość małym wzrostem częstotliwości niewidzialnego rytmu zegara, zaistniałym na pokładzie stacji orbitalnej, wraz z nieznacznie zwiększonym spadkiem jego masy. W sprowadzonym z orbity zegarze, jego przyśpieszony czas (zmieniona do przodu godzina) zawsze powraca do takiego samego czasu i rytmu, jaki posiada bliźniaczy zegar ziemski. Taki zegar przez pewien czas będzie się spóźniał, względem zegara ziemskiego.
Natomiast wskazówki niewidzialnego zegara, cofają się same w czasie powrotu materii zegara z orbity. 
Szkoda tylko, że nauka nie podaje opisu przebiegu zjawiska oraz czasu, w którym zegar sprowadzany z orbity, przywraca swoje wskazanie do poziomu, jaki pokazuje taki sam zegar ziemski, a co za tym idzie nie podaje czasu, w jakim zwiększone tempo spadku masy materii orbitalnego zegara, sprowadzonego na Ziemię, powraca do tempa i poziomu naturalnego - czyli aktualnego i przyziemnego tempa spadku podobnej masy materii, jaki zachodzi przy danej gęstości grawitacji, która występuje na Ziemi, już po sprowadzeniu zegara. Mało tego, obecna i nieprawidłowa interpretacja teorii względności, natworzyła wiele wzajemnie wykluczających się efektów, wynikających z orbitowania stacji w dość znacznej i różnej odległości od Ziemi i przy różnej prędkości tego orbitowania. Takie są niestety skutki wprowadzenia w życie niezbyt przemyślanej i czysto matematycznej oraz niekompletnej teorii względności. Ta teoria mówi co innego, a faktyczne wyniki pomiarowe co innego. Dzieje się to tak, jakby przynajmniej dwa przeciwstawne procesy ciągle z sobą rywalizowały w różną proporcją (z różnymi względem siebie wartościami) i w dziwny sposób  fałszowały wyniki pomiarowe.
Wnikliwy czytelnik zauważy, że mamy tu do czynienia z nakładającymi się na siebie, aż trzema zjawiskami - czyli faktycznego przyspieszania i opóźniania biegu fali radiowej z nadajnika stacji i odwrotnie oraz zmianę odbieranej częstotliwości, jak i zjawiskiem spadku masy zegara na orbicie i powrotu tempa spadku tej masy po jego sprowadzeniu na Ziemię. 
Faktyczne grawitacyjne zwiększenie prędkości biegu fali, zgodne z grawitacyjną teorią względności, jest trochę za małe względem wyliczanego teoretycznie, a przyspieszenie rytmu odbieranej na Ziemi częstotliwości zegara stacji, zdecydowanie za duże.
Na taki stan rzeczy wpływa hamujące zjawisko, wywoływane odpływem energii eteru ziemskiego, który powoduje bilansowe opóźnienie (wydłużenie) biegu fali z nadajnika stacji do odbiornika na Ziemi. Eterowe wydłużenie czasu biegu fali radiowej z nadajnika stacji, rywalizuje z grawitacyjnym przyśpieszeniem tego biegu i bilansuje się różnie w zależności od masy planety i promieniowej odległości satelity od niej. Przyrost prędkości fali z tytułu działania ciążenia powszechnego, jest w tym przypadku hamowany (zatrzymywany) działaniem eteru ziemskiego. Ten przyrost jest jakby wchłaniany (niwelowany, różnicowany) przez słabszy na tej wysokości, ale jednak przeciwny energetycznie przepływ ziemskiego eteru (wypływający z Ziemi eter). Hamowanie biegu fali (jej sprężanie) w wyniku działania energii eteru ziemskiego, przyczynia się także do dużo większego wzrostu częstotliwości odbieranej na Ziemi radiowej fali z satelity. Jak już wspomniałem występuje jeszcze, faktyczne przyspieszenie spadku masy materii zegara oraz faktyczne, ale już dużo mniejsze lokalne przyśpieszenie niewidzialnego kosmicznego rytmu zegara na stacji (wskazywanego czasu), które wynika tylko z wysokości orbitowania stacji.
 
Jak widzimy ten opisany proces, zachodzi w dużo większym stopniu i całkowicie odwrotnie do opisu wynikającego z teorii względności i taki stan zawdzięczamy nie tylko istnieniu eteru, ale dzięki temu, że ruch eteru razem z falą, lub pod prąd tej fali wywołuje całkowicie odmienne skutki do tych jakie wywołuje fala przemieszczająca się względem eteru nieruchomego (czytaj - nieistniejącego). Musimy jednak pamiętać, że w tym przypadku prędkość ruchu i energia ruchu eteru lokalnego jest uzależniona od wartości grawitacji ziemskiej.
Jest to kluczowy proces, na którym jest zbudowana  teoria bezwzględności.
 
Z naszego punktu widzenia nie jest to więc względny, ale rzeczywisty proces, związany z nieuniknionym efektem tworzenia historycznego czasu oraz przekazywania bezenergetycznej informacji, w postaci świetlnego obrazu przebiegu zjawiska oddalonego od nas obiektu. To co my widzimy - nawet obserwując nieruchomy dowolnie oddalony od nas przedmiot, to już tylko obraz historyczny tego przedmiotu. Im bardziej oddalony jest od nas obserwowany przedmiot, tym bardziej odległa jest historia oglądanego przedmiotu, tym efekt naturalnej i historycznej dylatacji czasu jest większy.
 
Prawdopodobnie twórcy teorii względności, o taką właśnie dylatację czasu chodziło, tyle że ta została pomylona z zupełnie innym zjawiskiem zwiększającym, lub zmniejszającym czas przelotu fali światła, którego zmiana wynika z prędkości promieniowego odpływu i oddziaływania energii eteru, produkowanego przez materię ciał niebieskich, w tym materię naszej Ziemi oraz z wartości energii ziemskiego ciążenia powszechnego. Na te zmiany nakłada się jeszcze wiele innych zjawisk korygujących czas przelotu takiej fali, ale o tym trochę później.
 
Historyczna dylatacja czasu, to najmocniej przemawiający obrazowy przykład prawdziwej dylatacji czasu - czyli jednego z procesów, który całkowicie zgadza się teorią względności i w tym przypadku bardzo dokładnie wypełnia jej założenia. Ach, gdyby w teorii względności wpływ eteru został uznany za fakt, nie trzeba by było, tworzyć teorii bezwzględności. Niestety tak się już stało, no i mamy to co mamy - czyli naukowy pat.
 
Teoria bezwzględności tworzy nam trzy formy informacji. Jedną jest odległość zjawiska fizycznego od nas (odległość do źródła fali). Drugą jest prędkość fali i jej częstotliwość, trzecią jest czas w którym informacja do nas dotarła - czyli historyczna autentyczna oraz sumaryczna dylatacja czasu. Dzięki takim formom informacji zaglądamy w głąb kosmosu, mimo że ta informacja jest już bardzo opóźniona, a obserwowane zjawisko już dawno nie istnieje w oglądanej formie. W ten sposób następuje silne powiązanie lokalnie niewidzialnego rytmu zegarowego z barwą (częstotliwością) światła, z temperaturą materii oraz z prędkością cząstek eterowych. Po prostu tak już jest i nie trzeba odwoływać się do zupełnie nielogicznej teorii względności, żeby coś takiego zrozumieć. 
 
Jest jeszcze jedno potwierdzenie słuszności teorii bezwzględności oraz słuszności występowania eteru i opisywanego efektu historycznej dylatacji czasu. Jeżeli ekspandujący od centrum wszechświata kosmiczny eter, rzeczywiście napędza ciągłe zwiększanie ekspansji materii galaktycznej, to my jako obserwatorzy, żyjący na materii jednej z tych galaktyk, nigdy nie zauważymy przewidywanego ruchu tych obiektów w naszym kierunku, a raczej stwierdzimy coś odwrotnego. Eter kosmiczny zawsze płynie od centrum wszechświata w naszym kierunku i my razem z naszą galaktyką płyniemy razem z nim. Energia (prędkość) rozprężanego kosmicznego eteru, produkowanego przez galaktyki wszechświata znajdujące się bliżej jego centrum, w stosunku do słabnącej energii grawitacji kosmicznej, ciągle narasta od centrum wszechświata i odgrywa coraz większą rolę - coraz szybciej i z coraz większą prędkością porywa za sobą, a właściwie odpycha od siebie materię galaktyk, w kierunku do zewnętrznych granic kosmosu. 
Ponieważ materia naszej galaktyki jak i każdej innej sąsiedniej galaktyki, produkuje również własny i odpychający eter, to galaktyki oddalają się od siebie bardziej dynamicznie. W ten sposób nasza galaktyka wraz z nami oddala się od pozostałych galaktyk, a historyczny czas przelotu światła między nimi wydłuża się. To nie tylko galaktyki oddalają się od nas - to nasza galaktyka oddala się również od tych pierwszych, mocą przeciwnej energii własnego i ciągle produkowanego eteru. Galaktyki oddalają się energią kosmicznego eteru wszechświatowego od centrum wszechświata i od siebie nawzajem energią własnego eteru, tym szybciej im dalej od siebie i od centrum wszechświata się znajdują. Jest to konsekwencja ciągłej (wiecznej) i eterowej oraz sferycznej eksplozji tych galaktyk, która ciągle zachodzi od ogniskowej wszechświata, w kierunku do materialnej granicy wszechświata. Taka ciągle odnawiana eksplozja młodej materii galaktycznej, połączona z ciągłym eterowym rozpadem (zanikiem) materii najstarszych galaktyk, zachodzi wiecznie w tak „urządzonym” i zamkniętym energetycznym obiegu wszechświata. To właśnie działanie tego eteru powiększa opisywaną historyczną dylatację również mocno oddalonych i oddalających się od nas obiektów astronomicznych, obserwowanych nawet z przeciwnej strony nieboskłonu. To dlatego większość obserwowanych galaktyk, świeci odcieniem bardziej skierowanym do czerwieni. Tylko dlatego, że odpływ własnego eteru z materii naszej Ziemi i działanie energii ciążenia powszechnego bilansuje zachodzące zmiany barwy na zero, to przy powierzchni Ziemi nadal widzimy odcień światła gwiazd odchylony w kierunku czerwieni. Nie jest wykluczone, że obserwacja nieboskłonu przy pomocy teleskopu umieszczonego na wysokiej orbicie geostacjonarnej, wykaże nam nieznaczne przesunięcie koloru wszystkich oglądanych obiektów astronomicznych jeszcze bardziej w kierunku czerwieni. No cóż prawidłowe zrozumienie wszystkich procesów związanych z prędkością światła nie jest takie łatwe, jakby się nam wydawało.
 
Rzeczywiście, taki stan stwierdzamy w wyniku obserwacji astronomicznych i jest to największym dowodem istnienia przyziemnej oraz kosmicznej energii eteru, jak i słuszności teorii bezwzględności. Jeżeli mówimy o naturalnie rosnącej prędkości ekspansji materii galaktycznej i jednocześnie malejącej gęstości grawitacji, to musimy przyjąć że istnieje pojęcie ściśle określonej przestrzeni, w której taki proces zachodzi. Jeszcze potrzebny jest zerowy stały i bezwzględny punkt odniesienia, według którego będziemy opisywać i porównywać wszystkie procesy energetyczne, zachodzące w danej przestrzeni. Tym punktem, jak już wiemy jest ogniskowa wszechświata.
 
Czas transmisji (przekazywania) świetlnej informacji o przebiegu zjawiska na obiekcie oddalonym od nas, jest zależny od tej odległości, oraz od tego z jaką prędkością i w którą stronę względem nas ten obiekt się porusza. Jeżeli dany obiekt oddala się od nas z rosnącą prędkością (lub my się oddalamy od niego), to informacja o tym, dociera do nas z coraz większym opóźnieniem (jakby z coraz większą historyczną dylatacją czasu) i odwrotnie, gdy dany obiekt przybliża się do nas z rosnącą prędkością, to informacja o nim, dociera do nas z coraz mniejszym opóźnieniem (z jakby coraz mniejszą historyczną dylatacją czasu).
W dalekim kosmosie, większość obiektów astronomicznych ciągle się od nas oddala i zwiększa prędkość tego oddalania. Dlatego obserwowane obiekty świecą światłem w odcieniu ciepłym - czyli bardziej zbliżonym do światła czerwonego.
Jeżeli w przestrzeni kosmicznej zauważymy obiekt w odcieniu bardziej filetowym lub wyższym, to dany obiekt na pewno porusza się w naszym kierunku, mimo że tego nie powinien robić.
 
Stąd, jeżeli dany obiekt astronomiczny będzie poruszał się w naszym kierunku w sposób naturalny, z prędkością bliską prędkości światła, to świetlna informacja o stanie tego obiektu będzie zachodzić w promieniowaniu gamma lub nawet kosmicznym. Skrócenie długości fali Lorentza, lub efekt Dopplera i Macha wystąpi w całej okazałości.  Będzie to dla nas prawie niewidoczny zabójca. Bacznie obserwujmy takie obiekty w tym przedziale częstotliwości, bo mogą nam realnie zagrażać. Gdy taki obiekt będzie poruszał się z prędkością światła, nie będziemy widzieć jego wcale, ponieważ jego materia zamieni się w młodą energię eteru o podwojonej granicznej prędkości materii, która już zanikła, z tym że fala uderzeniowa takiego eteru może również do nas dotrzeć, czyniąc trudne do przewidzenia skutki jej uderzenia.
Jeżeli dany obiekt astronomiczny będzie się od nas oddalał w sposób naturalny - czyli poruszał się w przeciwnym kierunku z prędkością bliską prędkości światła, to świetlna informacja o stanie tego obiektu i jego odległości od nas, dotrze do nas dużo później i w bardzo niskim promieniowaniu radiowym, a gdy osiągnie maksymalną prędkość światła, nigdy nie będzie widziany, ponieważ zamieni się w stojącą falę nieskończenie długą. Wydłużenie długości fali światła Lorentza lub efekt Dopplera i Macha, wystąpi w tym przypadku w całej swej okazałości w kierunku fali radiowej o bardzo niskiej częstotliwości. Tyle że ta fala radiowa w odróżnieniu od fali dżet, będzie niewidoczną stojącą falą ciągłą (jakby tylko niemodulowaną eterową falą nośną - inaczej stałym polem elektromagnetycznym).
Te dwa opisy są opisami największej historycznej dylatacji czasu, jaką przewiduje teoria względności, która niestety nie uwzględnia ruchu wszechobecnego eteru. Zupełnie inaczej ten proces będzie zachodził, gdy taki obiekt będzie się przemieszczał razem z eterem, a zupełnie inaczej, gdy będzie to robił pod prąd tego eteru. Te zależności stara się opisać tylko absolutna teoria bezwzględności. 
  
11. Prawdziwy powód poprawki GPS.
 
Poprawka GPS jest uważana za kluczowy dowód poprawności teorii względności. Z tym dowodem jest jednak zupełnie inaczej.
 
Przedstawię teraz kilka rzeczywistych oraz bezwzględnych przykładów procesów fizycznych, gdzie teoria względności nie odgrywa prawie żadnej roli w zachodzącym zjawisku, a jednak zwolennicy obecnej teorii względności, tak bardzo powołują się na nie.
 
Pierwszy przykład.
Wyobraźmy sobie samolot, który leci w naszym kierunku z minimalną prędkością umożliwiającą jego lot - czyli z prędkością dużo niższą od prędkości dźwięku, na którego pokładzie zamontowano głośnik, który wysyła w naszym kierunku sygnał dźwiękowy i jednocześnie błysk światła. Światło widzimy natychmiast, ale sygnał dźwiękowy dolatuje do nas z opóźnieniem wynikającym z naturalnej i maksymalnej prędkości dźwięku w powietrzu 340m/s. Wiemy, że samolot porusza się w naszym kierunku, ale dźwięk dolatuje do nas zawsze tylko z prędkością 340m/s. Ponieważ częstotliwość dźwięku zwiększyła się, wygląda to tak jakby prędkość fali dźwięku wzrosła, dokładnie o prędkość samolotu, lub dźwięk pokonał jakby krótszą drogę, lub był wysłany dużo później od światła. Wiemy, że taki stan nie jest możliwy, to ratujemy sytuację wprowadzając w życie teorię względności czasu, drogi i prędkości, według której to zegar (głośnik) na pokładzie samolotu powinien przyspieszyć swój bieg (rytm), lub droga i czas przelotu dźwięku powinny ulec skróceniu. W rzeczywistości zegar na pokładzie samolotu, idzie nadal w takim samym tempie (takim samym rytmem, taktem), a samolot cały czas leci w naszą stronę z taką samą niezmienną prędkością i nie zmienia  swych wymiarów.
Fakt jest taki, że zegar na pokładzie samolotu nie przyśpiesza swego biegu i cały czas pokazuje taką samą godzinę, jak zegar obserwatora. To tylko dźwięk wysłany z pokładu samolotu, uzyskał dużo wyższy ton i większą moc, ale tylko względem nas - czyli obserwatora stojącego poza samolotem. Pilot tego nigdy nie zauważy.  Dla niego zarówno impuls światła jak i ton dźwięku występują razem, a dźwięk i takt zegara pokładowego nie zmienia swego tonu. Tak powstaje niezmienność rytmu czasu lokalnego.
Opisywany samolot przeleciał nad nami i zaczyna się od nas oddalać z taką samą prędkością. W takiej samej odległości od nas jak poprzednio, wysyła z pokładu opisane dwa impulsy. Zauważamy, że dźwięk jaki słyszymy obniżył swój ton, tak jakby leciał do nas z dużo mniejszą prędkością, mimo że ta prędkość w powietrzu dalej niezmiennie wynosi ok..340m/s. Ponieważ  częstotliwość dźwięku obniżyła się i spadła jego moc, wygląda to tak jakby dźwięk biegł w naszą stronę wolniej, dokładnie o prędkość samolotu, pokonując jakby dłuższą drogę, lub był wysłany dużo wcześniej od światła. Wiemy, że taki stan nie jest możliwy, to ratujemy sytuację wprowadzając w życie teorię względności czasu, drogi i prędkości, według której to zegar (głośnik) na pokładzie samolotu powinien zwolnić swój bieg (rytm), lub droga i czas przelotu dźwięku powinny ulec wydłużeniu. W rzeczywistości zegar na pokładzie samolotu idzie nadal tak samo, a samolot cały czas oddala się od nas z taka samą niezmienną prędkością.
Według teorii względności w czasie opisywanego przelotu samolotu, którego parametry nie ulegają żadnej zmianie, występuje względne przyspieszenie i względne opóźnienie rytmu czasu zegara (głośnika) na pokładzie samolotu, które tak faktycznie absolutnie nie zachodzi. Właśnie na tym pozornym i nierzeczywistym oraz wyjątkowo symetrycznym zjawisku opiera się teoria względności(?). To tylko rośnie odbierany (rejestrowany) przez nas ton dźwięku wysłany z samolotu zbliżającego się do nas, a gdy samolot nas minie, odbierany (rejestrowany) przez nas ton dźwięku wyraźnie się obniża. Ostateczny (skuteczny) bilans tych rejestrowanych zmian obserwacyjnych, także wychodzi na zero. Jest to więc tylko i wyłącznie efekt uboczny opisywanego rzeczywistego procesu (przebiegu) zjawiska fizycznego, który zachodzi jakby w dwóch przeciwstawnych symetrycznych formach, ostatecznie bilansujących się na zero i nie odgrywa żadnej roli w zachodzącym procesie, ale zawsze może być wykorzystany w bezenergetycznych procesach pomiarowo informacyjnych. Taki proces zgodnie z absolutną teorią bezwzględności, powinien wywołać niewielkie (mało znaczące) zmiany niewidzialnego rytmu zegara na pokładzie samolotu, w zależności od kierunku lotu, ale o tym będzie szerzej w następnych częściach teorii.
 
Drugi przykład.
Bardziej przekonujący będzie przykład ambulansu, jadącego na sygnale dźwiękowym. Gdy ambulans zbliża się do nas, słyszymy (odbieramy, rejestrujemy) wyższy ton sygnału dźwiękowego, o większej mocy. Gdy oddala się od nas, słyszymy niższy ton sygnału dźwiękowego, o mniejszej mocy. Natomiast kierowca ambulansu, bez względu na prędkość ambulansu, słyszy zawsze taki sam ton dźwięku tego sygnału.
Zegar ambulansu, będzie tak samo szybko cykał i będzie pokazywał taką samą godzinę, jak nasz zegar - czyli zegar obserwatora, bez względu na prędkość ambulansu. Kierowca również nie zauważy żadnych zmian. Jego cykanie - czyli odmierzanie czasu, to także rodzaj tonu dźwiękowego, a to cykanie również nie ulega w ambulansie żadnej lokalnej zmianie. Według teorii względności, to cykanie powinno nieznacznie się zmienić, ale tego kierowca nie jest w stanie zauważyć, ponieważ jego zmysły postrzegania ulegają takiej samej równoległej zmianie.
Bilans zewnętrznie rejestrowanych zmian obserwacyjnych, także wychodzi na zero. Jest to więc również tylko i wyłącznie efekt uboczny, przebiegu rzeczywistego procesu zjawiska fizycznego, który również pasuje do głoszonej symetrycznej teorii względności, a który również nie odgrywa żadnej roli w zachodzącym procesie, ale zawsze może być wykorzystany w bezenergetycznych procesach pomiarowo informacyjnych, np.. radarowy pomiar prędkości samochodu, lub lokalizacja radarowa obiektów w powietrzu, podpatrywanie struktury wewnętrznej skupionej materii, itd. i itp.. Jak widzimy skrócenie i wydłużenie fali Lorentza oraz efekt Dopplera i Macha, dotyczy także fali dźwiękowej.
 
Trzeci  przykład.
Pocisk karabinowy snajpera wystrzelony w naszym kierunku z odległości 1km, dużo wcześniej nas zrani, zanim usłyszymy odgłos wystrzału karabinu, który do nas wystrzelił. Ale jeżeli zdołamy zobaczyć błysk wystrzału, to możemy bardzo szybko się schylić w okopie i pocisk nas nie zrani, a przeleci nad naszą głową. Tak wygląda prawdziwy obraz rzeczywistych zjawisk fizycznych, zwianych z prędkością, drogą i bezwzględnym czasem zachodzącego zjawiska fizycznego - czyli inaczej z procesem przekazywania informacji o danym zjawisku. Nasza reakcja jest tylko efektem ubocznym fizycznego realnego procesu strzelania i nie wpływa na przebieg samego procesu strzelania. Dowodzi to wprost, że teoria względności, zahacza wprost o magię. Tu również mamy typowy przykład praktycznego wykorzystania bezenergetycznej informacji w zachodzącym procesie.
 
Czwarty przykład.
Jesteśmy oddaleni na dość dużą odległość od działającej syreny na budynku straży pożarnej. Wieje  porywisty wiatr o zmiennej prędkości w naszym kierunku. Słyszymy wyraźnie chwilowe nasilenie mocy dźwięku syreny oraz wzrost wysokości (częstotliwości) jego tonu, gdy wiatr wieje szybciej i odwrotnie, gdy wiatr ustaje. W tym przypadku nośnikiem fali dźwiękowej jest szybko poruszający się wiatr. Zupełnie odwrotnie będzie, gdy zmienny wiatr będzie wiał w przeciwnym kierunku czyli w stronę budynku straży. Wówczas usłyszymy osłabienie mocy dźwięku oraz spadek wysokości jego tonu. Jest to również tylko informacja o tym, z jaką prędkością przemieszcza się nośnik fali i w którym kierunku między nami a stojącym źródłem fali. W tym przypadku skraca się, lub wydłuża się czas przelotu fali. Gdy wiatr wieje w naszym kierunku, czas przelotu fali dźwiękowej skraca się, rośnie częstotliwość (ton) dźwięku oraz rośnie jego moc (nasilenie) i odwrotnie, gdy wiatr wieje w przeciwnym kierunku, czas przelotu fali dźwiękowej wydłuża się, ale częstotliwość (ton) dźwięku maleje i maleje jego moc (nasilenie). Na pewno nie ulega zmianie częstotliwość (ton) oraz natężenie dźwięku samej syreny na budynku straży pożarnej. Ten proces zachodzi w rażącej sprzeczności (odwrotności) do teorii względności i jest obowiązującą podstawą teorii bezwzględności.
Ten przykład jest jednym z wielu przykładów potwierdzających słuszność teorii bezwzględności, ponieważ uwzględnia przepływ nośnika fali (eteru razem z powietrzem atmosferycznym)
 
Piąty przykład.
Jeżeli obiekt astronomiczny zbliża się do nas z odległości jednego roku świetlnego z prędkością 0,2 c, to na pewno doleci do nas szybciej o tą wartość prędkości. Ponieważ jego światło zmieni kolor na nadfiolet, to również będzie to tylko opóźniona bezenergetyczna i ostrzegająca informacja o tym, że obserwowany obiekt zbliża się do nas z prędkością  0,2 c. Jest to bardzo ciekawy i podlegający dylatacji czasowej proces, w którym opóźniony obraz obiektu, niesie z sobą całkowicie realną (rzeczywistą) informację.
Zupełnie odwrotnie będzie, gdy ten sam obiekt będzie się oddalał od nas z tą samą prędkością, to na pewno będzie oddalał się od nas szybciej o tę wartość.  Ponieważ jego światło zmieni kolor na głęboką czerwień, to i w tym przypadku będzie to tylko opóźniona bezenergetyczna informacja o tym, że obiekt oddala się od nas z prędkością 0,2 c. Również i w tym przypadku, będzie to podlegająca faktycznej dylatacji czasowej, bezenergetyczna oraz całkowicie realna informacja o stanie obserwowanego obiektu.
Łatwo jest zauważyć, że tu skrócenie i wydłużenie długości fali światła Lorentza oraz efekt Dopplera, występuje w całej swej okazałości. Uwaga: Nie jest to teoretyczne skrócenie długości materii, które zachodzi na zupełnie innej zasadzie i w zupełnie innych warunkach.
Opisane przykłady oprócz przykładu czwartego, nie uwzględniają istnienia oraz przepływu energii eteru przez opisywane środowiska oraz zupełnie odwrotnego, hamującego wpływu energii grawitacji ziemskiej na ten przepływ, a zapewniam że wówczas takie procesy będą przebiegać zupełnie inaczej i opis nie będzie już taki prosty.
Jeżeli uwzględnimy wpływ energii eteru oraz wpływ energii grawitacji na przedstawione procesy fizyczne, to dotychczasowa teoria względności, całkowicie zmienia swoje oblicze. Od tego momentu będzie obowiązywać tylko i wyłącznie jedna teoria bezwzględności, która nie pozwala na sumowanie i różnicowanie prędkości fali światła z prędkością jej źródła, gdy nośnik fali jest nieruchomy - czyli nie działa na niego energia lokalnej grawitacji ziemskiej oraz lokalna energia eteru ziemskiego. Pozwala jednak, ale już na zupełnie i całkowicie odwrotnej (odmiennej) zasadzie, na sumowanie lub różnicowanie prędkości fali z prędkością nośnika fali, gdy źródło i odbiornik fali są nieruchomo zakotwiczone w otoczeniu, a nośnik fali przez nie przepływa i na drodze swego przepływu zmienia wektor swego oddziaływania na falę, lub gdy nośnik fali posiada tylko jeden z dwóch opisywanych kierunków, a fala wraz ze swym źródłem przemieszcza się raz zgodnie z kierunkiem nośnika, a drugi raz pod prąd tego nośnika. Te wszystkie przedstawione wyjątki są bezwarunkowo obowiązującą regułą, ale tylko blisko powierzchni naszej planety lub każdego kulistego ciała posiadającego masę.  W dalekim kosmosie ta reguła obejmuje całe galaktyki, gwiazdy, planety i ich księżyce, następnie kosmiczne atomy, typowe atomy, a w mikroskali obejmuje kolejno coraz mniejsze jądra atomowe oraz kolejno coraz mniejsze jego wewnątrz jądrowe cząstki składowe. 
 
Mimo, że energia grawitacji nie jest bezpośrednim nośnikiem fali światła, to w naszym przypadku, połączenie działania energii grawitacji ziemskiej z energią (przepływem) eteru ziemskiego, za zintegrowany nośnik fali możemy uznać.
 
Pamiętajmy jednak o tym, że żaden lokalny zintegrowany nośnik fali światła, nie wystąpi przy braku przepływu energii eteru i to on odgrywa pierwszoplanową rolę w każdym procesie związanym z wszystkimi falami elektromagnetycznymi, w tym z falami światła.

Według absolutnej teorii bezwzględności, fala światła w doskonałej próżni nie może poruszać się szybciej, lub wolniej od swej uśrednionej prędkości 299792548m/s względem swego nośnika (w swym nośniku), ale razem z tym nośnikiem zrobi to bez problemu !!
 
Przy większej wartości energii ciążenia ziemskiego, w stosunku do energii ekspansji eteru ziemskiego, zwykle dokonuje zwiększenia prędkości światła i zwiększenia jego barwy (częstotliwości), o ile światło porusza się zgodnie z kierunkiem narastającej energii ciążenia ziemskiego i robi to odwrotnie, gdy światło biegnie w przeciwną stronę.
 
Przy mniejszej wartości energii grawitacji ziemskiej, w stosunku do energii ekspansji eteru ziemskiego, dokonuje zwiększenia prędkości światła i zwiększenia jego barwy (częstotliwości) o ile światło porusza się zgodnie z kierunkiem ruchu energii eteru ziemskiego i robi to odwrotnie, gdy światło biegnie w przeciwnym kierunku. To granica geostacjonarna wokół kuliście skupionej masy materii, rozdziela te dwa opisane procesy. Łatwo jest zauważyć, że malejąca wartość energii grawitacji lokalnej, zawsze zwiększa (wspomaga) działanie energii eterowej i odwrotnie. W ten sposób powstają dwie przeciwne sobie strefy energetyczne rozdzielone granicą geostacjonarną, wpływające na parametry fali światła biegnącego przez te dwie strefy.
 
Uśredniona (lustrzana) prędkość światła równa ok.. 300000km/s, wystąpi w każdej odległości od powierzchni Ziemi. Nie wystąpi jednak taka stałość w stosunku do częstotliwości i czasu biegu fali światła (fali radiowej), mierzonej przy pomocy nadajnika i odbiornika fali radiowej ustawionych nieruchomo wzdłuż tej odległości (wysokości), lub w jej skrajnych położeniach. Są to dwie różne, całkowicie odmienne konfiguracje pomiarowe, które niewiele mają wspólnego z teorią względności. 
 
Teraz już całkowicie skomplikowałem opis, ale kto zrozumie te dwie zależności i zarazem rozbieżności fizyczne, zrozumie również błąd teorii względności, jak i słuszność założeń teorii bezwzględności.
 
Bardzo duża prędkość wypływu eteru wraz z falą radiową, pojawia się w eterowych dżetach pulsarów. Pulsary to bardzo odlegle ciała niebieskie, które są bardzo wczesnym stadium powstawania (eksplozji) młodych galaktyk, stale rodzących się w ogniskowej wszechświata - czyli ostatniego stadium super czarnych dziur, tam powstających, lub ostatniego stadium zaniku materii galaktycznej - co jest mniej prawdopodobne, choć całkowicie nie wykluczone. Początkowo te obiekty posiadając małą średnicę, wirują (pulsują) bardzo szybko, by w miarę narastania ekspansji i eksplozji (powstawania) młodej galaktyki, zwolnić swą rotację do bardzo, ale to bardzo małej wartości. Ekspandujące z tych obiektów jednobiegunowe dżety możemy uważać, za super szybkie, wirowo odchylane, doskonałe kosmiczne wiązki laserowe nadświetlnego spiralnego wypływu eteru. Energia takiej postaci eteru jest wówczas dużo, ale to dużo większa od przeciwnej wszechświatowej energii grawitacji kosmicznej. Jego prędkość wielokrotnie przekracza prędkość światła, gdzie powstająca spirala wiązki eterowej, wynikająca z szybszego wiru jądra bardzo, ale to bardzo młodej i eksplodującej galaktyki, względem wiru całej materii tej galaktyki, moduluje ten eter do bardzo niskiej częstotliwości radiowej, możliwej do odbierania przez ziemskie radioteleskopy w paczkach pojawiających się w odstępach o niskiej częstotliwości kilku Hz. Ta bardzo niska częstotliwość odbieranych paczek fali radiowej tychże laserowych dżet, wynika tylko z oscylacyjnego wiru całej materii młodej eksplodującej galaktyki i tak odchylana kosmiczna wiązka laserowo-eterowa trafia do ziemskiego radioteleskopu z opisywanym bardzo niskim taktem. Natomiast radiowa częstotliwość odbieranej dżety, wynika ze spiralnej struktury produkowanej dżety. Przy pomocy tych radioteleskopów, możemy taką częstotliwość odbierać nawet z samego centrum wszechświata (z jego ogniskowej), a nawet dużo dalej. Jak już wiemy, centrum wszechświata nie produkuje typowego światła widzialnego, ponieważ jest zbyt od nas oddalone, by takie światło z normalną prędkością mogło do nas dotrzeć. Nadświetlna prędkość samych dżet i niska wirowa częstotliwość radiowa w dżetach jest w stanie to zrobić. Być może namierzanie większej ilości (gęstości) pulsarów, pozwoli na zlokalizowanie na nieboskłonie centralnego punktu wszechświata - czyli jego ogniskowej.
 
Gdybyśmy zbudowali takie wielofunkcyjne urządzenie, które w jednym czasie zaczynałoby obserwację momentu wybuchu gwiazdy super nowej (przebudowy materii ponad-krytycznej masy gwiazdy galaktyki), na niskiej częstotliwości radiowej, częstotliwości mikrofalowej, podczerwonej, w świetle widzialnym, nadfiolecie, X i gamma, to najpierw zobaczymy początek wybuchu w promieniowaniu radiowym i kolejno z coraz większym opóźnieniem, ten sam początek wybuchu w każdym następnym wyższym przedziale częstotliwości. Wcale nie jest wykluczone, że w promieniowaniu gamma, początek wybuchu będzie widoczny dopiero po kilku, a może nawet po kilkunastu godzinach, a nie wykluczone że dużo, ale to dużo później. Wszystko będzie zależeć tylko od odległości takiego wybuchu od nas. Na tej podstawie  tych opóźnień moglibyśmy oceniać odległość takiej eksplozji od nas.
Nawet w naszym najbliższym otoczeniu, zachodzi podobna prawidłowość, dzięki której obserwujemy większą prędkość i większy zasięg fal o niższej częstotliwości w stosunku do zasięgu fal o wysokiej częstotliwości. Uwaga: Posiada to również ścisły związek z ograniczoną i bardzo spowolnioną przenikliwością fal (cząstek gamma) przez gęstą materię, mimo że jest to zupełnie inna kategoria procesu fizycznego.
 
Teraz wyraźnie widać, jak teoria względności mąci nam w głowach i choćby z tego powodu powinna być prawie całkowicie zmieniona, a przede wszystkim uzupełniona.
 
Opisywana teoria bezwzględności wyraźnie mówi, że fala przemieszczająca się w konkretnym i nieruchomym nośniku nie może przekroczyć maksymalnej prędkości wyznaczonej (ograniczonej) przez dany nośnik fali, ale różna lokalna i zintegrowana prędkość nośnika fali razem z tą falą, może spowodować, że odbiornik odbierze inną częstotliwość tej fali i odnotuje inny czas jej przelotu. W zależności od kierunku poruszania się nośnika fali, wystąpią dwa scenariusze. Kiedy zintegrowany nośnik porusza się od odbiornika do nadajnika fali, wystąpi wydłużenie czasu przelotu fali do odbiornika oraz spadek odbieranej częstotliwości i zupełnie odwrotnie, kiedy nośnik fali będzie poruszać się w stronę odbiornika fali, wystąpi skrócenie czasu przelotu fali i wzrost odbieranej częstotliwości. Dotyczy to wszystkich fal w naszym wszechświecie.
Nie zapominajmy o tym, że zintegrowany nośnik fali światła jest połączeniem odmiennych względem siebie działań energii grawitacji lokalnej i energii lokalnego eteru. Ponadto taki zintegrowany (połączony) nośnik fali zmienia kierunek swego działania wraz z odległością od ciała centralnego, które tworzy ten zintegrowany nośnik, przez co powstają dwie jakby przeciwne sobie energetyczne strefy V2+V3 oddziaływań (wpływu) na prędkość i częstotliwość fali światła. Każde bez wyjątku ciało materialne, tworzy wokół siebie takie dwie strefy energetyczne, oddzielone od siebie granicą geostacjonarną, której odległość zależy tylko masy danego ciała, gdzie kierunek oddziaływania zintegrowanego nośnika na falę światła (falę radiową), po przekroczeniu tej granicy, zmienia się zawsze na przeciwny. Pamiętajmy tylko że ostateczny, uśredniony bilans tych zmian zawsze daje nam taki sam wynik (taki sam stan fizyczny fali), jaki był przed pokonaniem przez falę światła tych dwóch stref energetycznych.

Jak widzimy opisane procesy zdecydowanie odbiegają od procesów opisywanych przez Lorentza, Dopplera i Macha. (patrz Graf M)
 
Nadmienione zasady dotyczą także fali radiowej wysłanej z ciała umieszczonego na dużej wysokości nad powierzchnią Ziemi, lub odwrotnie, wysyłanej z Ziemi do tego ciała. Musimy w tym przypadku uwzględnić już dość znaczną prawie promieniową prędkość odpływu eteru produkowanego przez materię Ziemi, pomijając na tym etapie rozważań jego pozorny, poziomy ruch względem powierzchni wirującej Ziemi.
Porównajmy ten proces do szybszego biegu eterowych dżet w kosmosie, w obliczu malejącej energii grawitacji kosmicznej, a zbliżone działanie ziemskiego eteru w obliczu malejącej energii grawitacji ziemskiej, staje się całkowicie jasne.
 
Mamy już prawie gotową odpowiedź na pytanie, co wywołuje dodatkową i to dość wyraźnie zmienioną (historyczną) dylatację czasu (nawigacyjną poprawkę), na którą tak ochoczo powołują się zwolennicy obecnej rozumianej postaci teorii względności.
 
Wspomniana poprawka przelotu „paczki” sygnału nadawanego z nadajnika na pokładzie dowolnego satelity, w tym satelity GPS, wynika z opisywanego wyjątku. Muszę tu jeszcze raz podkreślić, że jest to tylko dodatkowa poprawka (korekta, skrócenie) faktycznego czasu biegu fali radiowej w kierunku Ziemi, która nie wynika bezpośrednio z teorii względności.
Według (Grafu M), tuż przy powierzchni Ziemi, energia grawitacji ziemskiej wykazuje znaczną przewagę nad spowalniającym działaniem energii ziemskiego eteru i bieg fali światła (fali radiowej ze stacji na orbicie geostacjonarnej) przyśpiesza i rośnie odbierana na Ziemi jej częstotliwość. Pozioma i dwukierunkowa prędkość światła wynosi zawsze c = 299792458m/s. Natomiast w strefie między Ziemią, a oddalającym się punktem od jej powierzchni, energia grawitacji ziemskiej traci na wartości, i pozornie zyskuje na wartości energia eteru ziemskiego. Po wyrównaniu tych wartości uzyskujemy największą wysokość - czyli orbitę geostacjonarną, dla nieskończenie małej masy satelity. Przekroczenie tej odległości, skutkuje tym, że satelita o bardzo małej masie własnej opuści naszą Ziemię, a o bardzo dużej masie (nieco mniejszej od masy Ziemi), przyjmie wyższą orbitę geostacjonarną - większą od obecnej orbity Księżyca.
Teoretycznie sygnał radiowy wysłany z oddalającego się satelity z poza tej orbity i odebrany na Ziemi będzie wykazywał coraz dłuższy czas biegu oraz niższą odbieraną częstotliwość pomiarową, która dąży do zrównania z częstotliwością nadajnika satelity na oddalającej się orbicie. Rejestrowany na Ziemi czas przelotu fali wydłuży się i powróci do naturalnego czasu przelotu fali z tej odległości od satelity. Pozostaje tylko wyższa częstotliwość niewidzialnego zegara na satelicie, o której Ziemia, ani kosmonauta, nic nie wiedzą i bez ustnej wymiany informacji między tymi obiektami na ten temat, nigdy wiedzieć o tym nie będą. Odbierany w odbiorniku rytm fali radiowej satelity i niewidzialny (niezauważalny) rytm zegara satelity, to dwa różne procesy fizyczne, mimo że źródło tworzenia tych rytmów jest wspólne (to same). Dlatego powyżej strefy geostacjonarnej, rośnie przewaga działania energii eteru ziemskiego nad energią grawitacji ziemskiej i czas przelotu jeszcze bardziej się wydłuża i jeszcze bardziej rośnie częstotliwość (rytm) niewidzialnego zegara na satelicie, mimo że w odbiorniku przy Ziemi, ten podwyższony rytm spada i uzyskuje taki sam rytm jak lokalnie widziany rytm na oddalającym się satelicie.
Spadek prędkości fali radiowej z nadajnika satelity spada w miarę wzrostu odległości od strefy geostacjonarnej, w kierunku otwartej przestrzeni. Nie jesteśmy w stanie oszacować spowolnienia tej prędkości, ponieważ nie jest dokładnie znany maksymalny zasięg oddziaływania eterowej strefy poza geostacjonarnej. Ponadto jak już wiemy zasięg strefy eterowej, jest jednak zależny głównie od masy ciała centralnego, od którego oddala się opisywany satelita.
By łatwiej zrozumieć uśrednioną prędkość światła, wysyłamy do satelity geostacjonarnego impuls światła. Ten odbija się od lustra na satelicie i powraca na Ziemię. Mierzymy czas przelotu światła (tam i z powrotem) i po przeliczeniu, bez względu na odległość od satelity, otrzymujemy właśnie uśrednioną (skuteczną) i zawsze taką samą prędkość światła ok.. 300000km/s.
Zupełnie inaczej będzie, gdy lustro na satelicie zastąpimy komputerowym zespołem nadawczo-odbiorczym i zapiszemy w pamięci komputera pokładowego zaistniałe zmiany.
Na (Grafie M) przekrój walca jest przesadnie duży, lub jego wysokość przesadnie mała, gdzie energetyczna strefa eterowa V3, powinna być kilkaset razy dłuższa od energetycznej strefy grawitacyjnej V2.
Na grafie pola przekroju stożków w strefach V2+V3, spadają na granicy geostacjonarnej, co dowodzi że światło docierające do tej granicy z dalekiego kosmosu, jak i z powierzchni Ziemi obniży swoją częstotliwość (barwę). Podstrefy (se) i (sg), występują wewnątrz skupionej materii i w przypadku naszej Ziemi nie odgrywają żadnej roli.


 
Wróćmy jednak do geostacjonarnej wysokości satelitów GPS.
Normalny czas w jakim z satelity GPS, dociera do nas światło (fala radiowa) z odległości (wysokości orbitalnej h) ok.. 20180 km, wynosi ok. 67,3 milisekund i jest to naturalny czas biegu fali (czas naturalnej dylatacji). Natomiast wyliczana poprawka tej dylatacji w odbiorniku GPS jest dość złożonym procesem i chyba nie do końca dobrze zrozumianym. Wygląda na to, że nie uwzględnia naturalnego czasu biegu fali do odbiornika. Tu grawitacja ziemska teoretycznie zwiększa prędkość i zmniejsza czas przelotu fali oraz zwiększa odbieraną częstotliwość (rytmu zegara stacji), a energia eteru ziemskiego częściowo hamuje tę prędkość i zwiększa (wydłuża) czas przelotu tej fali oraz w wyniku sprężania fali przez przeciwną energię eteru ziemskiego, częstotliwość odbieranej fali dodatkowo rośnie. Mimo to fala radiowa ostatecznie biegnie szybciej od prędkości światła, zwiększając już dość wysoką odbieraną jej częstotliwość. Opisywana poprawka, jest tym większa im dalej od powierzchni Ziemi znajduje się nadajnik wraz z opisywanym zegarem i odwrotnie, ale tylko w strefie od powierzchni Ziemi do orbity geostacjonarnej. Samo wyliczanie poprawki jest więc trochę jakby nie w tą stronę. Z częstotliwości odbieranej fali wynika, że grawitacyjny czas przelotu fali zmniejsza (skraca) się o ok.. 39 mikrosekund na dobę, a prędkość fali nieznacznie przekracza startową (uśrednioną) prędkość światła, jaka występuje wówczas na granicy geostacjonarnej nadajnika tej fali.
Tak właściwie to od 67,3 milisekund czasu naturalnego przelotu fali radiowej, natura grawitacji ziemskiej odejmuje nam wyliczoną poprawkę tylko o ok. 0,44 nanosekundy w ciągu jednej sekundy lokalnego czasu zegarowego, co daje nam  39 mikrosekund na dobę.  Zwróćmy uwagę na to że ten ostatni czas jest prawie dwa tysiące razy krótszy od tego pierwszego czasu. Wtedy właściwy czas przelotu fali radiowej wyniesie ok. 67,3ms - 39us na jedną dobę działania systemu GPS, co jest wynikiem bardziej prawidłowym, a przynajmniej bardziej zrozumiałym. Zwróćmy uwagę, że naturalny czas przelotu fali, w tym przypadku jest wartością stałą.
 
Stąd odbierana grawitacyjna poprawka zmniejsza (skraca) naturalny czas przelotu fali (67,3milisekund) z nadajnika do odbiornika, dokładnie o 39 mikrosekund w ciągu doby. W ciągu roku łączny przyrost tego skrócenia wyniesie ok.. 0,014sek. Różne źródła, różnie podają tą wartość.
Teraz w celu prawidłowego działania systemu GPS, program komputerowy systemu ponownie dodaje tę czasową poprawkę i redukuje częstotliwość rytmu zegara (częstotliwość nadajnika), tak by odbierana częstotliwość, była równa częstotliwości zegara odbiornika, a prędkość światła dla komputera w odbiorniku GPS była równa dokładnie 299792458m/s. Pozostaje nam tylko faktyczny i rzeczywisty czas przelotu nadawanych fal i prawidłowa częstotliwość odbioru sygnałów z różnie oddalonych nadajników GPS w stronę do odbiornika GPS. 
 
Trzeba tu jeszcze zauważyć, że pozioma względem Ziemi uśredniona (dwukierunkowa, lustrzana) prędkość światła, jest wartością stałą, a wprowadzana poprawka dotyczy tylko pionowych i jednokierunkowych zmian tej prędkości. W ten sposób uzyskana stała wartość pionowych prędkości fali radiowej i różna pozioma odległość wielu satelitów GPS od odbiornika GPS pozwala, na dość proste i bardzo dokładne wyliczenie aktualnej pozycji tego odbiornika. Jest to uproszczony opis tego procesu, ale w ten sposób najłatwiej go zrozumieć.
Jak widzimy na (Grafie M), suma grawitacyjnego przyspieszenia czasu i eterowego opóźnienia czasu biegu fali radiowej do odbiornika, daje nam zawsze stałość czasu lokalnego (przekrój pola całego walca). Czas lokalny zawsze upływa tak samo szybko, niezależnie od tego na którym promieniu przestrzennym wokół Ziemi, taki walec umieścimy i niezależnie od odległości zegara satelitarnego od powierzchni Ziemi na tym promieniu. - w tym również od przestrzennej odległości dowolnego ciała od centrum wszechświata.
 
Uwaga: Wszystkie rozbieżności w podawaniu czasów przelotu fali i odbieranych częstotliwości, wynikają tylko z tego, że te teoretyczne, jednak różnią się nieznacznie od tych stwierdzanych doświadczalnie, tylko dlatego że wpływ zmiennych warunków orbitowania oraz wpływ bliskich obiektów astrofizycznych na te wyniki jest nieunikniony.
Trzeba również dodać, że temperatura mas powietrza i turbulencje ciśnieniowe w atmosferze oraz zjonizowane powietrze, w pewnym i niewielkim stopniu wpływają również na niewielkie różnice opisywanej poprawki, która ostatecznie wynosi 38,58 mikrosekund na dobę.
 
Z pomocą wyjaśnienia tej poprawki, przychodzi promieniowa prędkość ekspansji energii eteru z powierzchni naszej planety. Jak wiemy działanie ciążenia powszechnego, a tak właściwie to wartość przyspieszenia ziemskiego, które rośnie wraz ze spadkiem wysokości, bardzo mocno wpływa na prędkość opadania skupionej materii atomowej. Ponieważ zarówno światło, jak i fala radiowa skierowana z małej wysokości np.. orbitalnej w stronę Ziemi, posiada jednak znikomą masę, więc reaguje na działanie ciążenia powszechnego, przyspieszając ruch tej fali (paczki fali) w kierunku Ziemi. Grawitacja ziemska przy tej wysokości satelity jest jeszcze dość duża, a energia (prędkość) naturalnej ekspansji eteru z materii Ziemi na tej wysokości satelity, jest jeszcze zbyt mała. Mimo to, energia eteru ziemskiego powoduje jednak bilansowe nieznaczne wydłużenie czasu biegu fali radiowej z nadajnika GPS o ok.. 7,1 mikrosekund na dobę. Jak widzimy teoria bezwzględności przypisuje teoretyczne wydłużenie czasu biegu fali o 7,1 mikrosekund energii eteru ziemskiego, a ten faktycznie wyraźnie skrócony i rejestrowany czas przelotu fali jest czasem pomniejszonym o tę wartość. Teoretyczne czysto grawitacyjne skrócenie czasu przelotu fali powinno wynieść ok. 44,87543 mikrosekund na dobę. Ta teoretyczna wartość jest więc większa od faktycznie rejestrowanej wartości, która jak już wiemy, wynika z bilansowania się działania teoretycznej przeciwnej energii eteru ziemskiego z większą teoretyczną energią grawitacji ziemskiej - czyli ostatecznie „wydłuża” ten czas przelotu fali o te 7,1 mikrosekund. Po odjęciu tej wartości, realne i mierzalne na Ziemi skrócenie czasu przelotu fali wyniesie ok. 38,58 mikrosekund na dobę. Daje to skrócenie drogi sygnału z nadajnika do odbiornika o 11566 km na dobę - czyli tylko 0,134 metra na sekundę zegarową. Teoria względności nie zakłada istnienia eteru i stąd nie zakłada występowania lokalnej prędkości światła mniejszej lub większej od uśrednionej (lustrzanej) prędkości c. W przypadku nadajników GPS źródło fali jest w zasadzie stacjonarne (prawie stała wysokość satelity nad powierzchnią Ziemi), a porusza się tylko nośnik tej fali, czyli ziemski eter.
Jak widzimy eterowe opóźnienie sygnału, w tym przypadku posiada ścisły związek z rejestrowaną (odbieraną) i to dużo wyższą częstotliwością nadawanej fali.
Jeżeli grawitacyjny wzrost prędkości fali  pod prąd ziemskiego eteru wywołuje wzrost odbieranej częstotliwości w odbiorniku przy Ziemi, to ten wzrost częstotliwości, sumuje się z niewidzialnym wzrostem częstotliwości nadajnika, który wynika z większej wysokości zegara nadajnika względem Ziemi. Niewidoczny przyrost rytmu zegara nadajnika, dodaje się do tej podwyższonej i rejestrowanej (odbieranej) częstotliwości, tak samo jak rejestrowane skrócenie czasu (biegu, przelotu) fali, odejmuje się od naturalnego czasu przelotu tej fali. Bilansowanie się procesu grawitacyjnego z procesem eterowym, jednak wydłuża teoretyczny i grawitacyjny bieg fali w kierunku Ziemi, ostatecznie przyjmując rejestrowane przyspieszenie z teoretycznych 44,88 mikrosekund na pomiarowe (praktyczne) 38,58 mikrosekund na dobę.
Trochę inna wersja opisowa tego samego procesu.
Odbiornik GPS odbiera bardzo mocno podwyższoną częstotliwość, co nie jest zgodne z obecnie przyjętą grawitacyjną interpretacją teorii względności. Ta mówi, że nadajnik powinien zmniejszyć częstotliwość nadawania wraz ze spadkiem przyśpieszenia ziemskiego - czyli wraz ze wzrostem wysokości satelity, a teoria bezwzględności mówi że wraz ze wzrostem wysokości satelity, powinien jednak wystąpić wzrost odbieranej częstotliwości na Ziemi. I w końcu tak właśnie się dzieje. Tyle że ten odbierany wzrost jest dużo, ale dużo większy od tego wyliczanego na podstawie teorii względności. Te dwa opisane procesy ciągle z sobą rywalizują, a przy stałej wysokości satelitów GPS, w tej rywalizacji występuje jednak przewaga działania energii grawitacji ziemskiej nad energią eteru ziemskiego. Jak już wiemy, te mocno zwiększone efekty pomiarowe na Ziemi, powodowane są przede wszystkim zgodnym kierunkiem większej energii grawitacji ziemskiej z kierunkiem fali radiowej, przy jej powierzchni i niezgodnym kierunkiem eteru ziemskiego z kierunkiem tej fali. Technologia GPS ratuje sytuację obniżając częstotliwość nadawanej fali o ten  wzrost odbieranej częstotliwości i wprowadzając wyliczaną poprawkę. Pozostaje wówczas tylko niczym nie zakłócony czysty i naturalny czas przelotu fali z nadajników do odbiornika na Ziemi.
Teoria względności szeroko opisuje sytuacje oraz podpiera się dużą ilością animacji obrazowych przykładów, gdy źródło fali przemieszcza się w nieruchomym (czytaj w nieistniejącym) nośniku tej fali. Niestety nie spotkałem takiej animacji (opisu teorii względności), w którym nośnik fali (niekończąca się pionowa rzeka ziemskiego eteru) przemieszcza się prawie pionowo w górę, a zarówno źródło fali (nadajnik na orbicie prawie geostacjonarnej) jak i obserwator (odbiornik fali radiowej na Ziemi) są nieruchome oraz zanurzone w tym nośniku. (Graf M, także Graf N i O).
Uwaga: Ruch tego eteru jest na bieżąco pomniejszany przez przeciwną energię grawitacji ziemskiej. Zapewniam, że wówczas rzeczywisty przebieg zjawiska fizycznego będzie zachodził zupełnie, ale to zupełnie inaczej i to on tworzy opisane poprawki systemu GPS.
Ten proces należy do jednego, ale jak już wiemy, bardzo znaczącego przykładu potwierdzającego słuszność teorii bezwzględności.
Jednak należy zauważyć, że absolutna teoria bezwzględności mówi, że wraz z wysokością stacji orbitalnej, niewidzialny rytm zegara faktycznie przyśpiesza, a jego materia rozpada się szybciej i jest to proces całkowicie rzeczywisty, mimo że lokalnie niewidzialny (niezauważalny). W praktyce przy naszych ziemskich warunkach prędkości i wysokości orbitalnej, jest on prawie pomijalnie mały. Uwaga: To faktyczne i niewielkie przyspieszenie niewidzialnego rytmu zegara satelity jest zawarte w rejestrowanej na Ziemi dużo wyższej częstotliwości rytmu nadajnika, ale trudno jest ją oddzielić od tej rejestrowanej.

 
Taki przyśpieszający prędkość światła proces, zachodzi tylko dlatego, że fala radiowa przy tej wysokości satelity, bardzo mocno reaguje na kierunek działania ziemskiej energii grawitacji, a mniej na hamującą energię eteru ziemskiego, który na tej wysokości satelity, posiada jeszcze zbyt małą prędkość odpływu w stronę kosmosu z materii naszej planety. Mimo, że wartość energii eteru nie jest zbyt duża, to ta fala dociera do odbiornika GPS o te teoretyczne 7,1 mikrosekund wolniej (jakby wolniej o tą wartość). Odbiornik GPS, wykorzystuje więc rzeczywisty, choć zafałszowany energią ziemskiej grawitacji informacyjny proces fizyczny, który wynika z faktycznego przyśpieszenia prędkości fali radiowej w kierunku Ziemi przez tą energię, mimo że jest również na bieżąco korygowany, przez hamującą energię eteru ziemskiego. Ot i cała tajemnica poprawki GPS oraz opisywanego jakby pozornego (informacyjnego) oraz nadmiernego przyspieszenia odbieranego na Ziemi rytmu czasu zegara stacji orbitalnej. Mało tego ta eterowa poprawka-korekta teoretycznego i grawitacyjnego czasu biegu fali z nadajnika do odbiornika GPS, jednoznacznie potwierdza istnienie eteru oraz jego promieniowy wypływ z materii naszej planety, który to wypływ posiada coraz większą prędkość (energię) w miarę oddalania się od powierzchni Ziemi. Jak widzimy zbilansowana grawitacyjno-eterowa poprawka zgodna z teorią bezwzględności, odejmuje się od naturalnego biegu fali radiowej z nadajników GPS do odbiornika GPS na Ziemi.
Mimo, że atomowy zegar nadajnika GPS wykazuje, prawie pomijalnie mały faktyczny przyrost swego niewidzialnego rytmu i taktu, to opisywane zjawisko zachodzi jednak tak, jakby zegar w satelicie GPS cykał dużo, ale to dużo szybciej od jego faktycznie przyśpieszonego rytmu, czyli również dużo, ale to dużo szybciej od zegara w odbiorniku GPS przy powierzchni Ziemi. Dzięki zbilansowanemu działaniu ziemskiej grawitacji i działaniu energii ziemskiego eteru stale produkowanego przez materię Ziemi, odbiornik GPS „widzi” (odbiera) „paczkę” nadawanego sygnału radiowego jednak nieco wcześniej z niewielkim opóźnieniem eterowym, z częstotliwością dużo wyższą od częstotliwości nadawanej fali, która jak już wiemy wymaga odpowiedniej korekty w nadajniku.
Opisywana różnica czasu biegu fali od nadajnika do odbiornika oraz zmiana odbieranej częstotliwości fali, nie wynika więc tylko z teorii względności. Przyśpieszenie czasowe biegu fali oraz wzrost odbieranej częstotliwości fali są jednak zdecydowanie inne (raczej dużo większe), od tych które wynikają tylko z założeń czysto grawitacyjnej teorii względności.
Energia ziemskiego eteru spowalnia bieg fali radiowej do odbiornika na Ziemi, ale jednocześnie wspomaga grawitacyjne sprężanie fali do dużo wyższej odbieranej częstotliwości, niż wynika to z grawitacyjnej teorii względności, ale tego już nikt nie raczył zauważyć.
 
Uwaga: Informacja o stanie danego zjawiska, w postaci obrazu zjawiska oddalonego od nas na pewną odległość (wysokość), może być jednak fizycznie przekazywana szybciej lub wolniej od uśrednionej prędkości światła w próżni i w tym tkwi cała tajemnica skrócenia czasu przelotu fali radiowej z satelity do odbiornika na Ziemi.
Tak na marginesie i na podstawie (Grafu M), nasuwa się następny wniosek, że rzeczywiście wystąpi taka odległość małego satelity od Ziemi (daleko poza granicą geostacjonarną), że bilans oddziaływania malejącej sprężającej ziemskiej grawitacji i rosnącej rozprężającej energii eteru ziemskiego, nie spowoduje żadnej zmiany częstotliwości i zmiany przyspieszenia naturalnego biegu fali między nadajnikiem na satelicie, a odbiornikiem na Ziemi i odwrotnie.
Jedynie może wystąpić tylko okresowe i krótkotrwałe utrwalenie przyspieszenia wskazywanej godziny na zegarze satelity, który zostanie bardzo szybko sprowadzony na Ziemię - czyli wystąpi czasowe utrwalenie niewidzialnego przyspieszenia rytmu zegara satelity, które będzie wynikać tylko z odległości satelity od powierzchni Ziemi i zwiększonego (przyspieszonego) na orbicie obniżenia jego masy.
 
Poprawka naturalnej dylatacji czasu w opisywanym procesie, jest dla obserwatora faktycznym i jednocześnie tylko informacyjnym zjawiskiem fizycznym, mówiącym o tym z jakim wypadkowym kierunkiem (zwrotem) nośnika fali i z jaką prędkością tego nośnika, dana informacja do nas dotarła (biegła).
 
Jak już wiemy, w tym przypadku teoria względności absolutnie nie znajduje swojego uzasadnienia i wprowadza nas w błąd tłumacząc, że zegar na wysokiej orbicie idzie wolniej, a to tylko odbiornik lub obserwator na Ziemi widzi i faktycznie odbiera przyspieszoną w czasie falę „paczkę” i na dodatek o dużo, ale naprawdę dużo wyższej częstotliwości, niż wynika to z dwóch sprzecznych z sobą założeń głoszonej teorii względności. Opisywany efekt osiąga maksymalną wartość, gdy satelita będzie umieszczony na granicy geostacjonarnej, przy czym odległość tej granicy jest ściśle uzależniona od masy ciała centralnego i od masy satelity. Przy masie sztucznych satelitów, ta masa nie odgrywa praktycznie żadnej roli (jest zbyt mała).
 
Kiedy zaczynamy rozumieć ten nadzwyczajny i rzeczywisty proces, dochodzimy do jakże oczywistego wniosku, że teoria względności blisko powierzchni ciał niebieskich posiadających masę podobną do masy Ziemi, nie zostaje spełniona, a taki proces zaczyna zachodzić tylko zgodnie z opisywaną teorią bezwzględności.
 
Nie jest to proces wszechświatowy. Jest to tylko i wyłącznie lokalny proces fizyczny, który dość intensywnie zachodzi w niewielkiej odległości od powierzchni danego ciała niebieskiego posiadającego znaczną masę i tylko w dwóch strefach energetycznych, gdzie nieunikniony przyrost rytmu niewidzialnego zegara tylko ciągle rośnie.
Rosnący od środka Ziemi promień (wysokość) walca (Graf G2) bardzo dobrze tłumaczy ten nadzwyczajny niewidzialny przyrost rytmu zegara satelity.
Ten zróżnicowany proces energetyczny wpływając na zmienną prędkość i częstotliwość fali światła, kończy się po przekroczeniu tych dwóch stref w stosunkowo niedużej odległości od danego ciała (ok..2000 średnic ciała) i nie ma większego wpływu na ogólnie przyjętą stałą (uśrednioną) prędkość światła w otwartym kosmosie, między odległymi ciałami niebieskimi, nawet tak małymi jak satelitarna odległość planet od centralnej gwiazdy.
 
Wspomniana poprawka GPS jest więc bardziej powiązana z efektem Coriolisa, niż z teorią względności. Efekt Coriolisa, jak już wiemy, wynika tylko i wyłącznie z ciągłego ruchu wirowego Ziemi. Ponadto ten ruch w żaden sposób nie wynika z obecnie rozumianej teorii względności, która odrzuca istnienie eteru. Ruch wirowy naszej planety, wynika tylko i wyłącznie z przepływu przez nią, energii grawitacji i wypływu z niej właśnie energii odrzucanego przez naukę eteru. Najdziwniejsze jest to że, interferometr Henry Gale, który pozwolił na wyznaczenie prędkości kątowej Ziemi - czyli również pozwolił na potwierdzenie efektu Coriolisa, a nie zdołał potwierdzić istnienia eteru, a może tego dokonał, tyle że wynik był źle zinterpretowany i tak pozostało do dziś.
 
 
Stąd efekt Coriolisa oraz wspomniana poprawka GPS, jak najbardziej potwierdzają  istnienie eteru, jak i potwierdzają słuszność teorii bezwzględności.
 
Twórca teorii względności nie zauważył, że prędkość światła może być lokalnie wartością zmienną i nie zauważył, że realny zegarowy czas lokalny jest stałą wartością fizyczną, a jego rytm i takt wartością absolutnie nienaruszalną (wzorcową). Jak widzimy, każdy z nas ma prawo się mylić.
 
System satelitarny GPS nie jest jedynym systemem satelitarnym w którym eter odgrywa znaczącą rolę, gdzie ustalona bezwzględna (lustrzana) prędkość światła, eliminująca wpływ energii wszechobecnego eteru i gęstości (energii) wszechobecnej grawitacji wynosi dokładnie  c = 299.792.458m/s.
Należy więc opisać także funkcjonowanie stacji orbitalnej, orbitującej na wysokości ok. 400km od powierzchni Ziemi.
Grawitacyjne przyspieszenie biegu fali jest tym większe, im wartość przyspieszenia ziemskiego jest większa - czyli im mniejsza jest wysokość satelity nad Ziemią. Jest to tylko grawitacyjny wzrost odbieranej częstotliwości fali, rejestrowany faktycznie przez odbiornik na Ziemi, który zawiera w sobie również niewidzialny wzrost rytmu zegara satelity, z tytułu wzrostu odległości satelity od powierzchni naszej planety, lecz jak już wiemy, nie sposób tego przyrostu rytmu zweryfikować (wykazać oddzielnie).
To dlatego zegar atomowy w niewidoczny dla nas (względny sposób) nieznacznie śpieszy się, wraz ze wzrostem wysokości (odległości od powierzchni Ziemi), ale po sprowadzeniu zegara na Ziemię, przyspieszony rytm tego zegara wraca jednak do ziemskiej normy. Dziwne że przez tyle lat od ogłoszenia teorii względności, również tej tak oczywistej prawidłowości nikt nie zauważył. O tym już nie wspomina się w tak prowadzonych eksperymentach, a jest to bardzo ważny szczegół. Być może ten efekt jest celowo przemilczany, ponieważ ewidentnie podważa słuszność teorii względności.
 
Ten sam zegar na stacji obserwowany lokalnie przez kosmonautę, bez względu na wysokość orbitowania, zawsze będzie pokazywał dalej taką samą lokalną godzinę i będzie szedł dalej tym samym rytmem i gdyby nie radiowa wymiana informacji między Ziemią, a stacją orbitalną, kosmonauta nigdy by nie wiedział, że zegar atomowy na stacji idzie jednak względnie szybciej od zegara na Ziemi, lub zegar na Ziemi idzie względnie wolniej od zegara na stacji. Takie są prawa czasu lokalnego w relacji z niewidzialnym i nadrzędnym czasem zegarowym.
Ponadto im dalej od ziemskiego ciążenia powszechnego, tym eterowy niewidzialny rytm (bieg) będzie teoretycznie narastał, ale rytm odbieranej na Ziemi częstotliwości wywołany spadkiem tego ciążenia będzie malał. Wraz ze wzrostem wysokości satelity, niewidzialny rytm (bieg) zegara nadajnika satelity będzie jednak coraz wyższy (ten eterowy), a ten grawitacyjny odbierany na Ziemi coraz niższy. Czas przelotu fali mierzony przy odbiorniku na Ziemi, będzie coraz mniej korygowany (skracany) przez energię ziemskiej grawitacji, a za to coraz bardziej będzie korygowany (wydłużany) przez energię eteru ziemskiego i ta grawitacyjna korekta w postępie geometrycznym maleje, wraz z każdym wzrostem wysokości (odległości) satelity od powierzchni Ziemi poza granicą geostacjonarną. Jest to wyjątkowo płynny proces w skali oddalania się satelity od powierzchni Ziemi. Im dalej od naszej planety, tym niższy grawitacyjny rytm (bieg) zegara jest odbierany w bazie ziemskiej, ale za to wyższy jest eterowy rytm niewidzialnego zegara na satelicie. Wystąpi taka odległość satelity od Ziemi i taka odległość od granicy geostacjonarnej, że odbierana częstotliwość nadajnika na Ziemi, będzie taka sama jak w nadajniku i poprawka dylatacyjna nie wystąpi (nie będzie konieczna). Pamiętajmy tylko o tym, że naturalny czas przelotu fali radiowej będzie się jednak wydłużał z godnie z rosnącą odległością satelity od Ziemi.
Tu należy się dokładniejszy opis (Graf M). W zależności od kierunku ruchu (biegu) fali radiowej (światła) względem powierzchni Ziemi, efekty będą całkowicie odmienne. Kiedy fala radiowa (światło) z początkową prędkością c, oddala się od ziemskiej materii, występuje przewaga działania energii grawitacji, która hamuje bieg fali do granicy geostacjonarnej i prędkość fali spada poniżej prędkości c. Po przekroczeniu tej granicy zwiększa się już wartość energii eteru ziemskiego w stosunku do malejącej wartości energii grawitacji ziemskiej i fala ponownie przyśpiesza swój bieg, osiągając maksymalną prędkość równą c. (Graf G2). Całkowicie odwrotna sekwencja wystąpi, gdy fala radiowa (światło) będzie poruszać się z odległego kosmosu od początkowej prędkości światła c, w kierunku powierzchni naszej planety.
Niestety kiedy zegar z satelitą będzie powracał do powierzchni Ziemi, jego niewidoczny i wyższy rytm czasu eterowo-grawitacyjnego, przechodząc sekwencyjnie przez opisane strefy energetyczno-czasowe, powróci do ziemskiego rytmu i czasu.
 
Wygląda to tak, jakby końcowy (finalny) bilans rytmów niewidocznych czasów grawitacyjno-eterowych, występujący na całej drodze przelotu fali przez opisywane odmienne strefy energetyczne, tworzył niezmienny uśredniony rytm wszystkich zegarów lokalnych i wszystko wskazuje na to, że tak właśnie jest.
 
Dlatego wszystkie zmiany, które zaszły wzdłuż drogi dwóch różnych stref energetycznych w parametrach fali radiowej, zostają całkowicie wycofane w czasie powrotu zegara satelity na Ziemię, a pozostaje tylko ten niewidzialny i zarazem faktyczny minimalnie przyśpieszony rytm (bieg) zegara oraz minimalnie mniejsza masa materii, które po pewnym czasie również powrócą do rytmu-biegu czasu i takiego stopnia spadku masy, jaki obowiązuje w danym czasie w podobnej materii przy powierzchni Ziemi. Jednak naturalnego i przyspieszonego procesu starzenia się materii lub zmian jakie zaszły w wyniku przypadkowych reakcji i innych zdarzeń losowych na stacji orbitalnej w tej materii, wycofać już nie można. Jak widzimy naturalne i nieznacznie przyspieszone procesy starzenia się materii na stacji i na Ziemi nie zachodzą w takim samym tempie (w bliźniaczy i identyczny sposób), to tylko ich lokalne zegary i tylko dla ich lokalnych obserwatorów, zawsze będą iść tak samo i zawsze będą pokazywać taką samą lokalną godzinę.
 
Taki zegar sprowadzony na Ziemię, nie wykaże tak dużego przyspieszenia jakie wynika z odbieranej na Ziemi fali radiowej, a tylko niewielkie oraz faktyczne jego przyśpieszenie, wynikające z czasu przebywania na stacji oraz z odległości (wysokości) stacji od Ziemi, które po pewnym czasie, jak już wiemy także zostanie wycofane i zegar będzie pokazywać taką samą godzinę, jak zegar ziemski.
To samo dotyczy procesu zwiększonego tempa spadku masy materii orbitującej na niskiej orbicie, które również powoli powraca do naturalnego tempa spadku masy tej materii, po sprowadzeniu jej na Ziemię. Niestety, jak już wiemy naturalnego oraz nieznacznie zmienionego procesu starzenia się materii, natura i w tym przypadku cofnąć już nie może, tak jak nie może cofnąć naturalnego procesu starzenia się materii na Ziemi.
 
Tylko dlatego, że zegar na stacji jest oddalony od powierzchni Ziemi na znaczną wysokość (czyli inaczej posiada większą prędkość orbitalną względem powierzchni Ziemi), to po roku orbitowania stacji kosmicznej, jednak wystąpiło w nim dodatkowe względne przyśpieszenie jego rytmu, ok.. jednej setnej sekundy. Uwaga: To przyspieszenie rytmu zegara sprowadzonego na Ziemię, nie ma nic wspólnego z rejestrowaną wartością przyrostu przyśpieszenia biegu fali z bardzo dużym wzrostem częstotliwości odbieranej na Ziemi fali ze stacji. Jest to jeden z przykładów fałszywego (dualnego) obrazu teorii względności. Okazuje się, że tak faktycznie, to tylko odbiornik na Ziemi odbierał przyśpieszone paczki fali o dużo, ale to dużo wyższej częstotliwości - czyli tylko informacja do Ziemi docierała z grawitacyjnym przyspieszeniem i na dodatek z mylącą i to dużo większą częstotliwością.
Taka wartość przyrostu względnej dylatacji czasu wystąpiła po 5657 okrążeniach i przy prędkości stacji 28800km/h (8km/s). Jak już wiemy przyśpieszenie odbioru biegu paczki sygnału radiowego w kierunku ze stacji orbitalnej do powierzchni Ziemi, było obserwowane (odnotowywane) tylko na Ziemi. W rzeczywistości tak dużej lokalnej zmiany odmierzanego i obserwowanego czasu w tych zegarach, nigdy nie było i nigdy nie będzie, a ponadto nawet ten niewidzialny dla kosmonautów, niewielki przyrost rytmu zegara na stacji, po sprowadzeniu tego zegara na Ziemię, po pewnym czasie powróci do rytmu ziemskiego.
 
Teraz widzimy już jak bardzo źle jest interpretowana teoria względności.
 
Przedstawiona hipoteza opisuje wzmaganie się grawitacyjnej teorii względności Einsteina z eterową teorią bezwzględności na prawie podobnej zasadzie, jak II zasada termodynamiki, wzmaga się z V zasadą termodynamiki. W jednym i drugim przypadku, te dwa różne procesy występują jednocześnie i wzajemnie się przenikają, ale zawsze jeden z nich jest nieco mocniejszy (wykazuje przewagę swego działania), a ponadto zwykle ten drugi jest przed nami sprytnie ukryty.
  
12. Sposób na sprawdzenie poprawności teorii bezwzględności.
 
Istnieje prawie idealny sposób, żeby teorię bezwzględności sprawdzić. Umieszczamy satelitę na orbicie geostacjonarnej z odpowiednim urządzeniem technicznym. Naprzeciw satelity na równiku Ziemi, umieszczamy identyczne urządzenie techniczne wyposażone w zsynchronizowane komputery rejestrujące. Urządzenia są wyposażone w nadajniki radiowe rytmu zegarowego i w odbiorniki tego rytmu - czyli w zegary sterowane na odległość. Raz na dobę zsynchronizowane komputery w tych urządzeniach zapisują datę i dokładną godzinę wskazywaną przez ich odbiorniki zegarowe. Dla pewności cykl powtarzany może być wielokrotnie. Po serii takich pomiarów, sprowadzamy komputer z satelity i porównujemy wskazania odbiornikowych zegarów w tych dwóch komputerach. Jeżeli różnica wskazań zegarów odbiornikowych wyniesie w granicach 130 mikrosekund (2x65us/d), to teoria sumowania i różnicowania (bilansowania) prędkości światła (fali radiowej) z prędkością eteru ziemskiego (nośnika fali radiowej) z energią grawitacji ziemskiej, jest słuszna, a istnienie kwestionowanego przez naukę eteru, jako nośnika fali radiowej, stanie się niepodważalnym faktem. (Graf O).
Doba posiada 86400 sekund, pomnożona przez ok.. 0,75ns/s (nanosekund na sekundę), daje nam ok. 64,8us (mikrosekund) dobowego przyspieszenia wskazań ziemskiego zegara odbiornikowego, lub ok. 64,8us (mikrosekund) opóźnienia wskazań satelitarnego zegara odbiornikowego. Nie została uwzględniona eterowa korekta tych dwóch czasów i te dwie wartości mogą być mniejsze nawet o 11us (mikrosekund).

 
Prędkość światła nie może być większa od uśrednionej (lustrzanej) wartości c = 299792548m/s, to jednak pod wpływem działania energii grawitacji ziemskiej i energii eteru ziemskiego - czyli zespolonego nośnika tej fali, zawsze będzie się sumować lub różnicować z tą uśrednioną prędkością w zależności od tego, w którą stronę względem centralnego punktu Ziemi fala radiowa będzie się przemieszczać.
 
Porównajmy taki sam proces, w przypadku pomiaru prędkości światła przy pomocy lustra umieszczonego na satelicie. Od razu widzimy, że nawet gdyby przewidywane różnice prędkości oraz różnice częstotliwości w dwu przeciwnych kierunkach biegu fali światła (fali radiowej) wystąpiły nawet o dużych wartościach, to samoistnie zbilansują się na zero i otrzymamy tylko znaną i niezmienną uśrednioną bezwzględną prędkość światła oraz taki sam jego kolor (częstotliwość) w odbiorniku fali. Lustro nie posiada pamięci i nie jest urządzeniem zapisującym (rejestrującym). Zmiany parametrów fali, jakie występują przy zmianie kierunku (zwrotu) biegu fali, nigdzie nie zostaną więc zapisane i dlatego nigdy o nich wiedzieć nie będziemy i nigdy nie poznamy ich wartości, przy lustrzanej metodzie pomiaru.
Mieliśmy bardzo duże szczęście, że dwukierunkowy pomiar prędkości światła był dokonywany przy pomocy dwóch luster, który rzeczywiście udowodnił wypadkową (uśrednioną) i zarazem bezwzględną (skuteczną) oraz niezależną od istnienia energii grawitacji ziemskiej i energii  eteru ziemskiego, prędkość światła równą 299792458m/s.
Energia grawitacji ziemskiej i energia eteru ziemskiego, nawet przy poziomym pomiarze prędkości światła opisanymi metodami, odgrywa taką samą rolę i zawsze daje nam uśrednioną wartość tej prędkości. Taka jest natura tych dwóch energii, które tak samo jak ustalają uśredniony rytm absolutnego czasu zegarowego, w tym rytmu każdego widzialnego zegara lokalnego, tak ustalają uśrednioną wartość prędkości światła w każdych dowolnych warunkach pomiarowych. Mało tego, te dwie wartości energii ustalają niezmienność stałej grawitacyjnej G oraz niezmienność stałej eterowej E.
 
Wygląda to tak, jakby grawitacja ziemska porywała za sobą zgęszczoną strefę eterową (masę) fali radiowej nadajnika na orbicie, a wypływająca z Ziemi energia eteru sprężała tę falę, podnosząc jej częstotliwość przy odbiorniku na Ziemi i odwrotnie w przypadku zamiany miejscami nadajnika z odbiornikiem. Wypływający z Ziemi eter jest punktem podparcia dla grawitacyjnego procesu sprężenia fali radiowej biegnącej od strony nadajnika na orbicie i odwrotnie.
Tak czy inaczej, istnienie energii eteru powinno zostać potwierdzone.
Proponowane doświadczenie przypomina dawny eksperyment Fizeau z wykorzystaniem zmiennego kierunku strumienia szybko przepływającej wody, jako nośnika fali świetlnej. Świat nauki nie zgodził się wówczas z dość kontrowersyjnymi wynikami pomiarów, które przy zgodnym kierunku wody z kierunkiem światła, potwierdzały większą prędkość fali światła od ok.. 300000km/s i odwrotnie przy kierunku niezgodnym. Natomiast w proponowanym doświadczeniu, zespolonym nośnikiem fali jest nie tylko eter ziemski, ale i grawitacja ziemska. Energia tego eteru wraz z odległością od Ziemi ciągle rośnie wraz rosnącą jego prędkością w kierunku otwartego kosmosu, a energia grawitacji ziemskiej w tym samym czasie maleje. Wiele wskazuje na to, że te dwie przeciwne sobie energie, mimo wszystko z sobą korzystnie współdziałają.
 
Podobny eksperyment udowadniający istnienie oraz wpływ kierunku ruchu eteru ziemskiego na względną zmianę rytmu czasu zegara, który jest zawsze radiową odmianą źródła światła, wykonali w roku 1971 dwaj naukowcy, Josesph Hafele i Richard Keating. Kierunek ruchu eteru wpływa na zmianę prędkości tego „światła” i objawia się zmianą częstotliwości zegara. Zainstalowali oni atomowy zegar (a tak dla pewności dwa takie same zegary) na pokładzie rejsowego samolotu między Ameryką, a Europą. Zegar na pokładzie samolotu w stosunku do takiego samego zegara na Ziemi, w czasie lotu do Europy wykazał ok. 59 nanosekund opóźnienia, a w czasie lotu z Europy do Ameryki, wykazał ok. 273 nanosekund swego przyśpieszenia. Takie dość krótkie, ale jakże znaczące zmiany rytmu zegara wystąpiły po ok. 8 godzinach lotu z prędkością bliską prędkości dźwięku, na dość niskiej przelotowej wysokości. Dla lepszego zrozumienia i uzasadnienia tego efektu posłużę się obrazowym przykładem (Graf P).

 
Jeżeli samolot przelatuje na wysokości ok.10000m nad powierzchnią Ziemi, to porusza się już w pewnym sensie także wzdłuż poziomych strumieni eteru ziemskiego. Należy tu wyjaśnić, że eter ziemski wypływa z jej materii, prawie pionowo w górę z niewielkim odchyleniem w przeciwnym kierunku do jej naturalnego wirowania. Im dalej od powierzchni planety, tym to pozorne odchylenie jest większe. Eter wyrzucany jest z powierzchni Ziemi prawie promieniście, przy niewielkim odchyleniu tego wyrzutu na zachód względem jej wiru, co tworzy energię odrzutu, która podtrzymuje stabilny jej wir. To nie eter wiruje wokół Ziemi, to Ziemia wiruje względem prawie stacjonarnego kosmosu. Wyrzucany w ten sposób z Ziemi eter, zyskuje coraz większą pozorną wysokość orbitalną, zostając z tyłu za wirem powierzchni Ziemi, w tym większym stopniu, im bardziej promieniście oddala się on od jej powierzchni. Na przelotowej wysokości samolotu, eter ziemski wykazuje już względny poziomy i równoleżnikowy swój ruch względem powierzchni Ziemi w kierunku ze wschodu na zachód. Zachodzi to w ten sposób, jakby eter spóźniał się za jej naturalnym wirem, tak jak spóźnia się jej naturalny satelita Księżyc. Jak już wiemy ten kierunek ruchu orbitalnego, możemy uznać zawsze za większą wysokość orbitalną, a przy większej wysokości (odległości) satelitarnej od ciała centralnego, niewidzialny kosmiczny rytm zegara jest zawsze wyższy. Potwierdzają to bardzo liczne eksperymenty, które do chwili obecnej zostały przeprowadzone, a nie zostały uznane przez świat nauki tylko dlatego, że podważają „słuszność” teorii względności.
 
Jeżeli materialne źródło światła (w tym przypadku zegar atomowy na pokładzie samolotu jest takim niewidocznym źródłem fali radiowej, która jest inną formą światła) i porusza się w kierunku zgodnym z ruchem wirowym Ziemi - czyli w pewnym sensie w przeciwnym kierunku do jej niewielkiego poziomego i pozornego ruchu eteru, który jest zawsze nośnikiem światła - to zegar na pokładzie samolotu zacznie cykać tak samo jak zegar ziemski, a nawet nieco wolniej. Jest to sytuacja, gdy samolot leci z zachodu na wschód.
Zupełnie odwrotnie będzie, gdy samolot porusza się ze wschodu na zachód. Wówczas zegar atomowy na pokładzie samolotu będzie cykał dużo, ale to dużo szybciej w stosunku do zegara ziemskiego.
Wnikliwy czytelnik zauważył, że te pozorne zmiany rytmu zegara nie są takie same dla tych dwóch przeciwnych sobie kierunków lotu. 
Wyobraźmy sobie teoretyczny stan, że samolot na wysokości 10000 metrów, tkwi przez osiem godzin nieruchomo względem powierzchni Ziemi. Jego zegar pokładowy z tytułu jego większej wysokości nad powierzchnią Ziemi, posiada przyśpieszony rytm  (wskazywany czas) o 166 nanosekund względem zegara na Ziemi.
Teraz samolot zaczyna się przemieszczać z prędkością ok.. 1000 km na godzinę, lub 278m/s ze wschodu na zachód. Jego zegar dodatkowo przyspiesza swój rytm o 107 nanosekund w ciągu ośmiu godzin lotu i w sumie jego końcowe przyspieszenie wyniesie 273 nanosekund.  W czasie lotu w przeciwną stronę ten sam zegar opóźnia swój rytm o te same 107 nanosekund. Wówczas jego końcowy rytm po ośmiu godzinach lotu, będzie niższy od ziemskiego o 59 nanosekund (o tyle nanosekund jego zegar się spóźnia).
Poprawiona teoria Lorentza, która dotyczy skracania i wydłużania materii będącej w ruchu względem eteru, również potwierdza taki wynik pomiarowy. Ponieważ Ziemia wiruje, to promieniowo (pionowo) wypływający z niej eter, wykazuje również nieznaczny ruch poziomy w kierunku ze wschodu na zachód. Teoretycznie nieruchomy samolot na wysokości 10000m i poziomy względny ruch eteru ziemskiego ze wschodu na zachód, spowoduje sprężenie tego eteru z eterem zegara i zegar jednak zwolni swój naturalny eterowy rytm z ok. 273  do 166 nanosekund, ale i tak będzie on jeszcze dużo wyższy od rytmu zegara na Ziemi. Taki nieruchomy samolot już „leci” pod prąd ziemskiego eteru.
Teraz gdy taki samolot będzie faktycznie leciał względem powierzchni Ziemi pod prąd poziomego ruchu eteru ziemskiego z prędkością równą lub większą od tej poziomej prędkości eteru względem Ziemi - to nastąpi jeszcze większe bezwładne sprężenie eterów ziemskiego z zegarowym od czoła zegara i od jego tyłu, przez energię napędową samolotu. Samolot będzie zużywać więcej paliwa. Oczywiście przy założeniu że nie ma żadnych wiatrów. Wtedy materia zegara jeszcze bardziej ulega spłaszczeniu wzdłuż swego poziomego ruchu, zwiększając bardziej swą średnicę. Taka materia przedłuża swe trwanie (zwalnia tempo swojego rozpadu) i zegar na pokładzie samolotu zmniejsza swój niezauważalny rytm (bieg) do takiego samego rytmu jaki posiada zegar ziemski, a nawet jeszcze bardziej - powodując nieznaczne opóźnienie względem zegara ziemskiego. Ten ruch samolotu jest równoznaczny z obniżaniem pomiarowego zegara dużo poniżej poziomu morza. Natomiast, gdy samolot porusza się w przeciwną stronę - czyli zgodnie z poziomym ruchem eteru ziemskiego, również z taką samą prędkością względem Ziemi, jak poprzednio - to nie następuje sprężenie eteru ziemskiego i eteru zegarowego od czoła zegara, a energia napędowa samolotu zmniejsza się. Samolot będzie zużywać mniej paliwa i osiąga jakby większą wysokość orbitalną. Wtedy materia zegara zmniejsza średnicę, skraca swe trwanie (przyspiesza tempo swojego rozpadu) i taki zegar zwiększa swój niezauważalny rytm w stosunku do rytmu zegara ziemskiego - a jego niezauważalne przyspieszenie będzie kila razy większe od przyśpieszenia zegara przy ruchu przeciwnym. Gdy samolot ląduje, jego zegar atomowy, zgodnie z teorią bezwzględności, powoli wraca do wskazań zegara ziemskiego. Również zmieniony stopień rozpadu materii, powoli powraca do stopnia eterowego rozpadu, jaki występuje w takiej samej materii na Ziemi. Uwaga: Naukowcy obserwujący atomowy zegar na pokładzie samolotu nie widzieli i nie byli w stanie zauważyć żadnych zmian rytmu na testowanych zegarach. Na tym polega niezmienność rytmu czasu lokalnego. Dla nich ten lokalny eksperymentalny zegar szedł, tak jak każdy zegar atomowy. Tylko radiowa wymiana informacji między samolotem, a bazą zegarową na Ziemi, pozwoliła na wykazanie tych zmian. Zmiany zostały zauważone także po wylądowaniu samolotu, ale były tylko czasowo zachowywane i powoli zanikły (wróciły do normalności).
Teraz już wiemy, że na te różne efekty zegarowe składa się nie tylko prędkość orbitalna, różny równoleżnikowy kierunek orbitowania (lotu) oraz wysokość orbity, ale przede wszystkim pozorny poziomy i równoleżnikowy ruch ziemskiego eteru względem powierzchni naszej planety. Stwierdzane nanosekundowe efekty zegarowe, które jak łatwo zauważyć, nie wpływają jednak znacząco na przyziemne procesy fizyczne.  
 
Nadszedł także czas na wyjaśnienie, jak takie procesy zachodzą w naszej bliskiej rzeczywistości.
 
Falą może być fala wodna, fala dźwiękowa lub fala elektromagnetyczna (światło) oraz odpowiedni nośnik dla każdej z tych fal. Ponieważ opisywana zasada jest wspólna dla wszystkich rodzajów fal i ich odpowiednich nośników, posłużę się ponownie przykładem ambulansu. Kiedy ambulans zbliża się do nas na sygnale dźwiękowym, to przed nim występuje sprężenie nośnika fali z jednoczesnym sprężeniem samej fali, a za ambulansem rozprężenie nośnika fali z jednoczesnym rozprężeniem tej fali, W miarę zbliżania się do nas ambulansu, słyszymy narastającą częstotliwość (narastający ton) dźwięku oraz poziom (siłę) dźwięku. Kiedy ambulans mija nas, słyszymy w odwrotnej kolejności spadek częstotliwości (obniżający się ton) dźwięku poniżej tonu sygnału ambulansu oraz osłabienie siły dźwięku. Gdy teoretyczna prędkość ambulansu osiągnie prędkość fali dźwiękowej, wystąpi efekt Macha. Fala przed ambulansem zostanie sprężona do bardzo małej strefy o wysokiej częstotliwości dla nas niesłyszalnej, a ta strefa wytworzy krótki słyszalny impuls dźwiękowy (paczkę, huk) o niewiarygodnej mocy za ambulansem, a następnie mocno obniżoną częstotliwość o niższej mocy.
To dlatego samolot śmigłowy, nigdy nie przekroczy prędkości dźwięku - czyli inaczej dźwiękowej bariery Macha. Statek wodny nie przekroczy prędkości fali wodnej, czyli wodnej bariery Macha. Podobnie materia nie przekroczy prędkości światła - czyli kosmicznej bariery Macha. Zarówno w jednym, jak drugim, tak i trzecim przypadku, próba przekroczenia tych prędkości, dla samolotu kończy się uszkodzeniem silnika i jego śmigła, a w przypadku statku wodnego, skończy się uszkodzeniem dziobu statku i śruby napędowej, a w materii rozpędzonej do prędkości światła, taka próba kończy się zawsze całkowitym rozpadem materii na cząstki eteru.
Inaczej rozumiana teoria Macha, potwierdza wysuwaną teorię bezwzględności. Nie opisuje ona przypadku, kiedy balon wysyła falę dźwiękową i porusza się razem z powietrzem (nośnikiem fali) z prędkością 1 Macha. Wówczas fala dźwiękowa względem Ziemi, będzie poruszała się szybciej od prędkości dźwięku (ok..2 Macha) przed balonem i dużo wolniej od tej prędkości za balonem, tylko ok..0,0 Macha - czyli powstanie za nim fala stojąca (Patrz także Graf T).
  
13. Prawo  zachowania energii i prędkości.

Opisywana teoria bezwzględności ustala równoważność masy materii i energii w niej zawartej. W ten sposób potwierdza prawo zachowania energii. Jeżeli energia i masa materii to ta sama wartość, to zanik masy powinien objawić się energią w postaci wzrostu jej prędkości. Tak się właśnie dzieje w procesach astrofizycznych wszechświata. Teraz jeżeli prędkość materii osiągnie uśrednioną prędkość światła, materia przestaje istnieć, zamieniając się w prędkość młodych cząstek eteru. Pozostaje więc tylko prędkość młodych i jeszcze dość masywnych cząstek eteru, jako dopełnienie równoważnika masy i energii. Młode cząstki eteru, w pustej już przestrzeni wszechświata, również kosztem swej masy zwiększają prędkość, ale już do prędkości cząstek eteru w superszybkich liniach grawitacji. Ponieważ każda materia, powstaje z energii superszybkich linii grawitacji kosmicznej, to prędkość cząstek eteru, po całkowitym rozpadzie materii, powinna ostatecznie zrównać się z prędkością cząstek eteru w super szybkich liniach grawitacji i tak właśnie się dzieje.. Materia naturalnie rozpadając się w ten sposób, zawsze zamienia się w młode cząstki eteru o największej masie i średnicy. Te cząstki samoistnie zmniejszają średnicę i zwiększają swoją prędkość liniowo-promieniową do prędkości V3, a ich częstotliwość wirowa rośnie do prawie nieskończenie wielkiej, ale suma ciągle spadającej prędkości obwodowej tej cząstki i ciągle rosnącej jej prędkości liniowo-promieniowej w kierunku granic kosmosu, będzie zawsze wartością stałą, która jak już wiemy wynika z prędkości cząstek eteru w młodych superszybkich liniach grawitacji kosmicznej. Ten proces jest podobny do zwijania linii grawitacji do postaci kłębka nici (cząstki materii), a następnie rozwijania tego kłębka nici, gdzie kłębkiem jest materia galaktyczna, a nawijaną i następnie rozwijaną nicią są szeregowe cząstki eteru, które w pustej i pozostałej przestrzeni wszechświata V3, ponowie zamieniają się w prawie nieskończenie cienkie, prawie nieskończenie szybko wirujące linie grawitacji kosmicznej, o prawie nieskończenie dużej prędkości liniowej. Takie koło rotacji energii kosmicznej,  może pracować wiecznie w tak zamkniętym obiegu energii.
Według tego prawa wszystkie bez wyjątków cząstki materii, w takim samym stopniu jak tracą masę, w takim samym stopniu zyskują na prędkości ekspansji liniowo-promieniowej, jak i na częstotliwości swej rotacji wirowej (osiowej). Ten warunek jest i musi być zawsze bezwzględnie dotrzymywany oraz zachowywany w każdych warunkach. Ponieważ prędkość cząstek eteru w superszybkich liniach grawitacji kosmicznej jest szacowana na prawie nieskończenie wielką, to wzór na energię masy materii powinien przyjąć postać E = m do szóstej potęgi lub dużo większej.
  
14. Prawo zachowania proporcji.
 
Według teorii bezwzględności, nie tylko maksymalna szybkość cząstek eteru, średni rytm czasu kosmicznego - czyli również stały rytm widzialnego zegara, uśredniona (lustrzana) wartość prędkości światła oraz maksymalna prędkość materii, stała grawitacji G, ale przede wszystkim przestrzeń oraz energia zawarta w tej przestrzeni posiadają stałą i ściśle określoną wartość.
Ponadto według teorii bezwzględności, we wszechświecie występuje bezwzględne prawo zachowania proporcji między energią grawitacji, energią eteru, energią materii i przestrzenią w której te energie występują. Ponieważ energia jest niezniszczalna i nie zmienia swojej wartości w czasie, to i cała nasza przestrzeń energetyczna wszechświata oraz proporcje energii w niej zawarte, są również wartością stałą (absolutnie niezmienną). Zmienia się tylko skala zjawisk, w których różne proporcje (stosunki wartości fizycznych) są zawsze zachowywane. Stąd prawo zachowania proporcji, przenosi się na każdy inny mniejszy układ satelitarny materii. To prawo jest nadrzędnym prawem w stosunku do znanego już prawa „złotej” proporcji.
Opisywana teoria bezwzględności, wykazuje dwa rodzaje systemów satelitarnych. Podstawowy system satelitarny, to dowolnie skupiona kulista materia otoczona tylko lokalną podwójną energetyczną strefą grawitacyjno-eterową V2+V3. Do tych systemów zaliczamy niezliczoną, prawie nieskończoną ilość kulistych cząstek materii od najmniejszej cząstki elektronu po największą kulistą cząstkę, którą jest centralnie skupiona materia płaszcza galaktycznego w centrum wszechświata. Drugi system satelitarny, to materialny system orbitalny, gdzie najmniejsze kuliste ciało materialne orbituje wokół ciała większego, a to większe orbituje wokół jeszcze większego itd., itd. Taka sekwencja zachodzi od momentu utworzenia orbitalnego płaszcza materii galaktycznej w centrum wszechświata i przenosi się w odpowiedniej skali na każdy mniejszy, podobnie funkcjonujący układ satelitarny materii. Musimy tylko pamiętać o tym, że dowolnie skupiona materia mniej, lub bardziej przyjmuje kształt dysko-podobny, otoczony  mniej lub bardziej dysko-podobną eterową atmosferą.
 
Prawo zachowania proporcji w każdej stabilnej galaktyce, wynika z kosmicznego prawa Kasimira - gdzie nieznacznie większa energia grawitacji kosmicznej w podstrefie (sg), działając na każdą materię, w połączeniu z lokalnie mniejszą przeciwną eterową energią odśrodkową, powoduje jej ciągłe skupianie i dlatego jest w stanie utrzymać przez stosunkowo długi czas, tyle opisywanych lokalnych rodzajów dość stabilnych systemów satelitarnych materii, przy ciągle kurczącej się i traconej masie materii galaktycznej.
Oprócz prawa Kasimira w każdej stabilnej galaktyce działa prawo Keplera, które wynika z działania kosmicznego cienia grawitacyjnego między ciałami kosmicznymi, skierowanego zwykle do centrum układu satelitarnego lub centrum galaktyki. Z tego prawa wynikają wszystkie odchylenia elipsoidalne w ruchach satelitarnych wszystkich ciał niebieskich w galaktyce - również w naszym układzie słonecznym. Absolutna teoria bezwzględności, nie wyklucza również wpływu energii (kierunku ruchu) wszechświatowego eteru, na tworzenie tych odchyleń.
 
Prawo zachowania wielu różnych proporcji najlepiej przedstawić za pomocą odpowiedniego grafu, w którym przenikające się wzajemnie pola stożków, opisują także stan energii, stan materii i energii całego wszechświata. (Graf R).
Jak już wcześniej było wspomniane, również na tym grafie pole przekroju walca jest przesadnie duże, lub jego wysokość przesadnie mała, gdzie energetyczna strefa eterowa V3, powinna być kilkaset razy dłuższa od energetycznej strefy grawitacyjnej V2 i kilka tysięcy razy dłuższa od strefy V1.
 
Gdy taki graficzny walec ustawimy wzdłuż, na dowolnym przestrzennym promieniu ekspansji materii galaktycznej wszechświata, to suma pól przekroju ostrosłupa czerwonego i ostrosłupa błękitnego w strefie V2 i V3, będzie przedstawiona jednakową średnicą - jednakowym polem przekroju całego walca. To pole posiada stałą wartość i przedstawia nie tylko stałość rytmu widocznego zegara lokalnego, ale również stałość maksymalnej prędkości cząstek energii eteru w przestrzeni wszechświata, która jak wiemy wynika z maksymalnej prędkości cząstek eteru w liniach grawitacji kosmicznej, z których każda materia jest zbudowana.

 
Należy zawsze pamiętać o tym, że proces zmian (wzrostu) prędkości składowych materii i energii (w tym przede wszystkim eteru), zachodzi tylko w jednym kierunku - czyli od centrum wszechświata do jego lustrzanej granicy. Odwrotny proces w ekspandującej materii wszechświata jest niemożliwy (zabroniony), ale jak już wiemy występować będzie tylko w strefie V0 - czyli bardzo blisko ogniskowej wszechświata, a tak właściwie tylko w jego ogniskowej. Na grafie promień V0 przedstawia jądro (masę) wszystkich młodych galaktyk wszechświata (super „czarnych dziur”), gdzie promień V1 pokazuje jak daleko sięga płaszcz materii galaktycznej wszechświata, a promień V2 i V3 pokazuje tylko energetyczną strefę grawitacyjno-eterową pozostałej przestrzeni wszechświata, gdzie nie ma już materii, ani fal światła. 
Według (Grafu R), teoria bezwzględności wyraźnie oddziela prędkość materii V1 od prędkości energii eteru  V2+V3. To dwie różne prędkości, to dwa różne procesy fizyczne. Wiemy ile wynosi maksymalna nieprzekraczalna prędkość materii V1, ale nie wiemy ile wynosi maksymalna prędkość cząstek energii V2+V3 - czyli również maksymalna prędkość cząstek eteru w młodych super szybkich liniach grawitacji kosmicznej.
O ile poznamy maksymalną prędkość cząstek eteru w superszybkich liniach grawitacji kosmicznej, to z sumy wartości V1, V2 i V3, będzie wynikać również długość promienia wszechświata oraz  przestrzenny wymiar całego wszechświata. 
Wymiar V1 oznacza także grubość płaszcza materii galaktycznej wszechświata oraz maksymalną prędkość ekspansji materii galaktycznej w tej strefie.
Wymiar V1 może także oznaczać średnicę każdego kulistego ciała materialnego, gdzie wymiar V2+V3 będzie odpowiednikiem podwójnej energetycznej strefy grawitacyjno-eterowej otaczającej takie ciało.
Oczywiście, że przedstawiony na rysunku stosunek wartości V1/V2+V3 nie pokazuje faktycznego stosunku średnicy i masy skupionego ciała do średnicy atmosfery eterowej V2+V3, tylko dlatego że taki rysunek musiałby posiadać wymiar większy od kilku, a może i kilkunastu boisk sportowych, przy zachowaniu wymiaru V1. Tylko wówczas stosunek wartości strefy V1 i stref V2+V3 byłby rzeczywisty. Uwaga: Faktyczny stosunek masy i średnicy jądra V1 do masy i średnicy eterowych obiektów satelitarnych V2+V3 w materii wynosi ok.. 1/4000 i odnosi się do wszystkich znanych i stabilnych układów satelitarnych materii. Stosunek V1 do V2+V3 może dotyczyć także stosunku średnicy punktu elektronowego elektronu do średnicy jego atmosfery eterowej, łącznej średnicy punktów elektronowych jądra atomowego do średnicy jądra atomowego, średnicy jądra atomowego do średnicy atomu, średnicy Słońca do średnicy całego układu słonecznego, średnicy centralnej gwiazdy galaktyki do średnicy (grubości) galaktyki wzdłuż jej osi wirowania, średnicy płaszcza materii galaktycznej wszechświata do średnicy całego wszechświata. Jak widzimy, w sumie powstaje sześć podstawowych systemów skupienia materii.
 
Materia traci masę i średnicę w strefie V1 na rzecz energii kinetycznej jej ruchu oraz na rzecz energii cząstek eteru. Natomiast cząstki eteru w strefie V2+V3 tracą masę i średnicę, tylko na rzecz wzrostu liniowej prędkości tych malejących cząstek (wzrostu ich energii liniowo-kinetycznej, przy jednoczesnym spadku masy i wzroście ich prędkości liniowej (inercji).
Analizując ten graf, możemy również szybciej zrozumieć odwieczną zasadę stałości rytmu zegara lokalnego i jakby nadrzędności jego wskazań (stały przekrój walca wzdłuż całego promienia wszechświata).
Łatwo jest zauważyć, że pola przekrojów tych dwóch jakby odwróconych stożków w podstrefach (se) i (sg) i w strefach V2+V3, opisują nam stan materii w galaktykach i stan energii wszechświata. Analizując ten graf, możemy zrozumieć wiele zależności w fizyce energii oraz zrozumieć zawiłe przebiegi wielu nieznanych zjawisk fizycznych naszego wszechświata.
Graf pozwala zrozumieć także fikcyjne założenia teorii względności, odnośnie względności rytmu czasu.
 
W praktyce kosmiczny i nadrzędny rytm niewidzianego zegara w każdej z opisywanych stref energetyczno-czasowych, niestety od środka wszechświata tylko ciągle szybciej, lub nieco wolniej, ale jednak płynnie narasta i przez cały nasz widzialny upływ czasu, zwiększa tempo tego narastania, mimo że tego nie widzimy.
 
Jak już wiemy, niezależnie od naturalnej, czy też sztucznie zwiększanej prędkości orbitalnej materii, widoczna lokalna sekunda zegarowa zawsze zachowuje wyjątkowo stałą wartość (stały przekrój walca), a materia stale traci na masie (błękitny stożek w strefie V1). Super dokładność zegara atomowego związanego z powierzchnią Ziemi, zdaje się to potwierdzać. Ponieważ takich zmian rytmu widzialnego zegara nie stwierdzamy. Świadczy to o tym. że ten rytm jest wyjątkowo niezmienny (wzorcowy). Taką zmianę rytmu zegarowego, powinien odnotować tylko niewidzialny zegar kosmiczny - czyli tylko jego niewidocznie wirująca tarcza. 
 
Tak czy inaczej teoria względności, nie odgrywa w naszej ziemskiej rzeczywistości tak wielkiej roli, jaka by wynikała z jej gloryfikacji przez naukowy świat. Świat nauki zbyt mocno zachłysnął się tą teorią i obecnie dostaje niestety naukowej czkawki. Za to opisywana teoria bezwzględności wydaje się być niezastąpiona i będzie wyznaczać nowy kierunek badań naukowych i będzie odgrywać bardzo istotną rolę poznawczą, jak i pilotującą rolę praktyczną.
  
 15. Procesy naturalnego i sztucznie wspomaganego rozpadu materii.
 
Bardzo duże zmiany w czasie naturalnego rozpadu materii, zostały jednak potwierdzone przy prędkościach materii bliskich prędkości światła. Doświadczenie zostało przeprowadzone przy pomocy cząstki składowej jądra atomowego, która posiadając małą prędkość swego ruchu, samoistnie (naturalnie) rozpada się w ściśle określonym dość krótkim czasie i pokonuje ściśle określony odcinek drogi, zanim się rozpadnie. Ta sama cząstka rozpędzona, do prędkości światła, przy pomocy wielkiej (gigantycznej) energii akceleratora z zewnątrz, pokonała drogę wielokrotnie dłuższą i istniała znacznie dłużej zanim się rozpadła.
 
W tym przypadku jest bardzo proste wytłumaczenie przyrostu jej masy i wydłużonego czasu jej rozpadu. Jeżeli przyjmiemy, że eter jest wszechobecny - to występuje on również w komorze akceleratora. Jeżeli gęstość eteru ziemskiego jest zbliżona właściwościami do właściwości powietrza, to przy tak dużym przyspieszeniu prędkości tej cząstki materii, wystąpiło jego bezwładne sprężenie od czoła ruchu rozpędzanej cząstki materii oraz równoczesne ograniczenie rozpadu przez energię napędową, od tyłu tej cząstki. Faktyczny czas rozpadu takiej cząstki mógł się więc wielokrotnie wydłużyć.
 
Eksperyment nie udowodnił jednak, że taki sam proces będzie występować w przypadku naturalnego i dość wolnego przyrostu prędkości ekspansji materii galaktycznej wszechświata, ponieważ eksperymentalna cząstka materii rozpadła się, zanim sprężony od czoła eter zdołał się rozprężyć (przyjąć stan ustalony - czyli osiągnąć prędkość światła).
Taki sam proces zachodzi z podobnymi cząstkami kosmicznymi, nadlatującymi do nas z kosmosu z prędkościami bliskimi prędkości światła. Nie oznacza to jednak, że te cząstki żyją dużo dłużej, to tylko sprężony od czoła eter nie pozwala im na naturalny i dość szybki proces rozpadu, dlatego docierają do powierzchni Ziemi, mimo że przy normalnie małej prędkości, rozpadają się już w termosferze naszej Ziemi.
Naturalny przyrost prędkości materii naszej galaktyki jest jednak zgodny z ruchem eteru kosmicznego i trudno oczekiwać w nim procesu czołowego sprężenia tego eteru przez tak ekspandującą materię. Stąd obecny proces ekspansji materii galaktycznej nie posiada i nie spełnia cech przedstawionego doświadczenia. Cząstki materii galaktycznej rozpadają się więc dużo szybciej w miarę jak ta materia choć powoli, ale jednak zwiększa swą prędkość ekspansji.
Jest to więc tylko częściowe potwierdzenie słuszności teorii względności, ale za to całkowite potwierdzenie teorii bezwzględności - przy tak dużych energiach napędowych i tak dużych przyśpieszeniach i tak dużych prędkościach cząstek, względem prawie stacjonarnego eteru w naszej rzeczywistości.
Dowodzi także, że tylko ogromne przyśpieszenie prędkości materii powoduje jej zmniejszony proces starzenia się.
 
Jeżeli materia zegara porusza się szybciej od naturalnego i wszechobecnego ruchu eteru wszechświatowego, lub eter porusza się szybciej od materii zegara, która może być nawet całkowicie nieruchoma, to taki zegar zawsze idzie wolniej i jego materia starzeje się wolniej. Jeżeli materia zegara porusza się coraz szybciej razem z naturalnym ruchem wszechświatowego eteru w stronę jego granic, to niewidzialny zegar (jego tarcza) idzie coraz szybciej i materia zegara starzeje się coraz szybciej. Tak też przebiega naturalny powoli narastający postęp starzenia się każdej materii galaktycznej, zachodzący w wyniku stale rosnącej prędkości materii każdej galaktyki oraz ciągle spadającej gęstości grawitacji wszechświata. Opisane procesy są jak najbardziej realne, tyle że dla nas lokalnie są absolutnie niezauważalne - czyli są całkowicie przed nami sprytnie ukryte.
Stąd absolutna teoria bezwzględności jest połączeniem opisu świata Niutona, Tesli, i wielu innych opisów z opisem świata według teorii względności.
Należy pamiętać o tym, że wszechświatowy eter kosmiczny nigdy nie miesza się z eterem produkowanym przez lokalne ciała niebieskie. Dotyczy to również eteru naszej Ziemi i każdego eteru produkowanego przez oddalone od siebie ciała materialne o dowolnej wielkości. Należy tylko pamiętać o grawitacyjno-eterowej odległości geostacjonarnej każdego kulistego skupiska materii i jeżeli ta odległość będzie mniejsza od tej geostacjonarnej, wystąpi przyciąganie się (a raczej wpychanie na siebie) takich kulistych skupisk (cząstek) materii. Etery z różnych źródeł, a właściwie ciała produkujące eter, zawsze się od siebie odpychają i tak musi pozostać na zawsze, tyle że kosmiczna energia grawitacji może ten proces odwrócić i robi to, przy odległości tych ciał od siebie, mniejszej od krytycznej (mniejszej od geostacjonarnej). Przy odległości mniejszej od krytycznej, takie dwa ciała zwykle łączą się w jedną całość. Przy większej odległości od krytycznej, zawsze się od siebie odpychają i tworzą własne przestrzenie energetyczne, w których zjawiska fizyczne zachodzą inaczej i są nimi jakby rozdzielone od siebie. Zwykle wówczas tworzą wzajemny i trwały system satelitarny (patrz Graf N). Ich działanie ogólnie jest trochę podobne do odpychania się jednoimiennych biegunów magnesów trwałych, gdzie każdy biegun tworzy własną i niezależną odpychającą strefę (przestrzeń) oddziaływań własnych linii energetycznych, a my jako odpowiednik grawitacji, usiłujemy ten proces wzajemnego odpychania się zatrzymać z różnym skutkiem. Tak samo energia (gęstość) eteru produkowanego przez skupione ciało kosmiczne tworzy wokół swej przestrzeni, jednoimienne i odpychające oddziaływanie wobec odpychającej energii (gęstości) eteru produkowanego w podobny sposób przez drugie blisko położone ciało kosmiczne. 
 
Cząstki eteru pochodzące tylko z jednej przestrzeni (z jednego ciała niebieskiego), a osiągające duże prędkości swej ekspansji, chętnie łączą się szeregowo, tak jak opiłki żelazne w polu magnetycznym i tworzą w ten sposób prawie nieskończenie długie super szybkie linie podobne do linii grawitacji, zmierzające do bardzo odległych krańców kosmosu.
Dlaczego cząstki eteru produkowane przez materię, przy małej swej prędkości ekspansji odpychają się wzajemnie jak elektrony, a przy dużej swej prędkości ekspansji, wykazują właściwości magnetyczne i mogą się łączyć jak mikro-magnesy w bardzo długie ciągi (linie) - tego nie wiemy. Być może posiada to ścisły związek ze zmniejszaniem się średnicy tych cząstek (zmniejszaniem energii odpychającej), wraz z rosnącą ich prędkością ekspansji w otwartej przestrzeni. Malejąca odległość Kasimira (odległość mniejsza od grawitacyjno-eterowej odległości geostacjonarnej) odgrywa tu zasadniczą rolę i gdy ta odległość spadnie poniżej trzech średnic cząstek, to zarówno atomy, elektrony, jak i cząstki eteru, już się nie odpychają, a zaczynają się łączyć (przyciągają się). Tyle że inaczej łączą się różnej wielkości cząstki materii, a inaczej elektrony, a jeszcze inaczej cząstki eteru.
Mało tego, tak utworzone szeregowe linie cząstek eteru, nadal wzajemnie się od siebie odpychają oraz tak się odchylają i zmieniają kierunek względem wszechświatowych odśrodkowo-promieniowych linii eterowych, że zaczynają płynąć razem, równolegle obok siebie w tym samym kierunku. W ten sposób w zgodzie z naturą płyną, tylko w kierunku granic wszechświata i nabierają coraz większej prędkości oraz wymieniają (wyrównują) energię między sobą. Innego kierunku tworzyć nie mogą (jest to przez naturę zakazane). Następnie, odbijają się od lustrzanej granicy wszechświata i powracają do jego centrum, już jako pełnowartościowe i nadal rozpędzające się młode linie grawitacji. W ten sposób dochodzimy do połączenia oddziaływań grawitacyjnych z oddziaływaniami elektromagnetycznymi (eterowymi).
Teraz zaszokuję twierdzeniem, że przed promieniowaniem kosmicznym i promieniowaniem słonecznych cząstek szybkich, nie chroni naszą Ziemię żadna magnetosfera - ona jest zbyt słaba (ledwie odchyla igłę magnetyczną kompasu). Tę ochronę zapewnia nam tylko i wyłącznie potężna energia eteru, który ciągle jest produkowany i wypływa w ogromnych ilościach z materii Ziemi w kierunku kosmosu. Eter z Ziemi wypływa mocniej przy równiku, słabiej przy biegunach. Dlatego bieguny Ziemi są mniej chronione przed cząsteczkowym promieniowaniem słonecznym, które wówczas bez problemów dociera do jonosfery, zderza się z jej cząstkami i wywołuje zjawisko zorzy polarnej. Jak już wiemy naturalne pole elektromagnetyczne Ziemi (jej pole magnetyczne) jest mikroskopijną formą (wartością) całkowitej energii eteru produkowanego przez jej materię i nie jest w stanie jej chronić przed żadnym promieniowaniem kosmicznym. Pas Van Allena do złudzenia przypomina powłokę eterową Ziemi, zatrzymywaną przez wysokoenergetyczne elektrony kosmiczne, które jednak reagują na słabe ziemskie pole magnetyczne i układają się wokół Ziemi w rejestrowany sposób. Jest i drugie bardziej sensowne wytłumaczenie. Słabe oddziaływanie pola magnetycznego jest rejestrowane tylko poziomo względem Ziemi, co oznacza że jego pionowe oddziaływanie może mieć dziesiątki, a może i setki razy większą wartość. Wówczas nasze ziemskie pole magnetyczne, podobnie jak fale światła, byłoby powszechną formą wypływu pewnej i niewielkiej części eteru ziemskiego w tej postaci z materii Ziemi. Jest takie moje doświadczenie, które potwierdza to przypuszczenie. Najpierw budujemy typową igłę magnetyczną z żelaza, wyważamy ją i zawieszamy na osi naszego kompasu. Igła idealnie poziomo układa się do powierzchni Ziemi, ale nie wskazuje nam kierunku północ-południe. Musimy ją namagnesować silnym magnesem. I tu niespodzianka. Namagnesowana igła stosunkowo wolno pokazuje nam magnetyczne bieguny ziemskie, ale prawie błyskawicznie północnym jej końcem, odchyla się do powierzchni Ziemi. Taki kompas dziwacznie wygląda, ale podpowiada również, że pionowa struktura pola magnetycznego Ziemi jest wielokrotnie większa od tej poziomej.  
 
My żyjemy w takiej rzeczywistości, w której nasza Ziemia, cały czas pędzi wraz z naszą galaktyką z już zawrotną i ciągle, choć powoli rosnącą prędkością, w kierunku zewnętrznej materialnej granicy wszechświata. Ta prędkość ciągle rośnie zmierzając do prędkości światła, a jej materia traci coraz szybciej swoją masę i ten proces jest procesem samo wzmacniającym się. O tym musimy zawsze pamiętać, analizując dowolny proces fizyczny związany z energią i materią, jak i o tym że nieruchoma materia na powierzchni Ziemi, również posiada naturalną i ciągle rosnącą prędkość równą naturalnej prędkości ekspansji materii naszej galaktyki.

Według opisywanej teorii bezwzględności, absolutnie zerowa prędkość liniowa materii, występuje (i to  tylko na dość krótko) w ogniskowej wszechświata.
 
Nasuwa się dość oczywisty wniosek. Naturalne i bardzo powolne zwiększanie się prędkości materii galaktycznej w tym materii naszej Ziemi, wywołuje proces szybszego rozpadu materii - czyli również wywołuje przyspieszenie naturalnego procesu starzenia się materii żywych organizmów. Taki stan podpowiada nam, że w nie tak odległej historii, żywe organizmy żyły dużo dłużej niż obecnie i posiadały rozmiary dużo większe niż obecnie.
 
Natura zawsze wybiera taki kierunek ruchu materii, który jest dla niej najbardziej korzystny. Jeżeli w procesach technicznych, nauczymy się korzystać z właściwego i naturalnego kierunku ruchu materii, to będziemy w stanie bez ograniczeń korzystać z darmowej energii, która stale przepływa przez materię naszego otoczenia.
Nawet wystrzeliwana w kosmos rakieta, poddaje się temu prawu (temu kierunkowi). Jest to tak oczywisty fakt, że nawet nie zastanawiamy się na tym, dlaczego natura to robi w taki, a nie inny sposób.
 
Podobnie natura dokonuje i wybiera tylko jednokierunkową i dość szybką ekspansję materii obserwowanego wszechświata, jeden kierunek widzialnego czasu w którym występuje tylko i wyłącznie ciągły oraz stale zwiększający się naturalny spadek masy każdej materii oraz przyrost nadrzędnego rytmu niewidzialnego zegara. Zastanawiamy się dlaczego natura tak postępuje i szukamy odpowiedzi. Mimo, że energia grawitacji kosmicznej, stara się ten proces zatrzymać i ciągle odbudowuje nam nieunikniony ubytek masy materii, to w wyniku stale spadającej gęstości grawitacji kosmicznej i rosnącej prędkości ekspansji materii galaktycznej, stopnień odbudowy tak traconej masy, jest zawsze i z każdą chwilą coraz mniejszy i materia niestety stale traci swą masę i robi to coraz szybciej. Nie można się temu dziwić, ponieważ przy bardziej rozproszonej materii, przy ciągłym spadku gęstości grawitacji jest dużo łatwiej (sprawniej) wyrzucać z niej energię eteru, w kierunku ciągle jakby powiększającej się pustej przestrzeni między cząstkami (ciałami) rozpraszanej w ten sposób materii. Takie są prawa każdej eksplozji i geometrycznego kształtu kuli, którą niewątpliwie jest przestrzeń całego naszego wszechświata i w której taka eksplozja w sposób ciągły zachodzi.
 
Opisywany i zupełnie podobny proces, występuje także przy odbudowie masy jądra każdej materii atomowej, produkującej cząstki eteru, które zawsze odpływają z każdego jądra materii tylko w kierunku otwartego kosmosu i nigdy odwrotnie. Każde jądro materii atomowej jest mniejszą i wierną kopią funkcjonowania naszego wszechświata.  Tylko od lokalnej gęstości grawitacji - czyli również od naturalnej i bezwzględnej prędkości ekspansji danej materii, narzucanej przez wszechświatowy proces ekspansji materii galaktycznej, będzie zależeć czy w danej materii, będzie występować większe, czy mniejsze tempo spadku jej masy. Przy naszej, obecnej gęstości grawitacji kosmicznej, która bardzo powoli, to jednak ciągle zmniejsza swą gęstość oraz podobnie zwiększa prędkość ekspansji materii naszej galaktyki, cały czas zachodzi nieznaczne, ale jednak zwiększanie się eterowego tempa naturalnego spadku (ubytku) masy każdej materii atomowej.
 
Ponadto płynący w kierunku granicy wszechświata eter, powoduje taki efekt, że ciała astrofizyczne oglądane od strony centrum wszechświata i oglądane z przeciwnej strony będą świecić tak samo (w podobnej barwie). Ciała (galaktyki) bardziej oddalone od centrum wszechświata produkują podobny rodzaj światła pochodzący z powierzchniowej fuzji jądrowej wodoru w hel w ich gwiezdnych atmosferach i ich barwa nie ulega zmianie w stosunku do barwy ciał znajdujących się bliżej centrum (ich atmosfery są całkowicie podobne). Ten warunek jest słuszny tylko wtedy, gdy nasza galaktyka będzie się znajdować, gdzieś w środkowej części grawitacyjnej podstrefy (sg) płaszcza wszechświatowych galaktyk (Graf S). Na postawie wielkości (średnic) obserwowanych galaktyk, możemy próbować ustalić, gdzie jest granica wszechświata, a gdzie jest jego centrum. Galaktyki o dużej średnicy powinny wystąpić od strony centrum wszechświata i odwrotnie.

 
Należy się dodatkowy opis tego procesu. Światło biegnące w naszym kierunku od galaktyk znajdujących się bliżej centrum wszechświata, posiada naturalny odcień zbliżony do światła białego. Podwójna dodatnio-ujemna strefa grawitacyjno-eterowa V2+V3, występująca blisko tych ciał nie wywołuje żadnych zmian w barwie wysyłanego w naszą stronę światła. Bilans tych energii wychodzi zawsze na zero i odbierane przez nas światło nadal posiada teoretyczną biel.
Ponieważ nasza Ziemia wraz z naszą galaktyką oddala się od tych centralnych galaktyk, energią własnego eteru nieco szybciej od eteru wszechświatowego, to obserwujemy je w odcieniu ciepłym skierowanym w stronę czerwieni. Światło biegnące w naszym kierunku od galaktyk znajdujących się bliżej materialnej granicy wszechświata, również posiada naturalny odcień zbliżony do światła białego. Tu również podwójna strefa grawitacyjno-eterowa V2+V3, nie wywołuje żadnych zmian w barwie wysyłanego w naszą stronę światła. Bilans tych energii również wychodzi na zero i odbierane przez nas światło nadal posiada teoretyczną biel. Ponieważ te obiekty także oddalają się od nas, to jednak światło docierające do nas, przyjmie odcień ciepły skierowany w stronę czerwieni. Bilans efektów eterowo-grawitacyjnych w strefach V2+V3, wychodzi więc zawsze na zero i barwa świecenia galaktyk oraz intensywność ich światła jest zawsze taka sama, bez względu z jakiej odległości i z którego kierunku kosmosu dociera do nas ich światło. Przy odbiorze tego światła zachodzi taki sam strefowy proces, tyle że zachodzący w odwrotnej kolejności i dotyczy takich samych stref naszej galaktyki i stref przy naszej Ziemi.
 
Przy analizie wszystkich realnych procesów energetycznych, musimy zawsze uwzględniać aktualną gęstość grawitacji oraz aktualną prędkość naturalnej ekspansji energii eterowej w kierunku granic materialnego wszechświata.
Robimy to podobnie jak w rzeczywistych procesach termodynamicznych, zachodzących zgodnie z V zasadą termodynamiki, w których również nie bierzemy pod uwagę temperatury otoczenia, a tylko temperaturę zera bezwzględnego (absolutnego), która jest jedynym punktem odniesienia dla takich procesów.
 
Podobnie w procesach zachodzących w energetycznej przestrzeni kosmicznej, zgodnie z absolutną teorią bezwzględności, nie bierzemy pod uwagę lokalnie zerowej prędkości materii, a tylko bezwzględną i absolutnie zerową prędkość materii, jaka występuje tylko w ogniskowej wszechświata, która jest jedynym punktem odniesienia dla wszystkich procesów grawitacyjno-eterowych całego wszechświata.
  
16. Bezwładność i inercja materii.
 
Ponieważ każda sztucznie wymuszona (nienaturalna) lokalna zmiana bezwzględnej prędkości danej materii, wynikającej z naturalnej prędkości materii naszej galaktyki, nie może nastąpić natychmiast (błyskawicznie), to taki proces jest również odpowiedzialny za zjawisko inercji (bezwładności materii). Teoria absolutna dość dobrze opisuje pojawianie się i występowanie tej wartości fizycznej.
Skupiona i nieruchoma materia względem Ziemi, jest zawsze wypełniona eterem i otoczona znaczną masą i gęstością tych cząstek eteru. Eter otoczenia możemy porównać do właściwości wszechobecnego oceanu wody, tyle że rozpędzana materia cały czas produkuje swój własny dodatkowy eter i przypomina wiosło wioślarza lub mało opływową łódź, które stale całą swą powierzchnią wyrzucają z siebie wodę. Jeżeli szybkim i krótkim impulsem energetycznym, chcemy przesunąć tę materię w takim środowisku eterowym (wodnym), to ta materia stawia chwilowy opór (przeciwciśnienie), ponieważ musi rozpędzić również ten wszechobecny otaczający ją eter (wszechobecną masę otaczającej „wody”). Ponieważ wszechobecny eter w bliskim otoczeniu takiej materii, również posiada znaczną gęstość oraz masę, a opisywana materia dla tego eteru jest w tym przypadku prawie nieprzenikliwa (wzajemne odpychanie się), to musimy użyć do tego dodatkowej chwilowej energii, by również ten wszechobecny eter otoczenia rozpędzić. Opór jest tym większy im większą masę (gęstość) materii rozpędzamy (im większy jest jej własny eterowy żagiel). Tak chwilowo rozpędzony eter otoczenia razem z eterem produkowanym przez rozpędzoną materię, może napędzać (porywać za sobą) tą materię przez dość długi czas. Podobnie dzieje się z herbatą w czasie jej szybkiego mieszania w filiżance przy pomocy łyżeczki. Rozpędzona do postaci szybkiego wiru herbata (woda wraz z jej eterem) w filiżance, jeszcze przez chwilę porywa za sobą łyżeczkę w tym samym kierunku. Gwałtowna próba zatrzymania tak rozpędzonej materii wraz z jej eterem, powoduje również przedłużony napęd tej materii przez bezwładny ruch wszechobecnego eteru w jej otoczeniu, który występuje nawet w doskonałej próżni i jego ruch zawsze trwa do momentu zatrzymania tak rozpędzonego eteru. Tyle że w próżni robi to o wiele sprawniej i o wiele dłużej (bezstratnie). Dzięki takiemu odwrotnemu napędowi - czyli hamowaniu tej rozpędzonej materii wraz z wszechobecnym eterem ją otaczającym, możemy odzyskać poprzednio włożoną energię rozpędzającą. Jak widać prawdziwe oblicze również i tego procesu jest przed nami dość sprytnie ukryte. Prawda, że są to ciekawe zjawiska obok których do chwili obecnej przechodziliśmy tak obojętnie.
 
Posłużę się tu przykładem. Naoczni świadkowie z okresu pierwszej wojny światowej, opowiadali dziwne zdarzenia. Podobno pocisk artylerii, który przeleciał bardzo blisko żołnierza i nawet nie naruszył jego munduru, dokonał śmiertelnej destrukcji wewnątrz jego organizmu. Wygląda na to, że to sprężony eter otoczenia przez szybko poruszający się pocisk o dużej masie (zgęszczona przed nim eterowa fala uderzeniowa), uśmiercała takiego żołnierza. Podobnie jest, gdy karateka nieosłoniętą dłonią łamie stos cegieł. Na zwolnionym filmie poklatkowym widzimy, że szybki ruch ręki karateki, jeszcze nie zbliżył się do stosu, a cegły już zostały przełamane - one łamią się wcześniej przy pomocy energii sprężonej eterowej fali uderzeniowej. Eter posiada naturalnie dość dużą masę i dość dużą gęstość blisko powierzchni każdej materii i dlatego przy bardzo szybkim przyspieszeniu tej materii ulega przed nią wyjątkowemu bezwładnemu sprężeniu z eterem otoczenia, tworząc taką bardzo skuteczną i niszczycielską falę uderzeniową.
W tym miejscu odsyłam do najnowszych teorii Unruha-Doviesa-Fullinga.
 
Dodatkowy efekt bezwładności materii, wynika z grawitacyjnego zaczepiania się wewnątrzatomowych cząstek materii o prawie stacjonarne (trudne do odchylenia) linie grawitacji kosmicznej, które podobnie jak koło zamachowe w małym modelu samochodu zabawki, rozpędza się w wyniku tarcia jego kółek o podłoże w czasie jego popychania. Tak samo rozpędzane cząstki wewnątrz jądrowe materii (zwiększają swój wir) w wyniku tarcia materii wewnętrznej, o siatkę prawie stacjonarnych sferycznych linii grawitacji kosmicznej, a do tego potrzebna jest dodatkowa i chwilowa energia napędowa. Stąd taka materia stawia opór tej energii napędowej. W procesie odwrotnym, gdy chcemy gwałtownie zatrzymać taki rozpędzony samochodzik lub rozpędzoną materię, stawiają one również gwałtowny opór energii zatrzymującej (napędowej w odwrotnym kierunku).
Właśnie stąd bierze się bezwładność szybko rozpędzanej i tak samo szybko hamowanej materii.
Który z opisowych procesów odgrywa kluczową rolę, na tym etapie rozważań, nie jestem w stanie wyjaśnić (wykazać).
Mimośrodowy ruch materii tworzy nam jednokierunkową energię odśrodkową, a ta mówi nam z jaką energią eter z tej materii chce się z niej szybko wydostać. Jest to również dowód na to, że eter jednak posiada masę, a przepływając przez materię wywołuje tarcie, które demonstruje się w postaci energii odśrodkowej.
Taki bardzo szybki proces mimośrodowego wiru materii, jest jednak wyjątkowo szkodliwy dla stabilności samego procesu, jak i dla stabilności materii otoczenia. Jest on absolutnie niezgodny z prawami natury i wywołuje ciągłe straty energii napędowej. Oś napędowa mimośrodu jest zawsze połączona z podłożem (z materią Ziemi). Wiemy już, że wypływająca odśrodkowo z materii wirującego koła zamachowego energia eterowa, jest przez oś napędową koła uzupełniana energią napędową, ale również porywa za sobą energię eteru z otoczenia i materii naszej Ziemi. Jeżeli robi to przy pomocy mimośrodu, to takie niesymetryczne porywanie ziemskiego eteru wywołuje wibrację materii Ziemi. Tak właściwie robi to energia odśrodkowa mimośrodu, a ta zawsze powstaje w wyniku odśrodkowego przepływu eteru przez ramię mimośrodu. Taki sztuczny mimośrodowy sposób pobierania energii eteru ziemskiego, tworzy w materii Ziemi fale eterowe, które wywołują jednak niszczenie otaczającej układ materii (podłoża, punktu podparcia i usadowienia mimośrodu). Działanie mimośrodu przypomina cykliczne powstawanie chęci ograniczonej eksplozji materii, gdzie oddziaływania Kasimira, tę eksplozję (chęć jej eksplozji) cyklicznie zatrzymuje. Tu wyraźnie widzimy jak cyklicznie pobierany (przepływający) przez wirujący mimośród ziemski eter, usiłuje porwać za sobą materię Ziemi.
Opisywany proces pobierania i przepływu energii eteru ziemskiego zachodzi dość szybko raz z jednej strony mimośrodu, a następnie z drugiej jego strony w wyniku szybkiego ruchu wirowego materii mimośrodu, lub w wyniku szybkiego posuwisto-zwrotnego ruchu masy tłoka. W ten sposób tworzone umiarkowane wibracje (fale eterowe) materii otoczenia, możemy jednak praktycznie wykorzystać, przy zagęszczaniu mieszaniny różnych składników materii, lub w procesie wibracyjnego rozdzielania takich mieszanin. Ostatnio ten efekt wykorzystywany jest również w poszukiwaniach geologicznych. Taki wibracyjny sposób przepływu eteru przez materię Ziemi, tworzy fale eterowe w tej materii, a różnice w prędkości ich odbitego przepływu, będą zawsze informacją o budowie i wewnętrznym składzie tej materii. Ten proces jest całkowicie podobny do procesu radarowego lub każdego procesu Dopplerowskiego.
 
Opis fenomenu bezwładności eteru i bezwładnego ruchu materii, wiąże się bardzo ściśle z opóźnieniem wskazań zegara zamontowanego na wahadle poddawanemu grawitacyjnemu przyspieszeniu i opóźnieniu ruchu tej materii, a przede wszystkim cyklicznej zmianie kierunku ruchu materii wahadła z jego eterem. W takim procesie dochodzi do cyklicznego bezwładnego sprężania eteru produkowanego przez materię wahadła z wszechobecnym eterem otoczenia, raz z jednej i raz z drugiej strony tak poruszającej się materii wahadła, lub koła balansowego zegara. Wyobraźmy sobie wiosło, poruszające się w wodzie tam i z powrotem. Woda cały czas będzie sprężana na wiośle, raz z jednej, raz z drugiej strony wiosła. To samo dzieje się z eterem otoczenia w podobnie poruszającym się wahadle (kole balansowym zegarka). Ten proces zawsze spowalnia naturalny proces rozpadu materii wahadła i materii zegara na eter, zwalniając jednocześnie bieg (rytm) zegara umieszczonego na wahadle. Niestety wymaga stałego dostarczania energii podtrzymującej taki proces.
Im dłużej będziemy poddawać materię zegara takim cyklicznym ruchom mimośrodowym, tym zegar zamontowany na wahadle wykaże większe opóźnienie względem takiego samego zegara, będącego w spoczynku względem Ziemi, a materia zegara mniej się postarzeje. Każdy proces w którym dochodzi do rytmicznego przyspieszania i opóźniania ruchu materii, powoduje zwolnienie rytmu niewidzialnego zegara - czyli wyraźne zmniejszenie procesu starzenia się tak poruszającej się materii.
Jest taki eksperyment, który potwierdza ten opis. Zegar zamontowany na długim wahadle, które przez dość długi czas wahało się z podtrzymywaną prędkością rezonansową 32km/h, wykazał znaczne mierzalne opóźnienie względem takiego samego zegara na Ziemi będącego w stanie spoczynku.
To dlatego również, tuż po starcie rakiety kosmicznej, zegar na jej pokładzie wykazuje przez pewien czas opóźnienie względem zegara ziemskiego. Podobnie w czasie szybkiego powrotu rakiety na Ziemię wystąpi takie chwilowe opóźnienie zegara w rakiecie. Dodatnie i ujemne przyspieszenie materii rakiety jest wówczas największe i zanika, gdy rakieta osiąga żądaną prędkość, lub osiąga prędkość zerową.
 
W ten sposób zostały wyjaśnione wszystkie anomalie czasowe, niby związane z teorią względności, a faktycznie zachodzą one tylko zgodnie z przedstawianą teorią bezwzględności.
 
Zwróćmy uwagę na fakt, że w symetrycznej rotacji materii w typowym kole zamachowym, możemy stosować wielokrotnie większe prędkości i nic groźnego (destrukcyjnego) się nie dzieje. W wyniku dużej prędkości koła, występuje tylko i wyłącznie proces zwiększonego przepływu i zwiększonej produkcji eteru, który zamienia się w energię odśrodkową. Ta nadwyżka energii odśrodkowej powstaje w wyniku nieuniknionego zwiększania stopnia rozpadu masy materii koła na cząstki eteru, ale także w wyniku przepływu energii eteru ziemskiego (eteru otoczenia) przez materię koła i może być impulsowo zamieniona w energię dla nas użyteczną. W takim kole zamachowym zachodzi, jakby całkowicie odwrotny proces do wyżej opisywanego procesu mimośrodowego. Tu absolutnie nie dochodzi do bezwładnego sprężania się tych dwóch opisywanych eterów. Dlatego jest to tak bardzo bezpieczny i twórczy proces fizyczny, w stosunku do zwykle niszczącego procesu rotacji mimośrodowej materii. Możemy zarzucić, że zwiększony stopień zamiany masy materii, tak wirującego koła w energię eteru jest bardzo, ale to bardzo mały. Musimy jednak wziąć po uwagę, że ta zamiana masy materii koła, mimo że zachodzi powoli, to jednak zachodzi w całości - czyli w najwyższym stopniu w stosunku do dowolnej reakcji nuklearnej, gdzie ten stopień jest bardzo, ale to bardzo mały. Stąd całkowity (doskonały) rozpad materii koła może zachodzić bardzo, ale to bardzo długo i tak samo bardzo długo możemy z niego pobierać dużą energię tego rozpadu, zanim masa koła wyraźnie (zauważalnie) spadnie. Taki bardzo długi rozpad materii wirującego koła (dużo dłuższy od typowego rozpadu nuklearnego), zawdzięczmy przede wszystkim grawitacji kosmicznej, która na bieżąco odbudowuje przyspieszoną (zwiększoną) utratę masy koła, prawie w całości oraz stale pobieranemu przez oś koła eteru produkowanego przez naszą Ziemię.
 
 
17. Inne zjawiska starzenia się materii.
 
Opis Nr. 1
Teoria względności zakłada że kosmonauta, który porusza się jednostajnie z prędkością bliską prędkości światła - czyli w kierunku granic kosmosu, postarzeje się mniej od swego brata bliźniaka, który pozostał na Ziemi. Teoria bezwzględności mówi coś zupełnie odwrotnego i w przypadku długiego lotu z jednakową prędkością w tym kierunku, jego organizm będzie się starzał szybciej od naturalnego procesu starzenia się. I już nawet wiemy dlaczego. U takiego kosmonauty może wystąpić teoretyczny i spowolniony proces starzenia, ale tylko w przypadku, gdyby był poddawany ciągłym procesom przyspieszania i opóźniania prędkości rakiety, lub gdyby poruszał się w kierunku centrum wszechświata, a coś takiego, jak już wiemy nie ma najmniejszego sensu i w praktyce jest wręcz niemożliwe, a w naturze całkowicie zakazane. Taki proces możemy wywołać dużym nakładem energii tylko lokalnie i to na niewielką skalę.
Wzrost prędkości (częstotliwości) wirowej cząstek wewnętrznych materii (jąder) i częstotliwości orbitalnej jej satelitów, wywołany każdym ustabilizowanym i zarazem sztucznym wzrostem naturalnej prędkości ekspansji materii w kierunku do materialnych granic wszechświata (zgodnie z ruchem eteru kosmicznego), dowodzi również, że materia kosmonauty na stacji będzie się starzeć szybciej - czyli całkowicie odwrotnie niż głosi to teoria względności i postarzeje się tym bardziej, im dłużej będzie krążyć ze stałą prędkością na orbicie. Fakty są takie, że prędkość statku kosmicznego musiałaby przekroczyć prędkość eteru wszechświatowego, lub statek musiałby poruszać się pod prąd tego eteru, lub tkwić w przestrzeni nieruchomo, by proces spowolnienia starzenia się materii wystąpił. Wówczas efekt skrócenia Lorentza występowałby stale, a nawet zwiększałby się. Jak już wiemy, absolutne unieruchomienie materii, lub ruch materii w kierunku centrum wszechświata - czyli pod prąd kosmicznego eteru, jest przez naturę zabroniony i wymagałby niewiarygodnych ilości energii napędowej, a ponadto nawet, gdy taki stan się pojawi, jest przez naturę zawsze zawracany (odwracany) do kierunku właściwego.
Wszystkie różnice czasowe związane z dużą jednostajną prędkością, jak i z cyklicznie narastającą i malejącą prędkością materii, a zachodzące w zgodzie z ogłaszaną teorią bezwzględności, w przypadku koniecznego powrotu tej materii do stanu spoczynku (do punktu wyjścia, startu), podlegają procesowi, anulowania, skasowania, wycofania. Wszystkie informacyjne i zafałszowane eterem i energią grawitacji zmiany, anulowane są w już w trakcie powrotu. Natomiast przyspieszenie wskazywanej godziny i zwiększony spadek masy materii, wrócą do normy dopiero po pewnym czasie. Wszystko zależy od tego jak szybko sprowadzimy daną materię do punktu startu. Jeżeli zrobimy to bardzo szybko, to zaistniałe zmiany będą powoli wycofane na Ziemi i odwrotnie, gdy będziemy robić to powoli, to te zmiany wycofane zostaną już w trakcie powrotu. Faktycznie zaistniały proces sztucznie zwiększonego (przyśpieszonego) lub lokalnie sztucznie spowolnionego spadku masy takiej materii, zostanie zawsze wycofany (wyrównany) do stopnia (poziomu), jaki występuje w danej chwili w materii otoczenia w punkcie startu. Nie jest znany tylko dokładny czas w którym to naturalne wycofanie wystąpi. Jak już wiemy, może wystarczyć na to tylko naturalny czas powrotu tej materii do punktu startu. Natomiast dokonane przez naturalny upływ widzialnego i niewidzialnego czasu zegarowego, nieodwracalne i naturalne procesy starzenia się materii, zostają zachowane na stałe. Tych procesów i tego czasu, cofnąć się już nie da. W ten sposób, mit o możliwej długowieczności kosmonauty został ostatecznie obalony.
 
 
Opis Nr. 2
Kiedy sztucznie wywołujemy tylko i wyłącznie proces szybkiego przyspieszania (!!) prędkości materii, występującej w składzie naturalnej prędkości ekspansji materii galaktycznej (nawet zgodnie z tym kierunkiem) - to wywołujemy również krótkotrwały efekt skrócenia wzdłużnego materii Lorentza i wówczas satelitarne cząstki materii wewnątrzatomowej, zwiększają średnicę, jednocześnie zmniejszając ich częstotliwość wirowo-satelitarną (orbitalną), wolniej tracą masę, a proces starzenia się materii spowalnia. Niewidzialne zegary na niej również spowalniają swój bieg. Pamiętajmy że skrócenie Lorentza nie opisuje skrócenia (sprężenia) wirującej materii, a skupiona materia atomowa, wewnętrznie jest zawsze w ciągłym ruchu wirowym. Wiemy już, że taki proces możemy porównać do ściskanej gumowej piłki, która ściskana przez dwie energie robi się bardziej płaska, ale zwiększa średnicę. W tym przypadku występuje zachwianie prawa zachowania proporcji średnic, między wirującymi cząstkami wewnętrznymi takiej materii.
Po zrównaniu prędkości statku z prędkością ekspansji wszechświatowego eteru kosmicznego, bezwładnościowy (inercyjny) efekt skrócenia wzdłużnego Lorentza, zostaje zatrzymany i proces rozpadu materii powoli wraca do normy, a materia przyjmuje coraz mniejszą średnicę, osiąga coraz większą częstotliwość wirowo-osiową oraz dużo szybszy stopień swego eterowego rozpadu - zgodnie z naturalną prędkością ekspansji materii galaktycznej. Teoria Lorentza również i tym przypadku nie jest zbyt precyzyjnie tłumaczona.
Łatwo jest zauważyć, że te dwa rodzaje prędkości materii w tym opisywanym przypadku, wywołują całkowicie odmienne skutki. Stąd również niewidoczny zegar kosmiczny może zwalniać lub przyśpieszać swój bieg, ale nie może poruszać się wstecz. Jak już wiemy, taki wsteczny proces zachodzi  na bardzo krótko, ale tylko w ogniskowej wszechświata w czasie tworzenia materii z energii grawitacji wszechświatowej.
 
 
Opis Nr. 3
Ogólnie przyjmuje się, że zegar zainstalowany na materii, która porusza się szybciej od eteru lub eter porusza się szybciej względem nieruchomej (stojącej) materii zegara - materia zegara zawsze spowalnia swój niewidzialny rytm zegarowy. Materia zegara poddana takim procesom eterowego sprężenia, w każdym z tych przypadków, rozpada się zawsze dużo wolniej (starzeje się wolniej). Po szybkim powrocie tej materii razem z zegarem na Ziemię, opisane tempo zmian dość szybko nadrabia swoje opóźnienie rozpadu i powraca do ziemskiej normy - oprócz naturalnych zmian w materii, wywołanych naturalnym upływem widzialnego czasu lokalnego i niewidzialnego rytmu czasu kosmicznego. Tych ostatnich zmian natura cofnąć już nie może - nie jest w stanie tego zrobić i jest to całkowita prawidłowość.
Natomiast zupełnie inaczej wygląda proces rozpadu materii, który zachodzi zgodnie z kierunkiem ruchu kosmicznego eteru (nie powoduje sprężenia przed sobą eteru otoczenia). Wówczas według teorii bezwzględności, niewidzialna tarcza (niewidzialny rytm) materii takiego zegara tylko przyspiesza, a jego względny czas się skraca. Materia rozpada się i starzeje szybciej względem ziemskiej materii. Po szybkim sprowadzeniu takiej materii do nas, będzie ona czekać (grawitacyjnie opóźniać eterowy rozpad) do czasu, gdy poziom grawitacji kosmicznej spadnie do poziomu umożliwiającego normalne, naturalne tempo rozpadu tej materii, zgodne z rozpadem materii ziemskiej. Teoria względności w tym przypadku robi w naszych głowach niezły mętlik. Uwaga: Według teorii bezwzględności, opisywane zmiany przyśpieszenia tempa spadku, lub spowolnienia tempa spadku masy materii, po sprowadzeniu materii zegarowej na Ziemię, zawsze z opóźnieniem fazowym (czasowym), powracają do stanu jaki występuje w materii ziemskiej w danej chwili. Nie wiemy tylko jak szybko to następuje. Jeżeli eter był sprężany przez zwiększony ruch materii względem naturalnej prędkości eteru kosmicznego, to zmiana czasu wszechświatowego, szybciej powraca do normy. Odwrotnie jest, gdy jednostajny ruch materii, był zgodny z ruchem satelitarno-eterowym i nie powodował sprężenia eteru, to powrót wskazań zegara do normy trwa dłużej. Wszystko zależy od tego jak szybko sprowadzimy daną materię zegarową na Ziemię. Jeżeli zrobimy to dość wolno, to powrót wskazań zegara do normy nastąpi już w czasie tego długiego i spowolnionego powrotu i odwrotnie.
 
Oddalone od nas zjawisko fizyczne (ciało, materia, nadajnik) wysyła do nas w postaci światła (fali radiowej) dwie informacje. Jedna opisuje faktyczne zmiany w zjawisku (w tym ciele, w materii), a druga zafałszowane zmiany w tej materii, wywołane przez wpływ lokalnej grawitacji oraz obecność, lub ruch eteru występujący między odległym zjawiskiem (ciałem, materią, nadajnikiem), a nami (odbiornikiem).
Zafałszowane zmiany zjawiska wywołane wpływem grawitacji lokalnej oraz obecnością i przepływem lokalnego eteru, natychmiast wracają do normy, gdy dane zjawisko fizyczne (ciało, materię, nadajnik) sprowadzamy do nas. Natomiast rzeczywiste zmiany tempa spadku masy tej materii, powracają do normy z opóźnieniem (z przesunięciem fazowym), dopiero po pewnym czasie od sprowadzenia nadajnika (materii) do nas. Nie wracają do normy tylko naturalne procesy starzenia się materii, wywołane upływem widzialnego czasu lokalnego i upływem niewidzialnego czasu zegarowego, które wynikają z naturalnego spadku gęstości grawitacji kosmicznej i ciągłego przyrostu ekspansji materio-energii wszechświata.

 
Należy się dodatkowe wyjaśnienie. Eter przy powierzchni Ziemi nigdy nie płynie poziomo, a tylko pionowo w górę w stronę otwartego kosmosu z postępującym odchyleniem spiralnym w kierunku na zachód względem jej powierzchni.
Wiemy że, prędkość światła może sumować się z prędkością eteru, ale fala światła nigdy nie może biec w nim samym szybciej niż 300000km/s (nie może wewnętrznie go wyprzedzić). W tym przypadku nie ma znaczenia, jak szybko porusza się eter.
Ta podstawowa reguła, wywołuje jednak różne efekty (skutki) w zależności od stosunku energii grawitacji do energii eteru, które zmieniają się wraz ze zmianą odległości źródła fali lub jego odbiornika od ciała centralnego będącego lokalnym źródłem eteru. Te dwie energie możemy traktować jak zespolony eterowy nośnik fali światła (fali radiowej). Taki zespolony nośnik fali światła, zawsze występuje blisko dużej masy materii np.. masy naszej Ziemi lub blisko dowolnej wielkości kuliście skupionej masy. W tych przypadkach będą zachodzić podobne opisywane procesy. Zmieniać się będzie tylko zasięg i skala zjawiska, zależna tylko od masy i gęstości masy danego skupiska materii.
Dlatego prędkość fali światła, może zsumować się z prędkością (energią) dominującego i zarazem zespolonego lokalnego nośnika fali, mimo że nie może poruszać się szybciej od światła w nim samym. Stąd taka fala może przekroczyć uśrednioną prędkość fali światła, o ile światło w nośniku, biegnie zgodnie z kierunkiem (prądem) działania nośnika. Może również mocno zmniejszyć swoją prędkość, gdy fala porusza się (biegnie) pod prąd zespolonego nośnika fali. Nośnikiem fali jest zarówno kosmiczna energia grawitacyjno-eterowa jak i lokalna energia grawitacyjno-eterowa, gdzie prędkość fali różnicuje się z energią nośnika w dwie strony, w zależności od kierunku (zwrotu) fali światła. Mimo, że taki zespolony nośnik fali jest faktem, to decydującą rolę w zmianach prędkości i częstotliwości odbieranej fali, odgrywa jednak lokalny, lub wszechświatowy przepływ samego eteru, którego prędkość zależy od wartości lokalnej energii grawitacji.
 
Wykres II (Graf T) podpowiada, że teoria bezwzględności dopuszcza różne prędkości fali światła w zależności od kierunku i zwrotu fali światła, kierunku działania zespolonego nośnika fali oraz od miejsca z którego jest nadawana fala. Opisanie tych zależności zostało w zasadzie prawidłowo przedstawione, ale będzie wymagało dużo czasu, aby ten proces całkowicie zrozumieć i oswoić się z nim, a nie jest to takie łatwe. Stąd w teorii bezwzględności, tyle różnych graficznych  i opisowych wizji tych samych procesów. 
  
18. Co ustala teoria eterodynamiki i teoria bezwzględności?
 
Teoria eterodynamiki, przywraca do życia cząstkę eteru, którą teoria względności odrzuciła.
Oznacza to, że uznaje tę cząstkę za podstawową cegiełkę energii i materii, która tworzy wszystkie wartości fizyczne i czyni z niej poszukiwaną cząstkę grawitonu, a tak właściwie to grawitaktonu.
Teoria bezwzględności dowodzi, że zarówno materia galaktyczna, ale przede wszystkim eter kosmiczny podlega samoistnemu procesowi wiecznego rozpędzania się. Taka jest natura energii, a materia i cząstki eteru niestety do energii należą.
Teoria eterodynamiki zakłada, że nie było żadnego „pra-wybuchu” materii wszechświata, a od początku wszechrzeczy, zachodzi on (trwa) w stały dynamicznie odświeżany sposób wiecznie i to w doskonałym energetycznym obiegu zamkniętym.  
Teoria bezwzględności, mimo wszystko pozostawia postulat stałej uśrednionej prędkości światła, która wynosi ok.. 300000km/s w absolutnej próżni kosmicznej, pozbawionej materii. Będzie to uśredniona prędkość wynikająca tylko z lustrzanego (dwukierunkowego) procesu pomiaru tej prędkości. Ogranicza prędkość materii do uśrednionej prędkości światła c. Inaczej (dokładniej) tłumaczy efekt Dopplera, efekt Lorentza i efekt Macha.
Teoria bezwzględności i teoria eterodynamiki dopuszcza jednak możliwość lokalnej zmiany prędkości fali światła, powołując do życia lokalny grawitacyjno-eterowy zespolony nośnik fali, w którym eter odgrywa jednak zasadniczą rolę.
Jeżeli zespolony nośnik fali porusza się, a zawarte (zanurzone) w nim źródło fali oraz jej odbiornik są nieruchome, to lokalna prędkość fali światła może być większa lub mniejsza od jej lustrzanej (uśrednionej) prędkości i będzie narzucana przez lokalne właściwości zespolonego nośnika fali. Jest to oczywisty lokalny proces Lorentza, polegający na skróceniu, lub wydłużeniu fali w zależności od tego w którą stronę działa energia zespolonego nośnika fali. Jeżeli nadawana fala biegnie z prądem swego zespolonego nośnika w stronę odbiornika, jej prędkość rośnie (skraca się czas jej przelotu) i rośnie jej częstotliwość odbioru. Jeżeli nadawana fala biegnie pod prąd zespolonego nośnika w stronę odbiornika, to jej prędkość maleje (wydłuża się czas jej przelotu) i maleje częstotliwość odbioru. Ponieważ zespolony nośnik po przekroczeniu odległości geostacjonarnej zachowuje się dokładnie odwrotnie niż przed tą strefą, to opisane efekty zachodzą w odwrotnej kolejności i bilansują się ostatecznie na zero. Tak powstają dwa bieguny nośnika fali światła, które po uśrednieniu tworzą lokalne zero całego procesu. Taka jest natura teorii bezwzględności, w której występują zawsze dwie różne strefy czasowych oddziaływań (dwa energetyczne bieguny oddziaływań).
 
Podobny proces w którym bez zmiany kierunku fali, występują te dwa opisywane efekty, zachodzi również w skali wszechświatowej, gdy źródło fali (materia galaktyczna) porusza się w tym samym kierunku razem z eterem (nośnikiem) zawartym w przestrzeni kosmicznej wszechświata. Wiemy, że prędkość fali światła może sumować się z prędkością eteru, ale fala nie może w nim samym biec szybciej niż 300000km/s. Wtedy łączna prędkość światła wysyłanego z przodu tego źródła razem z prędkością eteru wszechświatowego, może osiągnąć maksymalną wartości 2 x 300000km/s, a z tyłu źródła nie może osiągnąć prędkości mniejszej od 0km/s. To tylko prędkość materii nie może przekroczyć 300000km/s, ponieważ przy tej prędkości rozpada się na cząstki eteru i wywołuje gwałtowny agonalny błysk światła. Młode cząstki eteru o największej średnicy, pochłaniają tak powstałą falę światła. Po tym spektakularnym wyczynie fizycznym, cząstki eteru posiadają już prędkość 2 x 300000km/s i dalej zwiększają swą prędkość do prawie nieskończenie wielkiej. Robią to kosztem swej energii wewnętrznej - inaczej kosztem swej średnicy (masy). Dzieje się to jednak na zupełnie innej zasadzie niż przy eterowym rozpadzie materii. Eter wyrzuca z siebie jeszcze mniejsze cząstki, które są pochłaniane przez cząstki eteru pozostające z tyłu itd. itd.. W ten sposób cząstki eteru kosmicznego mogą się łączyć w szeregowe ciągi, podobne do linii grawitacji, nie tracąc na swej energii. Wszystkie kolejne cząstki eteru pracują wówczas na zasadzie szeregowych odkurzaczy ssąco-tłoczących, które wzajemnie tworzą takie szeregowe i rozpędzające się linie. Tworzą sobą taki eterowy ssąco-odrzutowy, prawie nieskończenie długi i prawie nieskończenie szybki pociąg, gdzie każdy jego eterowy wagon jest bezstratnym i samoistnym źródłem napędowym tego pociągu.
 
Ustala stały (niezmienny) rytm widzialnego zegara. Na podobnej zasadzie potwierdza niezmienną wartość stałej grawitacji G i niezmienną wartość stałej eterowej E.
Teoria bezwzględności, wprowadza pojęcie duetu czasowego.
Taki duet czasowy nie jest łatwym pojęciem, ale bez niego nie można opisać wszystkich procesów energetycznych naszego wszechświata.
Teoria bezwzględności, wprowadza więc dwa podstawowe pojęcia czasu oraz pojęcie taktonu, jako najmniejszej jednostki jednej sekundy uśrednionego czasu wszechświatowego, tożsamej z lokalną sekundą czasu zegarowego. Ponadto ustala że występują dwie formy rytmu niewidzialnego (ukrytego przed nami) czasu zegarowego, które są tworzone przez energię wszechświatowego lub lokalnego eteru, w połączeniu z energią kosmicznej (wszechświatowej) lub lokalnej grawitacji.
Teoria bezwzględności, dopuszcza dwu strefową zmianę prędkości światła oraz lokalną zmianę rytmu niewidzialnego zegara przy ciałach niebieskich o dużej masie, która w żadnym przypadku nie może być większa od 2c i mniejsza od zera.
Teoria bezwzględności, przenosi dwustrefową zmianę prędkości światła i rytmu niewidzialnego zegara do wewnętrznej struktury kuliście skupionej materii o dowolnej masie.
Teoria bezwzględności, dopuszcza wielokrotnie większą prędkość od c, ale tylko dla samej energii (eteru i grawitacji kosmicznej).
Teoria eterodynamiki, nie tylko wyklucza z fizyki pojęcie siły i operuje tylko pojęciem energii, ale utożsamia energię z prędkością. Bez energii nie ma prędkości i odwrotnie. Bez energii nie ma także materii oraz przestrzeni. 
Teoria bezwzględności, powołuje do życia nowy dział nauki zwany eterodynamiką.
Teoria eterodynamiki dowodzi, że widzialna materia wszechświata to tylko niewielki ułamek procenta całej energii wszechświata, gdzie pozostała masa (energia) występuje w pustej przestrzeni kosmicznej otaczającej skupioną materię, w postaci kosmicznej energii eteru i w postaci kosmicznych linii grawitacji.
Teoria eterodynamiki dowodzi, że źródłem grawitacji nie jest materia, a tylko proces zamiany eteru w kosmiczne linie grawitacji, które tworzą materię i działają na nią sferycznie z zewnątrz.
Teoria bezwzględności, jest połączeniem teorii względności, grawitacyjnej teorii Niutona, teorii eteru Tesli, teorii kwantowej i wielu innych w jedną całość.
Teoria eterodynamiki i teoria bezwzględności, zastępuje teorię kwantową teorią fraktali - czyli ogromną ilością coraz mniejszych kopii satelitarno-eterowego sytemu wszechświata.
Czyni prawo wiernego kopiowania procesów, nadrzędnym prawem funkcjonowania wszechświata.
Dotyczy ono wiernego kopiowania wyglądu dowolnych układów satelitarnych materii, w coraz to mniejszej skali (o mniejszym ułamku), z zachowaniem ściśle określonych odstępów metrycznych i czasowych od siebie, zaczynając od doskonałej satelitarnej budowy całego wszechświata, wszystkich satelitarnych galaktyk, wszystkich rodzajów gwiezdnych i planetarnych układów satelitarnych w galaktykach, wszystkich satelitarnych układów materii atomowej, wszystkich satelitarnych układów cząstek składowych w jądrze atomu, na eterowych cząstkach składowych elektronu kończąc.
Tworzy prawo zachowania energii, maksymalnej prędkości cząstek eteru oraz wymiarów całego wszechświata.
Oznacza ono, że całkowita energia wszechświata w postaci energii materii, energii w cząstkach eteru i energii w liniach grawitacji kosmicznej jest wartością stałą, tak jak stałe są wymiary całego energetycznego wszechświata i stała jest maksymalna prędkość cząstek eteru w najszybszych liniach grawitacji. To tylko wewnątrz tej ograniczonej przestrzeni, zachodzą wieczne dynamicznie zmieniające się procesy energetyczne przebiegające w obiegu całkowicie zamkniętym.
Oznacza ono, że suma wszystkich wirowych (obwodowych) prędkości wewnętrznych oraz prędkości liniowo-promieniowej zawartych w cząstkach każdej materii, jak i w cząstkach energii eteru w dowolnym miejscu wszechświata, jest wartością stałą, która wynika z energii przetransformowanych cząstek energii eteru w młodych liniach grawitacji kosmicznej, z których te cząstki materii i cząstki energii eteru powstały.
 
Tworzy ogólne prawo zachowania proporcji w świecie materii i energii.
Dotyczy ono proporcji składowych wartości fizycznych w każdym dowolnym satelitarnym skupisku materii - czyli stosunku średnic i masy cząstek składowych do ich atmosfery eterowej, stosunku częstotliwości orbitalnej satelitów i częstotliwości osiowej jądra układu satelitarnego, stosunku odległości cząstek satelitarnych i średnicy jądra w układach satelitarnych, jak również stosunku energii zawartej w materii wszechświata i energii w postaci kosmicznego eteru oraz energii w liniach grawitacji kosmicznej całego wszechświata.
Oznacza to, że między maksymalną promieniową prędkością materii galaktycznej i maksymalną promieniową prędkością energii eteru, jest również zachowany stały stosunek (stała proporcja miedzy nimi). Nie znamy jednak maksymalnej promieniowej prędkości energii cząstek eteru, która jest wyjątkiem i  może sięgać nawet powyżej szóstej potęgi prędkości światła - co jest bardzo prawdopodobne.
Tworzy (ustala) centralny punkt wszechświata - czyli jego ogniskową.
Od tego punktu rozpoczyna się właściwa teoria absolutna i na tym punkcie się kończy. To według tego punktu opisywane są wszystkie względne i zarazem rzeczywiste (bezwzględne) procesy energetyczne wszechświata. Tylko w tym punkcie mogą zachodzić w sposób doskonały i to w odwrotnej kolejności wszystkie procesy opisane przez teorię bezwzględności.
Tworzy prawo jednego kierunku ruchu promieniowo-liniowego materii i energii.
Oznacza to, że materia wszechświata i młode cząstki energii eteru, mogą poruszać się w jednym kierunku - czyli tylko w kierunku od centrum wszechświata do jego granicy, zwiększając tylko liniową prędkość swej ekspansji. Podobnie jak czas lokalny, który nie może płynąć wstecz tak i kierunek prędkości liniowej materii, młodych cząstek eteru, cząstek eteru w osłabionych (wypracowanych) liniach grawitacji, nie może się zmienić na przeciwny. Wyjątkiem są cząstki eteru w młodych liniach grawitacji kosmicznej, które mogą poruszać się i poruszają się tylko w kierunku do centrum wszechświata.
Rozszerza prawo fraktali na wszystkie zegary lokalne.
Dotyczy ono wiernego kopiowania stałości rytmu w dowolnej konstrukcji zegarów lokalnych, bez względu na ich położenie, gabaryty i wielkość ich wahadeł (serc).
Tworzy prawo zachowania stałości rytmu czasu lokalnego.
Oznacza to, że wszystkie lokalne zegary, bez względu na swoje położenie we wszechświecie, posiadają taki sam niezmienny rytm oraz wskazują taką samą godzinę.
Tworzy bezwzględne prawo doskonałej synchronizacji czasu lokalnego.
Oznacza ono, że wszystkie lokalne zegary wszechświata, bez względu na swoje położenie, synchronizują się  z sobą i pokazują zawsze taką samą godzinę i posiadają taki sam rytm. Absolutna teoria bezwzględności nie zakłada jednak podobnej synchronizacji oraz stałości dla niewidzialnego kosmicznego czasu zegarowego
Teoria eterodynamiki zakłada, że podstawowa cząstka energii, czyli cząstka eteru w młodej linii grawitacji kosmicznej, jest w stanie opisać wszystkie podstawowe oraz najmniejsze jednostki fizyczne. Z tej cząstki jesteśmy w stanie wyprowadzić nie tylko podstawową i najmniejszą oraz absolutną jednostkę czasu zegarowego nazwaną taktonem, ale również wszystkie pozostałe podstawowe i najmniejsze jednostki fizyczne. Czas, może być odmierzany przy pomocy zegara wahadłowego, balansowego, kwarcowego i atomowego, gdzie ten ostatni wykazuje coraz większą precyzję. Podobnie jest z absolutną jednostką długości metrem,  absolutną jednostką masy i inercji gramem, czy absolutną jednostką energii dżulem, jak i z wcześniej opisywaną absolutną jednostką czasu taktonem. Im mniejszą jednostkę przyjmiemy za wzorcową, to taka jednostka będzie bardziej precyzyjna (bardziej prawdziwa).
Uwaga: Kwant nie jest podstawową jednostką energii, a jest tylko podstawową jednostką energii fotonu, związaną z fotoelektrycznością. Nigdy nie wolno mylić tej jednostki z podstawową i najmniejszą jednostką energii, którą jest o kilkanaście rzędów wielkości mniejsza cząstka energii eteru.
 
Wchłonięty przez teorię bezwzględności człon teorii względności, przypomina człon liczb ujemnych stosowanych w matematyce. W jakim celu do matematyki zostały wprowadzone liczby ujemne tego już nikt nie pamięta. Mimo, że te liczby są nierealne i jako takie nie występują w naturze, to bez nich nie możemy przeprowadzić wielu operacji matematycznych lub finansowych. Podobnie jest w fizyce energii. Natura świata, przestrzeni, energii i materii, nigdy nie posługuje się wartościami ujemnymi. Takich wartości po prostu nigdy nie było i nigdy nie będzie. 
 
Przestrzeń energetyczna wszechświata tworzy kulistą bryłę przestrzenną, gdzie zerem jest środek tej bryły - czyli inaczej - ogniskowa wszechświata. Ta bryła tworzy przestrzenny układ współrzędnych, które nie posiadają wartości ujemnych, a ogniskowa wszechświata jest zerem absolutnym, wszystkich przestrzennych współrzędnych tej bryły. Procesy fizyczne w takim sferycznym układzie współrzędnych, mogą zachodzić tylko na dodatniej osi liczbowej - czyli od zera absolutnego do skończonych granic wszechświata i odwrotnie, z tym że te odwrotne w sposób naturalny mogą zachodzić tylko w ogniskowej wszechświata, bez udziału materii. Materia dopiero tam może się tworzyć i rzeczywiście tam się tworzy.
 
Jednak podobnie jak matematyka, tak i teoria bezwzględności dopuszcza mocno ograniczone stosowanie liczb ujemnych w niektórych procesach fizycznych, w których ujemne (odwrotnie symetryczne) procesy występują. Bez takich operacji nie możemy w pełni opisać, a nade wszystko wyobrazić sobie niektórych procesów energetycznych wszechświata. Najprościej: Zjawiska względne w fizyce są odpowiednikiem liczb ujemnych w matematyce. Uwaga: Niestety każda czysto matematycznie stworzona teoria, która nie znajduje swego odzwierciedlenia w naturze, jest podobna do piramidy finansowej. Wcześniej czy później się zawali. 
 
W fizyce powinno być jednak zupełnie inaczej. Samo życie podpowiada, że najpierw wnikliwie podpatrując naturę, dokonujemy doniosłego odkrycia fizycznego (nowego nieznanego procesu fizycznego), a następnie dopasowujemy do niego odpowiednie obliczenia. Nigdy nie powinniśmy  postępować odwrotnie. Niestety tak się już stało i nadal z dziwnym niewytłumaczalnym impetem brniemy w ten ślepy matematyczno-naukowy zaułek.
To właśnie matematyczna forma teorii względności, dopuściła zbyt dużą ilość względnych (teoretycznych) obrazów rzeczywistości, z których tylko nieliczne są prawdziwe. W ten sposób tak namieszała w nauce, że teraz już niczego nie jesteśmy pewni, a sama nauka dzięki niej wpadła w niewytłumaczalną stagnację. 
 
Przedstawiana hipoteza oraz proponowana teoria bezwzględności, wyraźnie oddziela wszystkie względne procesy fizyczne od fizycznych procesów rzeczywistych, ale jednocześnie dopuszcza je tylko dlatego, że tworzą informacje, wykorzystywane w technikach pomiarowych na odległość, bez fizycznej ingerencji przyrządu pomiarowego w zachodzący i rzeczywisty proces fizyczny.

Teoria względności wprowadziła fizykę czterowymiarową, dokonując miejscowej zamiany sekwencji zdarzeń i na dodatek w zależności od sytuacji, robi to w dowolnej kolejności wszystkich czterech wartości. Stąd pojawiło się bardzo dużo teoretycznych procesów, których natura absolutnie nie przewiduje, przede wszystkim nie toleruje.
Według teorii względności stałą wartością jest tylko maksymalna i nieprzekraczalna (lustrzana) prędkość światła, a i ta nie wykazuje stałości w obecności materii oraz jej lokalnej grawitacji, jak i produkowanego przez tą materię eteru, to jeszcze może wielokrotnie przekraczać tę wartość w przypadku prędkości cząstek eteru, które dzięki temu są transformowane zawsze w linie grawitacji.
 
Na szczęście jak już wiemy, większa część procesów opisywanych przy pomocy teorii względności, nie potwierdza się i nie odgrywa poważnej roli w przyziemnych zjawiskach fizycznych, ale z drugiej strony, pozostał w naszych umysłach naukowo-intelektualny zamęt, który nadal zakłóca i jeszcze długo będzie zakłócać prawidłowy tok rozumowania.
Teoria względności zaciągnęła dość skuteczny hamulec w postępie naukowym i już najwyższy czas by go zwolnić.
Nawet w opisywanej hipotezie, występują przykłady względnych  procesów, które są zaczerpnięte z dotychczasowej teorii względności, które niestety już dość mocno zakorzeniły się w naszych umysłach.
 
Opisywana teoria eterodynamiki wraz z opisywaną teorią bezwzględności, jest w stanie to naprawić, mimo że nie jest to, ani proste, ani łatwe.
Ponadto jej zrozumienie i zaakceptowanie, będzie wymagało tyle samo czasu, a może jeszcze więcej, jaki był niezbędny do przyjęcia (zrozumienia) kontrowersyjnej i ogłoszonej na początku XX wieku teorii względności
Jeżeli teoria względności, posiada tak dużo nieścisłości i trzyma się całkiem nieźle, to teoria bezwzględności nie załamie się przy jednej nieścisłości.
Jednak tak jak każdy z nas, monopolu na mądrość nie posiadam. Być może znajdzie się taki dociekliwy i odważny pasjonat nauki, który poprawi, uprości oraz poszerzy i wzbogaci opisywaną teorię. Jest jeszcze tyle niewyjaśnionych zjawisk, których przedstawiona teoria nie obejmuje.
 
Według teorii bezwzględności, wszechświat przypomina swym funkcjonowaniem wielki komputer, sterowany (synchronizowany) przez lokalny i zarazem wszechświatowy rytm widzialnego zegara i jego taktony. Program tego komputera jest zapisany w cząstkach eteru, z których zbudowane są linie grawitacji i cały energetyczny wszechświat. W nich jest zapisany kod genetyczny (program) budowy i funkcjonowania całego wszechświata w najdrobniejszych jego szczegółach, włącznie z budową i wyglądem żywych organizmów.
 
Według proponowanej teorii bezwzględności, każdy opisywany proces zachodzący na dowolnym promieniu współrzędnej przestrzeni i w dowolnej odległości od ogniskowej wszechświata na tym promieniu, będzie jednak zachodzić inaczej, ale scenariusz będzie taki sam - zmieniać się będzie tylko skala (fraktal) zjawiska oraz odstęp czasowy miedzy poszczególnymi fraktalami. Ponadto zawsze będzie opisem rzeczywistym, mimo że z konieczności tylko opisem teoretycznym.
Zarówno teoria względności jak i opisywana teoria bezwzględności, mimo wszystko potwierdza istnienie blokady, która uniemożliwia bezpośrednią obserwację odległych procesów astrofizycznych. Tylko w niedużej odległości od nas (od naszego ziemskiego punktu obserwacji) procesy astrofizyczne zachodzą, w rzeczywistej i prawie niezmienionej formie.
Tak czy inaczej,  teoria eterodynamiki i teoria bezwzględności wymusza rychły koniec, dotychczasowej interpretacji teorii względności.
Ponadto otwiera drogę do wielkiej unifikacji fizyki. 
 
Jeżeli jest to możliwe, proszę o kopiowanie całej teorii na swych komputerach, ponieważ nie ma żadnej pewności czy oglądana przez Was strona nie ulegnie awarii i nie zniknie. Ponadto mam już swoje lata, a procesy biologiczne są nieodwracalne i może nie starczyć czasu na jej ponowne odbudowanie. 
 
Autor hipotezy:  Edward Bitner                                                                                          06. 05. 2020 
 

Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja